Hobbit
Proszę Państwa czas najwyższy na refleksje związane z najnowszym dziełem nowozelandzkiego reżysera Petera Jacksona ,,Hobbitt. .Nieoczekiwana podróż”. Jest to ekranizacja klasycznej tolkienowskiej powieści ,,Hobbit czyli tam i z powrotem”, opublikowanej w 1937 roku, a jest to tak jakby wstęp do trylogii ,,Władca pierścieni”, tyle że jeszcze bez rozmachu trylogii i bez potężnej dawki okrucieństwa.
Jest to raczej opowieść dla dzieci. A tak swoją drogą, jak Jacksonowi udało się wykroić trzy filmy z tej jednej niegrubej powieści? Przekonamy się za rok i dwa lata, bo z taką częstotliwością będą się pojawiały kolejne filmy objęte wspólnym tytułem ,,Hobbit”. Do filmu czyli do ,,Hobbita” wróciłem po ukazaniu się obrazu na płycie DVD i w domu rozkoszuję się obcowaniem z garstką śmiałków, którzy wyruszają w niespodziewaną podróż po przygody w magicznym świecie.
To stały motyw drogi występujący u Tolkiena i co oczywiste u Jacksona, to też jest dosyć typowe studium walki dobra ze złem, ale czemu tu się dziwić, jest to stały element wielu opowieści od początku świata. Sam film jest przyjemny, czyli dobry, chociaż bywa nudnawy, do oglądania i to nie tylko dla fanów tolkienowskiego świata – Śródziemia.
W filmie spotykamy starych przyjaciół: Gandalfa, Froda, Bilba Bagginsa, Galadrielę i co ważne Golluma. To film dla starych i nowych widzów, tych, którzy już znają ,,Władcę Pierścieni” i tych, którzy pierwszy raz wkraczają do Śródziemia. To dobre kino, które polubicie i będziecie czekać na kolejne części ,,Nieoczekiwanej podróży”.
Znakomitym pomysłem było obsadzenie Martina Freemana w roli młodego Bilbo Bagginsa, Martina Freemana z pewnością pamiętacie z uroczej świątecznej komedii ,,To właśnie miłość” lub z właśnie emitowanego serialu ,,Sherlock”, gdzie gra doktora Johna Watsona. I jeszcze coś z zupełnie innej bajki, Neil Finn z Crowded House (nowozelandzki zespół rockowy) nagrał kapitalną piosenkę do ,,Hobbita” – ,,The song of the lonely mountaim” – świetny utwór, zagrany i nagrany zgodnie z duchem tolkienowskiego świata.