Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 8 °C pogoda dziś
JUTRO: 14 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – maj 2021

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy.

Zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania zapraszają: Jarosława Chrunik i Hanna Wasilewska. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

31.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w programie ukraińskim na antenie Radia Olsztyn w poniedziałek, w ostatnim dniu maja; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Walki z Paleniem, więc (jako zagorzały wróg palenia) wszystkich palaczy szczerze zachęcam do pożegnania się z tym złym nałogiem. Tymczasem zaglądamy do kalendarza, są tam ciekawe daty, jednak chciałabym wspomnieć też o tej, która wypadła wczoraj:
(-)
145 lat temu, 30 maja 1876 r. Aleksander II podpisał Dekret Emski, skierowany na ucisk języka i kultury ukraińskiej. Było to zaplanowane w celu wyrugowania języka ukraińskiego ze sfery kulturalnej (a jest to cerkiew, muzyka, teatr, wydawnictwo książek – zakaz wwozu na terytorium imperium książek, wydanych w języku ukraińskim). Stosowanie języka ukraińskiego ograniczono wyłącznie do użytku potocznego, zakazano wystąpień publicznych w języku ukraińskim. Doprowadziło to do tymczasowej dezorganizacji ruchu ukraińskiego w Naddnieprzańskiej części Ukrainy.
(-)
2017 r. zmarł Lubomyr Huzar, ukraiński działacz religijny, patriarcha, zwierzchnik UCGK (2001-2011). Był brany pod uwagę jako jeden z możliwych następców papieża Jana Pawła II (spomiędzy 16 kandydatów). Jako największą przeszkodę do wybrania podawano jego wschodnio-europejskie pochodzenie – kardynałowie mogli nie zagłosować na drugiego z rzędu papieża z tego regionu Europy. Wśród innych przeszkód wymieniano jego dawne obywatelstwo USA i potrzebę (w razie wybrania) przejście do kościoła rzymsko-katolickiego. Spośród zalet podkreślano jego jasność umysłu, wysoką duchowość i popularność wśród kardynałów. Zwracano też uwagę na to, że stał na czele cerkwi, w której dozwolone są małżeństwa księży i to, że mogło to pozytywnie wpłynąć na zniesienie celibatu w kościele rzymskokatolickim.
(-)
Dzisiaj wiele osób ma powód do świętowania, są to: Aleksandra, Faina, Krystyna, Julia, Semen, Andrzej i Bogdan. Do nich dołączają urodzeni 31 maja, a wszystkim składam najlepsze życzenia.
(-)

Niecodzienne wydarzenie odbędzie się dzisiaj w parafii w Cyganku, która należy do eparchii olsztyńsko-gdańskiej. Po południu, o godzinie 17-tej, rozpocznie się liturgia święta w 44-tą rocznicę śmierci pierwszego proboszcza parafii św. Mikołaja Cudotwórcy w Cyganku, ks. mitrata Bazylego Hrynyka. Boską liturgię będzie celebrował ordynariusz olsztyńsko-gdański, bp Arkadiusz Trochanowski, któremu teraz oddaję głos:

– W Cyganku będziemy obchodzili 44-tą rocznicę śmierci ks. mitrata Bazylego Hrynyka i setną rocznicę jego święceń kapłańskich. Myślę, że ks. mitrat Bazyli Hrynyk to… powiem tak: szczególna historia naszej Cerkwi w Polsce. To był wyjątkowy człowiek i można powiedzieć, że był on takim swego rodzaju „Mojżeszem” dla naszej Cerkwi po Akcji „Wisła” tu, w Polsce. Był związany z Pomorzem; wszędzie gdzie mógł, mobilizował księży, wiernych, żeby organizowali się we wspólnoty. Odprawiał liturgie, przywoził księży. Można powiedzieć, cytując Ewangelię wg św. Mateusza, że kierował się słowami: „Miejcie wiarę w Boga”. I myślę, że te słowa bardzo pasują też do jego postaci, bo naprawdę to był tak ciężki czas i nikt nie gwarantował, że nasza Cerkiew w ogóle będzie kiedyś istnieć. A w jego zachowaniu można było zobaczyć, że był przekonany o tym, że ta Cerkiew, która ma taką historię, taką tradycję, nie może zostać wyrzucona na śmietnik, nie może sczeznąć z historii ludzkości. Dlatego bardzo walczył o to, żeby nasze wspólnoty, tam gdzie byli wysiedleni ludzie, budować, tworzyć. I to jemu zawdzięczamy taką gorliwą postawę kapłańską, można powiedzieć, że był takim ojcem dla księży i dla wiernych, troszczył się o nich, robił wszystko, żeby ludzie nie zapomnieli o swoim. Uczył szanować swoje, uczył też szanować i kochać Pana Boga i myślę, że jego postać należy uczcić. Jego też śledziło polskie UB, też był prześladowany, nazywano go „szpiegiem Watykanu”, że służy dla Watykanu, dlatego go ograniczano. Ale on rozumiał swoje służenie jako służenie Panu Bogu. I tylko w taki sposób chciał tego uczyć ludzi.
Po modlitwie w Sali parafialnej odbędzie się spotkanie dla duchowieństwa z referatami historycznymi. Historyk i muzealnik Łukasz Kępski przedstawi krótką historię wsi Cyganek i jej znaczenie w okresie przedwojennym , a prof. Igor Hałagida z Uniwersytetu Gdańskiego opowie krótko historię życia ks. mitrata Bazylego Hrynyka.

(-)

Teraz słowo o wydarzeniu, które już się odbyło. Zespół „Wernyhora” z Sanoka i jego wokalistka Daria Kosiek z sukcesem wystąpili na festiwalu „Nowa Tradycja” w Warszawie – pisze Kasia Komar-Macyńska w artykule „Nowe, świeże, autentyczne” w najnowszym numerze „Naszego Słowa”. Festiwal Polskiego Radia „Nowa Tradycja” poświęcony jest muzyce ludowej i odbywa się już od ponad 20 lat. W tym czasie na jego scenie wystąpili najbardziej znani twórcy tego gatunku w Polsce. W ramach tegorocznej imprezy uczestnikiem 23-go Konkursu Folklorystycznego, który odbywa się na scenie studia koncertowego im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie, był między innymi sanocki zespół „Wernyhora”, który wykonuje dawne pieśni bojkowskie. Wokalistka zespołu Daria Kosiek to Ukrainka z Polski, która urodziła się w Białym Borze, a obecnie mieszka w Sanoku i odtwarza pamięć o zapomnianych głosach Bieszczadów. Chociaż zespół jest dość młody, jego oryginalność i autentyczność pomogły w zwycięstwie nie tylko nad ponad setką innych zespołów w konkursie, ale i nad 12-ma spośród tych, które 14 i 15 maja wystąpiły na scenie Polskiego Radia. Udział nowego zespołu z dalekiego Podkarpacia w tym kontekście – to coś nowego i może być potraktowane jak łyk świeżego powietrza. A obecność ukraińskiej pieśni autentycznej, związanej z przygranicznym regionem Polski, w ostatnim czasie jest niecodziennym zjawiskiem, które tak pozytywnie ocenili członkowie jury. I tak zespół „Wernyhora” uhonorowano pierwszą nagrodą (8 000 złotych) za głębokie wniknięcie w muzykę bojkowską i szlachetność jej wykonania; nagrodą II Programu Polskiego Radia (możliwość pracy z producentem i nagranie albumu w studiu Polskiego Radia). Indywidualną nagrodę im. Czesława Niemena przyznano Darii Kosiek za wrażliwość, muzykalność i charyzmę sceniczną.

(-)

Jak widzicie – dzisiaj mamy wiadomości „do tańca i do różańca” – i niech tak zostanie, oby tylko zawsze były to dobre wiadomości. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Spotkamy się na antenie wieczorem, o godz. 18.10, a teraz życzę wam, drodzy słuchacze miłego dnia i całego tygodnia! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

30.05.2021 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj zaanonsujemy skromny, ostrożny, ale jednak – powrót do naszych wydarzeń kulturalnych, których tak wiele było przed pojawieniem się koronawirusa. Pierwsze zwiastuny są już za nami, za tydzień szykują się kolejne.

(-)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Jak to miło dzielić się z wami dobrymi wiadomościami, a dzisiaj mamy ich dla was kilka. W ubiegłą sobotę w Kętrzynie odbył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. Wzięli w nim udział uczniowie z punktu nauczania języka ukraińskiego w Kętrzynie, dzieci ze szkoły z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach oraz lirnik Sergiusz Petryczenko, który po wykonaniu swego repertuaru odłożył lirę i pytał innych uczestników o przygotowywania do koncertu. Zaraz usłyszymy czego się dowiedział. Ze względu na pandemię w sali przy cerkwi mogło być niewielu widzów, a koncert transmitowany był na żywo w internecie. I chociaż tegoroczne szewczenkowskie uroczystości były dosyć skromne, to mimo wszystko dały dużo radości i widzom, i artystom.

(-) Fragment koncertu

– Jak wam się udało pracować, nie bacząc na tę pandemię w tym trudnym czasie?

– Pracować było trudno, ale jest to systematyczna trochę nasza praca, – Nadzieja Szełest, nauczycielka z Bartoszyc. – Gdy pracowaliśmy zdalnie, na lekcjach on-line to już pracowałam z nimi nad wierszami, nad dykcją, nad akcentami – to można było. A ot śpiewać było trudno, spotykaliśmy się po lekcjach. Przychodziło po kilka osób, po pięć osób i uczyli się swoich partii. Ale dobrze mi się pracowało, bo dzieci chciały – nikt nie patrzył, czy to jest czwarta godzina po południu, czy piąta. Chciały i były zainteresowane, dlatego to była też ich pomoc dla mnie, bo chciały to robić, to nie było z przymusu.

– Trochę ciężko było, bo mieliśmy lekcje on-line, – Ewa Kłek, nauczycielka z Kętrzyna, – tak że ciężko jest uczyć on-line, ale potem już robiłam z dziećmi próby. Niedużo, bo to jest około piętnaściorga dzieci, ale nie wszystkie wzięłam do koncertu, bo inne przygotowują się do I Komunii. Dlatego żeby przestrzegać tych wszystkich reżimów, to postanowiliśmy, że tylko kilka osób wystąpi. Ale jakoś… myślę, że się udało!

– Czy cieszycie się, że wreszcie po pandemii udało się wyjść na scenę?

– Tak! Bardzo się cieszyliśmy, że możemy już występować. Bardzo tęskniliśmy za tym. Brakowało nam tego. Prosiliśmy nauczycieli, żeby z nami pracowali, bo tęskniliśmy za tym.

– Ale udało się robić próby?

– Tak, przychodziliśmy czasami do szkoły, żeby poćwiczyć.

– Bardzo się cieszymy, że mogliśmy tu przyjechać, wystąpić, pokazać jak się uczyliśmy, jak pracowaliśmy w tym czasie.

– A tych utworów Szewczenki, które deklamowaliście, uczyliście się w szkole? W programie szkolnym?

– Uczyliśmy się o Szewczence, nasza pani Szełest bardzo nam w tym pomogła. Uczyliśmy się poza programem. Bardzo się cieszymy, że są nauczyciele, którzy chcą z nami pracować, pomagać nam żebyśmy mogli też mieć lepsze oceny, bo za to też są punkty na plus.

(-) Fragment koncertu

– Wspaniały koncert! Po takim czasie, gdy niczego nie było, to bardzo chciało się jakiegoś koncertu, choćby takiego malutkiego, takiego jak teraz, ale bardzo, bardzo się cieszę, że przyszłam.

– Wspaniały, wspaniały, tego brakuje, bo pandemia – brakowało bardzo. Dobrze, że i tak się odbyło.

– Dobrze, że nareszcie coś, że nasza kultura znowu może… możemy ją usłyszeć. Tu człowiek bardzo się cieszy, że może w tym brać udział.

– Cieszymy się, – Andrzej Sydor, przewodniczący koła ZUwP w Kętrzynie, – tym bardziej, że ta impreza zawsze odbywała się w marcu, ale zmuszeni byliśmy to przekładać. I tu wielkie podziękowanie dla Stefana, że jakoś udało się nam to zorganizować.

– Tradycyjnie kiedyś faktycznie robiliśmy w marcu te wydarzenia, – Stefan Migus, przewodniczący olsztyńskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, – ale myślę, że maj to też jeszcze jest taka pora, gdzie Tarasa Szewczenkę można upamiętniać, mając choćby na uwadze to, że właśnie w maju jego szczątki zostały przewiezione do Kaniowa i tam pochowane. Tak więc jeszcze jest czas. Zresztą o Tarasie Szewczence można mówić i wspominać go przez cały rok, bo to jest człowiek, tak jak przedstawiłem to, co myślą o nim nawet pierwsze osoby świata – Europy, USA, Azji; jak go oceniają, jak wysoko go cenią, jak cenią go za to, że dołożył się swoim talentem, swoimi umiejętnościami, swoją nieprzeciętnością do rozwoju kultur tych krajów. I oni nie pretendują na to, że to jest ich, amerykański, włoski, francuski czy angielski twórca, ale podkreślają, że ukraiński. Niestety, jest jeden kraj, który uważa go za rosyjskiego, nie uznaje, że jest ukraiński, ponieważ swoje powieści pisał po rosyjsku. Problem polega na tym, że aby przeżyć, musiał też coś publikować i żeby czytali to też rosyjskojęzyczni. Moim zdaniem to aż tak wielkiej wartości jak poezji – nie ma. Był to więc człowiek ducha, patriota. Patriota Ukrainy, ale otwarty na cywilizowany świat.

(-) Fragment koncertu

Miejmy nadzieję, że Kętrzyn szczęśliwie otworzył sezon wydarzeń, za którymi wszyscy tak bardzo się stęskniliśmy! I już całkiem niedługo, bo w sobotę, 5 czerwca o godzinie 12-tej także w Kętrzynie, ale tym razem w amfiteatrze, rozpocznie się kolejny koncert „Z malowanej skrzyni”. Oczywiście, także będzie miał skromną formę w porównaniu do tych sprzed lat, ale myślę, że to dopiero początek. W Kętrzynie wystąpi zespół tańca ludowego „Czeremosz” z Węgorzewa i dwa zespoły z Gdańska: „Harazd” i „Słowiańska Dusza”. Natomiast następnego dnia, w niedzielę 6 czerwca o godz. 11.30 w Olsztynie w sali przy cerkwi greckokatolickiej też odbędzie się koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. W tym roku prezentacja będzie poświęcona poecie i jego związkom z Polakami. Ponadto wystąpi zespół z bartoszyckiej szkoły „Lisowa Pisnia”, młodzież ukraińska z Olsztyna, w tym zespół „Suzirjaczko” oraz nasz redakcyjny kolega, lirnik Sergiusz Petryczenko. Miejmy nadzieję, że od tej pory będzie już coraz normalniej. Teraz – trochę wspomnień, a potem przed mikrofonem usiądzie Roman Bodnar.

(-)

(-) Hit-Parad

To już koniec dzisiejszej audycji „Od niedzieli do niedzieli”, przygotowali ją: Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar, Szymon Krzysztoń i Jarosława Chrunik. Życzymy wam miłego wieczoru i do usłyszenia jutro o godz. 10.50 na częstotliwości 99,6 MHz. Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj zaanonsujemy skromny, ostrożny, ale jednak – powrót do naszych wydarzeń kulturalnych, których tak wiele było przed pojawieniem się koronawirusa. Pierwsze zwiastuny są już za nami, za tydzień szykują się kolejne.

(-)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Jak to miło dzielić się z wami dobrymi wiadomościami, a dzisiaj mamy ich dla was kilka. W ubiegłą sobotę w Kętrzynie odbył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. Wzięli w nim udział uczniowie z punktu nauczania języka ukraińskiego w Kętrzynie, dzieci ze szkoły z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach oraz lirnik Sergiusz Petryczenko, który po wykonaniu swego repertuaru odłożył lirę i pytał innych uczestników o przygotowywania do koncertu. Zaraz usłyszymy czego się dowiedział. Ze względu na pandemię w sali przy cerkwi mogło być niewielu widzów, a koncert transmitowany był na żywo w internecie. I chociaż tegoroczne szewczenkowskie uroczystości były dosyć skromne, to mimo wszystko dały dużo radości i widzom, i artystom.

(-) Fragment koncertu

– Jak wam się udało pracować, nie bacząc na tę pandemię w tym trudnym czasie?

– Pracować było trudno, ale jest to systematyczna trochę nasza praca, – Nadzieja Szełest, nauczycielka z Bartoszyc. – Gdy pracowaliśmy zdalnie, na lekcjach on-line to już pracowałam z nimi nad wierszami, nad dykcją, nad akcentami – to można było. A ot śpiewać było trudno, spotykaliśmy się po lekcjach. Przychodziło po kilka osób, po pięć osób i uczyli się swoich partii. Ale dobrze mi się pracowało, bo dzieci chciały – nikt nie patrzył, czy to jest czwarta godzina po południu, czy piąta. Chciały i były zainteresowane, dlatego to była też ich pomoc dla mnie, bo chciały to robić, to nie było z przymusu.

– Trochę ciężko było, bo mieliśmy lekcje on-line, – Ewa Kłek, nauczycielka z Kętrzyna, – tak że ciężko jest uczyć on-line, ale potem już robiłam z dziećmi próby. Niedużo, bo to jest około piętnaściorga dzieci, ale nie wszystkie wzięłam do koncertu, bo inne przygotowują się do I Komunii. Dlatego żeby przestrzegać tych wszystkich reżimów, to postanowiliśmy, że tylko kilka osób wystąpi. Ale jakoś… myślę, że się udało!

– Czy cieszycie się, że wreszcie po pandemii udało się wyjść na scenę?

– Tak! Bardzo się cieszyliśmy, że możemy już występować. Bardzo tęskniliśmy za tym. Brakowało nam tego. Prosiliśmy nauczycieli, żeby z nami pracowali, bo tęskniliśmy za tym.

– Ale udało się robić próby?

– Tak, przychodziliśmy czasami do szkoły, żeby poćwiczyć.

– Bardzo się cieszymy, że mogliśmy tu przyjechać, wystąpić, pokazać jak się uczyliśmy, jak pracowaliśmy w tym czasie.

– A tych utworów Szewczenki, które deklamowaliście, uczyliście się w szkole? W programie szkolnym?

– Uczyliśmy się o Szewczence, nasza pani Szełest bardzo nam w tym pomogła. Uczyliśmy się poza programem. Bardzo się cieszymy, że są nauczyciele, którzy chcą z nami pracować, pomagać nam żebyśmy mogli też mieć lepsze oceny, bo za to też są punkty na plus.

(-) Fragment koncertu

– Wspaniały koncert! Po takim czasie, gdy niczego nie było, to bardzo chciało się jakiegoś koncertu, choćby takiego malutkiego, takiego jak teraz, ale bardzo, bardzo się cieszę, że przyszłam.

– Wspaniały, wspaniały, tego brakuje, bo pandemia – brakowało bardzo. Dobrze, że i tak się odbyło.

– Dobrze, że nareszcie coś, że nasza kultura znowu może… możemy ją usłyszeć. Tu człowiek bardzo się cieszy, że może w tym brać udział.

– Cieszymy się, – Andrzej Sydor, przewodniczący koła ZUwP w Kętrzynie, – tym bardziej, że ta impreza zawsze odbywała się w marcu, ale zmuszeni byliśmy to przekładać. I tu wielkie podziękowanie dla Stefana, że jakoś udało się nam to zorganizować.

– Tradycyjnie kiedyś faktycznie robiliśmy w marcu te wydarzenia, – Stefan Migus, przewodniczący olsztyńskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, – ale myślę, że maj to też jeszcze jest taka pora, gdzie Tarasa Szewczenkę można upamiętniać, mając choćby na uwadze to, że właśnie w maju jego szczątki zostały przewiezione do Kaniowa i tam pochowane. Tak więc jeszcze jest czas. Zresztą o Tarasie Szewczence można mówić i wspominać go przez cały rok, bo to jest człowiek, tak jak przedstawiłem to, co myślą o nim nawet pierwsze osoby świata – Europy, USA, Azji; jak go oceniają, jak wysoko go cenią, jak cenią go za to, że dołożył się swoim talentem, swoimi umiejętnościami, swoją nieprzeciętnością do rozwoju kultur tych krajów. I oni nie pretendują na to, że to jest ich, amerykański, włoski, francuski czy angielski twórca, ale podkreślają, że ukraiński. Niestety, jest jeden kraj, który uważa go za rosyjskiego, nie uznaje, że jest ukraiński, ponieważ swoje powieści pisał po rosyjsku. Problem polega na tym, że aby przeżyć, musiał też coś publikować i żeby czytali to też rosyjskojęzyczni. Moim zdaniem to aż tak wielkiej wartości jak poezji – nie ma. Był to więc człowiek ducha, patriota. Patriota Ukrainy, ale otwarty na cywilizowany świat.

(-) Fragment koncertu

Miejmy nadzieję, że Kętrzyn szczęśliwie otworzył sezon wydarzeń, za którymi wszyscy tak bardzo się stęskniliśmy! I już całkiem niedługo, bo w sobotę, 5 czerwca o godzinie 12-tej także w Kętrzynie, ale tym razem w amfiteatrze, rozpocznie się kolejny koncert „Z malowanej skrzyni”. Oczywiście, także będzie miał skromną formę w porównaniu do tych sprzed lat, ale myślę, że to dopiero początek. W Kętrzynie wystąpi zespół tańca ludowego „Czeremosz” z Węgorzewa i dwa zespoły z Gdańska: „Harazd” i „Słowiańska Dusza”. Natomiast następnego dnia, w niedzielę 6 czerwca o godz. 11.30 w Olsztynie w sali przy cerkwi greckokatolickiej też odbędzie się koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. W tym roku prezentacja będzie poświęcona poecie i jego związkom z Polakami. Ponadto wystąpi zespół z bartoszyckiej szkoły „Lisowa Pisnia”, młodzież ukraińska z Olsztyna, w tym zespół „Suzirjaczko” oraz nasz redakcyjny kolega, lirnik Sergiusz Petryczenko. Miejmy nadzieję, że od tej pory będzie już coraz normalniej. Teraz – trochę wspomnień, a potem przed mikrofonem usiądzie Roman Bodnar.

