Ekspertyza nie wykryła trucizny
Ekspertyza z próbek pobranych od półtorarocznego chłopca z Bisztynka, który zmarł w listopadzie ubiegłego roku nie potwierdziła zatrucia oparami ulatniającymi się z trutki na gryzonie. Truciznę w piwnicy kamienicy rozłożył ojciec pięcioosobowej rodziny. Wszyscy trafili wtedy do szpitala z objawami zatrucia. Lekarzom nie udało się uratować życia najmłodszego z trójki dzieci.
Ojciec dzieci dostał trutkę od znajomego. Jednak tego mężczyzny nie udało się przesłuchać, bo zmarł kilka tygodni później. Prokurator przesłuchał za to inne osoby, które mogły mieć związek ze sprawą, zlecił też wykonanie opinii biegłym z Zakładu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
– To jednak nic nie wyjaśniło. Ekspertyza wykazała, że w pobranych tkankach nie stwierdzono obecności tej substancji, ale to substancja lotna, więc nie jest wykluczone, że była w organizmie dziecka – powiedział Radiu Olsztyn z-ca prokuratora rejonowego w Biskupcu Tomasz Ślązak:
Teraz w tej sprawie ma się wypowiedzieć lekarz, który przeprowadzał sekcję zwłok dziecka. Jeszcze w tym tygodniu ma dostać kopię historii jego choroby za szpitala. Opinia dotycząca przyczyny śmierci chłopca ma być wydana do końca marca. Jeżeli ojciec usłyszy zarzuty narażenia rodziny na niebezpieczeństwo i nieumyślnego spowodowania śmierci, w więzieniu może spędzić do 5 lat.