Rdza
Proszę Państwa, lubię a nawet więcej – intrygują mnie takie historie jak ta opowiedziana w amerykańskim serialu zatytułowanym „Rdza”. Oryginalny tytuł to „American Rust”. To nowiuteńki odcinkowiec rozgrywający się na amerykańskiej prowincji.
Ostatnio mamy sporo podobnych produkcji, więc można sądzić, że amerykańscy twórcy filmowi odkryli, że mają poza Nowym Jorkiem jeszcze kawał kraju do pokazania i opisania. W tym przypadku chodzi o mieścinę w Pensylwanii, gdzie jest zimno, ciemno, biednie i ludzie żyją bardzo różnie, w Nowym Jorku jest inny świat. Amerykańska prowincja ma inne problemy, inne sprawy, tempo życia też jest inne. A zbrodnie mają wymiar taki sam jak wszędzie.
Śmierć w wielkim mieście i w małym ośrodku jest tak samo tragiczna. W tym przypadku, czyli „Rdzy”, został zamordowany były policjant, który nie należał do świętoszków. Jak to w małej miejscowości, policja dosyć łatwo wpada na trop podejrzanego – podejrzanych, przy okazji pojawiają się kolejne, zagadki i wątki do ogarnięcia. W roli komendanta policji znajdujemy z prawdziwa przyjemnością – Jeffa Danielsa, który po wielu latach znalazł swoje miejsce w filmowym biznesie, gra spokojnych, wyważonych facetów, już w pewnym wieku z doświadczeniem.
Przypomnę Państwu jego świetną rolę w serialu „Newsroom” – szefa redakcji czy kolejny serial „Bezbożni” – tu zagrał bandytę z Dzikiego Zachodu, stylizującego się na niby proroka. W „Rdzy” gra podobnie, jest wyciszony, zamyślony, z przeszłością, refleksyjny, zupełnie inny niż w pamiętnych komediach z cyklu „Głupi i głupszy”. Daniels, jak już napisałem, znalazł swoje filmowe miejsce. Serial jest klimatyczny, nastrojowy, czasem nudnawy i zbyt pesymistyczny ale przypadł mi do gustu, tym jesiennym nastrojem, wyważoną grą aktorów i nieśpiesznym tempem akcji. Dobre wieczorne oglądanie.
Wieczorem nie tylko oglądamy, także czytamy, zaopatrzyłem się w nową powieść Marka Krajewskiego, chodzi o „Czas zdrajców”, rasowy kryminał, rozgrywający się w czasach II Rzeczpospolitej w świecie służb specjalnych, dopiero zacząłem ale już mi się podoba.
Kinoman