(-)

(-) Hit-Parad

To już koniec dzisiejszej audycji „Od niedzieli do niedzieli”, przygotowali ją: Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar, Szymon Krzysztoń i Jarosława Chrunik. Życzymy wam miłego wieczoru i do usłyszenia jutro o godz. 10.50 na częstotliwości 99,6 MHz. Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

29.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzisiaj w Lidzbarku Warmińskim obchodzone jest święto parafialne świętych Cyryla i Metodego z udziałem władyki kira Arkadiusza Trochanowskiego. Kuria eparchii olszyńsko-gdańskiej zaprasza na nabożeństwa do Czerwińska nad Wisłą od dzisiaj co sobotę. Ukraina zamyka przestrzeń powietrzną dla białoruskich samolotów. Film ukraińskiej reżyserki Katarzyny Hornostaj „Stop ziemia” otrzymał nagrodę Kryształowego Niedźwiedzia berlińskiego międzynarodowego festiwalu kinowego Berlinale. O tym opowiem za chwilę w ukraińskim wydaniu programu informacyjnego. W kalendarzu sobota 29 maja. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Dzisiaj w Lidzbarku Warmińskim obchodzone jest święto parafialne świętych Cyryla i Metodego z udziałem władyki kira Arkadiusza Trochanowskiego. Święto parafii obchodzone jest tu po raz 29, więc w przyszłym roku odbędą się wielkie religijne uroczystości jubileuszowe. Natomiast i dzisiaj parafianie w Lidzbarku Warmińskim przygotowali dla gości świąteczny poczęstunek i gotowi są podzielić się radością z obecnymi. O 10:30 rozpocznie się modlitwa do świętych Cyryla i Metodego, z czasem o 11:00 biskup olsztyńsko-gdańskiej eparchii kir Arkadiusz odprawi nabożeństwo, a następnie parafianie ugoszczą przybyłych. Proboszcz ojciec Bohdan Sytczyk serdecznie zaprasza na wydarzenie wszystkich chętnych.
(-)
Kuria eparchii olsztyńsko-gdańskiej zaprasza na greckokatolickie nabożeństwo do Czerwińska nad Wisłą od dzisiaj co sobotę. Liturgia dla grekokatolików w Czerwińsku nad Wisłą odprawiana będzie o 19:00 w Sanktuarium Matki Boskiej Pocieszycielki Ojców Salezjanów; adres ul. Klasztorna 23 w Czerwińsku.
(-)
Ukraina zamyka przestrzeń powietrzną dla białoruskich samolotów. To reakcja na wymuszenie przez białoruskie władze lądowania samolotu relacji Ateny – Wilno i aresztowanie podróżującego na jego pokładzie białoruskiego opozycjonisty Ramana Pratasiewicza. Wcześniej z tego samego powodu Kijów zawiesił połączenia lotnicze z Białorusią. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Na koniec przyjemna wiadomość z ukraińskiej kultury. Film ukraińskiej reżyserki Kateryny Hornostaj „Stop-ziemia” otrzymał nagrodę Kryształowego Niedźwiedzia na 71 berlińskim międzynarodowym festiwalu kinowym Berlinale – podaje biuro prasowe Derżkino. Film uznano za najlepszy, pełnometrażowy w programie Berlinale Generation 14 plus, zwycięzców której wybiera jury młodzieżowe programu konkursowego. To jedna z najważniejszych nagród festiwalu, która jest pierwszą dla ukraińskiego filmu w tej kategorii. Film przekonująco pokazuje różne ważne tematy, które interesują nas jako młodych ludzi (…). Obraz ma przesłanie, że spotkanie z pewnymi lękami to część życia, która jest niezbędna, by mieć okazję zachwycać się najważniejszymi latami młodości – cytowana jest w informacji Derżkino argumentacja młodzieżowego jury Berlinare. W role wcielili się profesjonalni młodzieżowi aktorzy. Film wyprodukował ECCE Production House przy wsparciu Derżkino. Pojawienie się filmu w kijach na Ukrainie planowane jest na drugą połowę 2021 roku.
Warszawski festiwal kina ukraińskiego (UKRAINA! Festiwal Filmowy), który co roku odbywa się w Warszawie, niedawno ogłosił, że film „Stop-ziemia” Kateryny Hornostaj będzie prezentowany podczas tegorocznego festiwalu. Festiwal odbędzie się w formacie mieszanym od 21 do 28 października 2021 roku.
(-)
Ta informacja kończy nasze wydanie, więc żegnam się z wami i życzę udanego weekendu, a żeby poprawić nastrój już teraz, posłuchajmy ładnej ukraińskiej piosenki. Wszystkiego dobrego.(dw/apod)

28.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W Górowie Iławeckim pożegnano się z absolwentami i czekają na nową zmianę. Swoimi absolwentami, tegorocznymi ósmoklasistami, szkoła ukraińska w Bartoszycach chce się podzielić. To logiczne prowadzenie ukraińskiej oświaty w Polsce. Obie szkoły są wysoko w rankingu na szczeblu wojewódzkim i dumne są ze swoich uczniów. Dzisiaj zajrzymy do szkoły im. Lesi Ukrainki w Bartoszycach, żeby zrozumieć jak pracuje tam system oświatowy i co leży u podstaw sukcesu szkoły. W drugiej połowie programu pouczymy się języka ojczystego. W programie „Od A do Z” wita was Hanna Wasilewska. Zaczynamy.
(-)
Za nami pierwszy cykl tradycyjnych koncertów szewczwnkowskich na Warmii i Mazurach. Odbył się w Kętrzynie, prawie bez publiczności, dlatego że normy sanitarne na to nie pozwalały. Natomiast na kolejne wydarzenia wszystkich chętnych zaprasza olsztyński oddział ZUwP. Już w następny weekend 5 czerwca w Kętrzynie festiwal „Z malowanej skrzyni”, a 6.06 szewczenkowski koncert w olsztyńskiej cerkwi. Właśnie do Olsztyna przyjadą uczniowie szkoły im. Lesi Ukrainki. Zespół Lisowa Pisnia pod kierownictwem Natalii Szelest wykona specjalnie przygotowany program:
[piosenka]
Uczniowie ukraińskiej szkoły w Bartoszycach są bardzo aktywni. Z zadowoleniem biorą udział w wydarzeniach w całym regionie i z przyjemnością jadą z koncertami na Ukrainę. Oczywiście kiedy jest taka możliwość. Na razie bardzo o tym marzą – mówi dyrektor szkoły podstawowej z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach Lubomira Tchórz:
Bartoszyckich uczniów naprawdę nie brakuje na żadnym wydarzeniu kulturalnym ukraińskiej mniejszości Warmii i Mazur, jednak nie tylko. Ich talent pielęgnowany jest od małego, więc nic dziwnego, że chcą podzielić się nim z innymi.
-Bardzo często o nas mówią, że jesteśmy wszędzie. Tak jest. Jesteśmy wszędzie, bo praca z dziećmi w ukraińskiej szkole to nauczanie, to ma być dobry poziom nauczania, o tym świadczymy podczas egzaminów. Mamy bardzo wysokie wyniki. Na najwyższym poziomie egzaminy z języka polskiego. Takich szkół jest tylko szczęść. To dowód dla rodziców, że w ukraińskiej szkole nie tylko uczymy języka ukraińskiego, ale także zwracamy na wysoki poziom polskiego, na inne języki, angielski, rosyjski, tu też mamy wysokie wyniki, bo aż 90% średnio. I ja też zwracam uwagę na to, żeby dzieci uczyły się dobrze, ale jednocześnie wykazywały swoją aktywność po zajęciach. Tańczymy, śpiewamy, bierzemy udział we wszystkich ukraińskich wydarzeniach i nie tylko ukraińskich. To praca, ciężka praca i ważna praca nauczycieli, którzy pracują w tej szkole, bo muszę powiedzieć są bardzo twórczy, bardzo aktywni i choć mają dobre doświadczenie, to pracują dalej, mają pomysły, inicjatywy, nie powtarzają rzeczy przez 10 lat, myślą o innych. Mamy wiele pomysłów. A staż naszych nauczycieli to 20 parę, a nawet 30 lat.
-Dla mnie to oznacza dobrą administrację szkoły, bo nauczyciele motywują uczniów do dobrej pracy, a nauczycieli motywuje administracja szkoły. To znaczy, że dobrze żyje się w szkole wszystkim i dzisiaj to zobaczyłam na własne oczy po raz kolejny, bo goście byli bardzo zadowoleni.
-W każdy pierwszy czwartek miesiąca od 16 do 18 mamy dzień otwartych drzwi. Rodzice mogą w tym czasie przyjść i cała kadra pedagogiczna czeka na to, by porozmawiać spokojnie z rodzicami, by nie rozmawiać w przerwie o osiągnięciach, problemach, czy sprawach, ale spokojnie po lekcjach, kiedy nauczyciel nie ma lekcji i dyżuru i spokojnie może porozmawiać na temat dziecka właśnie takiego otwartego dnia. Każdy nasz pierwszy czwartek tak wygląda.
-I tak można usiąść przy ciasteczku i kawie i rozmawiać z nauczycielami?
-Można przy ciastku i kawie, i porozmawiać z nauczycielami. Można zobaczyć oceny, porozmawiać, porozmawiać o ocenach. Tak spokojnie. Ciesze się, że tych problemów nie mamy wiele, że mamy dobre, posłuszne, aktywne dzieci, które chcą pojechać na Ukrainę, i marzą o tym. Mamy priorytet od kilku lat, być na Ukrainie razem z naszymi dziećmi, a czemu? Dlatego, że potem są nastawione inaczej, pozytywnie do języka ukraińskiego, bardziej interesują się wtedy ukraińską kulturą; już na Ukrainie zaczynają rozmawiać ze sobą po ukraińsku, bo o ile w szkole uczą tego języka, to nie oszukujmy się, w domu dzieci mówią po polsku, bo rodziny zasymilowane, ale kiedy jadą na Ukrainę to wraca tak wiele energii i witalności, że widzę, tak dobrze mówią po ukraińsku, że pokonują tę barierę spokojnej, ładnej rozmowy.
Uważa się, że nauka języków obcych i mówienie wieloma językami jest kluczem do wzajemnego zrozumienia i szacunku, ale przede wszystkim trzeba szanować siebie, więc dbajmy o język ojczysty:

[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
I to wszystko na dzisiaj. W programie „Od A do Z” usłyszymy się za tydzueń. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Bywajcie zdrowi i wesołego weekendu. (dw/apod)

28.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Prawie jubileusz. Jutro 29. święto parafialne święto Świętych Cyryla i Metodego obchodzone będzie bez ograniczeń w parafii greckokatolickiej w Lidzbarku Warmińskim. Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ukraińskich w Polsce Jurij Kariagin powiedział, że do organizacji wpływa wiele skarg na pośredników pracy nie tylko z Polski, ale też z Ukrainy.

W Donbasie, w wyniku ostrzału snajperskiego zginął żołnierz. O tym opowiem za chwilę. Na antenie ukraiński program informacyjny. W kalendarzu piątek 28 maja. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Prawie jubileusz. Jutro 29. święto parafialne święto Świętych Cyryla i Metodego obchodzone będzie bez ograniczeń w parafii greckokatolickiej w Lidzbarku Warmińskim.
Wszystkich chętnych na święto zaprasza sam proboszcz, ojciec Bohdan Sytczyk:
[modlitwa]
-To 29 rocznica parafii w Lidzbarku Warmińskim.
-Dokładnie
-Poszczęściło się, bo ograniczenia będą odwołane. Jak będzie wyglądać święto parafii?
-29 maja w sobotę najbliższą będziemy obchodzić święto świętych Cyryla i Metodego pod których wezwaniem jest świątynia. Porządek jest taki, że o 10:30 rozpocznie się modlitwa do świętych Cyryla i Metodego, a potem, o 11 archijerejskie nabożeństwo, któremu przewodniczyć będzie nasz władyka kir Arkadiusz. Potem zapraszam wszystkich na poczęstunek, który przygotowuje parafia przy kościele. Będzie i coś słodkiego i coś dla ciała. Najpierw nabożeństwo, a później coś wzmacniającego ciało. Zapraszam serdecznie na obchody do Lidzbarka Warmińskiego.
-To pierwsze nabożeństwo archijerejskie, które odprawi tu kir Arkadiusz Trochanowski.
-Tak, będzie pierwszy raz jako nowy biskup tu w Lidzbarku, to będzie też okazja, żeby poznać parafię, parafian. Także pierwszy raz będzie na naszym święcie. Dzieci będą witać władykę i parafianie także, rada parafialna przywita władykę właśnie przy pierwszym nabożeństwie archijerejskim w niedzielę. Natomiast za rok parafia będzie świętować trzydziestolecie, to będzie okazja, żeby pomyśleć o prezentach i innym świętowaniu, bardziej podniosłe. Po wakacjach wrócimy do zwyczajnego, tradycyjnego nauczania stacjonarnego, wtedy jest większa okazja żeby z dziećmi przygotowywać jakiś większy program na właśnie takie świętowanie, rocznicę trzydziestolecia parafii. Póki co my dzisiaj, w tym roku roku robimy tak parafialne, za rok większe obchody.

Przez wszystkie lata istnienia parafii zmieniło się tu trzech proboszczów: ojciec Jarosław Moskalik, ojciec Stanisław Trapacki i ojciec Bohdan Sytczyk. W 1993 roku Rada Miejska Lidzbarka Warmińskiego przekazała grekokatolikom dokument w sprawie przekazania budynku (dawnego magazynu nawozów) na cerkiew przy ul. Wyszyńskiego 8. W roku następnym podpisano w Urzędzie Miasta stosowny akt notarialny, sankcjonujący własność budynku na rzecz parafii. Nabożeństwa w niej są odprawiane od 1996 roku (wcześniej nabożeństwa odprawiane były w kaplicy rzymskokatolickiej przy kościele św. św. Piotra i Pawła.
(-)

Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ukraińskich w Polsce Jurij Kariagin powiedział, że do organizacji wpływa wiele skarg na pośredników pracy nie tylko z Polski, ale też z Ukrainy. Skargi i prośby o pomoc wpływają między innymi od oszukanych, którym pośrednik nie wydał pokwitowania za załatwienie prawa pobytu. Taki zatrudniany w Polsce – nie mając ani żadnego pozwolenia, ani legalizacji pobytu – pracuje na czarno i otrzymuje albo niewielką część wynagrodzenia, albo nie otrzymuje żadnej zapłaty – podkreślił w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Jurij Kariagin:
(-)
Inspektor pracy może sprawdzić, czy łączący strony stosunek prawny, wbrew zawartej umowie, nie nosi cech stosunku pracy. Jeśli jednak ktoś pracuje nielegalnie i nie ma żadnej umowy, taka kontrola jest niemożliwa. Stąd apel, by w żadnym wypadku nie zaczynać pracy bez żadnej umowy – podkreślił Jurij Kariagin:
(-)
Obecnie w Polsce zatrudnionych jest około miliona obywateli Ukrainy.
W Donbasie, w wyniku ostrzału snajperskiego zginął żołnierz. To kolejne, w ostatnim czasie tego typu zdarzenie na wschodzie Ukrainy, gdzie siły prorosyjskie coraz częściej wykorzystują snajperów do ataków na ukraińskie wojsko. O szczegółach Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]

(-)
Była to ostatnia informacja na dzisiaj, ale wieczorem usłyszymy się w programie „Od A do Z”. Na razie życzę wam pogodnego dnia. (dw/an)

 

27.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Jury konkursu pisanki „Cud wielkanocny” wybrało zwycięzców. W minioną sobotę w Kętrzynie obył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. Książki polskich autorów zarówno w języku polskim, jak i w tłumaczeniu na język ukraiński przekazano Lwowskiej Obwodowej Bibliotece Naukowej. Szef MSZ Dmytro Kuleba nie rozumie czemu NATO nie zaprosiło Ukrainy na szczyt. O tym opowiem dokładniej za chwilę w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś jest czwartek 27 maja. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Jury konkursu pisanki „Cud wielkanocny” wybrało zwycięzców. Podsumowanie obyło się w Bytowie pod koniec maja. Konkurs wielkanocnej pisanki odbywał się w trzech kategoriach wiekowych, a prace oceniała nauczycielka języka ukraińskiego Mirosława Hanasko i nauczycielka nauczania początkowego Iwona Wolska. Spośród wysłanych na konkurs 30 prac komisja wybrała najlepsze. Wśród najmłodszych zwycięzcami zostali: Jarema Bodnar z Olsztyna, Hanna Brewka z Olsztyna i Weronika Prychożdenko z Bytowa. Wyróżnienie otrzymał Piotr Kożykowski z Bytowa. Trochę starsi także się postarali i zwyciężyli: Wiktoria Brewka – Olsztyn, Mikołaj Kowaluw – Chotyniec, Dawid Wojnik – Dąbie i Ewa Klek – Kętrzyn. Szczególnie wyróżniono także pracy Ewy Kowaluw – Chotyniec i Aleksandry Tabaki z Olsztynia. Uczniowie szkół średnich także znaleźli czas na twórczość, więc dyplomy zwycięzców otrzymają: Maria Brewka z Olsztyna i Weronika Popowicz z Bytowa. Zgodnie z warunkami konkursu, zwycięzcy otrzymają nagrody i dyplomy pocztą na podany adres. Konkurs odbywał się z błogosławieństwem olstyńsk-gdańskiego władyki kira Arkadiusza Trochanowskiego. Sponsorem nagród jest eparchia. Organizator konkursu Parafia Świętego Jury w Bytowie szczerze dziękuje wszystkim uczestnikom za udział i piękne pracy, a także rodzicom, księżom, siostrom i nauczycielom za pomoc w przeprowadzeniu wydarzenia.
(-)
W zeszłą sobotę w Kętrzynie odbył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. Udział w nim wzięli uczniowie z punktu nauczania języka ukraińskiego w Kętrzynie, dzieci ze szkoły z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach oraz lirnik Sergiusz Petryczneko. Na początku krótki wstęp o znaczeniu twórczości Tarasa Szewczenki w kulturze światowej zrobił przewodniczący olsztyńskiego oddziału ZUwP Stefan Migus. Ze względu na pandemię w sali cerkwi obowiązywała ograniczona liczba widzów, a koncert był transmitowany na żywo w internecie. Chociaż tegoroczne szewczenkowskie uroczystości były dość skromne, to przyniosły wiele radości widzom i artystom:
[fragmenty występów]
-Jak udało się pani pracować, nie patrząc na tę pandemię, w tym trudnym czasie?
-Pracować było ciężko, ale to jest systematyczna troszkę nasza praca – Nadzieja Szełest, nauczycielka z Bartoszyc – kiedy pracowaliśmy na odległość, już na lekcjach online ja z nimi pracowałam nad wierszami, dykcją, akcentami. To można było, a śpiewać było ciężko, spotykaliśmy się po lekcjach; przychodzili po kilka osób, po 5 i ćwiczyli swoje partie. Ale mi bardzo przyjemnie było pracować, bo dzieci chciały. Nikt nie patrzył czy to 4 godzina wieczorem czy 5. Chcieli i byli zainteresowani. Dlatego ich pomoc także była dla mnie, bo chcieli to robić, to nie było z przymusu.
Cały materiał Sergiusza Petryczneki usłyszycie dzisiaj wieczorem.
(-)
Książki polskich autorów zarówno w języku polskim, jak i w tłumaczeniu na język ukraiński przekazano Lwowskiej Obwodowej Bibliotece Naukowej, która posiada dział literatury języków obcych. Książki przekazała konsul generalna RP we Lwowie Eliza Dzwonkiewicz w ramach akcji czytelniczej „Polska Półka”. Na początu maja akcję zainaugurowała Ambasada RP w Kijowie przekazując książki Chersońskiej Obwodowej Naukowej Bibliotece.
(-)
Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kuleba powiedział, że Ukraina nie może zrozumieć, jak można nie zmienić formatu dla udziału Ukrainy w szczycie liderów Krajów NATO na tle agrecji Federacji Rosyjskiej. Informuje o tym Europejska Prawda:
„Rozumiemy życzenie sojuszników, by prowadzić zamknięty szczyt, by omówić jedność transatlantycką. Przykłady takich zamkniętych szczytów były. Ale my absolutnie nie rozumiemy jak można prowadzić zamknięty szczyt NATO na tle agresywnych działań Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie w regionie czarnomorskim i przeciwko członkom sojuszu. Tego zrozumień nie możemy. Jak można nie zaprosić Ukrainy, jak można nie znaleźć formatu udziału Ukrainy w tegorocznym szczycie” – zaznaczył minister. Dodał, ze Ukraina wdzięczna jest partnerom z NATO za potwierdzenie polityki otwartych drzwi. „Ale od tego czasu minęło 13 lat i żadnego kroku w celu wykonania tej decyzji nie zrobiono. Kiedy nam na Ukrainie zarzucają zbyt wolne przeprowadzanie reform, to co powiedzieć o uchwaleniu i realizacji decyzji sojuszu, które 13 lat pozostają planami” – powiedział Kuleba. Według niego, skoro w 2008 roku obiecano, że Ukraina i Gruzja staną się w końcu członkami NATO i kolejnym krokiem na tej drodze ma być nadanie planu działań dotyczących wstąpienia do NATO, to „trudno wyobrazić sobie lepszy i ważniejszy moment dla uchwalenia takich decyzji niż rok 2021”.
Ta informacja kończy nasze wydanie. Na świeże wiadomości po ukraińsku zapraszam was jutro o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję, że byliście z nami i życzę dobrego dnia.

[nazwiska zapisywane fonetycznie, transliteracja – przyp. tł]

26.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was w tym szczególnym dniu w audycji „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. O szczególnym dniu porozmawiamy później, a teraz – o tym, o czym obiecałam wam opowiedzieć dwa tygodnie temu. A dokładniej – będzie opowiadała malarka Marta Zwarycz, która obecnie mieszka w Gdańsku.

(-)

Petrykiwka, malarstwo petrykowskie – to duma narodu ukraińskiego. Malarstwo to zostało wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Stało się to w 2013 roku. Dwa tygodnie temu w świat malarstwa petrykowskiego wprowadziła nas malarka Marta Zwarycz. Wówczas obiecałam wam, że dzisiaj dowiecie się jaki jest wkład domowego kota w rozwój malarstwa petrykowskiego i tak się właśnie stanie. Jednak z Martą zatrzymałyśmy się w rozmowie przy piecu i rozmarzyłyśmy się po prostu wspominając dawne smaki:

(-)

– Czy pamięta pani taki piec? Wychowywała się pani może koło takiego pieca? Może u babci?

– Miałam okazję pojeździć po różnych takich ciekawych miejscach; u nas już jakoś… nie! Był! Mamy rodzinę na wsi i w starym domy był taki piec. Tak, był taki, pamiętam – biały, pomalowany, co prawda bez malarstwa, ale…

– Ale grzał!

– Ale grzał, tak! Tak, pamiętam taką zasuwę, babcia takim rogaczem wsuwała tam taki gliniany garnek… to było ciekawe, bo to i zdrowe jedzenie, i takie całkiem inne.

– Nie można tego powtórzyć, nie można powtórzyć w niczym!

– W niczym. Ten garnek, ten piec – to na tyle było zdrowe, że szczerze mówiąc, taki piec sama bym sobie zbudowała!

– To też jest i moje marzenie. U mnie na Wigilię mama robiła – jak? Brała garnek, prawda, taki zwyczajny emaliowany, wkładała tam gołąbki z kaszą gryczaną i tarkowanymi ziemniakami; potem przykrywała to pokrywką i obklejała to ciastem, zwyczajnym ciastem. U was też tak było? I potem one w takim cieple…

– …one tak dochodziły.

– Tak, tak, tak!

– I to takie smaczne było!

– Tego potem nie można byo powtórzyć.

– A kasza jaka była! Zwyczajna kasza jęczmienna, po prostu tak ugotowana w tym piecu – to po prostu nie da rady smaku przekazać w żaden sposób. Na ile to jest naprawdę zdrowe! I rzeczywiście taki smak, że aż… To gdzieś w tradycji, w okresie kozackim, gdzieś tak wspominasz jak oni to gotowali…

– Mówi się, że tylko w jednej powieści gdzieś u nas jest lista składników, które mają wejść do takiego prawdziwego „kuliszu”. Takiego prawdziwego, kozackiego kuliszu. Nie pamiętam w jakiej.

– Tak, tak, tyle tego wszystkiego, ale to gdzieś jest.

– Kiedyś kozacy gotowali kulisz, ja oczywiście próbowałam i z tej strony, i z tej, ale mnie pogonili, nie dali mi przepisu!

– Tak, bo to jest taki pradawny, oni tych tradycji strzegą i tak – jeśli chcecie, to spróbujcie, ale pewnych swoich tajemnic nie zdradzamy!

