Brał udział w gaszeniu jednego z najtragiczniejszych pożarów w historii Polski. Zmarł Artur Smolski
Nie żyje 82-letni Artur Smolski z Olsztyna – strażak, który uczestniczył w gaszeniu jednego z najtragiczniejszych pożarów w historii Polski.
Zginęło w nim 37 osób, a ponad 100 zostało rannych. Tragedia wydarzyła się w 1971 roku. W nocy w eksplodował zbiornik z ropą w rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach. Płonąca ciecz uniosła się na kilkaset metrów i zalała okolice zbiornika. W ciągu kilku sekund ogień zabił prawie 30 osób.
Wśród ofiar były pracownice olsztyńskiego OZOS-u Stomil: Danuta Rudzińska i Janina Wójtowicz. Strażacy z zakładowej straży pożarnej OZOS-u zostali ściągnięci do gaszenia pożaru z Bielska, gdzie akurat startowali w zawodach pożarniczych. Wśród nich był Artur Smolski, który jeszcze 1,5 miesiąca temu opowiadał o tym naszemu reporterowi.
Artur Smolski został wtedy poważnie ranny. Miał poparzone 30 procent ciała i przez lata zmagał się z konsekwencjami obrażeń. 7 lat temu w wyniku powikłań stracił obie nogi. Jednak jak sam nam mówił w audycji Śliska Sprawa, w październiku największym problemem było dla niego wydostanie się z bloku. Z ósmego piętra na którym mieszka, na parter mógł zjechać windą, ale barierą nie do przejścia było ostatnich 7 stopni schodów. Rozwiązaniem mogła być specjalna platforma, jednak na jej montaż nie chciała się zgodzić Spółdzielnia Mieszkaniowa.
Artur Smolski zmarł w niedzielę w wieku 82 lat.
Posłuchaj audycji Śliska Sprawa z 18 października 2019.
Autor: L. Tekielski/WC
Redakcja: A. Dybcio