Aktualności, Aplikacja mobilna, Bliższe Spotkania
Najwięcej małżeństw rozpada się na Warmii i Mazurach. Poznaj receptę na szczęśliwy związek
Województwo Warmińsko – Mazurskie jest w czołówce województw, w których związki małżeńskie są krótkotrwałe.
Na 1000 zawartych małżeństw w 2016 roku w naszym regionie aż 398 kończy się rozpadem, tymczasem w innych województwach 328. Z badań opublikowanych podczas tegorocznych wakacji średni wiek rozwodników – to w przypadku kobiet – 39 lat i 41 w przypadku mężczyzn. Najczęściej związki się rozpadają po około czternastu latach wspólnego życia.
Agnieszka Lipczyńska i Krzysztof Kaszubski rozmawiali w „Bliższych spotkaniach” o kruchości współczesnych małżeństw z gośćmi
*Tomaszem Młyńskim, psychoterapeutą
*Lidią Okuszko – żoną od 33 lat
*Barbarą Subaczewską – kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego w Olsztynie i ławnikiem sądu rodzinnego.
Czy to Pana zaskakuje, że w takiej niechlubnej czołówce jest nasze województwo?
No właśnie czy niechlubnej? Z punktu widzenia psychoterapeuty – psychoterapeuta uznaje, że człowiek jeżeli decyduje się na wyjście ze związku to chodzi o to, żeby polepszyć jakość swojego życia. Myślę, że w tym związku nie czuł się szczęśliwy, czuł się zawiedziony tym, czego oczekiwał i być może to, że potrafi o siebie zadbać powoduje, że ze związku wychodzi. Oczywiście to tak trochę przewrotnie o tym mówię, bo oczekiwanie społeczne jest zupełnie inne. Musimy zauważyć, że jakby następuje kolejna rewolucja obyczajowa – po tej hippisowskiej – a więc internetowa. Ludzie mają większy dostęp do poznawania innych ludzi, to jest jedno. Jest też tak, że ludzie zaczynają bardziej o siebie dbać, są bardziej skierowani na własne szczęście
- oceniał Tomasz Młyński.
Społeczeństwo traktuje taką sytuację jako egoizm. Jesteśmy skoncentrowani na sobie, nie na drugiej osobie. Też często słyszy się zarzuty, że nie podoba mi się już ten związek, więc odchodzę, nie walczę o niego, tak jak kiedyś na przykład nasi rodzice.
Nasi rodzice nie walczyli, raczej tkwili – przynajmniej wielu moich pacjentów. Moja perspektywa jest bardzo wąska, ponieważ ja patrzę tylko na ludzi, którzy do mnie trafiają, czy trafiają w ogóle do psychoterapii i to wiem od innych psychoterapeutów. Natomiast wiemy, że jest to mały procent, wycinek tylko rzeczywistości ten, który ja obserwuję. Nie mniej jednak kiedyś było tak – przynajmniej ludzie mi teraz opowiadają, że patrzyli na smutne życie swoich rodziców i nie chcą tego powielać. Kobieta mówi – nie chcę tak jak moja matka, a mężczyzna mówi – nie chcę jak mój ojciec – powiedział Tomasz Młyński
A który moment związku jest najbardziej niebezpieczny, w którym momencie budzi się taka świadomość, że ja chcę żyć inaczej?
Z moich obserwacji wynika, że około czterdziestego roku życia. Tak się czasami zastanawiamy z czego to wynika. Jest to taki etap, taki moment, kiedy już jesteśmy dojrzali w sensie psychicznym, intelektualnym i też na tyle młodzi fizycznie, że jesteśmy w stanie zaryzykować, że jeszcze coś dobrego może nas spotkać.
Czy ślub jest receptą na długotrwały związek?
Jeżeli do mnie przychodzi para, to się pytam dlaczego nie mają ślubu ze sobą? W naszej kulturze jest przyjęte, że w pewnym momencie bierzemy ślub i wchodzimy w dalszy etap wspólnego bycia. Odpowiadają, że tak jakoś ustalili. Zawsze jest pytanie – kto na to wpadł, a kto się na to zgodził. Oczywiście obserwuje się, że te związki dobrze działają, jednak ślub powoduje taką zmianę tożsamościową, jestem mężem, jestem żoną i już nigdy nie mogę być panną i już nigdy nie mogę być kawalerem. Czasami zastanawiamy się z psychoterapeutami – czy może jest to coś takiego, czy czekam aż coś lepszego mi się trafi. Ludzie czekają – być może latami – ale takie odczucie, że mają większą swobodę i wolność może powodować, że jeżeli mają wybór, to mogą w czymś być. Jeżeli czujemy się przymuszeni do jakiejś sytuacji to jest nam w tym trudniej. A więc to poczucie wewnętrzne wolności możemy mieć w takim związku niezalegalizowanym.
Najczęstszy powód rozwodów na WiM podawany przez urzędy statystyczne to niezgodność charakterów – to taki wytrych stosowany przed sądami.
Coś trzeba powiedzieć, jakąś przyczynę znaleźć i myślę, że jest to taka formuła sądowa, żeby jakoś się tam zgodzić, bo wnikać w szczegóły jest trudno. Chodzi głównie o to, że partnerzy mają inne wizje przyszłości, inne wizje realizowania teraźniejszości, czują się zawiedzeni.
A kiedy pary trafiają do psychoterapeuty?
Najczęstszym powodem, że pary trafiają to jest jakieś wydarzenie albo kłopoty z dzieckiem, zdrada, albo podejrzenie zdrady. Często jest tak, że dzieci zaczynają sprawiać kłopoty. Dzieci są jakby delegatem, który mówi nam, że w rodzinie coś złego się dzieje. Więc nie leczymy dzieci, tylko leczymy rodzinę i wtedy dopiero zaczynają wychodzić pewne kłopoty, problemy i wtedy możemy się tym zająć.