(-)

– Myślę, że malarstwo petrykowskie z pewnością jakoś odcisnęło piętno w pani życiu dość mocno; proszę o tym opowiedzieć.

– Tak, powiem pani, że pamiętam pierwsze swoje kroki w petrykiwce, jak nam pokazywali jak to palcem robić, jak tę „kotiaczkę” robić, jak pociągnięcie przejściowe… Oj! Tyle kartek papieru zepsuliśmy, zanim nauczycliśmy się to wszystko równo i ładnie kłaść! Pamiętam jak moi uczniowie już tu, w Polsce – i Polacy, i Ukraińcy oczywiście – jak myśleli: a, co to takiego palcem malować! Ja mówię: oj, wiecie, tu trzeba jeszcze tak dobrać ten swój palec, tak go podporządkować, żeby przede wszystkim was słuchał. I jaka farba ma być – czy rzadka, czy gęsta, tam faktycznie jest cały proces. I gdy tak im wyjaśniasz, i oni patrzą na ciebie i mówią: to wcale nie takie proste! Dlatego powiem, że malarstwo petrykowskie, to robię i te tradycyjne rzeczy, tak jak mówiłyśmy, ale łączę też w sposób taki trochę współczesny pod tym względem takim trochę eklektycznym. Tu gdzieś jest połączone z takim…

– A, tu niebieskie takie, niebieska tonacja!

– Tak, ona też jest taka dość charakterystyczna, Fedir Panko zaczął jej używać w swoich pracach; też taka ultramaryna błękitna. Tu gdzieś łączy się tak trochę bardziej prymitywna sztuka…

– Ja tu nic prymitywnego nie widzę, dla mnie to wszystko jest wyszukane!

– To tak bardziej może z Prymaczenko…

– …bajkowe.

– Tak, bajkowe! I gdzieś tu wpisuje się malarstwo. I jeszcze… no, nie przyciągnęłam dzisiaj, bo to dość duże płótna, ale jeśli zobaczy pani gdzieś tam na stronach, to do takiego malarstwa zwyczajnego bardziej – impresjonistycznego, ekspresjonistycznego – „wklejam” elementy petrykowskie. Mam taki obraz, który nazywa się „Serce czarownicy” i tam namalowane są zwyczajne zwierzęta, ona i serce – jej serce – całkowicie zrobione jest w malarstwie petrykowskim. Gdzieś tam jakieś dyskusje mogły być, tych mistrzów starych, że jak tak? Ja mówię: zrozumcie, że jest tradycyjna strona, a my staramy się też… każdy mistrz stara się i to nie jest zabronione, łączyć. I ja biorę te elementy i łączę z malarstwem, żeby było ciekawie. Oczywiście, są płótna czysto petrykowskie. Ja już zaczęłam przenosić to na większe formaty, czego wcześniej się nie robiło – na obraz bardzo duży, tak jak do tej pory jeszcze nie malowano.

(-)

– Myślę, że to jest całkiem naturalne, bo to tak jak z wyszywanką – oczywiście jest tradycyjna, nawet nie to, że regionu, a konkretnej wsi, na starym płótnie, a jest taka, którą robimy taką, jaka nam się podoba i nawet nie bardzo nas interesuje z jakiego to jest regionu. Po prostu nam się podoba. Dawniej było tylko na płótnie, a teraz – o, nawet na trykotowym materiale.

– Petrykiwkę też przenosi się i na odzież, malują na koszulkach i na różnych rzeczach.

– I tak samo nawet muzyka; dawniej to była muzyka ludowa, a teraz jednak aranżowana jest w stylu współczesnym. I to wcale nie przeszkadza! Wtedy możemy ją na nowo i nowo odkrywać.

– I też przyjemnie się słucha!

– Absolutnie! Odkrywamy ją na nowo. Więc to był kotek, niebieski kotek.

– Tak, to był kotek. Tu jeszcze mamy… o, tu jest tradycyjna deska, drewniana deska, z jednej strony jest czysta, a dalej już w petrykiwce. Dlatego, że na początku malowano na czystym drzewie, ale potem, gdy pojawiły się farby akrylowe, była taka fabryka, nazywała się „Przyjaźń”, która malowała na cały ZSRR. Z jakiegoś powodu tam malowano zawsze na czarnym tle. Starzy mistrzowie mówią, że to absolutnie nie jest charakterystyczne dla malarstwa petrykowskiego – czarne tło. Jakiekolwiek inne, tylko nie czarne. Bo na czarnym tle było jakby prościej, szybciej dostać, potem tylko malarstwo, ale ono też ma swój efekt. Dla petrykiwki charakterystyczne jest jakieś ciemno-zielone, bordowe, niebieskie – oni jakoś jakby negatywnie to odbierali przez to, że to „Przyjaźń” zaczęła to sztampować, to oni negatywnie zaczęli to traktować, to malarstwo. Bo najpierw podstawowe to było białe tło, potem naturalne drzewo, no i potem pojawiło się też to tak zwane malarstwo pod lakierem. Czyli tonowało się to tło, na jakiś kolor i malowało się jakiś ornament. Tu widzimy, że wykorzystany był i palec, tu jest pociągnięcie przejściowe.

– I to też palcem?

– Nie, to już robiło się wiewiórczym pędzelkiem. Obecnie mistrzowie wykorzystują też pędzelki syntetyczne do farb olejnych, bo wiewiórczy lepszy jest do gwaszu, mieszny z klejem PWA, żeby lepiej się trzymało; jakieś inne, akrylowe farby, a do olejnych lepsze są syntetyczne, bo odporniejsze są na te rozpuszczalniki itp.

(-)

– Kalina robiona była palcem, te wszystkie ziarenka, te wszystkie pociągnięcia, te żyłki w listkach – to wszystko robi się „kotiaczką”, kocim pędzlem.

– A co to znaczy – koci pędzel?

– To jest jedno z podstawowych narzędzi mistrzów malarstwa petrykowskiego, to się wykorzystuje tylko w petrykiwce.

– Ale to znaczy, że wy strzyżecie koty???

– Tak! To wszyscy zawsze tak reagują na pytanie o koci pędzel! Nie, tam nic złego kotu się nie dzieje. Bierze się zwyczajnego naszego kota dachowca, nie rasowego, strzyże się mu w pewnej części troszkę sierści, to ładnie się wszystko suszy tak w książce, między kartkami, żeby ten tłuszcz z kota trochę wchłonął papier. Potem to wszystko ładnie się bierze, igłą można to wszystko ładnie rozczesać, wybrać ten puch, który nie jest nam potrzebny i zostaje taka prawdziwa sierść. Kocia, szorstka taka sierść i wtedy zbiera się ją w taki pęczek. Można z pałki (rośliny), kiedyś tak robiono, albo ze starych jakichś pędzelków, których już się nie wykorzystuje, bo pozasychały. Ociosuje się jak do ostrego końca i omotuje się nitką z klejem PWA i samemu formuje się ten pędzelek do ziarenek. W zależności od tego ile się ma sierści, jak gruby chce się mieć ten pędzelek, czy trochę cieńszy, czy trochę krótszy do ziarenek, bo różne ziarenka są. I formuje się taki pędzelek.

– To jest wkład kota w sztukę.

– Tak, tak, kot był zawsze. Nie wiem kto był tak bardzo mądry, trudno było odnaleźć w bardzo starych źródłach. Może to mistrzynie sobie złapały tego kota, pomyślały, że warto spróbować – i wyszło! Powiem pani, że czasami ktoś tam pyta – a sierść psa? A borsuka? Ja mówię: jeszcze niedźwiedzia i jeszcze nie wiadomo czyją. Nie, słuchajcie, wszystkiego spróbowano i nic tak ładnie nie stawia ziarenek, krzywych ziarenek jak „kotiaczka”. Mówią: było takie zwierzątko u każdej gospodyni zawsze, podpijało mleczko i ładnie ocierało się o nóżkę…

– …i płaciło pędzelkiem.

– Tak. I uważam, że ma duży wkład w sztukę, bo dzięki jego sierści możemy widzieć wspaniałe prace.

– A gdzie można pani prace zobaczyć?

– Moje prace można, oj, na różnych stronach, galeriach, można na FB oczywiście na moim profilu zobaczyć. Teraz była wystawa na Politechnice Gdańskiej, petrykiwka. Były tam obrazy i prawie dwa miesiące tam wisiały na ich wydziale. W Słupsku tak samo były na wystawie. No, teraz wiemy jaka jest sytuacja, czekamy kiedy to wszystko otworzą; w „domiwce” była tak samo wystawa, tak że zawsze gdzieś można je spotkać. Być może w Olsztynie zrobimy jakąś wystawę obowiązkowo?

(-)

Chcę postawić akcent właśnie na tym słowie – „obowiązkowo”. Widziałam tylko kilka prac Marty i zapewniam was, że są tak piękne, że każdemu kto je widzi z pewnością robi się jaśniej na duszy. Dlatego chciałabym, żeby Marta obowiązkowo zaprezentowała je nam w Olsztynie, a może jeszcze gdzieś w naszym regionie? A ponieważ Marta wiedziała, że jestem mamą, to podarowała mi jedną ze swoich petrykowskich prac na Dzień Matki. Przepiękne kwiaty i ptaki – po prostu bajka na drewnianej desce. Dzisiaj jest właśnie, można powiedzieć, bajkowy dzień – Dzień Mamy. Jak czytamy na Wikipedii, wśród społeczności ukraińskiej Dzień Matki po raz pierwszy urządził Związek Ukrainek Kanady w 1928 roku. Następnego roku to święto już było odbchodzone też we Lwowie. Inicjatorką uroczystości była Ołena Kysilewska, redaktorka tygodnika „Kobiecy los”. Również 1929 r. „Związek Ukrainek” zainicjował wprowadzenie tego święta na Tarnopolszczyźnie. Organizacje „Proswita”, „Ridna Szkoła”, „Płast”, Sokół” i inne organizowały koncerty, konferencje, festiwale w całej Wschodniej Galicji. Od tamtej pory Dzień Matki obchodzono bardzo szeroko. W 1939 roku władza radziecka zabroniła obchodzenie tego święta. Od 1990 r. dzięki wysiłkom organizacji społecznych, zwłaszcza Związku Ukrainek, Święto Matki powróciło na Ukrainę. Obchodzone jest w każdą drugą niedzielę maja. W Polsce przywykliśmy obchodzić je 26 maja, czyli dzisiaj.

(-) Wiersz

I tymi życzeniami dla wszystkich mam pożegnam się z wami. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze i bądźcie wszyscy szczęśliwi! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

26.05.2021 – godz. 10. 50 (opis do dźwięku)

Prawie jubileusz. W tę sobotę 29. święto parafialne świętowane będzie bez ograniczeń w parafii greckokatolickiej w Lidzbarku Warmińskim. ZUwP zaprasza na 33regionalny jarmark folklorystyczny „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie i na koncert szewcznekowski w Olsztynie. Ukraina zawiesza połączenia lotnicze z Białorusią. To reakcja na wymuszenie przez białoruskie władze lądowania samolotu relacji Ateny – Wilno. Jeszcze jednym skutkiem wydarzeń na Białorusi jest odezwa władz z Kijowie do ukraińskich dziennikarzy i aktywistów o powstrzymanie się od wyjazdów na Białoruś. Dokładniej opowiem o tym za chwilę w wydaniu wiadomości po ukraińsku. Dziś jest środa 26 maja. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Prawie jubileusz. W tę sobotę 29. święto parafialne świętowane będzie bez ograniczeń w parafii greckokatolickiej w Lidzbarku Warmińskim. Wszystkich chętnych na święto zaprasza sam proboszcz, ojciec Bohdan Sytczyk:
[modlitwa]
-To 29 rocznica parafii w Lidzbarku Warmińskim.
-Dokładnie
-Poszczęściło się, bo ograniczenia będą odwołane. Jak będzie wyglądać święto parafii?
-29 maja w sobotę najbliższą będziemy obchodzić święto świętych Cyryla i Metodego pod których wezwaniem jest świątynia. Porządek jest taki, że o 10:30 rozpocznie się modlitwa do świętych Cyryla i Metodego, a potem, o 11 archijerejskie nabożeństwo, któremu przewodniczyć będzie nasz władyka kir Arkadiusz. Potem zapraszam wszystkich na poczęstunek, który przygotowuje parafia przy kościele. Będzie i coś słodkiego i coś dla ciała. Najpierw nabożeństwo, a później coś wzmacniającego ciało. Zapraszam serdecznie na obchody do Lidzbarka Warmińskiego.
-To pierwsze nabożeństwo archijerejskie, które odprawi tu kir Arkadiusz Trochanowski.
-Tak, będzie pierwszy raz jako nowy biskup tu w Lidzbarku, to będzie też okazja, żeby poznać parafię, parafian. Także pierwszy raz będzie na naszym święcie. Dzieci będą witać władykę i parafianie także, rada parafialna przywita władykę właśnie przy pierwszym nabożeństwie archijerejskim w niedzielę. Natomiast za rok parafia będzie świętować trzydziestolecie, to będzie okazja, żeby pomyśleć o prezentach i innym świętowaniu, bardziej podniosłe. Po wakacjach wrócimy do zwyczajnego, tradycyjnego nauczania stacjonarnego, wtedy jest większa okazja żeby z dziećmi przygotowywać jakiś większy program na właśnie takie świętowanie, rocznicę trzydziestolecia parafii. Póki co my dzisiaj, w tym roku roku robimy tak parafialne, za rok większe obchody.

Przez wszystkie lata istnienia parafii zmieniło się tu trzech proboszczów: ojciec Jarosław Moskalik, ojciec Stanisław Trapacki i ojciec Bohdan Sytczyk. W 1993 roku Rada Miejska Lidzbarka Warmińskiego przekazała grekokatolikom dokument w sprawie przekazania budynku (dawnego magazynu nawozów) na cerkiew przy ul. Wyszyńskiego 8. W roku następnym podpisano w Urzędzie Miasta stosowny akt notarialny, sankcjonujący własność budynku na rzecz parafii. Nabożeństwa w niej są odprawiane od 1996 roku (wcześniej nabożeństwa odprawiane były w kaplicy rzymskokatolickiej przy kościele św. św. Piotra i Pawła)
(-)
ZUwP zaprasza na 33 regionalny jarmark folklorystyczny „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie.

W sobotę 5 czerwca na scenie kętrzyńskiego amfiteatru wystąpi zespół taneczny Czeremosz z Węgorzewa, wokalno-instrumentalna grupa Harazd z Gdańska i Słowiańska Dusza. Początek koncertu o godzinie 12:00. Wstęp jest wolny z zachowaniem norm sanitarnych. Natomiast tych, którzy nie będą mieli możliwości przyjechać do Kętrzyna organizatorzy zapraszają do wirtualnych odwiedzin wydarzenia. Odnośnik do transmisji koncertu znajdziecie na stronie eparchii olsztyńsko-gdańskiej cerkiew.eu.
(-)
Drugim ukraińskim wydarzeniem będzie tradycyjny koncert szewczenkowski w Olsztynie. W niedzielę 6 czerwca o 11:30 odbędzie się tradycyjne wydarzenie. Tym razem poświęcone tematowi „Związki Szewczenki z Polakami” . Artystyczną część zapewnią występy zespołu wokalnego „Lisowa Pisnia” z Bartoszyc, „Suzirjaczko” z Olsztyna i inni młodzi wokaliści. Szczególną atmosferę stworzą wykonania dawnych pieśni przez lirnika Sergiusza Petrycznkę. Spotkanie odbędzie się w sali przy cerkwi w Olsztynie 6 czerwca o godz. 11.30. Organizatorzy apelują o przestrzeganie norm sanitarnych.

(-)
Ukraina zawiesza połączenia lotnicze z Białorusią. Taka jest decyzja ukraińskiego rządu. To reakcja na wymuszenie przez białoruskie władze lądowania samolotu relacji Ateny – Wilno i aresztowanie podróżującego na jego pokładzie białoruskiego opozycjonisty Ramana Pratasiewicza. O szczegółach Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
Jeszcze jednym skutkiem wydarzeń na Białorusi jest odezwa władz z Kijowie do ukraińskich dziennikarzy i aktywistów o powstrzymanie się od wyjazdów na Białoruś.
(-)
Przyszedł czas pożegnania, więc dziękuję wam za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.  (dw/an)

25.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn w audycji „Ukraina w świecie, świat o Ukrainie”; w studiu – Jarosława Chrunik. Wiosna – to przepiękna pora roku, zwłaszcza, gdy wokół już wszystko się rozwija i rozkwita. Jednak dla Ukraińców w Polsce jest to też czas, z którym związane są smutne, a czasami tragiczne wspomnienia. Dlatego dzisiaj „śladami pamięci” przejdziemy się do przeszłości sprzed ponad 70 lat. Właśnie wiosną była przeprowadzona Akcja „Wisła”. Niedawno upamiętnialiśmy 74-tą rocznicę początku tej akcji (rozpoczęła się ona 28 kwietnia 1947 roku i trwała do końca lipca tegoż roku). O Akcji „Wisła” powiedziano wiele i można zapytać: po co do niej wracać? Ale wracać trzeba dlatego, że to co wiemy my, niekoniecznie będą wiedziały nasze dzieci i wnuki, jeśli im o tym nie opowiemy. Gdy ktoś je kiedyś zapyta: „A skąd wy, Ukraińcy, wzięliście się na tych ziemiach, tak daleko od Ukrainy?” – żeby umiały powiedzieć skąd. I tu jedna uwaga: nie chcę, żebyście pomyśleli, że uważamy, iż ogólnie Ukraińcy w Polsce są prześladowani. Najlepszym dowodem na to, że tak nie jest, jest fakt, że mówimy do was na antenie Polskiego Radia. Jednak trudno nie zauważać pewnych, niech nawet marginalnych sił, nieprzychylnych Ukraińcom w Polsce. O tym porozmawiamy w drugiej części naszej audycji, najpierw głos ma biskup Arkadiusz Trochanowski:

(-)

– Tak, upamiętniliśmy już 74-tą rocznicę Akcji „Wisła” i oczywiście – napisano wiele książek, wygłoszono wiele referatów, sami byliśmy uczestnikami róznych konferencji. I ciągle stawiamy sobie to pytanie: dlaczego mamy mówić o Akcji „Wisła”? myślę, że to jest taki szczególny kod mniejszości ukraińskiej w Polsce. To jest taki fundament naszej historii. Wysiedlenie naszych rodziców, dziadków z rdzennych ziem. I dlatego trzeba o tym mówić, trzeba każdemu pokoleniu mówić o tej tragedii, o tym co się wtedy stało. Bo mamy do tego prawo. To była ogromna tragedia narodu ukraińskiego. Można powiedzieć więcej: obywateli tego państwa, których potraktowano jak ludzi drugiej kategorii. Zabrano im wszystko, zniszczono ich historię i chciano, żeby w krótkim czasie przestali być Ukraińcami. Zadaniem Akcji „Wisła” było ostateczne rozwiązanie kwestii ukraińskiej w Polsce i w sposób szczególny – zasymilowanie wszystkich Ukraińców z ziem Zakerzonia. Władza postawiła sobie takie zadanie, dlatego nie możemy milczeć. Dlatego każdego roku czcimy pamięć tych, których nie pokonano, którzy wytrwale wierzyli w to, że przetrwa i naród, i przetrwa cerkiew. Dlatego powinniśmy się za nich i pomodlić, i wspomnieć dobrym słowem, żebyśmy mieli tę pamnięć i żebyśmy uczyli tego nasze dzieci, młodzież, też prawnuków – bo tylko w ten sposób będziemy mieli szacunek dla naszej ukraińskiej historii. Jeśli tego nie zrobimy i będziemy uważali, że po tylu latach nie trzeba już o tym mówić, bo na tych ziemiach północnych, zachodnich Ukraińcy jakoś się odnaleźli, nawet pobudowali cerkwie… ale to też pokazuje – pobudowali cerkwie, bo chcieli podkreślić swoją niezależność, także podkreślić taką swoją godność i taką swoją tożsamość. I tu trzeba o tym też oczywiście pamiętać i głośno mówić. Ale naturalnie, nie możemy koncentrować się tylko na tym co było w 47-mym roku tylko i wyłącznie, ale powinniśmy też stawiać sobie zadania na przyszłość. Bo jest to też przyszłość mniejszości ukraińskiej w Polsce. Czyli to powinny być konkretne zadania, poczynając od nauczania języka ukraińskiego dzieci. Jeszcze raz to podkreślę, tak jak mówiłem w homilii w dniu upamiętnienia ofiar Akcji „Wisła” i obozu w Jaworznie tu, w olsztyńskiej katedrze. Uczymy dzieci różnych języków obcych, a czasami zapominamy żeby dobrze dziecku się przyjrzeć i wyznaczyć mu też kierunek języka ukraińskiego – żeby chciało uczyć się języka ukraińskiego, żeby rozumiało potrzebę uczenia się języka ukraińskiego. I widzimy w tym też taką godność, że jestem dumny/dumna z tego, że znam język ukraiński. Myślę, że tu jest wielkie zadanie dla rodziców, nauczycieli języka ukraińskiego, ale też dla cerkwi, bo zadaniem cerkwi też jest przypominać, aby nie zapomnieć o tym bardzo ważnym elemencie.

(-)

Kolejne kwestie to też być aktywnym członkiem wspólnoty ukraińskiej, wspierać organizacje ukraińskie, być członkiem cerkwi greckokatolickiej, która pierwsza zaczęła tworzyć wspólnoty po wysiedleniu i dlatego – być nie od przypadku, ale takim stałym członkiem cerkwi, żeby zaświadczać w ten sposób swoją wiarę i taką swoją świadomość i swoją tożsamość.

– Bo chciałam właśnie zwrócić tu uwagę na to, że po pseudo-soborze w 46-tym roku, po wysiedleniu, po Akcji „Wisła”, gdy taki ciężki cios spadł na Ukraińską Cerkiew Greckokatolicką, to ona, jak taka bardzo poraniona, skatowana matka przytuliła swoje dzieci. Bo właśnie 700 czy 800 księży zostało wtrąconych do więzienia, a mimo to gdyby nie cerkiew – po tylu latach możemy to teraz powiedzieć całkiem świadomie – nie byłoby nas. Cerkiew nas przygarnęła, to w cerkwi mogliśmy modlić się po swojemu i mogliśmy uczyć się języka. Cerkiew była pierwsza.

