Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 18 °C pogoda dziś
JUTRO: 18 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Gorączka sobotniej nocy

„Gorączka sobotniej nocy” to film o pewnej subkulturze, nocnych klubów, swobodzie erotycznej, muzyce tanecznej i właśnie należy sprecyzować o co chodzi, o jaką muzykę chodzi – wszak latem piszę o muzyce.

Drodzy Państwo, nie dacie wiary, ale ja faktycznie lubię ten film. Ja – syn rockowych herosów, wielbiciel rocka i punk rocka z lat 70-tych i facet, który fatalnie tańczy. Moja żona ilekroć wybraliśmy się gdzieś na tańce, zazwyczaj wracała zirytowana. Ja – zdecydowany przeciwnik mody z końca lat 70 tych, czyli kolorowych koszul, białych garniturów ewentualnie różowych i butów na wysokim obcasie, bo mój styl od zawsze taki sam – dżinsy, koszula w kratę i kurtka marines, chociaż nigdy nie byłem w korpusie marines, a na stopach jak zawsze zamszaki. Tyle o modzie.

Jeśli mowa o muzyce, to chodzi o delikatny pop, nadający się do tańca widowiskowego, efekciarskiego, ale i romantycznego, finałowego tańca, absolutnie tylko we dwoje. Specjalizowały się w tym amerykańskie zespoły wywodzące się z kultury soul, reggae, popowe, czasem nawet prawie rockowe, jak w przypadku „Gorączki” Bee Gees. Ich piosenki dominują w filmie, są nawet niezłe, ale mamy także Tavares, Yvonne Elliman i innych wykonawców z najwyższej amerykańskiej tanecznej półki.

Lubię „Gorączkę” na przekór wszystkiemu, bo to nie moja muzyka i nie moja moda, ale Tony Manero – w tej roli doprawdy dobry John Travolta – znakomicie tańczył, co potwierdził w legendarnym „Pulp Fiction” znakomicie dystansując się do samego siebie. Tony Manero do czegoś dążył, chciał wyrwać się ze sklepu z farbami do innego świata pełnego blichtru, błyskotek, taniej miłości, wątpliwych przyjaźni i łatwych pieniędzy. Zazwyczaj taki jest świat show-biznesu i związanie się z tym światkiem często powoduje tragedie i nawet śmierć gdzieś w najbliższej okolicy. Niewątpliwym atutem filmu jest Nowy Jork końca lat 70-tych, niezbyt piękny. Film jest trochę środowiskowy, nie dokumentalny, ale pokazuje zwykłych ludzi, którzy chcieli dostać się do świata amerykańskiego snu – nie jest to łatwe i bardzo rzadko się zdarza.

Film wyreżyserował John Badham, specjalista od kina sensacyjnego, więc mamy dobre tempo, charakterystyczne, dobrze napisane postaci i niezłe dialogi. Tam muzyka sprawdza się w połączeniu z obrazkiem – takie tam wakacyjne kino – trochę z myszką, ale melodyjną.

 

Kinoman

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Zmarł aktor Jan Pęczek. Miał 71 lat

27 lipca, po długiej chorobie, zmarł aktor Jan Pęczek. Informację przekazał Maciej Englert, dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie, na stronie internetowej teatru. Artysta miał 71 lat....

Zamknij
RadioOlsztynTV