A co zrobić, żeby w małżeństwie ludzie ze sobą się bawili, żeby przezwyciężyli kryzys – posłuchajmy.
Recepta na długi i szczęśliwy związek
Receptę zdradziła nam Lidia Okuszko – kierownik biura obsługi widzów a także działu promocji i reklamy w teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie – mężatka z 33 letnim stażem.
33 lata razem a znacie się …
– 35 lat.
Możemy się dowiedzieć jak małżeństwo się zaczęło?
Mój mąż razem z moim bratem chodzili razem jeszcze do liceum. Ponieważ mój brat wspominał o moim małżonku jako o fajnym koledze, to się tak jakoś zainteresowałam się tą osobą. Byłam bardzo młoda, miałam 18 lat, więc wiadomo, że w tym wieku to też w głowie troszeczkę inaczej to wygląda niż po iluś tam latach. Już przy pierwszym spotkaniu – było to spotkanie bardzo koleżeńskie, towarzyskie – wiedziałam, że chciałabym poznać tego chłopaka, jego charakter, jego osobę i zdaje się, że mężowi też przypadłam do gustu. Któregoś dnia jak zapukał do drzwi moich rodziców, to moja mama była pewna, że przyszedł do brata. On wtedy powiedział, że przeprasza, ale przyszedł do Lidki. I od tego się zaczęło. Przez pierwszy okres się tak zapoznawaliśmy i zarówno mąż i ja stwierdziliśmy, że mamy wspólne zainteresowania, wspólne pasje, że lubimy ze sobą przebywać.
A jak dzieci były małe też pamiętaliście o sobie?
Pierwsza była córka. Urodziła się w 84 roku i ja byłam bardzo młodą mamą, bo miałam skończone dopiero 20 lat.
Pani wzięła ślub w ciąży. Już wtedy można było myśleć, że to się nie uda, że 33 lata…
Ja wiedziałam, że się to uda, że z tą osobą – właściwie ja chciałam być tylko z tą osobą. Teraz po 35 latach znajomości potwierdzam, że to jest miłość na całe życie.
Kiedy dzieci były małe, dużo czasu sobie poświęcaliście?
To, że mamy dzieci to nigdy nas nie ograniczało do tego, żebyśmy mogli w jakiś tam sposób zapomnieć o sobie i o siebie nie dbać.
Czy w Pani związku zdarzają się „ciche dni”?
Już w chwili obecnej nie, ale jak nasz staż małżeński był trochę mniejszy i temperament był trochę większy, to wtedy czasami się zdarzały ciche dni, ale nad wszystkim trzeba pracować, trzeba rozmawiać, trzeba szanować partnera i do wszystkiego można dojść przez rozmowę, czasami dotyk, czasami uśmiech. To wszystko jest bardzo ważne.
Czy były kryzysy w tym 33-letnim związku?
Trudno to nazwać kryzysami. Oczywiście były jakieś ciche dni – czasami dłuższe, czasami krótsze – tak samo jak inni kłócimy się, ale świetnie się godzimy i to jest też recepta.
Eksperci mówią, że nad związkiem trzeba pracować, trzeba dbać o siebie każdego dnia. Jak ta praca u Pani się objawia?
Trzeba bardzo dużo ze sobą rozmawiać, pomimo takich przeciwności, trzeba od czasu do czasu prawić sobie komplementy. Mówić o tym, że się kocha, bo to zawsze jest taki miły dodatek na początek dnia, trzeba się dotykać, trzeba się nawzajem uszanować, a najważniejsze trzeba się po prostu lubić.
Posłuchaj.
„Chcąc w małżeństwie zaznać nieba kochać oraz cierpieć trzeba. Gdy to wszystko zrozumiemy, wielu rocznic dożyjemy”.
Barbara Subaczewska – kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Olsztynie i ławnik sądu rodzinnego.
Pani przygotowuje każdemu małżeństwu, które jest zawierane w Pani obecności jakieś specjalne słowa, specjalne przemówienie, czy to jest tylko taka formułka urzędowa do powiedzenia?
Jest to również i formułka urzędowa, ale również trzeba wskazać przepisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, na czym oparte jest małżeństwo, wskazać im tą dobrą drogę w ich związku małżeńskim – mówi kierownik Urzędu Stanu Cywilnego.
Czy patrząc na takie młode małżeństwo zastanawia się Pani ile procent z tych osób trafi potem do sądu i będą się rozwodzić?
Takie refleksje nachodzą i widzę to z drugiej strony podczas tych rozpraw na sali sądowej. Czasami przypominają mi się te osoby, które były kiedyś na ślubie, ich podejście, ich wrażenia i miły uśmiech, a tutaj na sali dwie jakby obce sobie osoby.
Co jest przyczyną rozwodów?
Najczęściej nie sprzyjają trwałości związku małżeńskiego obecne uwarunkowania, czyli pogoń za karierą, za pieniądzem, częste wyjazdy zagraniczne, rozstania.
A jaka jest recepta na 50-letnie związki?
Z rozmów z naszymi jubilatami wynika, że przepisem na długotrwałe pożycie małżeńskie jest cierpliwość, wyrozumiałość, szacunek, odpowiedzialność za tą drugą osobę, lojalność, umiejętność przebaczania, a także życie przy boku tej drugiej osoby zarówno z jej zaletami jak i wadami. Jeden z jubilatów powiedział tak:
„Chcąc w małżeństwie zaznać nieba kochać oraz cierpieć trzeba. Gdy to wszystko zrozumiemy, wielu rocznic dożyjemy”.
Autor: DKucharzewska
Redakcja: ASocha