– Tak. Cerkiew była pierwsza, która – choć nie miała prawa na istnienie, nie miała prawa legalnie działać – to księża, którzy między innymi wyszli też z więzień, zaczęli organizować pierwsze wspólnoty. I na bazie tego później zaczęło się tworzyć też Ukraińskie Towarzystwo. I myślę, że w sposób szczególny powinniśmy też o tym pamiętać i też oddać cześć tym księżom i cerkwi, która z wielkim zaangażowaniem na ówczesne warunki tworzyła wspólnoty w różnych zakątkach Polski, tam gdzie zostali wysiedleni wszyscy Ukraińcy. Dalej myślę, że ważne jest, żebyśmy rozwijali w sobie taką pamięć o rodzinnych ziemiach Zakerzonia. Jak to rozumiem? Żebyśmy odwiedzali te ziemie, w pewien sposób przypominali młodzieży, dzieciom o tych rdzennych miejscach. Czasami tam może już niczego nie być, ale to też jest świadectwo, też pokazać, jak niszczono Ukraińców. Nie chodzi mi tu o to, żeby szerzyć nienawiść. Nie! Ale żeby pokazać, do czego nienawiść może doprowadzić; że nienawiść może doprowadzić do zniszczenia pewnej kategorii ludzi – że można było odebrać im dobre imię, poniżyć i wywieźć. I wyrzucić na obczyznę, zabierając wszystko, co ci nasi ludzie mieli. Dalej myślę, że jest czymś bardzo ważnym podtrzymywanie związków z Ukrainą, bycie ambasadorami kultury ukraińskiej. Także bardzo życzliwie odnosić się do naszych migrantów zarobkowych z Ukrainy, którzy tu przyjeżdżają. Sądzę, że powinniśmy być też takim świadectwem mniejszości ukraińskiej. Niestety, można przeczytać różne artykuły, w których dziennikarze wypowiadają się, żeby jak najszybciej zasymilować migrantów zarobkowych z Ukrainy. Żeby w taki sposób nie tworzyć oddzielnej grupy, albo nawet można powiedzieć – nie przywrócić liczby Ukraińców, która była do 47-go roku w Polsce. Żeby mniejszość ukraińska nie miała tyle praw, których mogłaby sobie życzyć, bo będzie wzmocniona poprzez ludzi z Ukrainy. Ale myślę, że to jest zadanie dla nas, żebyśmy wspierali, pokazywali, zaświadczyli o naszej świadomości, że nadal pielęgnujemy tę tradycję ziem Zakerzonia, skąd byli wysiedleni wszyscy nasi Ukraińcy, wszyscy grekokatolicy. Poczynając od Chełmszczyzny przez ziemię Tomaszowską, Lubelszczyznę, ziemię przemyską, Nadsanie, Bojkowszczyznę, Łemkowszczyznę i to jest dla nas takie zadanie – umieć przekazywać i być dumnymi z tego, że żyjemy tym na co dzień. Ale oczywiście poszerzać już o kulturę Ukrainy, o to, z czym Ukraina przyjeżdża, żebyśmy byli na to otwarci i gotowi do przyjęcia.

(-)

– I w końcu myślę, że jest zadaniem dla historyków, dla prawników, żebyśmy mówiąc o Akcji „Wisła”, mówili nie tylko tak, że to było „wysiedlenie Ukraińców”. Może trzeba podkreślać, że to była czystka etniczna, a być może nawet odważnie powiedzieć – zbrodnia przeciwko ludzkości? Że państwo dopuściło się tu takiej zbrodni i też mówić o tym. Nie chodzi o to, żebyśmy szerzyli nienawiść, ale żebyśmy mieli prawo do sprawiedliwości. My, jako mniejszość, mamy prawo do sprawiedliwości. Dlatego uważam, że o Akcji „Wisła” powinniśmy każdego roku mówić, powinniśmy sobie wyznaczać też nowe zadania, które będziemy porzekazywać i wtedy można powiedzieć, że każde nowe ukraińskie pokolenie w jakiś sposób musi też budować cerkiew. To też jest dla nas takie wyzwanie, ale w ten sposób podtrzymujemy tę naszą historię, uczymy się jej, przekazujemy ją i w ten sposób mamy też naszych bohaterów, o których powinniśmy szczególnie pamiętać. Żeby nam nikt nie narzucił, my mamy prawo do swojej historii i uznawać ją tak, jak ją rozumiemy i też tak ją przekazywać. Dlatego o tych wszystkich, którzy wytrwali, którzy pozostali wierni w ciągu tych wszystkich lat do zaistnienia suwerennego państwa ukraińskiego, można powiedzieć, że ich nie pokonano. Oni wytrwali i mogą dzisiaj czuć się niepokonani, a którzy odważnie szli i zachowywali język ukraiński, historię, tradycję i bronili swojej cerkwi.

– Dobrze ekscelencja tu podkreślił, że my nie chcemy szerzyć nienawiści, bo mnie czasami i dziwi, i boli, gdy ktoś mówi, że – o, Ukraińców trzeba się bać, bo Ukraińcy są niebezpieczni. Kim trzeba być, jak trzeba być niepełnosprawnym umysłowo, żeby myśleć, że gdy urodziliśmy się w tym kraju, żyjemy i całe swoje życie przywiązaliśmy do tego kraju – że chcielibyśmy działać przeciwko niemu? Absolutnie nie! My też chcemy ten kraj budować, rozbudowywać na zasadach porozumienia z sąsiadami, przyjaźni. Tylko jedyne czego chcemy to zachować swoją tożsamość. Dlatego gdy ktoś tak mówi o Ukraińcach, to myślę sobie: „Mój Boże, jak bardzo ten człowiek nie rozumie istoty sprawy!” Po prostu nie rozumie istoty. Tym bardziej, że jest też wielu Polaków, którzy rozumieją naszą sytuację, współczują nam i też razem z nami upamiętniają te rocznice. I wtedy, gdy rzeczywiście wchodzimy w ten dialog, gdy nas rozumieją, my rozumiemy – wtedy możemy wspólnie budować jeden kraj.

– To jest taki paradoks. Myślę, że w czasach demokracji zabierać innemu prawo do podtrzymywania swojej tożsamości… jeśli to jest mniejszość narodowa, to ona ma prawo do tego, żeby pielęgnować swoje dziedzctwo kulturowe i żyła tym, bo to jest taki nasz kod, taka nasza tożsamość. My, żyjąc w tym kraju – tak, współtworzymy – ale chcemy żyć naszą tradycją, chcemy żyć tym, co jest nam bliższe, czego byliśmy nauczeni i co sprawia, że faktycznie czujemy się sobą. Myślę, że ludzie, którzy tego nie rozumieją, to chyba nie mają dobrej woli. Oni patrzą tylko ze swego punktu widzenia, do wszystkiego podchodzą tylko bardzo pragmatycznie. Są potrzebni, więc żeby nie było żadnych konfliktów, trudnych kwestii, to wszyscy powinni (jeśli chodzi o państwo polskie) rozmawiać tylko po polsku, myśleć po polsku, bronić tylko polskich spraw. No ale są mniejszości narodowe. Do tej kwestii trzeba podchodzić bardzo poważnie, z szacunkiem, bo jak tego nie będzie, to wtedy naprawdę taką polityką będziemy wzniecać nienawiść.

(-)

Na wstępie powiedziałam o nieprzychylnych wobec Ukraińców siłach. I oto dlaczego nie powinniśmy tracić czujności – bo trzecia strona zawsze wykorzysta nasz ból i polski ból przeciwko nam, we własnym interesie. Na pewno nie przyniesie to nic dobrego ani Polakom, ani Ukraińcom. I o tym dalej opowie Sergiusz Petryczenko w rozmowie z dr Olgą Kich-Masłej z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mowa będzie o grobach, cmentarzach i pomnikach na pograniczu polsko-ukraińskim. I o próbach wykorzystania przeszłości w rozgrywkach politycznych współczesności.

(-)

– W ostatnich latach nasiliła się taka, powiedzmy, wojna pomników i cmentarzy i te nieprzyjazne akcje jakoś współgrają z czasem wojny rosyjsko-ukraińskiej. Czy może to mieć jakiś związek z tą wojną, z jakimiś próbami sił rosyjskich czy prorosyjskich – skłócić Ukraińców z Polakami właśnie na temacie pamięci o przeszłości?

– Myślę, że tak i jest to nie tylko moje zdanie, ale jest to opinia wielu badaczy. W tym też historyków i w Polsce, i na Ukrainie, którzy interesują się związkami polsko-ukraińskimi i to, o czym pan mówi nawet otrzymało specjalną nazwę: wojna na pomniki. I w wielu wypadkach dowiedziono, że inicjatorami tego wszystkiego była trzecia siła, zaangażowana w konflikt na wschodzie. Możemy tu podać konkretne przykłady. Zostało zniszczone upamiętnienie na cmentarzu w Wierzbicy; przy tej okazji został nagrany film, funkcjonował, a może nadal funkcjonuje w internecie i został „wrzucony” na stronę „Noworosja”. Tak więc mamy tu bezpośredni kierunek jeśli chodzi o ten konflikt o pomniki i konflikt ukraińsko-rosyjski. To zresztą w historii XX wieku było nie raz wykorzystywane i jest to taka jakby na nowo odgrzana możliwość skonfliktowania pogranicza. Wspomnę tu o konferencji, która odbyła się trzy lata temu w Rzymie i tam konkretnie mówiliśmy o tej sprawie. Wówczas prof. Roman Drozd podniósł tę kwestię, a ja ze swojej strony miałam do tego prezentację i pokazywałam te wszystkie konkretne przykłady – co zdarzyło się w Polsce, w jakich miejscowościach i z drugiej strony – na Ukrainie. Te wszystkie przykłady dawało się wyjaśnić i tam naprawdę nie było winnego ze strony przeciętnego Polaka czy mieszkańca tej wsi, czy zwyczajnego Ukraińca, lecz kogoś całkowicie z zewnątrz.

– Trzeba coś robić, żeby nie dawać podstaw do takich akcji, trzeba dalej żyć, jakoś się organizować i rozmawiać.

– Nie wiem czy pan pamięta, że taką odpowiedzią na te akcje było spotkanie w Werchracie po tej akcji zniszczenia z polskiej strony cmentarzy i mogił, konkretnych. Przyjechali ludzie z Warszawy, było dwóch księży – ks. Stefan Batruch i ks. Jan Tarapacki – odprawili panachydę. To byli Polacy i Ukraińcy, byli politycy i działacze, którzy też zajmują się cmentarzami. I wtedy powiedzieli oni tam tak otwarcie: „Nie! Jesteśmy przeciwko takim akcjom wandalizmu!”. Bo taki niebezpieczny czas już był, my to pamiętamy – z lat 1930-40-tych, gdy agresja między narodami zaczynała się od agresji na pomniki, na cmentarze. I wtedy wybrzmiał nawet apel z Werchraty, który był przeciwko takiemu wandalizmowi.

(-)

My jesteśmy przeciwko każdemu wandalizmowi, jak z polskiej tak i z ukraińskiej strony. Umarli powinni spoczywać w pokoju. Dzisiejszy program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze i do usłyszenia jutro o tej samej porze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/bsc)

25.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W zeszłą sobotę w Kętrzynie odbył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. Ministerstwo kultury i polityki informacyjnej Ukrainy przedstawiło koncepcję symboliki z okazji 30 lecia Niepodległości Ukrainy. Ukraina żąda od Białorusi uwolnienia zatrzymanego opozycyjnego dziennikarza Romana Protasiewicza. Dokładniej za chwilę Dziś jest wtorek 25 maja. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
W zeszłą sobotę w Kętrzynie odbył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. Udział w nim wzięli uczniowie punktu nauczania języka ukraińskiego w Kętrzynie. Dzieci ze szkoły z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach, lirnik Sergiusz Petryczenko. Ze względu na pandemię w sali przy cerkwi mogło być niewielu widzów, a koncert był transmitowany na żywo w internecie.
Taras Szewczenko, ukraiński poeta, pisarz, artysta, działacz polityczny, folklorysta [niezrozumiałe] z pokolenia na pokolenie.

Cudowny koncert. Po takim czasie, jak niczego nie było tak się chciało czegoś, takiego koncertu, niewielkiego, ale cieszę się bardzo…cudowny, cudowny, tego brakuje no. Pandemia była, to brakowało w ogóle , dobrze że się odbyło. Dobrze, że coś się, że nasza kultura znowu może, możemy ją poczuć. Człowiek jest bardzo zadowolony, że mógł w tym brać udział.
Dokładniej o sobotnim koncercie opowiemy w kolejnych programach.
(-)
Ministerstwo kultury i polityki informacyjnej Ukrainy przedstawiło koncepcję symboliki z okazji 30 lecia Niepodległości Ukrainy. „Z okazji Dnia Niepodległości przygotowano koncepcję jednej wizualnej symboliki święta. Jako podstawa przedstawiona jest idea niepodległości jako marzenia, osiągnięcia której pragnęło wiele pokoleń Ukraińców” – napisano w powiadomieniu. Podkreślono, że graficzna wizualizacja zrealizowana w wyglądzie kalejdoskopowych ornamentów kwietnych, które powstały z obrazków, fotografii i symboli stają się dynamiczną identyfikacją która rozkwita jak sam kraj. „Jesteś moją jedyną” – to główny lejtmotyw projektu. To slogan, który jest pewnym uniwersalnym wyobrażeniem kraju, kwiatu, niepodległości, nacji. „Kwiat, to obraz który odkrywa ideę państwa. Ono rośnie i kwitnie łącząc w sobie rozmaitość symboli. Kwiat jest jednym z najdawniejszych symboli w ornamentalnej kulturze Ukrainy. Kwiat jest centralnym elementem malarstwa petrykowskiego. I to jest zrozumiałem i uniwersalnym symbolem dla wszystkich, czymś co łączy kraj” – napisano w ministerstwie.
Każdy obwód Ukrainy będzie mieć swój unikalny kwiat – logotyp z elementami graficznymi i kolorową gamą proporców z tego regionu, a także kwiaty-symbol sfer działalności.
(-)
Ukraina żąda od Białorusi uwolnienia zatrzymanego opozycyjnego dziennikarza Romana Protasiewicza. Białoruskie władze wymusiły lądowanie na swoim terytorium samolotu relacji Ateny-Wilno którym podróżował Białorusin. O szczegółach Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Usłyszymy się jutro Przyjemnego dnia. (dw/apod)

24.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn w audycji „Ukraina w świecie, świat o Ukrainie”, w programie „Kamo hriadeszy”; przed mikrofonem Jarosława Chrunik. Bardzo intensywny był miniony tydzień dla naszego biskupa Arkadiusza Trochanowskiego – w czwartek odwiedził szkołę w Górowie Iławeckim, gdzie nauczyciele i młodsi uczniowie pożegnali tegorocznych absolwentów. Rangę święta podniosła obecność właśnie ekscelencji Arkadiusza, a ja poprosiłam go o podzielenie się wrażeniami z wizyty w tej wyjątkowej szkole. Natomiast w sobotę święto 25-lecia święceń kapłańskich obchodził proboszcz parafii w Baniach Mazurskich, ks. Paweł Staruch OSBM, gdzie również obecny był ekscelencja Arkadiusz. O święcie w Baniach porozmawiamy za tydzień, bowiem dzisiaj oprócz wizyty w Górowie, omówimy też wczorajszy fragment Ewangelii – o uzdrowieniu chorego przy Betesdzie, czyli Sadzawce Owczej. Zapraszam więc na poniedziałkowe religijne „pogaduszki”. Zaczynamy od wizyty w Górowie Iławeckim.

(-)

– Po raz pierwszy Ekscelencja miał okazję być w Górowie Iławeckim, w tej szkole, która już pokolenia Ukraińców wypuściła, ma swoje piętno w ich życiu, niezaprzeczalne. Co Ekscelencja odczuwał, gdy przyjechał tam i wszedł do tej szkoły? Jakie miał Ekscelencja odczucia?
– W szkole górowoiławeckiej, tak – byłem po raz pierwszy. Nie pierwszy raz w Górowie, ale w szkole pierwszy raz. Poczułem w tej szkole, można powiedzieć, taką wielką historię, tradycję mniejszości ukraińskiej tu, na tych północnych ziemiach. Historii bardzo bogatej, historii, która wychowała kolejne pokolenia młodych Ukraińców. Również tych nauczycieli, którzy zajmowali się i zajmują się wychowaniem uczniów, którzy stale im przypominają o ich tożsamości narodowej i myślę, że pomagają im stawać się takimi prawdziwymi Ukraińcami. Jesteśmy wychowani w różnych warunkach. Gdy młodzież ma okazję być w takim liceum, które ma bardzo dobrą opinię, wypuściło już tylu absolwentów, jest dumne z tych wszystkich absolwentów, to pokazuje to jak wielka jest rola nauczycielskiego przewodnictwa. Pokazuje to, że w tej szkole bardzo dobrze pracuje to nauczycielskie przewodnictwo, które wychowuje młodzież, które uczy języka, historii, pieśni, tradycji; pokazuje ukraińskie tradycje narodowe. A to jest bardzo ważne; gdy żyjemy na obczyźnie to trzeba dbać i tego ukraińskiego ducha stale pielęgnować w sercach młodych Ukraińców.
– Jesteśmy tym pokoleniem, gdzie jeszcze było tak, że szkoła uczy i wychowuje. Potem coś jakby poszło w inną stronę, że szkoła tylko uczy, bo od wychowania są rodzice. Ale gdy pomyślimy o tym, że dziecko idzie na tych sześć, osiem, czasami dziesięć godzin do szkoły, to nie można wyłączyć wychowania. I myślę, że ta szkoła bierze na siebie po części rolę rodziców i też wychowuje.
– Jeśli wziąć pod uwagę szkołę w Górowie Iławeckim, to tworzy ona taki kompleks – to nie jest tylko szkoła, to też jest internat. Czyli uczniowie mieszkają tam od poniedziałku do niedzieli, inni jeszcze dłużej i myślę, że obecnie szkoła ma nie tylko nauczać, ale faktycznie powinna wychowywać. To jest wielki obowiązek i wielki wysiłek dla tego grona nauczycielskiego. Trzeba też umieć dobrać tych nauczycieli – tu wdzięczność też dla pani dyrektor, która jak sądzę tak dobiera tych nauczycieli, żeby rozumieli oni swoje miejsce w tej szkole, jakie jest ich zadanie i że powinni nie tylko uczyć, ale też wychowywać. Dlatego, że rodzice, którzy wysyłają swoje dzieci do szkoły w Górowie Iławeckim, oddają dzieci tym opiekunom i nauczycielom i mają nadzieję, że będą o nie dbać, troszczyć się i zrobią wszystko, żeby po ukończeniu szkoły dzieci wróciły do domu z dużą wiedzą, także z wysoką jakością kultury, że to też będzie na wysokim poziomie; że ta młodzież otrzyma takiego ducha ukraińskiego.
– I to jest prawda, wiem nawet o przypadkach, gdy rodzice sami nie dają sobie rady z dzieckiem, wtedy oddają dziecko do szkoły, a szkoła zazwyczaj radzi sobie z takim przypadkiem. Myślę, że Ekscelencja też to odczuł, że między nauczycielami i uczniami istnieje rzeczywiście jakaś taka rodzinna atmosfera. Ta szkoła jest jakaś taka trochę inna niż pozostałe. Czy można ją porównać z Białym Borem?
– Myślę, że te szkoły są do siebie podobne. W obu szkołach jest internet, a to stwarza poczucie takiej rodziny. I tu, i tam możemy powiedzieć, że te szkoły tworzą taką rodzinę. Jednak myślę, że najważniejsza jest też ta historia – historia sukcesów szkoły; tego co szkoła zrobiła, tego co szkoła przekazała i to w tych młodych ludziach, tych uczniach stwarza poczucie czegoś takiego bardzo ważnego, powiem nawet takiej pewnej misji. I gdy mają okazję się temu przyjrzeć, mają okazję uczyć się o tym, to myślę, że biorą też na siebie taką odpowiedzialność, że niosą ze sobą historię ukraińską i chcą pozostawić po sobie coś dobrego za czas swojej nauki i są też zobowiązani do tego, żeby ten duch ukraiński był na bardzo wysokim poziomie. Dlatego to daje poczucie takiej rodziny – że jesteśmy wszyscy razem, chcemy wspólnego dobra, bo razem tworzymy ukraińską rodzinę, mamy wspólny cel i chcemy, żeby to było na wysokim poziomie. Dlatego tak, można poczuć taką rodzinę. I bardzo dobrze, bo to pomaga.
– A oprócz tego moim zdaniem jest też fakt, że w tej szkole też jest obecna religia, w takim dobrym znaczeniu, bo tak jak już niejednokrotnie mówiliśmy – najlepsi ludzie wychodzą tam, gdzie jest dobra rodzina, gdzie jest rozwój zarówno intelektualny, jak i duchowy; gdzie jest wszystko – tak jak dzisiaj było powiedziane: wszystko „załatwione z górą”, czyli z Bogiem. A gdy Bóg jest na swoim miejscu, wtedy wszystko inne też stanie na swoim miejscu. I szkoła w Górowie też ma coś takiego.
– Żyjemy w takim dziwnym czasie, powiedziałbym – takiej religijnej obojętności. Czasami rezygnujemy z Boga, z religii, nie chcemy żeby katecheza, religia była w szkole. A Górowo Iławeckie, po tym co zobaczyłem i też po rozmowie z panią dyrektor, to mam takie poczucie, że tam nie mogłoby nie być katechezy, religii. Jest ona bardzo ważnym elementem życia szkoły. I katecheza postawiona na wysokim poziomie pomaga. Pomaga w tym, żeby tworzyć takiego dobrego ducha u tych młodych ludzi, którzy przychodzą z różnych domów. I wtedy też trzeba postawić im takie Boże zasady, które są najważniejsze. Żeby najpierw był Pan Bóg, a wtedy będziemy umieli wszystkie inne sprawy dobrze rozwiązać. I gdy o tym nie zapominamy, gdy to łączymy w planie szkoły, to myślę, że to wychodzi tylko z korzyścią dla szkoły, dla nauczycieli, dla uczniów. I myślę, że to jest doskonały przykład tego, jak można połączyć katechezę z planem szkoły – nie rezygnować, ale połączyć z korzyścią dla uczniów.
(-)
Wczoraj w cerkwiach słyszeliśmy w Ewangelii przypowieść o uzdrowieniu przy Sadzawce Owczej w Betesdzie. Jest to historia o tym, że wiele osób korzystało z uzdrawiającej mocy wód Sadzawki Owczej. Pierwsza osoba wchodząca do sadzawki po poruszeniu wody przez Anioła miała doznać uzdrowienia ze swojej choroby, jakakolwiek by to nie była choroba. Paralityk, który chorował już 38 lat, powiedział Jezusowi, że nie jest w stanie wejść do wody wystarczająco szybko, bo jak tylko woda się poruszy, już ktoś inny przed nim do niej wejdzie. Zatem Jezus natychmiast go uleczył tak, że był w stanie wstać i chodzić. I o tym też rozmawiałam wczoraj z ekscelencją Arkadiuszem.

