Olsztyn
Pikieta z bananowymi wiatrakami
Choć na Warmii i Mazurach stoi ich coraz więcej, to Ministerstwo Rozwoju Regionalnego chce, aby niemal cały region był wielką oazą dla farm wiatrowych. Farm, które mają wielu zwolenników, mają również rzesze przeciwników.
Zabudowania Krainy Tysiąca Jezior nie chcą ponoć również władze samorządowe, ale lokalne stowarzyszenia niespecjalnie w to wierzą. Stąd kolejne protesty.
Relacja Macieja Świniarskiego
We wtorek w południe około 20 osób protestowało przed urzędem marszałkowskim w Olsztynie przeciwko stawianiu na Warmii i Mazurach elektrowni wiatrowych. Protestujący mieli za złe urzędnikom, że tydzień temu spotkanie z nimi zamknęli dla mediów. Stąd olbrzymi banner z wiatkami, których śmigła zastąpiły… banany. Dlaczego akurat one? Jak tłumaczy Jacek Adamas ze Stowarzyszenia Kochajmy Warmię władza lekceważy głos obywateli, wobec tego czujemy się, jak w republice bananowej. Mówiąc o fermach wiatrowych Adamas powołał się na opinię profesor Barbary Lebiedowskiej, niezależnego eksperta Komisji Europejskiej d.s. akustyki środowiska, która uważa, że wszystkie wiatraki postawiono w Polsce nielegalnie.
Protestujący nie ukrywali również, że jest to ostatni moment na zablokowanie degradacji przyrodniczej Warmii i Mazur. Wicemarszałek województwa Jarosław Słoma tłumaczył natomiast, że przed tygodniem został wmanipulowany w spotkanie robocze, na które goście zaprosili dziennikarzy i był do dyspozycji mediów, ale po jego zakończeniu. (mświn/as/bsc)