Aktualności, Aplikacja mobilna, Siatkówka, Sport
Indykpol AZS Olsztyn się nie zatrzymuje. Potrzebny był tie-break
Siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn pokonali na wyjeździe Visłę Bydgoszcz 3:2 (22:25, 25:18, 25:20, 25:27, 15:8) w spotkaniu PlusLigi.
Początek spotkania należał do Akademików, lecz w okolicach połowy premierowej partii do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. W olsztyńskiej drużynie spadła skuteczność ataku, a prym na parkiecie zaczęła wieść największa gwiazda Visły – Toncek Stern. Podopieczni Przemysława Michalczyka wygrali 25:22.
Od początku drugiej odsłony Akademicy wzięli się za odrabianie strat. Zawodnicy Paolo Montagnaniego nie popełnili błędów z poprzedniej partii, cały czas będąc na prowadzeniu. Indykpol wygrał 25:18.
Podobny przebieg miał set numer trzy. Świetnie prezentował się Hadrava, którego wspomagali Seyed Mousavi, Mateusz Mika oraz grający na wysokiej skuteczności Wojciech Żaliński. Przełożyło się to na wygraną gości 25:20.
O ile poprzednie odsłony miały spokojny przebieg, o tyle czwarta partia, a szczególnie jej końcówka, dostarczyła kibicom wielkich emocji. Akademicy prowadzili przez większość seta i wydawało się, że przypieczętują wygraną w całym meczu. Bydgoszczanie w końcówce odrobili straty, doprowadzili do gry na przewagi i triumfowali 27:25.
Początek tie-breaka to wyrównana walka punkt za punkt. W połowie seta to Akademicy zaczęli odjeżdżać przeciwnikowi, a efektownym asem mecz zakończył Jan Hadrava.
MVP spotkania został Seyed Mousavi.
„Zabrakło koncentracji w decydujących momentach” – przyznaje kapitan Akademików – Paweł Woicki.
Swoją teorię na temat gry „Biało-Zielonych” ma przyjmujący Indykpolu AZS-u – Mateusz Mika.
Szkoleniowiec Visły Bydgoszcz – Przemysław Michalczyk przyznaje, że celem jego zawodników jest „utarcie nosa” siatkarskim ekspertom.
„Dla nas ten punkt jest jak zwycięstwo” – przyznaje rozgrywający Visły Bydgoszcz – Radosław Gil, który w zeszłym sezonie reprezentował biało-zielone barwy.
Redakcja: A. Dybcio