(-)
– To jest ciekawe – o paralityku, którego Jezus uzdrowił przy sadzawce w Betesdzie. Tam jest kilka ciekawych momentów. To, że każdego roku następowało uzdrowienie jednej osoby, bo schodził Anioł i poruszał wodę, to już było jakby zasadą. Czyli cud… bo zazwyczaj myślimy tak, że cud jest wtedy, gdy się tego nie spodziewamy, a tu ludzie wiedzieli: każdego roku nastąpi cud. I rzeczywiście następował. Czyli ludzie szli i wiedzieli. Teraz mamy tego paralityka, który mówi: nie ma kto mnie opuścić do tej wody. Można sobie pomyśleć: może to jest tak zły człowiek, że nikt do niego nie podchodzi i dlatego on nikogo nie ma? A może to ludzie… bo ludzie nie zawsze – tak jak Ekscelencja powiedział w homilii – nie zawsze lubią spotykać się z chorymi. Może on miał tych znajomych, tych przyjaciół, a potem – ponieważ jego choroba zatrzymała, a oni poszli dalej – pozostał sam. Był sam ze swoją chorobą, ze swoją niemocą. I wtedy przychodzi do niego Jezus i go uzdrawia. Ale nie wiemy, nie mamy takich danych, że on się modlił. Być może on nawet nic o Bogu nie wiedział? A Bóg się nad nim ulitował. Czyli to tu był ten cud, o którym powiedziałam wcześniej. Niespodziewany i nieoczekiwany. To znaczy, że Bóg każdego człowieka ma na oku.
– Ten fragment o paralityku rzeczywiście możemy trochę różnie rozpatrywać. Ale to, co jest podstawowe w tym fragmencie, to pytanie o uzdrowienie, pytanie o cud, który może stać się z Bożą pomocą. To też kwestia tych wszystkich, którzy pomagają, jak my się do nich odnosimy i w końcu – kwestia naszej osobistej służby wobec każdego chorego. A to wcale nie jest takie oczywiste. Jeśli brać pod uwagę ten fragment o paralityku, to chyba za mało też wiemy. Czy był chory od urodzenia? Czy zachorował z czasem? Chrystus mówi: „Idź i nie grzesz więcej, żeby nie stało ci się coś gorszego!”. Czy to jest wskazówka? To jest zagadnienie też dla biblistów. Czy był to grzeszny człowiek i dlatego tak zachorował ciężko, że potem wszyscy go omijali i nikt nie chciał mu pomóc? Nie wiemy, nie możemy odpowiedzieć, ale tu Chrystus chciał tym coś pokazać. Może chciał go też uprzedzić, żeby faktycznie już więcej nie grzeszył, bo otrzymał wielki Boży dar, otrzymał Boże uzdrowienie. Można powiedzieć, że on sam jest przykładem cudu, gdzie Bóg ukazuje swoją boskość, ale też ukazuje miłość do konkretnego człowieka. Do tego, którego być może wszyscy omijali. Nikt nie chciał się nawet z nim spotykać, bo może uważali go za człowieka grzesznego, słabego i nie trzeba się nim zajmować. A Jezus pokazuje, że to nie tak; że nawet tym największym grzesznikiem trzeba się zajmować, on potrzebuje opieki. Poczynając nawet od tego uzdrowienia fizycznego, a za tym powinno nastąpić też jego uzdrowienie duchowe, żeby o tym nie zapomniał i dlatego – żeby więcej nie grzeszył. I jest to bardzo ciekawy fragment, ale myślę, że ten fragment stawia też pytanie o nas: jak my możemy pomagać? Skąd możemy czerpać siły, żeby mieć w sobie tę siłę, żeby pomagać drugiemu człowiekowi? Bo są tez takie chwile, że człowiek się zniechęca, gdy długo opiekuje się chorym – może utracić nadzieję; może też stracić wiarę w to, co robi bo będzie myślał, że to nic nie daje, a on sam zaczyna być bezsilny.
– No właśnie! Dlatego mówi się, szczególnie gdy ktoś jest chory na przykład na Alzheimera, że nie może tylko jeden człowiek zajmować się takim chorym. Musi widzieć też inne życie, bo człowiek z Alzheimerem jest bardzo trudny do opieki. No właśnie… i też tak tu pomyślałam, że: „Idź i nie grzesz więcej, żeby nie stało ci się coś gorszego!”, bo możliwe, że on w tej euforii od tego, że wyzdrowiał, mógłby faktycznie zejść na złą drogę.
– Tak. Dlatego Chrystus go uprzedził i powiedział mu – otrzymałeś wielki dar, dlatego teraz uważaj. Dobrze pomyśl nad tym, co teraz chcesz robić. Bo faktycznie możesz teraz być w euforii, możesz tak korzystać teraz z życia, że zapomnisz o tym, co otrzymałeś i od kogo. I niestety, powrócisz do tego, z czym cię tu zastałem, gdy przyszedłem do tej sadzawki w Betesdzie. Dlatego tak bardzo ważnym jest, żebyśmy pamiętali, że gdy przychodzi uzdrowienie, to ono też wymaga wdzięczności. Wymaga też wielkiej pokory i wymaga też tego, żeby człowiek rozumiał, że otrzymał coś, czego mógł wcale nie otrzymać. Dlatego tym bardziej powinien o tym mówić, być wdzięcznym i pokazać, że życie naprawdę jest wielkim darem.
(-)
Właśnie ta wdzięczność: niby jest taka łatwa i oczywista, a jakże często gdzieś nam umyka. A to właśnie wdzięczność pomaga nam utrzymać właściwy kurs, utrzymać właściwą łączność z Bogiem. Daje poczucie radości i jednocześnie pokory wobec Boga. I tego wam wszystkim – i sobie też – życzę: radosnej wdzięczności za każdy dzień i pokory wobec Stwórcy. A dzisiaj już się pożegnamy. Z wami była Jarosława Chrunik, a moim gościem był ordynariusz olsztyńsko-gdański, bp Arkadiusz Trochanowski. Miłego wieczoru i do usłyszenia jutro o tej samej porze, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

24.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

ZUwP zaprasza na 33 regionalny jarmark folklorystyczny „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie. Drugim ukraińskim wydarzeniem sezonu będzie koncert szewczenkowski w Olsztynie. Fenomenalne zwycięstwo ukraińskich paraolimpijczyków w mistrzostwach Europy. Ukraińcy pokonali wszystkie europejskie kraje w paraolimpijskim pływaniu. Ukraina. Niesamowity występ – powiedział na konferencji prasowej frontman zwycięskiego zespołu podczas Eurowizji 2021 w Rotterdamie, Maneskin. Włochy na pierwszym miejscu, a Ukraina znalazła się w top 5. Dostawy wody na Krym z Ukrainy kontynentalnej będą możliwe dopiero po zakończeniu okupacji półwyspu przez Rosjan. Takie jest stanowisko władz w Kijowie. Witam wszystkich, których interesuje życie Ukraińców w Polsce. Dzisiaj jest poniedziałek 24 maja. Z wami jest Hanna Wasilewska.
(-)
ZUwP zaprasza na 33 regionalny jarmark folklorystyczny „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie.

W sobotę 5 czerwca na scenie kętrzyńskiego amfiteatru wystąpi zespół taneczny Czeremosz z Węgorzewa, wokalno-instrumentalna grupa Harazd z Gdańska i Słowiańska Dusza. Początek koncertu o godzinie 12:00. Wstęp jest wolny z zachowaniem norm sanitarnych. Natomiast tych, którzy nie będą mieli możliwości przyjechać do Kętrzyna organizatorzy zapraszają do wirtualnych odwiedzin wydarzenia. Odnośnik do transmisji koncertu znajdziecie na stronie eparchii olsztyńsko-gdańskiej cerkiew.eu.
(-)
Drugim ukraińskim wydarzeniem będzie tradycyjny koncert szewczenkowski w Olsztynie. W niedzielę 6 czerwca o 11:30 odbędzie się tradycyjne wydarzenie. Tym razem poświęcone tematowi „Związki Szewczenki z Polakami” . Artystyczną część zapewnią występy zespołu wokalnego „Lisowa Pisnia” z Bartoszyc, „Suzirjaczko” z Olsztyna i inni młodzi wokaliści. Szczególną atmosferę stworzą wykonania dawnych pieśni przez lirnika Sergiusza Petrycznkę. Spotkanie odbędzie się w sali przy cerkwi w Olsztynie 6 czerwca o godz. 11.30. Organizatorzy apelują o przestrzeganie norm sanitarnych.
(-)
enomenalne zwycięstwo ukraińskich paraolimpijczyków w mistrzostwach Europy. Ukraińcy zwyciężyli wszystkie europejskie kraje w paraolimpijskim pływaniu zdobywając pierwsze miejsce wśród 43 krajów europejskich. Ukraińscy paraolimpijczycy zdobyli 95 medali: 37 złotych, 31 srebrnych i 27 brązowych. 43 43 sportsmenów, którzy walczyli w barwach Ukrainy w portugalskiej Maderze reprezentowało 13 regionów Ukrainy. Maksym Krypak został najsilniejszym pływakiem Europy razem ze sportsmenem z Białorusi. Wyjątkowo silnie wystąpili: Jelizaweta Mereszko, Andrij Trusow, Mychajło Serbin. Zdobyli po 7 medali. Dumą dla Ukraińców jest fenomenalny wynik bohatera Ukrainy, sześciokrotnego czempiona paraolimpiady, Wiktora Smyrnowa. Wielokrotnego czempiona świata i Europy. Po europejskim triumfie Ukrainy, spodziewane jest zwycięstwo drużyny paraolimpijskiej z pływania w Japonii.
(-)
Ukraina. Niesamowity występ – powiedział na konferencji prasowej frontman zwycięskiego zespołu podczas Eurowizji 2021 w Rotterdamie, Maneskin. Włochy na pierwszym miejscu, a Ukraina znalazła się w top 5. Warto zaznaczyć, że Ukraina na podstawie głosów widzów, zajęła drugie miejsce po Włochach, ale w sumie, z głosami jury, Go_A zajął 5 miejsce w międzynarodowym konkursie. Z nieznanych przyczyn jury z różnych krajów nie oceniło wysoko Ukraińców. Tylko jury z Litwy przyznali Ukrainie 12 punktów. W sumie, po ocenie jury, Ukraina zajęła honorowe piąte miejsce. Zespół Go_A wybrano do udziału w Eurowizji w 2020 roku. Wtedy muzycy mieli wykonywać piosenkę Sołowiej. Jednak z powodu pandemii koronawirusa konkurs się nie odbył. Organizatorzy Eurowizji zdecydowali, że w 2021 roku już nie dopuszczą dotychczasowych piosenek. Jednoczenie decyzję do wystawieniu dotychczasowych czy nowych zespołów pozostawiono krajom uczestnikom. Go_A w swoich piosenkach łączy ukraiński autentyczny wokal, współczesne bity taneczne, afrykańskie bębny i potężny drive gitarowy. Muzycy pochodzą z różnych miast Ukrainy. Założyciel Taras Szewczenko z Kijowa, Kateryna Pawlenko z Niżna, Ihor Didenczuk z Łucka, a Iwan Hryhoriak z Bukowiny.
(-)
Dostawy wody na Krym z Ukrainy kontynentalnej będą możliwe dopiero po zakończeniu okupacji półwyspu przez Rosjan. Takie jest stanowisko władz w Kijowie, sformułowane w odpowiedzi na twierdzenia Rosji o możliwej katastrofie humanitarnej z powodu braku wody pitnej na Krymie. Ukraina od początku rosyjskiej okupacji zamknęła kanały, którymi była dostarczana na półwysep woda z Dniepru. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Na świeże informacje po ukraińsku zapraszam jutro o 10:50. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

23.05.2021 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

Początek czerwca obiecuje aktywność i zachwyt, bo czeka nas kilka ciekawych wydarzeń.
Do zobaczenia na Zakerzoniu. Plast Polska otwiera sezon świętem wiosny, W tym roku odbędzie się w dniach 4-6 czerwca w Mrzygłodach i będzie poświęcone życiu Hucułów. Jednym z organizatorów jest starszy plastun Nazar Silecki, który z przyjemnością opowiedział, co jest potrzebne by trafić na wydarzenie:
Wszystkim cześć…obostrzenia są zdejmowane i zdecydowano się zrobić święto wiosny na powietrzu, a nie online. I spotkać się w Mrzygłodach, żeby odbyć takie plastowe święto wiosny.
-Jakiemu tematowi będzie poświęcone to spotkanie, coś ciekawego przygotowujecie na to święto?
-Tak, oczywiście. Tegoroczny program święta wiosny po raz pierwszy przygotowuję ja; będę zastępcą komendanta części programowej i zdecydowałem razem z towarzystwem, żeby tegoroczne święto zrobić o […] więcej o Aleksym [Dowbuszu] powiedzieć, pokazać więcej życie Hucułów. I przygotowujemy takie różne tematyczne obozy, zajęcia. Będziemy uczyć się huculskich tańców, mówić o życiu Hucułów, więcej się ruszać.
-A co w menu, co będziecie jeść?
-Przede wszystkim jakieś huculskie potrawy…myślę, że przede wszystkim to będzie jakiś dobry…spróbujemy zdobyć bryndzę, żeby poczuć co ludzie jedli i do dzisiaj jedzą w górach. Będę próbować odtworzyć najbardziej…bo tak się złożyło, że ja pochodzę z tej miejscowości…sam jestem z Kołomyi, obwód iwano-frankowski…ja co roku odwiedzam góry i wiem jak żyją Hucułowi e…
-Nazar, a kogo zapraszacie na to święto?
-Zapraszamy plastunów przede wszystkim i ludzi od 18 roku życia, którzy są zainteresowani plastem. Jeśli jesteście zainteresowani Plastem, słyszeliście o Plascie, ale nie wiecie jak wstąpić i chcecie spróbować na sobie co to jest plastowe życie, to możecie zgłosić się, możecie znaleźć nas na FB, wypełnić ankietę i przyjechać śmiało, zobaczyć jak to wygląda, plastowe życie, bo święto wiosny to taki trening jest przed obozowym życiem latem.
-Do kogo zwrócić się tu na Warmii i Mazurach żeby dowiedzieć się dokładniej?
-Ja bym polecał, z ukraińskiej diaspory Emilię albo Stefana Sokołów, Emilia jest naszym pisarzem. Do Hanusi Tymec można się zwrócić ona będzie komendantem tegorocznego święta wiosny. Kto nie zna tych ludzi, to na FB może znaleźć naszą stronę, napisać śmiało do ludzi. Tam będzie ogłoszenie i będzie można wypełnić ankietę i oczywiście przyjdzie odpowiedź z zaproszeniem na tegoroczne święto wiosny.
-Jaki będzie dojazd. Jak będą dojeżdżać chętni z Warmii i Mazur, z Olsztyna.
-W zgłoszeniu jest taki punkt – czy masz własne auto, czy możesz kogoś zabrać po drodze – jak tak, to od razu widzimy tę osobę i jak blisko w regionie się znajdują te osoby to możemy jakoś razem ich ze sobą skontaktować i mogą dogadać się w sprawie wspólnego dojazdu. Z drugiej strony można także dojechać do Lublina, a z Lublina dojechać do Tomaszowa Lubelskiego i do Mrzygłodów bezpośrednio. Myślę, że jak ktoś będzie mieć problemy z dojazdem, to może śmiało do nas napisać i wspólnie ten problem rozwiążemy.
-Czyli dojazd indywidualny, samodzielny, a wy możecie pomóc, coś poradzić, kogoś podwieźć.
-Tak, tak.
-Powiedz proszę, czy sprawdzaliście prognozę pogody, czy pogoda pozwoli wam nocować pod gołym niebem.
-Sprawdzam monitory pogody. Nie wiem jak u was tam na północy, ale cały tydzień u nas w Lublinie był niesamowity upał, teraz zaczyna trochę deszcz padać, ale mam nadzieję,że pogoda będzie dobra, że nie będzie deszczu i mamy nadzieję, że to nam nie zepsuje święta wiosny.
O letnich propozycjach dziecięcych i rodzinnych obozów plastowych można poczytać na profilu FB Plast Polska, a w Olsztynie o plastowych wydarzeniach opowie wam z chęcią Emilka Sokół. Można także napisać mail: junactwo@gmail.com. Między innymi starsi plastuni często pomagają w uporządkowaniu starych cmentarzy na Zakerzoniu. Jest wielka tego potrzeba – mówi dr Olga Kich-Maslej z Uniwersytetu Jagiellońskiego. O stan zachowania ukraińskich cmentarzy na pograniczu pytał Sergiusz Petryczenko:
-Czy też tak, że mamy cmentarze tu w warmińsko-mazurskim, ale są te cmentarze, gdzie przodkowie pochowani są na pograniczu. Jaki jest los tych pozostawionych tam cmentarzy?

-Tam zostawiono, tak jak zostawiono wiele wsi, tak zostawiono wiele cmentarzy. Pomyślmy, jeśli liczba tych ludzi, to było 700 tysięcy. Większość z tego przesiedlono na Ukrainę, zostało jeszcze 150 tysięcy i ich deportowano w ramach Akcji Wisła. To było, wydaje się 1400 miejscowości, i pomyślmy, że może nie w każdej miejscowości była cerkiew, ale nazbiera się z 1000 cerkwi, a tam gdzie była cerkiew, był przycerkiewny i parafialny cmentarz. Proszę popatrzeć jaka to liczba. Natomiast kiedy my, ci jacy zajmują się dziedzictwem kulturowym, materialnym, między innymi cmentarzami. Kiedy to zbieramy, liczymy, to tych cmentarzy zostało niewiele w takim sensie widzialnym, ale one są, one funkcjonują i mamy o nich pamiętać. I w ciągu tego całego wojennego czasu, w ciągu deportacji nie można było czasami praktycznie niczego zrobić dla cmentarzy, bo nie można było wrócić. Także cmentarz na terenie postmigracyjnym, z którego kogoś wyrzucają i jakie kogoś przywożą, nierzadko przymusowo, to ktoś nie rozumie tego miejsca, krajobrazu, budynków, w sensie takim kulturowym, nie identyfikuje się z nimi, ale najbardziej nie interesuje go cmentarz, bo tam leżą obcy, absolutnie obcy i jakoś można sobie ich jeszcze zmaterializować , czy to byli wrogowie, czy inni obcy ludzie, którzy tu kiedyś mieszkali. Poza tym w  tym funkcjonowała, ożywał taki psychologiczno-socjalny problem. Ci ludzie przez lata odczuwali, że nie są u siebie, że są u kogoś i ten strach, że ten ktoś wrócić, albo że był bezprawnie deportowany odzywał się. I wszelkie negatywne podejścia do cmentarzy ujawniały się w takich aktach wandalizmu, albo przede wszystkim takiego zapomnienia, żeby zarósł, albo kiedy…kiedy był gdzieś w polu to łatwo można było go zaorać; jego już nie było. Także cmentarze w tych deportowanych miejskościach miały pomniki i na tych pomnikach były inskrypcje, nazwiska, konkretne imiona i nazwiska ludzi, którzy tam urodzili się i żyli, i dla których to była ziemia rodzinna. Zniszczyć taki pomnik i zniszczyć takie nazwisko, to było coś co można było zrobić, żeby nie pamiętać tych innych ludzi, ale my na przełomie XX i XXI wieku w zupełnie innej sytuacji politycznej mamy pamiętać, to pogranicze, o ukraińskich mogiłach…tak samo jak pamięta się o niemieckich cmentarzach. Sytuacja może tych cmentarzy wygląda najlepiej, one także są porzucone i zapomniane, ale pewne regulacje prawne, które podjęto na najwyższym szczeblu, bardzo mocno w tym pomagają choćby w kwestii pochówków wojennych. Myślę, że wszystko jest przed nami i musimy być aktywni, w komisji konserwatorskiej, która działa przy cerkwi greckokatolickiej w Przemyślu; aktywni w ramach na przykład studiów polsko-ukraińskich tu w Krakowie, gdzie pracuje, aktywni w takich inicjatywach jak Inicjatywa Niezapomniane Cmentarze, która powstała pod patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara i przypominać to naszemu towarzystwu, związkowi choćby; mamy stowarzyszenie historyczne, które od tego roku rozpoczęło nowy projekt – wirtualny cmentarz. On dotyczy tych zapomnianych cmentarzy, których już nie ma, których nie możemy odwiedzić, ale próbujemy w ramach tego projektu odtworzyć imiona i nazwiska tych ludzi, i powiedzieć nie to, że oni byli, ale są i im należy się nasza pamięć szczególnie.

W ogóle ten tydzień wydaje się słoneczny i świąteczny . I nie chodzi o pogodę, a raczej o nastrój, który przyniosły święta. Pierwsze to święto w Górowie Iławeckim. Pierwsze z nich w Górowie Iławeckim. Tam zakończenie szkoły świętowali absolwenci, ich rodzice i nauczyciele, więc gratulujemy wam drodzy maturzyści. Nastał czas na dorosłe życie i próby, szukanie, odkrywanie samych siebie. Zbierajcie doświadczenie, nie bójcie się mylić, idźcie za marzeniami, ale po drodze pamiętajcie kim jesteście i skąd. Szczęśliwej drogi. W zeszły czwartek wszyscy obchodziliśmy Dzień Wyszywanki. W Górowie i Bartoszycach uczniowie i nauczyciele ubrali się w wyszywane koszule. Dla wszystkich bez wyjątku to nie tylko ubranie, to symbol i genetyczny kod Ukraińców. Chociaż naprawdę wyszywanki noszą i Polacy, którzy kochają naszą kulturę. Odkryłam to kilka lat temu podczas jednego Dnia Wyszywanki kilka lat temu w Bartoszycach:
Wszyscy mieli ubrać się w wyszywanki. Na tablicach były rozwieszone kartki, że wszyscy mają założyć wyszywanki. Dzisiaj wszyscy uczniowie naszej szkoły zebrali się przed szkołą i robili wspólne zdjęcie; wszyscy uczniowie, którzy mieli wyszywanki. Tych wyszywanek jest wiele wyszywanek, które mają różne kolory, wzory. Myślę, że każdy ma inną wyszywankę i powinien je pokazywać i myślę, że fajnie będzie jak wszyscy będą ubrani tak samo.

-Ale jeśli to ubranie coś jeszcze oznacza, bo wyszywanka ma jakiś sens. Jaki?

Ja myślę, że dla nas Ukraińców w Polsce to takie wsparcie, że są Ukraińcy jeszcze w Polsce.

-Masz na sobie bardzo ładną wyszywankę. Widzę, że to ręczna robota i ona nie jest tylko wyszyta, ale jeszcze i haftowana.

Ja dostałam ją pięć lat temu na pierwszą komunię od ciotki z Kanady. Jest bardzo fajna.

-Bardzo ładna, taka bardzo kolorowa. Twoja koleżanka ma wyszytą na czerwono-czarno. Jak się nazywasz?

Nikola Rybacka.

-Jesteś Ukrainką?

[wypowiedź w języku polskim]

-I uczysz się języka polskiego?

Uczę się, myślę że dobrze. Myślę, że język ukraiński jest fajny i rodzice tu mnie zapisali, bo to mała szkoła i uczniowie mają tu dobry kontakt z nauczycielami.

To nie pierwsza i nie ostatnia Polka, którą spotkałam w wyszywance. Joanna Kuształa z Dobrego Miasta też podchodzi nabożnie do ukraińskich wyszywanek. Czerwone maki na czarnym tle:

[wypowiedź w języku polskim]

Nadzieja Ortyńska ma czym się pochwalić. Na pytanie – ile ma wyszywanek, nie odpowiedziała od razu.

Oj, nie wiem, trzeba by policzyć. Mam dwie wyszywane sukienki, 5 koszul i bardzo dużo serwetek, od zielonego, żółtego, niebieskiego, brązowego, czarno-białego, białego, czerwonego, także te elementy ukraińskie pozwalają mi wspomnieć dom i jego ciepło i robi się przyjemniej na sercu, nawet podczas pochmurnych dni. Sama wyszywam, wyszywam bardzo dużo. Swojej córce wyszyliśmy koszulę razem z mężem. Ona wtedy miała 10 lat. Myślę, że nie obrazi się, jak powiem, że teraz ma 33 lata. I myślę, że ta specjalnie uszyta dla niej koszula będzie teraz dla wnuczki. I może to jest ta nasza rodzinna koszula, która będzie przekazywana z pokolenia na pokolenie. Moja córka też cudownie wyszywa. Na wesele wyszyła dobie taki cudowny ręcznik, na którym od tyłu nie ma ani jednego węzełka. Wyszywanka nie musi być tylko na koszulach, ale może być na serwetkach. Mam wyszywane obrazy na ścianach. Wyszyte rzeczy są wokół nas.

– Czyli święto wyszywanki jest dla pani globalne.

