Olsztyn, Aktualności, Aplikacja mobilna
Przez kilka lat mieszkali z bombą. Rakieta na dachu jednego z olsztyńskich wieżowców
Dwaj mieszkańcy budynku przy Dworcowej 48 postanowili pozbyć się rakiety. Wielki pocisk zwieźli z dachu windą, oparli o drzewo i dopiero wtedy zadzwonili po służby.
Mężczyźni twierdzą, że zrobili to, by zaoszczędzić sąsiadom i służbom kłopotów związanych z ewakuacją. Jak rakieta znalazła się na dachu wieżowca?
Jak powiedział naszej reporterce Henryk Frydrych, były administrator i mieszkaniec budynku, pocisk należał do byłego wojskowego, który wyprowadzając się z wieżowca, zostawił go w piwnicy. Potem jacyś chłopcy dla zabawy przenieśli go na dach budynku. Wszyscy myśleli, że to atrapa rakiety.
Jednym z mieszkańców, którzy zwieźli pocisk windą z dachu okazał się były wojskowy. Według niego była to już rozbrojona rakieta. Tymczasem dowódca saperów, starszy chorąży Mieczysław Kościński z 9. Pułku Rozpoznawczego ostrzega, że w takich przypadkach nie wolno samemu podejmować żadnych kroków i niezwłocznie wezwać służby. Jak podkreślił, były wojskowy stworzył zagrożenie dla mieszkańców bloku.
Rakiety oświetleniowe produkowano w byłej NRD. Wystrzeliwane były na 5 kilometrów w górę i zawierały 2 kilogramyg ładunku wybuchowego.
Posłuchaj Relacji Doroty Grzymskiej
Rakieta na wieżowcu
Autor: D.Grzymska
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy