Ł. Byśkiniewicz o motorsporcie, bezpieczeństwie i elektrykach
Gościem Porannych Pytań Radia Olsztyn był Łukasz Byśkiniewicz, dziennikarz TVN Turbo, kierowca rajdowy startujący w tegorocznym ORLEN OIL 81. Rajdzie Polski w Mikołajkach.
W środę media obiegła tragiczna wiadomość. Przed południem w okolicach Pasymia auto rajdowe, w którym jechała włoska ekipa, uderzyło w drzewo. Do zdarzenia doszło na zamkniętym odcinku treningowym drogi szutrowej. W samochodzie byli kierowca i pilot. Niestety, 21-letni Matteo Doretto zmarł pomimo reanimacji.
Dowiedziałem o tym od mojego pilota Daniela Siatkowskiego, który pochodzi z tych regionów i tu wszystkich zna. To był taki strzał w głowę, jesteśmy ludźmi i wiemy co to znaczy, jak umiera człowiek i bardzo się tym przejmujemy. (…) Później z takiego szoku trzeba przejść w ten tryb, że jadę rajd, że za dwa dni ja wsiadam do tej rajdówki i ja będę jechał za chwilę prawie 200 na godzinę między drzewami i trzeba to po prostu wymazać, trzeba o tym zapomnieć i robić swoje
– podkreślił kierowca.
Każda impreza, profesjonalna lub amatorska, gdzie dochodzi do wypadków, kolizji, a czasami zdarzeń śmiertelnych jest później szeroko komentowana w mediach. Gość Radia Olsztyn podkreślił, że w takich sytuacjach często pojawiają się niesprawiedliwe osądy i mylenie pojęć, także przez profesjonalnych dziennikarzy.
Chyba mała jest wiedza i często mylone są różne pojęcia. O rajdach czy o motorsporcie się mówi, jak dochodzi do tragedii. Wtedy się klika, to się ogląda, to fajnie wygląda na pasku, ktoś zginął i to jest przykre i to też mnie drażni. (…) Bardzo często to wszystko jest przekręcane. Tak jak mieliśmy w Krośnie, amatorskie zawody, piknik na 1,25 mili i nagle ja oglądam telewizję i widzę nagłówek „tragedia na rajdzie”. Rajdy to są profesjonalnie przygotowane zawody, dla zawodników i załóg z licencjami, gdzie odcinki są zamknięte i to jest też straszne, że bardzo często te rajdy dostają rykoszetem
– mówił kierowca.
Kierowcy rajdowi w mediach często przedstawiani są jako eksperci od bezpieczeństwa. Pojawiają się opinie, że nie są to odpowiednie osoby, które w tym temacie powinny wypowiadać się w mediach.
Na pewno to są dobrzy kierowcy, wiedzą jak wyratować samochód z poślizgu. Mają wiedzę, ale myślę, że są lepsze osoby, które się tylko bezpieczeństwem zajmują. Jako kierowcy z motorsportu mamy jechać jak najszybciej od punktu A do punktu B i na pewno znamy się na technice jazdy, ale myślę, że jeżeli chodzi już o układanie prawa i zajmowanie się tym, to oddałbym to w ręce ekspertów od bezpieczeństwa
– zaznaczył.
Łukasz Byśkiewicz odniósł się także do popularności samochodów elektrycznych. Skrytykował przy tym dyrektywy, które mogą w przyszłości zakazać jazdę samochodami spalinowymi.
Zdecydowanie to jest polityka. Oczywiście fajnie jakbyśmy mieli wybór, bo to jest rozwój technologii, ale jeżeli ktoś mi nakazuje, że ja mam od któregoś roku jeździć samochodem elektrycznym, to jest to polityka i wspieranie koncernów, które na tym zarobią. (…) Mamy wsiadać do tych samochodów, bo będziemy mieć czyste powietrze. Nie do końca tak jest, bo te samochody nadal w Polsce ładujemy z prądu, który wytwarzany jest przez węgiel
– zaznaczył.
Posłuchaj rozmowy
Autor: Ł. Sadlak