Tak.
(-)
Jeszcze jednym kodem narodu jest język, więc dbajmy o niego:
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
Na ukraińską muzykę także mamy oddzielne miejsce w sercu i naszym programie.
[parada hitów]
Nasz program dobiega końca. Przygotowali go: Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Pozostaje mi podziękować za towarzystwo i zaprosić na za tydzień. Co niedzielę o 20:30 czekamy na was na falach Polskiego Radia Olsztyn. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

22.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Ukraiński czerwiec zaczyna się od Kętrzyna. Już niebawem spotkamy się na 33 regionalnym jarmarku folkowym „Z malowanej skrzyni”. Drugim tradycyjnym wydarzeniem sezonu będzie tradycyjny koncert szewczenkowski w Olsztynie w niedzielę 6 czerwca. Światowa prasa oczarowana pisze o występie grupy Go_A w pierwszym półfinale Eurowizji i prognozuje, że Ukraińcy mają niemałe szanse na zwycięstwo w finale. Ukraiński parlament apeluje do Kongresu Stanów Zjednoczonych o wprowadzenie sankcji wobec firm budujących gazociąg Nord Stream 2. Na antenie ukraiński program informacyjny. Dziś jest sobota 22 maja. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam
(-)
Ukraiński czerwiec zaczyna się od Kętrzyna. Już niebawem spotkamy się na 33 regionalnym jarmarku folkowym „Z malowanej skrzyni”. W sobotę 5 czerwca na scenie kętrzyńskiego amfiteatru wystąpi zespół taneczny Czeremosz z Węgorzewa, wokalno-instrumentalna grupa Harazd z Gdańska i Słowiańska Dusza. Początek koncertu o godzinie 12:00. Wstęp jest wolny z zachowaniem norm sanitarnych. Natomiast tych, którzy nie będą mieli możliwości przyjechać do Kętrzyna organizatorzy zapraszają do wirtualnych odwiedzin wydarzenia. Odnośnik do transmisji koncertu znajdziecie na stronie eparchii olsztyńsko-gdańskiej cerkiew.eu.
(-)
Drugim ukraińskim wydarzeniem będzie tradycyjny koncert szewczenkowski w Olsztynie. W niedzielę 6 czerwca o 11:30 odbędzie się tradycyjne wydarzenie. Tym razem poświęcone tematowi „Związki Szewczenki z Polakami” . Artystyczną część zapewnią występy zespołu wokalnego „Lisowa Pisnia” z Bartoszyc, „Suzirjaczko” z Olsztyna i inni młodzi wokaliści. Szczególną atmosferę stworzą wykonania dawnych pieśni przez lirnika Sergiusza Petrycznkę. Spotkanie odbędzie się w sali przy cerkwi w Olsztynie 6 czerwca o godz. 11.30. Organizatorzy apelują o przestrzeganie norm sanitarnych.
(-)
Światowa prasa oczarowana pisze o występie grupy Go_A w pierwszym półfinale Eurowizji i prognozuje, że Ukraińcy mają niemałe szanse na zwycięstwo w finale. Ukraiński zespół etno Go_A wystąpił w pierwszym półfinale Eurowizji 2021 z piosenką SHUM. Po zakończeniu głosowania jury wiadomo było, że Ukraińcy przeszli do finału konkursu i będą mogli reprezentować swój kraj na ostatnim etapie show. Piosenka SHUM, którą zespół wykonał w półfinale w półfinale Eurowizji 2021 to wesnianki w stylu techno, tradycyjne pieśni, które śpiewa się podczas wiosennych obrzędów ludowych. „To było niezapomniane. W tym był także ból: pieśń inspirowana muzyczną tradycją okolic Czarnobyla” – pisze Telegraph. Frontman grupy Kateryna Pawlenko ma „silny mocny, który łączy z szybkim świstem”. „Drugi co do wielkości kraj w Europie wspiął się o kilka szczebli po występie w półfinale we wtorek” – pisze The Week. Nazwa grupy Go_A oznacza powrót do korzeni i jest połączeniem angielskiego słowa „go” z grecką literą alfa, która symbolizuje początek wszystkiego – dodaje gazeta. Wydanie wspomina, że Ukraina zasłużyła na dobrą reputację wśród widzów Eurowizji dwukrotnie zdobywając zwycięstwo, chociaż udział w konkursie brała jedynie 16 razy. Według bukmacherów szanse Ukrainy na wygraną to 9% czyli 5 miejsce.
(-)
Ukraiński parlament apeluje do Kongresu Stanów Zjednoczonych o wprowadzenie sankcji wobec firm budujących gazociąg Nord Stream 2.
Waszyngton nałożył sankcje na firmę realizującą budowę gazociągu Nord Stream 2, ale od razu je zawiesił. Amerykanie objęli sankcjami osiem mniejszych podmiotów zaangażowanych w projekt.

(-)

Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i życzę dobrego weekendu. (dw/apod)

21.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Witam wszystkich, którzy są z nami. Na antenie program „Od A do Z” i ja – Hanna Wasilewska. Ten tydzień wydaje się słoneczny i świąteczny. Jak rozumiecie chodzi nie tylko o pogodę, a bardziej o nastroju, który dały nam święta. Pierwsze z nich w Górowie Iławeckim. Tam zakończenie szkoły świętowali absolwenci, ich rodzice i nauczyciele, więc gratulujemy wam drodzy maturzyści. Nastał czas na dorosłe życie i próby, szukanie, odkrywanie samych siebie. Zbierajcie doświadczenie, nie bójcie się mylić, idźcie za marzeniami, ale po drodze pamiętajcie kim jesteście i skąd. Szczęśliwej drogi.
(-)
Wczoraj w Górowie i w Bartoszycach tradycyjnie świętowano Dzień Wyszywanki. Wszyscy bez wyjątku. Uczniowie i nauczyciele zjawili się na zajęciach w narodowym ubraniu. Już po święcie, a dzisiaj troszkę porozmawiamy o współczesnych ukraińskich wyszywankach i ich znaczeniu w naszym życiu z Rokasną Tchóz, która od kilku lat żyje w dwóch krajach – w Polsce i Włoszech. Uczy włoskie dzieci języka angielskiego, ale swojej ojczystej, ukraińskiej, nie zapomina.
– U nas, w naszej rodzinie, w naszej wspólnocie wyszywanki zawsze były obecne, to nie jest dla nas jakaś nowość czy moda, która się pojawiła teraz, to nieodzowna część naszego życia, która ma znaczenie symboliczne. Zakładamy wyszywanki w bardzo dla nas ważnych momentach. To i chrzciny i wesela i pogrzeby, więc każdemu momentowi życia towarzyszy wyszywanka. Dla mnie to bardzo normalne, to moja tożsamość. Chce się demonstrować swoją tożsamość, swoją przynależność do jedynego narodu. Nie udało mi się zrealizować tego co chciałam, chciałam zrobić zdjęcie we Włoszech w swoim kostiumie narodowym, z koleżanką z Indii. Oni bardzo są przywiązani do swojej tradycji, a pokazują to tak, że ubierają się w swoje tradycyjne kostiumy. Mieliśmy taki pomysł, żeby razem się ubrać; wyszło, jak wyszło. Ale mam nadzieję, że nam się uda. Podoba mi się, że ludzie z innych krajów nie wstydzą się nosić swoje kostiumy, swoją narodową odzież tradycyjną. Tak samo i my staramy się pokazać skąd jesteśmy i kim jesteśmy.
W wielu ukraińskich rodzinach wyszywanki uważane są za rodzinną relikwię. Tak jest i w rodzinie Tchórzów.
-Mamy także takie stare wyszywanki, które bardzo lubię, np. taką wyszywankę, którą nosiła moja mama, albo np. wyszywanka po mojej babci, którą podarowała mi moja babcia, która już nie żyje. Ona sama ją wyszyła i zakładała ją w ważnych dla niej momentach.
Wyszywanka dla Ukraińców zawsze była świątecznym, szczególnym ubiorem. A dla szczególnego ubioru potrzebny jest szczególny dzień:
-Co roku obchodzimy dzień wyszywanki. Mamy bardzo dużo wyszywanek na każdą okazję, dlatego zależy, gdzie idziemy to zakładamy inną wyszywankę i co roku jak jeździmy na Ukrainę przywozimy nowe wyszywanki, także współczesne trendy.
-Kiedy przebywałaś we Włoszech też świętowałaś dzień wyszywanki, też zakładałaś swoją szczególną?
-Tak, bo zawsze jak gdzieś wyjeżdżam za granicę, to zawsze jedną nogą w Polsce, drugą we Włoszech. Niestety mieszkałam w takiej miejscowości, gdzie nie ma Ukraińców, nie ma organizacji. Maleńkie miasteczko, w którym nie ma obcokrajowców. Tam jest taka tradycyjna włoska ludność, która nigdy i bardzo niewiele jest ludzi zza granicy.
-Włosi, gdy zobaczyli cię w wyszywance pytali kiedyś co to takiego? Co to dla ciebie oznacza?
-Tak, bardzo byli zainteresowani, bo ja zakładałam wyszywankę w takich ważnych dla mnie momentach, np. urodziny, które obchodziłam w zeszłym roku we Włoszech, to był kwiecień, więc zauważali wyszywankę i pytali co to jest takiego i skąd taka ładna koszula. Bardzo są zainteresowani i pokaż nam jeszcze zdjęcia, a masz jakieś jeszcze, a może nam byś kupiła, jak jest taka możliwość; szczególnie, że teraz są w różnej formie, takie bardziej sportowe; także tak, bardzo zainteresowani.
Wyszywanki noszą teraz w Paryżu i Hollywood. To modny trend, natomiast dla nas to zawsze jedność z ziemią ojczystą. Tak samo łączy nas język ukraiński:
[lekcja języka ukraińskiego.
(-)
No i to wszystko na dzisiaj. W programie „Od A do Z” usłyszmy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Życzę wam dobrego humoru i przyjemnego weekendu. Do usłyszenia. (dw/apod)

21.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W zeszłą środę władyka olsztyńsko-gdański Arkadiusz Trochanowski przyjechał z wizytą do Zespołu Szkół z ukraińskim językiem nauczania. Ukraiński czerwiec zaczyna się od Kętrzyna. Już niebawem spotkamy się na 33 regionalnym jarmarku folklorystycznym „Z malowanej skrzyni”. Prezydent Ukrainy zapowiada specjalne prawo do walki z systemem oligarchicznym. Ukraina potępia areszty białoruskich dziennikarzy i represje stosowane wobec największego białoruskiego portalu informacyjnego. O tym dokładniej usłyszycie za chwilę. Dziś jest piątek 21 maja. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
W zeszłą środę władyka olsztyńsko-gdański Arkadiusz Trochanowski przyjechał z wizytą do Zespołu Szkół z ukraińskim językiem nauczania. Była to jego pierwsza wizyta w szkole i pierwsze spotkanie z gronem pedagogicznym i uczniami. Jako pierwsza władykę przywitała dyrektor szkoły Maria Olga Sycz oraz wicedyrektor Aleksandra Łatanyszyn. A potem razem pomodlili się przed granitowym kamieniem z tablicą pamiątkową poświęconą władyce Jurijowi Gburowi. W murach szkoły na władykę czekali uczniowie. Młodi przywitali szanownego gościa poezją i pieśnią, a starsi szczerym słowem i bukietem kwiatów. Innym podarunkiem dla olsztyńsko-gdańskiego biskupa był koncert zespołu wokalnego Żurawka pod kierownictwem Myrona Maciupu. W bogatym programie wizyty znalazła się także wycieczka po szkolnych klasach, wystawa uczniowskich prac artystycznych, biblioteka i szkolne muzeum. Przy okazji władyka Arkadiusz Trochanowski przeprowadził absolwentów ukraińskiego liceum w dorosłe życie, bo tego dnia dnia odbyło się w szkole pożegnanie z maturzystami. Ze szczerego serca podziękował młodzieży i innym nauczycielom i wychowawcom za pracę i osobisty rozwój dla dobra całej ukraińskiej wspólnoty. Wezwał także by nie zatrzymywać się w poszukiwaniach indywidualnej i obywatelskiej istoty, by w przyszłosci wszyscy mogli być dumnymi ze swojej nacji.
(-)
Ukraiński czerwiec zaczyna się od Kętrzyna. Już niebawem spotkamy się na 33 regionalnym jarmarku folkowym „Z malowanej skrzyni”. W sobotę 5 czerwca na scenie kętrzyńskiego amfiteatru wystąpi zespół taneczny Czeremosz z Węgorzewa, wokalno-instrumentalna grupa Harazd z Gdańska i Słowiańska Dusza. Początek koncertu o godzinie 12:00. Wstęp jest wolny z zachowaniem norm sanitarnych. Natomiast tych, którzy nie będą mieli możliwości przyjechać do Kętrzyna organizatorzy zapraszają do wirtualnych odwiedzin wydarzenia. Odnośnik do transmisji koncertu znajdziecie na stronie eparchii olsztyńsko-gdańskiej cerkiew.eu.
(-)
rezydent Ukrainy zapowiada specjalne prawo do walki z systemem oligarchicznym. Wołodymyr Zełenski poinformował o tym podczas specjalnej konferencji zwołanej z okazji dwóch lat swojej prezydentury. O szczegółach Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Ukraina potępia areszty białoruskich dziennikarzy i represje stosowane wobec największego białoruskiego portalu informacyjnego. Białoruskie władze zamknęły portal tut.by, a wielu jego pracowników zatrzymały.
(-)
Na tym kończy się nasze wydanie informacji. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników wieczorem na program Od A do Z. A póki co, życzę wam lekkiego piątku.

20.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Ograniczenia sanitarne wciąż są w mocy, ale nasze tradycje pozostają z nami. Dzisiaj Dzień Wyszywanki, więc Ukraińców łatwo jest poznać w każdym kraju na świecie. Do roku z okazji Dnia Wyszywanki odbywają się rożne Fleshmoby, przychodziliśmy w wyszywankach do pracy i szkoły i braliśmy udział w świątecznych wydarzeniach. W tym roku wiele wydarzeń odbywało się na odległości, a te migocą wyszywankami w ukraińskich szkołach na Warmii i Mazurach. Ciekawe, że uczniowie i pracownicy ukraińskich szkół w Bartoszycach u Górowie Iławeckim noszą wyszywanki niezależenie od tego czy mają korzenie ukraińskie. To po prostu miłość i otwartość na ukraińskie tradycje. Więc dzisiaj w programie „Ukraina na świecie, świat o Ukrainie” porozmawiamy o miłości, dumie i wartości ukraińskiej wyszywanki. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
Co roku w trzeci czwartek maja Ukraińcy i sympatycy kultury ukraińskiej zakładają wyszywanki i zamieszczają zdjęcia w mediach społecznościowych. Tak świętują dzień wyszywanki. Słowo „wyszywanka” silnie weszło w nasz codzienny język. W potocznym znaczeniu tego słowa „wyszywka” łączy w sobie wiele rodzajów ubrań – od wyszytych w stylu etnicznym topów i koszulek, tunik, aż do autentycznych ukraińskich wyszytych koszul, zarówno męskich jak i żeńskich. Wyszywanka stała się swego rodzaju wizytówką Ukraińców nie tylko na Ukrainie, ale i na świecie. Obecnie wyszywanka wybierana jest jako dress code różnorodnych wydarzeń: festiwali muzycznych, koncertów, urodzin, święta pierwszego czy ostatniego dzwonka, czy nawet wesela. Wyszywanka jest nieodzownym elementem obchodów dnia niepodległości Ukrainy, innych państwowych i religijnych świąt. Natomiast współczesne wyszywanki różnią się bardzo od autentycznych. Dawna koszula ma prawdziwą wartość historyczną. Ubierać ją warto jedynie na wyjątkowe wydarzenia, bo wymaga taka koszula szczególnej dbałości. Nie można jej prać z wykorzystaniem zwyczajnych środków czystości, bo stara tkanina psuje się szybko od częstego prania, a i kolory tracą jaskrawość. Współczesne gospodynie często biorą się za wyszywaniem a tradycja przekazywania wyszywanki jako rodzinnej relikwii powraca. Co wiedzą o wyszywance uczniowie bartoszyckiej szkoły, sprawdziłam w czasie jednego z takich Dni Wyszywanki.
Wszyscy mieli ubrać się w wyszywanki. Na tablicach były rozwieszone kartki, że wszyscy mają założyć wyszywanki. Dzisiaj wszyscy uczniowie naszej szkoły zebrali się przed szkołą i robili wspólne zdjęcie; wszyscy uczniowie, którzy mieli wyszywanki. Tych wyszywanek jest wiele wyszywanek, które mają różne kolory, wzory. Myślę, że każdy ma inną wyszywankę i powinien je pokazywać i myślę, że fajnie będzie jak wszyscy będą ubrani tak samo.

-Ale jeśli to ubranie coś jeszcze oznacza, bo wyszywanka ma jakiś sens. Jaki?

Ja myślę, że dla nas Ukraińców w Polsce to takie wsparcie, że są Ukraińcy jeszcze w Polsce.

-Masz na sobie bardzo ładną wyszywankę. Widzę, że to ręczna robota i ona nie jest tylko wyszyta, ale jeszcze i haftowana.

Ja dostałam ją pięć lat temu na pierwszą komunię od ciotki z Kanady. Jest bardzo fajna.

-Bardzo ładna, taka bardzo kolorowa. Twoja koleżanka ma wyszytą na czerwono-czarno. Jak się nazywasz?

Nikola Rybacka.

-Jesteś Ukrainką?

[wypowiedź w języku polskim]

-I uczysz się języka polskiego?

Uczę się, myślę że dobrze. Myślę, że język ukraiński jest fajny i rodzice tu mnie zapisali, bo to mała szkoła i uczniowie mają tu dobry kontakt z nauczycielami.

To nie pierwsza i nie ostatnia Polka, którą spotkałam w wyszywance. Joanna Kuształa z Dobrego Miasta też podchodzi nabożnie do ukraińskich wyszywanek. Czerwone maki na czarnym tle:

[wypowiedź w języku polskim]

Nadzieja Ortyńska ma czym się pochwalić. Na pytanie – ile ma wyszywanek, nie odpowiedziała od razu.

Oj, nie wiem, trzeba by policzyć. Mam dwie wyszywane sukienki, 5 koszul i bardzo dużo serwetek, od zielonego, żółtego, niebieskiego, brązowego, czarno-białego, białego, czerwonego, także te elementy ukraińskie pozwalają mi wspomnieć dom i jego ciepło i robi się przyjemniej na sercu, nawet podczas pochmurnych dni. Sama wyszywam, wyszywam bardzo dużo. Swojej córce wyszyliśmy koszulę razem z mężem. Ona wtedy miała 10 lat. Myślę, że nie obrazi się, jak powiem, że teraz ma 33 lata. I myślę, że ta specjalnie uszyta dla niej koszula będzie teraz dla wnuczki. I może to jest ta nasza rodzinna koszula, która będzie przekazywana z pokolenia na pokolenie. Moja córka też cudownie wyszywa. Na wesele wyszyła dobie taki cudowny ręcznik, na którym od tyłu nie ma ani jednego węzełka. Wyszywanka nie musi być tylko na koszulach, ale może być na serwetkach. Mam wyszywane obrazy na ścianach. Wyszyte rzeczy są wokół nas.

– Czyli święto wyszywanki jest dla pani globalne.

Tak.
(-)
Często nazywamy angielski humor specyficznym bo trudno nam zrozumieć kiedy się śmiać. Bywa nieśmieszne. Ale dla kogoś nieśmieszne mogą być tak samo żarty Ukraińców, bo nawet tradycyjny humor powiązany jest z tradycją i kulturą narodów. Mam nadzieję, że wy swoją znacie dobrze i gotowi jesteście trochę się pośmiać.
[humoreska]
Po porcji czegoś pozytywnego przyszedł czas na pożegnanie. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za towarzystwo i zapraszam do radioodbiorników jutro o 10:50. Spokojnego wieczoru.

20.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Plast Polska ogłosił propozycję letnich obozów 2021. Polska na granicy będzie zaszczepiać pracowników z Ukrainy. Ukraiński minister zdrowia zdymisjonowany. Czemu, dowiecie się za chwilę. Na antenie wiadomości po ukraińsku. Dzisiaj czwartek 20 maja. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam. (-)
Plast Polska ogłosił propozycję letnich obozów 2021. Otwarciem tego sezonu będzie pierwszy obóz dla plastowych rodzin. Reszta obozów dla dzieci i młodzieży będzie tematyczna. Na obóz dla zuchów pod nazwą „Podróż w czasie” zaproszone są dzieci w wieku 6-11 lat. W programie przeniesienie się codziennie do innej ery, aby za pomocą gier i zmagań oraz wędrówek poczuć się jak kozak albo kijowski kniaź. Żeby poczuć atmosferę Siczy Zaporoskiej, żyć w namiocie, poczuć powiew lata, wędrować z przyjaciółmi malowniczymi szlakami Beskidów lub spływać rzekami, trzeba pojechać na młodzieżowy obóz „Mamajowa wolność”. W programie pierwszego obozu w 2021 roku dla rodzin plastowych z dziećmi w wieku od 2 do 6 lat: gry, zabawy, majsterkowanie, wspólne wędrówki, gotowanie, watra i dobrze spędzony czas w towarzystwie rodzi, które razem pielęgnują wartości plastowe. Dla rodziny Ołeny Kariwec z Olsztyna to najważniejsze:
-Po pierwsze pasują mi główne zasady Płastu. Wierność Bogu i Ukrainie. To to, co zachowujemy w swojej rodzinie, co jest w niej priorytetem, więc nie mam wątpliwości. Po drugie Płast to aktywna organizacja, aktywna fizycznie. Każde zajęcie przewiduje ruch, sport, wszechstronny rozwój i mimo to, że jak w każdej organizacji są rozpisane programy, zaplanowane zajęcia, to wszechstronnie rozwija człowieka, więc im bardziej człowiek staje się starszy i należy do Plastu, potem oddzielne są grupy i zajmują się morskim, leśnym, górskim skautingiem. Plast daje tyle możliwości każdemu dziecku, że ona w jakiś sposób siebie tam znajdzie. Plast nie ogranicza, a przeciwnie odkrywa talenty i pomaga odkryć kierunek, w którym dziecko chce się rozwijać.

