Heavy Trip
Proszę Państwa, proponuję kolejny muzyczno-filmowy, wakacyjny felieton, tym razem o gatunku muzycznym, który absolutnie różni się od moich zainteresowań. Jednak film związany z death metalem bardzo mi się podobał. „Heavy Trip” – Ostra Jazda dowolnie rozumiana i rozszyfrowana to fińsko-norweski film o fińskim zespole rockowym, a właściwie deathmetalowym Impaled Rektum.
Jak wspomniałem – to nie moja muzyczna bajka, ale jest to typowa wieloznaczna skandynawska opowieść. Ogólnie jestem lekko oczarowany Skandynawią, o czym wielokrotnie już wspominałem. Gdyby nie to, że jestem po uszy zakochany w Warmii i gdybym był młodszy, to kto wie – może wylądowałbym gdzieś w okolicy Oslo lub Helsinek.
„Heavy Trip” to komedia obyczajowa o prowincjonalnym fińskim zespole deathmetalowym. Impaled Rektum tworzą, delikatnie mówiąc, lokalni dziwacy, którzy zamknęli się w muzycznej bańce. Nie mają publiczności, są traktowani marginalnie, ludzie patrzą na nich jak na szaleńców, są powszechnie lekceważeni, a oni grają i przypadkowo zostają zaproszeni na wielki festiwal rockowy w sąsiedniej Norwegii. Zaczyna się ostra rockowa jazda – trzeba dotrzeć do Norwegii. Mężczyźni są zdesperowani, koniecznie chcą zaistnieć w rockowym świecie.
To jest oczywiście satyra, pokazująca w zdecydowanie krzywym zwierciadle, prowincjonalną rzeczywistość w Finlandii i Norwegii, ale obyło się bez filmowego okrucieństwa. To raczej satyra bliższa Czechom i ich zdystansowanemu podejściu do świata i rzeczywistości. To także film drogi i opowieść o jakiegoś typu dojrzewaniu, zdecydowanie o tolerancji i o przyjaźni, która może przetrwać najgorsze opresje. No i ta dzika muzyka, która potrafi czasem zaskoczyć melodią i jednoczącym słuchaczy przekazem.
Staram się rozumieć młodych ludzi, którzy są zafascynowani potężnym, metalowym brzmieniem. To rock and roll, tylko głośniejszy. Film jest dowcipny, czasem zaskakujący, momentami wzruszający i jednoznacznie mówiący o tym, że warto trzymać się swoich zasad. Dodam, że skandynawskie krajobrazy zawsze są urokliwe, a dziwaków mają wyjątkowych. „Heavy Trip” polecam miłośnikom szaleństwa obyczajowego i muzycznego.
Kinoman