Top of the lake
Jest taki serial telewizyjny produkcji brytyjsko – australijskiej „Top of the lake”. Właśnie pojawił się drugi sezon, tego jak określają recenzenci, feministycznego kryminału.
W pierwszym sezonie akcja rozgrywała się w Nowej Zelandii, a drugi przeniósł się do Australii. W każdym sezonie mamy do czynienia z inną sprawą i nowymi faktami z życia głównej bohaterki Robin Griffin, policjantki z wydziału zabójstw w Sydney. W rolę Robin z powodzeniem wciela się popularna amerykańska aktorka Elizabeth Moss. Za całość odpowiada australijska reżyserka Jane Campion.
Bardzo podobał mi się pierwszy sezon, ten który rozgrywał się w Nowej Zelandii. Wspaniałe, surowe krajobrazy, aura tajemnicy, sporo niedopowiedzeń, bohaterowie jakby wyjęci z serialu „Twin Peaks”, dobra muzyka, fajne zwroty akcji aż do samego końca, do finalnego odcinka, który zamykał niektóre wątki, ale zostawił sporo zagadek.
Mamy nowy sezon i jest inaczej, Robin szuka przestępców, dalej mamy daleko idący wątek feministyczny, jednak jest tak jak już napisałem. inaczej co nie znaczy gorzej. Nie ma wspaniałych przestrzeni i pustkowia Nowej Zelandii, jest ocean i wielkie miasto – Sydney, jest morderstwo i rozbita dziwaczna rodzina, jest Nicole Kidman – fantastyczna, ale trochę irytuje. Mamy kolejne tajemnice z życia Robin, ale czegoś mi brakuje. Czego? Pewnie tajemnicy, niezwykłości i tej Nowej Zelandii.
Proszę Państwa nowy sezon jest zbyt jednoznaczny, oczywisty i typowy, chociaż być może ta oczywistość jest tylko kompletną ściemą i w ostatnim odcinku zostaniemy kompletnie zaskoczeni. Lubię ten serial i nie narzekam, ale każdy może mieć wątpliwości. Jeszcze jedna sprawa, czy zauważyliście Państwo, że ostatnio wszędzie grają aktorzy z „Gry o tron” w tym przypadku istotną rolę odgrywa Gwendoline Christie, czyli Brienne z Tarthu. Gra policjantkę, koleżankę Robin, charakteryzuje ją absurdalne poczucie humoru rodem z Monty Pythona, świetna rola.
Ktoś mnie zapytał co czytam (to chyba była moja żona), więc odpowiadam „Mroczne zakamarki” Kary Thomas, udana i jak tytuł sugeruje mroczna opowieść rodem z Ameryki.
Kinoman