-A do tego przyjacielskie przygody. Prawda.
-Tak, to najważniejsze w Plaście, że wszystko odbywa się w przyrodzie, w przyjaźni, w pokoju.
Jeśli zasady Plastu zgodne są z waszymi nie zastanawiajcie się. Zgłoszenia przyjmowane są do 15 czerwca. Szczegółowe informacje o obozie i formularz zgłoszenia znajduje się na FB Plast Polska albo na stronie ZUwP.
(-)
Dla Ukraińców, którzy przyjeżdżają do Polski pracować, na przejściach granicznych z Ukrainą przygotowywane są szczepienia. Informuje o tym portal Wirtualna Polska. Organizatorzy szczepień na Podkarpaciu przygotowali do tego jednodawkową szczepionkę Johnson&Johnson.
„To będzie jak filtr zabezpieczający kraj przez wniesieniem koronawirusa z zewnątrz. Już teraz w naszych punktach testowych przy granicy z Ukrainą wychwytujemy codziennie po kilka osób zakażonych. Osoby przyjeżdżające do pracy w Polsce też powinny być zaszczepione, co wzmocni naszą ochronę” – mówi Stanisław Mazur prezes CM Medyk w Rzeszowie, jeden z organizatorów akcji szczepień na Podkarpaciu. Według niego Ukraińcom przybywającym do Polski będzie oferowana szczepionka firmy Johnson & Johnson. Zastosowanie jednodawkowego preparatu pozwoli na uniknięcie ewentualnych komplikacji przy organizowaniu podania drugiej dawki.
„Otrzymaliśmy wiele sygnałów od pracodawców, że chcą takich szczepień. Firmy, które zatrudniają obcokrajowców w budownictwie, pracach sezonowych obawiają się ognisk zakażeń koronawirusem, co później blokuje pracę. Czekamy na zamówione dawki i zaraz potem przystąpimy do szczepień” – wyjaśnia Mazur
Z pierwszych relacji, jakie uzyskali lekarze centrum Medyk pracujący w punktach granicznych, przybywający do Polski Ukraińcy chcą się szczepić. Ministerstwo Zdrowia informuje, że w Polsce zaszczepić może się każdy obcokrajowiec: studenci, pracownicy naukowi, osoby z pozwoleniem na pracę, a także współmałżonkowie i dzieci obcokrajowców.
„Nikt nie musi mieć pozwolenia na pobyt stały, żeby zostać zaszczepionym. Szczepienia w Polsce przysługują każdemu: osobie ubezpieczonej i nieubezpieczonej, obywatelowi Polski i cudzoziemcowi” – powiedział rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz w wywiadzie dla TVN.
Ministerstwo Zdrowia opublikowało na swoich stronach poradniki o szczepieniach w językach ukraińskim i rosyjskim.
(-)
Ukraiński minister zdrowia zdymisjonowany. Powód to powolne tempo szczepień i problemy z zakupami szczepionek przeciw koronawirusowi. O szczegółach Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

(-)

Dziś Ukraińcy na całym świecie założyli wyszywanki, bo w trzeci czwartek maja tradycyjnie obchodzimy Dzień Wyszywanki. To nie jest państwowe, ani religijne święto, ale stało się wydatne wśród majowych świąt. Cel tego dość młodego święta to pokazanie, że wyszywanka jest swojego rodzaju kodem narodu ukraińskiego. Koźlik, plecionka, mereżka, kłosowy i okrężny haft, wycinanie, wykłuwanie, krzyżyk. Do rzeczy, haft krzyżykowy to najmłodszy z rodzajów wyszywania. Dotarł na Ukrainę dopiero pod koniec XIX wieku z Europy. Taki haft szybko stał się modny, bo był prosty w wykonaniu, ale i jaskrawy oraz oryginalny. Z czasem kolory wyszywanek i ornamenty stały się identyfikatorem różnych regionów Ukrainy. Czasem dzięki nim można było poznać z jakiej wsi pochodzi właścicielka koszuli. Więcej o wyszywance porozmawiamy dziś wieczorem, a teraz posłuchamy piosenki „Wyszywanka” w wykonaniu Dmytra Jaremczuka. Do usłyszenia. (dw/apod)

19.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Witam was drodzy słuchacze, na antenie program „Ukraina na świecie, świat o Ukrainie. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Ukraińskie stowarzyszenie historyczne w Polsce przy wsparciu ZUwP i innych ukraińskich organizacji, przystępuje do stworzenia ogólnodostępnej platformy informacyjnej on-line o miejscach pochówków w Polsce postaci ważnych dla ukraińskiej pamięci narodowej. Organizatorzy zwracają się z prośbą o wsparcie realizacji projektu „Żywi w naszej pamięci – wirtualna ukraińska nekropolia w Polsce”. Inicjatywa zachowania pamięci o miejscach pochówków przodków jest bardzo ważna, ale bez wsparcia finansowego nie można jej zrealizować. Projekt przewiduje zebranie zdanych o kilkuset miejsc pochówków, wykonanie dokumentacji fotograficznej oraz przygotowanie informacji biograficznych o wskazanych osobach. Projekt realizowany będzie etapami przez trzy lata w językach polskim i ukraiński. W 2021 roku zaplanowano zrealizowanie „Wirtualną nekropolię ukraińskiej inteligencji w Polsce okresu międzywojennego”. Tym sposobem przywrócimy pamięć o znacznej liczbie ludzi, którzy mają swój niezaprzeczalny wkład w ukraińską historię i kulturę. Natomiast wielu ludzi odwiedza faktyczne miejsca pochówków, które także potrzebują opieki i środków finansowych. Ziemia powoli pochłania mogiły i z roku na rok coraz trudniej odnaleźć miejsce pochówku. W zeszłym tygodniu Olga Kich-Maslej z Uniwersytetu Jagiellońskiego opowiedziała o zwyczajach wspominkowych na polsko-ukraińskim pograniczu. Dzisiaj ciąg dalszy rozmowy. O stan zachowania ukraińskich cmentarzy na pograniczu pytał Sergiusz Petryczenko.

-Czy też tak, że mamy cmentarze tu w warmińsko-mazurskim, ale są te cmentarze, gdzie przodkowie pochowani są na pograniczu. Jaki jest los tych pozostawionych tam cmentarzy?

-Tam zostawiono, tak jak zostawiono wiele wsi, tak zostawiono wiele cmentarzy. Pomyślmy, jeśli liczba tych ludzi, to było 700 tysięcy. Większość z tego przesiedlono na Ukrainę, zostało jeszcze 150 tysięcy i ich deportowano w ramach Akcji Wisła. To było, wydaje się 1400 miejscowości, i pomyślmy, że może nie w każdej miejscowości była cerkiew, ale nazbiera się z 1000 cerkwi, a tam gdzie była cerkiew, był przycerkiewny i parafialny cmentarz. Proszę popatrzeć jaka to liczba. Natomiast kiedy my, ci jacy zajmują się dziedzictwem kulturowym, materialnym, między innymi cmentarzami. Kiedy to zbieramy, liczymy, to tych cmentarzy zostało niewiele w takim sensie widzialnym, ale one są, one funkcjonują i mamy o nich pamiętać. I w ciągu tego całego wojennego czasu, w ciągu deportacji nie można było czasami praktycznie niczego zrobić dla cmentarzy, bo nie można było wrócić. Także cmentarz na terenie postmigracyjnym, z którego kogoś wyrzucają i jakie kogoś przywożą, nierzadko przymusowo, to ktoś nie rozumie tego miejsca, krajobrazu, budynków, w sensie takim kulturowym, nie identyfikuje się z nimi, ale najbardziej nie interesuje go cmentarz, bo tam leżą obcy, absolutnie obcy i jakoś można sobie ich jeszcze zmaterializować , czy to byli wrogowie, czy inni obcy ludzie, którzy tu kiedyś mieszkali. Poza tym w tym funkcjonowała, ożywał taki psychologiczno-socjalny problem. Ci ludzie przez lata odczuwali, że nie są u siebie, że są u kogoś i ten strach, że ten ktoś wrócić, albo że był bezprawnie deportowany odzywał się. I wszelkie negatywne podejścia do cmentarzy ujawniały się w takich aktach wandalizmu, albo przede wszystkim takiego zapomnienia, żeby zarósł, albo kiedy…kiedy był gdzieś w polu to łatwo można było go zaorać; jego już nie było. Także cmentarze w tych deportowanych miejskościach miały pomniki i na tych pomnikach były inskrypcje, nazwiska, konkretne imiona i nazwiska ludzi, którzy tam urodzili się i żyli, i dla których to była ziemia rodzinna. Zniszczyć taki pomnik i zniszczyć takie nazwisko, to było coś co można było zrobić, żeby nie pamiętać tych innych ludzi, ale my na przełomie XX i XXI wieku w zupełnie innej sytuacji politycznej mamy pamiętać, to pogranicze, o ukraińskich mogiłach…tak samo jak pamięta się o niemieckich cmentarzach. Sytuacja może tych cmentarzy wygląda najlepiej, one także są porzucone i zapomniane, ale pewne regulacje prawne, które podjęto na najwyższym szczeblu, bardzo mocno w tym pomagają choćby w kwestii pochówków wojennych. Myślę, że wszystko jest przed nami i musimy być aktywni, w komisji konserwatorskiej, która działa przy cerkwi greckokatolickiej w Przemyślu; aktywni w ramach na przykład studiów polsko-ukraińskich tu w Krakowie, gdzie pracuje, aktywni w takich inicjatywach jak Inicjatywa Niezapomniane Cmentarze, która powstała pod patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara i przypominać to naszemu towarzystwu, związkowi choćby; mamy stowarzyszenie historyczne, które od tego roku rozpoczęło nowy projekt – wirtualny cmentarz. On dotyczy tych zapomnianych cmentarzy, których już nie ma, których nie możemy odwiedzić, ale próbujemy w ramach tego projektu odtworzyć imiona i nazwiska tych ludzi, i powiedzieć nie to, że oni byli, ale są i im należy się nasza pamięć szczególnie.
Rodzina Bobrowiczów z Pasłęka nie tylko dba o mogiły przodków we wsi Gorajec na południowym wschodzie Polski. Małżeństwu udało się wydać książkę z rejestrami pochowanych i fotografiami cmentarza w Gorajcu. O swoim dorobku Adam i Irena Bobrowiczowie opowiedzieli nam w studiu Radia Olsztyn:
[wypowiedź w języku polskim]

-Moje korzenie, moi krewni, moja mama była przesiedlona ze swoimi krewnymi, babcią i dziadkiem z Ułazowa, a mój ojciec Michał Tomkiw był mieszkańcem Gorajca. Gorajec to wieś położona na Lubaczowszczyźnie. Rodzinne korzenie mojego ojca to Gorajec. Wieś, która nas zainspirowała, a przede wszystkim mieszkańcy tej wsi zainspirowali mnie, by napisać o mieszkańcach tej wsi, o ich kulturze, bogactwie, by o tych mieszkańcach nie zapomnieć. Czemu. Może tak nieskładnie powiem, ale niezrozumiałym dla mnie jako dziecka było jak mój ojciec wspominał o tej wsi, o mieszkańcach, jak żyli, jak świętowali, jak bawili się, jaka była ich kultura. Mój ojciec nie był przesiedlony w pewnym tego słowa znaczenia, bo długo czas przebywał w lesie. Odpowiedzialny był za zaopatrzenie w żywność. Jak mój ojciec wspomniał o swoich przeżycia we wsi Gorajce byłam jeszcze bardzo małym dzieckiem. Wspomnienia i pamięć są…mają coś takiego, że małe dziecko, a potem jak człowiek już dorasta, myśli inaczej, to nie jest to samo. Ja mogę pamiętać tę wielką miłość, niesamowitą miłość do swojej wsi, do ludzi, młodzieży. Mój ojciec często wspomniał Wielkanoc, tradycje. Wspominał dom ludowy, to było takie miejsce, gdzie można powiedzieć po naszemu, była kultura, wielka kultura. Czemu tak mówię. Bo przy okazji nie tylko Wielkanocy ale i Bożego Narodzenia w domu ludowym pokazywano, nie powiem, że sztukę, ale szopkę, śpiewano gajówki, ale nie tylko takie, których trzeba było się uczyć na pamięć, ale robiono to od tak, spontanicznie. Dziewczęta chłopcom, chłopcy dziewczętom. Tak mówił mi ojciec, że to było niesamowite, że spotykali się w tym domu ludowym, bawili się, nie tylko młodzież, ale także starsi. Jak nie było domu ludowego, to mieszkańcy Gorajca, tak było myślę nie tylko w Gorajcu, to była karczma. W tej karczmie to wiadomo jak w karczmie. Ale jak wybudowano domu ludowy to było takie miejsce, gdzie zbierała się młodzież, byli uczniowie i nauczyciele; właśnie a propos nauczycieli; mój ojciec z sercem wspominał swoich nauczycieli. Jak nauczyciele właśnie uczyli ich, żeby kochać swój kraj szanować kulturę, zwyczaje.

Właśnie ze szkolnej ławy zaczęła się polsko-ukraińska historia małżeństwa Bobrowiczówa, urodziła się miłość, a z czasem wspólne zainteresowania i marzenia.

[wypowiedź w języku polskim]

Dlaczego miałam taką myśl, właściwie marzenie. To było moje marzenie, by to gdzieś zapisać. Dla mnie słowo pisane to bogactwo, które nie mija. To jest coś takiego, że jak nas nie będzie to słowo zostanie. Nie tylko dla naszych dzieci i wnuków, ale i dla mieszkańców i ich kolejnych pokoleń nie tylko w Gorajcu, bo ta książka pt. „Tam słychać jeszcze szept modlitwy i bicie cerkiewnych dzwonów” jest już prawie na całym świecie . Trafiła i do USA, Australii, Ukrainy i całej Polski.
Tylko nieobojętność i odpowiedzialność zachowa miejsca pamięci Ukraińców w Polsce. Bądźcie świadomymi i nie zapominajcie, kim jesteście. Program przygotowali Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

19.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Ukraińcy na Warmii i Mazurach odwiedzają mogiły swoich przodków po Wielkanocy. O tej tradycji, a także o stanie mogił na polsko-ukraińskim pograniczu opowie dr Olga Kich-Maslej z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wczoraj 77 lat minęło od momentu deportacji przez reżim radziecki Tatarów z Krymu. Wspólne oświadczenie w 77 rocznicę ludobójstwa narodu krymskotatarskiego wydali ministrowie spraw zagranicznych Trójkąta Lubelskiego. Rosjanie i wspierani przez Moskwę separatyści stosują tortury fizyczne i psychiczne wobec ludności cywilnej Ukrainy na okupowanym przez nich Donbasie. Szerszy materiał na ten temat od Beaty Płomeckiej usłyszycie dzisiaj w wydaniu wiadomości po ukraińsku. Dzisiaj jest środa 19 maja. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Ukraińcy na Warmii i Mazurach odwiedzają mogiły swoich przodków po Wielkanocy. O tej tradycji w zeszłym tygodniu opowiedziała dr Olga Kich-Maslej z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzisiaj proponujemy kontyuację rozmowy. Chodzi o stan ukraińskich cmentarzy na ukraińsko-polskim pograniczu:
-Czy też tak, że mamy cmentarze tu w warmińsko-mazurskim, ale są te cmentarze, gdzie przodkowie pochowani są na pograniczu. Jaki jest los tych pozostawionych tam cmentarzy?

-Tam zostawiono, tak jak zostawiono wiele wsi, tak zostawiono wiele cmentarzy. Pomyślmy, jeśli liczba tych ludzi, to było 700 tysięcy. Większość z tego przesiedlono na Ukrainę, zostało jeszcze 150 tysięcy i ich deportowano w ramach Akcji Wisła. To było, wydaje się 1400 miejscowości, i pomyślmy, że może nie w każdej miejscowości była cerkiew, ale nazbiera się z 1000 cerkwi, a tam gdzie była cerkiew, był przycerkiewny i parafialny cmentarz. Proszę popatrzeć jaka to liczba. Natomiast kiedy my, ci jacy zajmują się dziedzictwem kulturowym, materialnym, między innymi cmentarzami. Kiedy to zbieramy, liczymy, to tych cmentarzy zostało niewiele w takim sensie widzialnym, ale one są, one funkcjonują i mamy o nich pamiętać.
Pełny materiał Sergiusza Petryczenki usłyszycie dzisiaj wieczorem.
(-)
Wczoraj 77 lat minęło od momentu deportacji przez reżim radziecki Tatarów z Krymu. Wspólne oświadczenie w 77 rocznicę ludobójstwa narodu krymskotatarskiego wydali ministrowie spraw zagranicznych Trójkąta Lubelskiego: Polski – Zbigniew Rau, Litwy – Gabrielius Landsbergis i Ukrainy – Dmytro Kuleba.
„W tym smutnym dniu, w imieniu Ukrainy, Republiki Litewskiej oraz Rzeczpospolitej Polskiej, składamy nasze najgłębsze kondolencje Tatarom Krymskim. Łączymy się z Wami w bólu i czcimy pamięć niewinnych ofiar ludobójstwa popełnionego w 1944 r.” czytamy we wspólnym oświadczeniu szefów MSZ Trójkąta Lubelskiego. Szefowie dyplomacji Polski, Litwy i Ukrainy podkreślili, że deportacja dziesiątków tysięcy Tatarów krymskich przez stalinowski reżim doprowadziła do prawie całkowitego zniszczenia tej grupy i wielu deportowanych zginęło oraz było przymusowo asymilowanych niezależnie od oporu.
„Tymczasowa okupacja Krymu przez Rosję doprowadziła do nowych represji skierowanych przeciwko Tatarom Krymskim, którzy raz jeszcze stają w obliczu naruszeń praw człowieka, prześladowania ze względu na ich poglądy, wyznanie, niezgodę z okupacją ukraińskiego Krymu, delegalizacji Medżlisu Tatarów Krymskich oraz innych form nękania i dyskryminacji. Tego typu działania Rosji jako państwa okupującego są nieakceptowalne
w dzisiejszym świecie i wymagają adekwatnej odpowiedzi ze strony społeczności międzynarodowej”. Dodali szefowie MSZ Trójkąta Lubelskiego, Ministrowie spraw zagranicznych Polski, Litwy i Ukrainy poinformowali, że najefektywniejszą odpowiedzią na działania Rosji będzie „deokupacja” Półwyspu Krymskiego. Szefowie dyplomacji Trójkąta Lubelskiego oświadczają, że szczyt międzynarodowej platformy krymskiej w Kijowie 23 sierpnia tego roku powinien odegrać ważną rolę w konsolidacji sił trzech krajów. 18 maja 1944 nakazem Józefa Stalina z Krymu deportowano ponad 180 tysięcy osób, Tatarów którzy byli zmuszeni porzucić półwysep z powodu oskarżeń o współpracę z III Rzeszą. Do ojczyzny powrócili dopiero w połowie lat 80. XX wieku. Krym, który wchodzi w skład Ukrainy, Rosja anektowała w 2014 roku po wtargnięciu zbrojnym i bezprawnym referendum. Tatarzy Krymscy, którzy stanowią 12% mieszkańców półwyspu byli przeciwni bezprawnemu głosowaniu. Większość z nich bojkotowała wybory ryzykując represjami ze strony władzy rosyjskiej. Format Trójkąta Lubelskiego powstał w zeszłym roku z inicjatywy ówczesnych szefów dyplomacji: Polski – Jacka Czaputowicza, Ukraina – Dmytra Kuleby i Litwy – Linasa Linkevičiusa. Format jest elementem współpracy transgranicznej i jego cele to ciągły rozwój Partnerstwa Wschodniego, wsparcie europejskich i euroatlantyckich dążeń Ukrainy a także związków oraz współpraca Ukrainy z inicjatywą Trójmorza,
(-)
Rosjanie i wspierani przez Moskwę separatyści stosują tortury fizyczne i psychiczne wobec ludności cywilnej Ukrainy na okupowanym przez nich Donbasie. „Izolacja. Głosy z piwnicy” – to ponad 60-stronicowy dokument o zbrodniach, który powstał na podstawie relacji jeńców. Jego autorami są polska dziennikarka przebywająca na stałe na Ukrainie Monika Andruszewska i ukraiński prawnik Witalij Chekało. Raport został przygotowany na zlecenie europosłanki Anny Fotygi z grupy europejskich konserwatystów. Dziś zorganizowano wideokonferencję poświęconą raportowi. O szczegółach Beata Płomecka:
[korespondencja w języku polskim]
Nasz czas antenowy upływa, ale ja nie żegnam się z wami. Zapraszam do radioodbiorników wieczorem o 18:10. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

18.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W 2017 roku Lwowskie Regionalne Społeczno-Kulturalne Stowarzyszenie Nadsanie wybrało na swoją przewodniczącą Sołomiję Rybotycką. Pani Sołomija pogłębia swoją wiedzę o historii deportacji, w której swoje miejsce zajmuje Akcja Wisła. Operacja ta dla jej rodziny była jej losem, bo właśnie w 1947 roku został przesiedlony do Lwowa jej ojciec. Czemu rodzinę przesiedlono do Lwowa i co wie o przymusowych przesiedlenia i swoich krewnych w Polsce Sołomija Rybotycka, dowiecie się dzisiaj. Na antenie program „Ukraina na świecie, świat o Ukrainie” z cyklu „Kalejdoskop historyczny”. Wita was Hanna Wasilewska. Serdecznie zapraszam,
(-)
Już ponad 30 lat we Lwowskim Regionalnym Społeczno-Kulturalnym Stowarzyszeniu Nadsanie udaje się dbać o historię regionu Nadsania i kształcić kolejne pokolenia aktywnych ukraińskich aktywistów, którzy są z obu stron polsko-ukraińskiej granicy. Od 2017 roku szefową Towarzystwa jest Sołomija Rybotycka, członek Rady Obywatelskiej przy Lwowskiej Obwodowej Administracji Państwowej, z wykształcenia nauczycielka języka angielskiego. Przemyśl, Młynów, Jawornik Ruski, Chociniec, Poździacz, Kałników i inne ważne punkty terenu nad Sanem są dla Sołomii znaczącymi, bo wspomnienia ojca i rodzinna historia pozostaje w pamięci na zawsze. Obecnie Sołomija Rybotycka aktywnie współpracuje ze wspólnota ukraińską w Polsce i razem z historykami stara się zachować prawdziwą historię Akcji Wisła, ofiarą której stała się jej rodzina:
-Rozumiem, że trzeba [opierać się] na faktach prawnych, dokumentach, ale jak wiemy, dokumenty były spalone, były zaszyfrowane i Ukraina jako państwo nie istniała, i bardzo mało mamy dokumentów, ale wiele mamy zapisów świadków, historii ustnych; nie wszystko uznają historycy, ale to jest prawdziwe i można określić do jakiego etnobójstwa doszło wcześniejszymi deportacjami i właśnie deportacją „Wisła”.
I chociaż tysiące historii przesiedlonych mają podobne cechy, wszystkie są różne i bolesne. Tak jest i w rodzinie Rybotyckich.
-Mój ojciec urodził się w malowniczej wsi Laszki w powiecie jarosławskim, między Przemyślem i Jarosławiem, teraz te miasteczka są na terenie Polski. I maleńki bardzo lubił…dziadek miał pięć…pola…morgi…wielką chatę, gospodarkę i żył sobie spokojnym życiem chłopa. Jednego pięknego dnia kazali im się zbierać i ojciec wczoraj komentował jak wszyscy zebrali się, wszystko co mogli rzucili na wóz, troje dzieci na wóz, ojciec i matka szli pieszo, bo już się nie mieścili, bo wieźli chorego dziadka i babcię. Wywieźli ich do miasta…w wagonach z towarem, z krowami wieźli ich nie wiadomo gdzie. Bardzo przeżywali, że ich wieźli…nie wiadomo gdzie. Droga była długa właśnie na te „ziemie odzyskane” jak teraz to się nazywa i to był po prostu las, po prostu pole i ich wszystkich wyrzucili, to była długa droga…bez niczego. Umierały dzieci, umierali starsi ludzie. To byli zwyczajni chłopi. Wywożono ich tylko za to, że byli Ukraińcami.
-Niestety ojciec miał właśnie starszą siostrę i brata, którzy nie przekazali; im na pewno zabronili mówić o tej historii…ja nie wiem nic więcej, niż to co powiedziałam. Starsza siostra mówiła trzema językami, pisała listy. Bardzo chciała na Ukrainę, bo słyszała z propagandy z Ukrainy, że na Ukrainie dzieci będą mogły uczyć się bezpłatnie, kiedy wzywali w poprzednich deportacjach, tak, jechać na wielką Ukrainę. Siostra pisała listy i tym sposobem wystarała się i pozwolenie na wyjazd; I kiedy dojechali na dworzec we Lwowie, tata pamięta, ich okradli i zostali w ogóle z niczym. Goli i bosi. Nawet metryki i dokumentów tata nie ma, niczego do dzisiaj. Tylko teraz znaleźli w archiwach…i tym sposobem znaleźli się we Lwowie, umieścili ich w rozbitej chacie, po wojnie, i potem mieszkali w komunalce. I tata, Petro Rybotycki, który był gospodarzem, miał konia i pola, chatę, znajduje się w warunkach, w których nikomu do niczego nie jest potrzebny we Lwowie i ja jako dorosła, analizuje sobie stan człowieka; tylko jednego, a tych ludzi ze wszystkich deportacji było 700 tysięcy. W jakich warunkach, w jakiej biedzie oni żyli. Dziadek pracował w fabryce…i ot taka historia mojej rodziny.
-Jedyny taki jest pozytyw, że [geny] ukraińskie, tych których przesiedlali na zachód Polski są takie progresywne, że do mnie przez FB napisali siostra i brat, Anna i Hryhorij Szalai, którzy nigdy nie byli na Ukrainie. Urodzili się w 1959 roku i pięknie mówią po ukraińsku. Czemu ją znają? Bo nauczył ich ojciec i matka, i w czterech ścianach przekazywali im, że są Ukraińcami. Właśnie na tych ziemiach, w miasteczkach jak Legnica, jest ukraińska szkoła, w Białym Borze, w Bartoszycach są takie kulturowe ukraińskie geny jak ja mówię. One są przechowywane w tych dzieciach. Do kwarantanny jeździliśmy uczcić tragedię w Jaworznie w marcu. Dzieci, jak one śpiewają i jak mówią, dzieci, które urodziły się w Polsce, ale są Ukraińcami. Stajesz i ciarki na ciele…duch ukraiński tych, których przesiedlili z Przemyśla, Łemkowszczyny, jest w tych ukraińskich dzieciach, przekazywany jest dalej..
Lwowskie Regionalne Społeczno-Kulturalne Stowarzyszenie Nadsanie współpracuje ze ZUwP, bo te organizacje są lustrzanym odbiciem Ukraińców w Polsce z obu stron granicy. O szczególnych zasługach byłego szefa ZUwP Piotra Tymy nie mogła nie powiedzieć Sołomija Rybotycka:
-Chce przekazać jeszcze taki wielki [szacunek] Piotrowi Tymie, który wszystkim Ukraińcom w Polsce, którzy podtrzymywali i podtrzymują duch ukraińskości właśnie, którzy ucierpieli od tych deportacji, od Akcji Wisła i przesiedleń; trzeba im oddać należne, że ZUwP podtrzymywało i nadal podtrzymuje. Bardzo chcę mieć taki dialog z Polską, żebyśmy przyjaźnili się na poziomie takim kulturalnym. Nawet teraz w Polsce jest…sojusznikiem…nam pomaga przeciwko rosyjsko-ukraińskiej wojnie, ale my nie możemy zapomnieć, musimy rozmawiać.
Tak przewodnicząca Lwowskiego Regionalnego Społeczno-Kulturalnego Stowarzyszenia Nadsanie Sołomija Rybotycka wyraziła swoje stanowisko o powojennych deportacjach w 74 rocznicę Akcji Wisła.
A z okazji 150 rocznicy urodzin Łesi Ukrainki słuchamy poematu „Oderżywa”. Kolejny fragment:
[fragment poematu]
Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Na falach Polskiego Radia Olsztyn usłyszymy się jutro o 10:50. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

18.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W niedzielę Niewiast Niosących Wonności we wszystkich parafiach eparchii olsztyńsko-gdańskiej, przeczytany zostanie list rektora o. Bohdana Panczaka i przeprowadzone będą zbiórki na utrzymanie Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie. Od poniedziałku w polskich szkołach nauczanie hybrydowe. Lublin zaprasza wolontariuszy z Ukrainy na staż podczas festiwali letnich. Świat usłyszał o sprawozdaniu dotyczącym tortur na Donbasie. Na antenie ukraiński program informacyjny. Dziś jest wtorek 18 maja. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
W niedzielę Niewiast Niosących Wonności we wszystkich parafiach eparchii olsztyńsko-gdańskiej, przeczytany zostanie list rektora o. Bohdana Panczaka i przeprowadzone będą zbiórki na utrzymanie Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie. Lubelskie seminarium duchowne jest unikalne, bo tam razem uczą się katolicy rzymscy i greccy. Opiekunem wspólnoty greckokatolickiej jest ojciec Bohdan Panczak, który dba o ukraińskich seminarzystów od 1996 roku. Ofiary na utrzymanie Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie można wpłacać na konto seminarium albo olsztyńskiej parafii greckokatolickiej z dopiskiem „seminarium”>
(-)
W poniedziałek 16 maja, uczniowie klas 4-8 szkół podstawowych i klas 1-4 szkół średnich w Polsce, powrócili do nauczania hybrydowego. Jak mówi wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski, ten model będzie obowiązywać do 31 maja, kiedy przewidziano powrót do stacjonarnej nauki: Zwracamy się do dyrektorów szkół i nauczycielu, by nie wymagali obecności w szkole uczniów, którzy przygotowują się do egzaminu ósmoklasisty. Mamy nadzieję, że w ciągu tych dwóch tygodni młodzież powoli adaptuje się do nowych warunków, żeby ten czas przed 31 maja, kiedy wszyscy uczniowie wrócą do stacjonarnej nauki, wykorzystali na socjalizację dzieci po długim czasie nauki na odległość.
Wiceminister Tomasz Rzymkowski dodał, że od 31 maja uczniowie będą mieli obowiązek nauki stacjonarnej. Wszystkie lekcje i przerwy prowadzone będą w jednej sali, co powinno zmniejszyć transmisję koronawirusa. Przypominam także, że rozpoczęła się rejestracja na szczepienia dzieci w wieku od 16 roku życia. Niepełnoletni będą zaszczepieni jedynie szczepionką Pfizera, w związku z czym najbliższe terminy szczepień młodzieży planowane są na koniec czerwca. Warto zaznaczyć, że zarejestrować dziecko na szczepienia mogą także obcokrajowcy, między innymi obywatele Ukrainy, którzy legalnie przebywają na terenie Polski i posiadają PESEL. Rejestracja odbywa się telefonicznie pod numerem 989 i na stronie www.gov.pl
(-)
W ramach najbliższego europejskiego programu wolontariackiego „Europejski Korpus Solidarności” Lublin zaprasza młodych ludzi w wieku 18-30 lat z Ukrainy na trzytygodniowe programy wolontariackie, podczas których będzie można wziąć udział w przygotowaniu, promocji i prowadzeniu festiwalu „Inne brzmienie”, festiwalu cyrkowców, jarmarku jagiellońskiego i kongresu współpracy transgranicznej, które odbywać się będą od czerwca do października 2021 roku. Jak napisano na stronie UM w Lublinie, te krótkoterminowe programy pozwolą zdobyć nowe doświadczenia, nabyć unikalną wiedzę i rozwinąć swoje umiejętności w organizowaniu dużych wydarzeń. Poza tym wolontariusze z Ukrainy będą mieli okazję odwiedzić Polskę, poznać jej kulturę i język, poznać nowych znajomych i poszerzyć swoje kontakty zawodowe. Termin zgłoszeń upływa 24 maja 2021 roku włącznie. Z całą niezbędną dokumentacją można zapoznać się na stronie www.lublin.eu/ua
(-)
Wstrząsający raport o torturowaniu ukraińskich cywilów w Donbasie przez Rosjan i separatystów wspieranych przez Moskwę. „Izolacja. Głosy z piwnicy” – to ponad 60-stronicowy dokument o zbrodniach, który powstał na podstawie relacji jeńców. Autorami raportu są polska dziennikarka przebywająca na stałe na Ukrainie Monika Andruszewska i ukraiński prawnik Witalij Chekało. Raport, który został przygotowany na zlecenie europosłanki Anny Fotygi z grupy europejskich konserwatystów, opublikowany wczoraj. Zapoznała się z nim już brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka.
[korespondencja w języku polskim]
W dokumencie mowa jest przede wszystkim o torturowaniu i katowaniu cywilów w Zakładzie Materiałów Izolacyjnych w Doniecku. Ale jest także informacja o tym, że podczas trwającego od 2014 roku konfliktu zbrojnego w Donbasie, do niewoli w ręce wspieranych przez Rosję separatystów trafiło prawie 4 tysiące obywateli Ukrainy.
(-)
Ta informacja kończy nasze wydanie, ale nie żegnam się. Usłyszymy się wieczorem. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i życzę dobrego dnia.

17.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w poniedziałek, 17 maja, w audycji „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na antenie Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. W naszym dzisiejszym programie „Kamo hriadeszy” poruszymy temat, na który długo czekałam, więc z tym większą przyjemnością zapraszam was bliżej do radioodbiorników. Będziemy mówili o zdradzie i Bożym miłosierdziu. A może za zdradę miłosierdzia nie ma? I czy ta zdrada jest zawsze spontaniczna? Z pewnością domyślacie się już, że bohaterem naszej rozmowy z ekscelencją Arkadiuszem Trochanowskim będzie apostoł Judasz. Ale najpierw – o wczorajszej niedzieli kobiet, które pierwsze przyszły do grobu Jezusa.
(-)
– Dwa tygodnie po Wielkanocy obchodzimy Niedzielę kobiet, które przyszły do grobu z wonnościami. Tak sobie myślę o tych kobietach, że w istocie są one odzwierciedleniem ogólnie kobiecego charakteru, kobiecej natury. Bo tak mi się wydaje, że mężczyźni stworzeni są do takich wysokich i takich zdecydowanych czynów i wydarzeń. A kobiety są takie ciche, pokorne; wszystko ma być na ich barkach takie małe, domowe, bez czego mimo wszystko mężczyźni nie mogliby tych swoich wielkich czynów dokonać, bo to im pomaga. I tu jest tak samo, gdy powrócimy jeszcze na moment przed Zmartwychwstaniem. Po śmierci Jezusa Józef z Arymatei zdjął ciało, pochowali je w grobie Nikodema i mężczyźni poszli. Ich zadanie jakby się zakończyło, powiedzieli: „Koniec!”. A kobiety nie. Właśnie poprzez taką codzienną, systematyczną działalność powiedziały: trzeba dokończyć dzieło. Trzeba dokończyć ten pogrzeb tak jak być powinno. Czyli są one jakby tymi, które pielęgnują zwyczaje, tradycje – to wszystko, bez czego mimo wszystko trudno jest istnieć jakiejkolwiek grupie społecznej czy narodowi.

– Druga Niedziela po Zmartwychwstaniu to niedziela kobiet idących do Grobu. I mamy tu bardzo ciekawy obraz. Dlaczego akurat pojawiają się kobiety z wonnościami? Gdy spojrzymy na Pismo Święte, na Ewangelię Jezusa Chrystusa, to można powiedzieć, że są one obecne, a jednocześnie nie za bardzo zauważalne w historii Jezusa Chrystusa. Ale tu właśnie jest wielka rola tych kobiet. Kobiety były tymi pierwszymi, które przyszły do grobu, żeby swego rodzaju dopełnić tradycji, dokończyć pogrzeb według zwyczaju żydowskiego. I one naprawdę chciały to zrobić, ale przyszły i zobaczyły, że grób jest pusty. Były zalęknione przez to, że nie ma ich Jezusa, że ktoś wykradł (ciało). Można powiedzieć, że one też w tej pierwszej chwili nie uwierzyły, że Jezus Chrystus zmartwychwstał. Ale myślę, że w tym obrazie mamy tez ogólny obraz kobiet, które troszczą się, doglądają; czasami my nie widzimy tego, co one robią, a jednocześnie one wykonują bardzo dużą pracę i maja bardzo duże zadanie. Oddając cześć kobietom w Niedziele kobiet przy grobie, składamy hołd wszystkim naszym babciom, naszym mamo, wszystkim kobietom, nauczycielkom i tym, które pojawiły się na drodze naszego życia i które nam pomagały, kierowały, karmiły; uczyły też modlitwy. Myślę, że właśnie kobieta jest tą pierwszą, która uczy modlitwy swoje dzieci czy wnuki. Dlatego ta niedziela jest taka ważna, żeby pokazać, że Kościół ma wielki szacunek do wszystkich kobiet, z którymi mamy do czynienia i które żyją na świecie. Dlatego bardzo ważne jest, żebyśmy umieli dobrze to zrozumieć; można powiedzieć, że świat mężczyzn be kobiet byłby bardzo zły. Mężczyźni tylko zrobiliby sobie krzywdę, gdyby tych kobiet nie było. I dlatego mężczyźni w sposób szczególny powinni szanować wszystkie kobiety – swoje żony, mamy, babcie, siostry, ciocie, także córki i właśnie w tę Niedzielę kobiet przy Grobie powinniśmy głośno o tym mówić. Również odkrywamy tu dla siebie nauczanie Kościoła – że są one tymi pierwszymi, które chcą dotrzymać tradycji i tej tradycji ta kobieta uczy.
(-)
– Powróćmy teraz jeszcze trzy dni wstecz. Od wielu lat mnie – mówię szczerze: od wielu lat intryguje mnie osoba Judasza – zdrajcy. Tego, o którym nikt dobrego słowa nie powie. Jednak z drugiej strony jeszcze wiele stuleci przed narodzeniem Jezusa Chrystusa w Starym Testamencie było powiedziane, że ktoś go zdradzi. Czyli już wtedy w planie była zdradza, a zdrady musi dokonać ktoś, musi być ten Judasz. I widzimy, że gdy faktycznie zdradził (przed tym Jezus powiedział mu: „Idź i czyń to, co masz czynić”) i potem, gdy zrozumiał co zrobił, zobaczył, co robią z Jezusem, pokajał się, było mu bardzo żal. To znaczy, że nie uświadamiał sobie co stanie się po jego zdradzie. Gdyby sobie uświadamiał, to myślę, że nie zrobiłby tego. No i później poszedł i najpierw oddał pieniądze, a potem zakończył życie samobójstwem, czyli popełnił jeszcze jeden grzech. I co z takim człowiekiem zrobi Pan Bóg? Bo gdyby tego nie zrobił, to nie wykonałoby się Pismo!

– Apostoł Judasz to bardzo tragiczny człowiek w całej historii zbawienia Jezusa Chrystusa. Mnie zawsze tu interesowała jeszcze taka kwestia: Dlaczego Bóg wyznaczył Judasza na taką swego rodzaju ofiarę? Dlaczego Judasz stał się tym zdrajcą? I dlaczego jego historia wygląda tak a nie inaczej – czy musiał zakończyć swoje życie samobójstwem? Czy nie mógł doświadczyć Bożego miłosierdzia, gdy Jezus Chrystus poprzez swoją śmierć na krzyżu można powiedzieć – odpuścił wszystkim ludziom wszystkie grzechy; doprowadził do tego, że wszyscy zasłużyli sobie na zbawienie? I tu naprawdę możemy za każdym razem tę kwestię rozważać, gdy dotyczy apostoła Judasza i nie wiem, czy zdołamy otrzymać taka prawidłową odpowiedź, ale myślę też, że w obrazie Judasza możemy zobaczyć coś takiego ciekawego, że Judasz nie chciał do końca poznać historii Zbawienia. Bo gdyby zrozumiał i poczekał jeszcze te trzy dni, to chyba zrozumiałby, że Bóg jemu też wybacza. Że Bóg wybacza mu jego zdradę i że on też może zasłużyć sobie na Królestwo Niebieskie.

– Ale inni apostołowie też nie rozumieli, bo pouciekali, bardzo smucili się, zapomnieli, że ma być jakieś zmartwychwstanie.

– Tak, ale apostołowie nie odczuwali w sobie takiego przestępstwa, jakiego dopuścił się Judasz. Judasz zrozumiał, że Jezus Chrystus naprawdę był sprawiedliwym człowiekiem, że naprawdę był Bogiem i że zrobił on wielką krzywdę, gdy sprzedał Go za pieniądze. Potem zrezygnował z tych pieniędzy (ale nikt nawet nie chciał tych pieniędzy przyjąć) i zrozumiał, że w ten sposób popełnił wielkie przestępstwo. Nie czekał już na akt miłosierdzia; nawet tak jak jeden z tych złoczyńców, którzy zawiśli z Jezusem Chrystusem. Jeden się śmiał, a drugi prosił o miłosierdzie. I co się stało? Temu, który prosił obiecał, że jeszcze dzisiaj będzie z Nim w raju. Myślę, że Judasz to jest też przykład takiej ludzkości, która tak dość sceptycznie odnosi się do Boga; ludzkości, która szuka dla siebie prostego usprawiedliwienia; ludzkości, która nie chce wierzyć w Boga; ludzkości, która tez odrzuca od siebie myśl o Bożym miłosierdziu, która nie chce zrozumieć, że Bóg może każdemu wybaczyć, gdy człowiek będzie stawał w prawdzie. Że trzeba nabrać w sobie takiej pokory, żeby mieć odwagę słuchać Słowa Bożego – co Bóg mówi do mnie, żebym mógł z tym słowem zrobić coś dobrego. I nawet temu największemu grzesznikowi Bóg jest w stanie wybaczyć grzechy. Nie nam sądzić, ale to my powinniśmy oddać się w Boże ręce, żeby to Bóg dokonał na nas sądu. A jak ten sąd będzie wyglądał? Nikt z nas tego nie wie. Naszym zadaniem jest stawać każdego dnia w tej pokorze przed Panem Bogiem i wysłużyć sobie u Niego Boże miłosierdzie.

– Tak sobie myślę… bo wiemy, że Judasz był złodziejem, lubił przywłaszczyć sobie nie swoje, że tylko patrzył, gdzie by jakąś korzyść otrzymać i być może później… możliwe, że pojawiła się mu myśl, że te właśnie jego skłonności negatywne doprowadziły do tego, że zdradził najbliższą można powiedzieć osobę, bo w tym wypadku Jezus był taką najbliższą… największego człowieka, który kochał bezinteresownie wszystkich i być może nie zniósł już dłużej całej tej sytuacji, więc postanowił sam siebie ukarać. Że nawet nie jest godny już nawet żyć, bo żyć ze świadomością takiego zła, takiego przestępstwa – to było dla niego nie do zniesienia.

– Myślę, że Judasz w swoim życiu dopuszczał się wielu przestępstw i gdy stał się tym apostołem, to sądzę, że nie wierzył; patrzył z takiego punktu widzenia, ile z tego będzie miał dla siebie korzyści, ale takich naprawdę materialnych. I dopiero gdy zobaczył, jak Jezus Chrystus umiera na krzyżu, zrozumiał czego się dopuścił. Można powiedzieć, że tę zbrodnię zdrady w pełni wziął na siebie. Zrozumiał, że tylko on jest winien temu co się stało. Nie inni, którzy tez oskarżali, skazywali Jezusa, ale wyłącznie on. Sądzę, że to było tak wielkim obciążeniem dla niego, że dopuścił się samobójstwa. Ale widzimy tu też jak człowiek uzależniony od różnego rodzaju grzechów dopuszcza się kolejnego. I tu bardzo ważne jest, żebyśmy umieli przerwać ścieżkę tych naszych grzechów, żebyśmy umieli na pewnym etapie naszego życia zobaczyć, że nie wybieramy czegoś dobrego, lecz idziemy złą drogą, na której niestety trafiają się nam same grzechy. I myślę, że potrzebujemy w tym miejscu przerwać i żebyśmy już nie mieli z tym do czynienia. Wówczas jest to takie nasze odnowienie; duchowe odnowienie i myślę, że człowiek tego potrzebuje, bo wtedy będzie naprawdę wolny, swobodny i nie będzie uzależniony od swoich grzechów. Dalej – czymś bardzo ciekawym jest… pewnie stawiamy sobie pytanie: Ale co dalej z tym Judaszem mogło się stać? Czy Bóg mógłby mu wybaczyć wtedy, gdy wybaczył wszystkim? Myślę, że gdy Jezus zstąpił do piekieł, to tam też na pewno odnalazł tego Judasza i można powiedzieć, że jemu też darował życie. Bo Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych. I sądzę, że też chciał go pociągnąć za sobą, dał mu do zrozumienia, że został wybrany, żeby dopuścił się tej zbrodni, ale jednocześnie Bóg daruje mu wszystkie winy, bo tak musiało się stać, tak została napisana historia Zbawienia i został on do tego wyznaczony, ale dzisiaj nie powinien się smucić, bo Bóg mu wybacza i Bóg tez daruje mu życie wieczne. Jestem przekonany, że Judasz, mimo że znalazł się po tej drugiej stronie, to dzisiaj sądzę, że z tym Zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa Chrystus też mu wybaczył i pociągnął za sobą.

– Pewnie jeszcze raz mu wtedy przypomniał: „Ja jestem prawda, droga i życie”. I są to te słowa, które stale powinniśmy mieć na uwadze idąc przez swoje życie.

– Tak, Jezus Chrystus jest prawdą, drogą i życiem. I są to słowa, które były dla nas ważne wczoraj, są dzisiaj i na przyszłość też nie zmieniają swojej treści. I to jest czymś bardzo ważnym, żebyśmy umieli odkryć wartość tych słów dla siebie w naszym życiu, bo naprawdę Jezus Chrystus jest tym, który nam pokazuje i tez odkrywa nam prawdę i jest naszym codziennym życiem. To my zamykamy się na Niego, my nie pozwalamy, żeby przemawiał do nas swoim Słowem, ale On zawsze pozostaje dla nas prawda, drogą i życiem. Osoba Judasza jest nam też pokazana, żebyśmy zrozumieli, że nawet największy grzesznik nie pozostaje sam. Chociaż zgrzeszył wobec Jezusa Chrystusa, wobec Boga, to jednak może powrócić do Boga, może związać się z osobą Jezusa Chrystusa i może otrzymać przebaczenie wszystkich grzechów. Myślę, że to jest bardzo ważne, żebyśmy w takich beznadziejnych sytuacjach nie myśleli, że zostaliśmy pozostawieni sami sobie. My zawsze mamy Pana Boga, mamy Jezusa Chrystusa. Tylko miejmy w sobie odwagę przyjść do Niego, miejmy odwagę być pierwszymi, którzy rozpoczną tę modlitwę – modlitwę, w której będziemy przejawiać pokorę i będziemy prosić o przebaczenie nam tych wszystkich grzechów. A wtedy, ja sądzę, doświadczymy Bożego miłosierdzia. Możliwe, że wtedy pojawią się też inne osoby, które pomogą nam, odciągną nas od tego czegoś złego, w czym się znaleźliśmy. I w ten sposób doświadczymy Bożego działania w naszym życiu. Tak więc nie powinniśmy myśleć, że jesteśmy sami, z nami jest Pan Bóg, zawsze jest z nami, bo Jezus Chrystus jest dla nas droga, prawdą i życiem, i zawsze pociąga nas za sobą. Chce, żebyśmy byli razem z nim i pewnie dlatego On chce być z nami w tych naszych beznadziejnych sytuacjach, żeby pokazać nam światło, pokazać nam jak możemy odwrócić nasze życie, żeby było w nim miejsce na dobro, miłość, prawdę i takie życie z Panem Bogiem.
(-)
To są chyba najważniejsze słowa z dzisiejszej rozmowy: człowiek nigdy nie pozostaje sam ze swoimi problemami. Jeśli komuś z was tak się właśnie wydaje, to z całego serca życzę wam, żeby pojawili się w waszym życiu ludzie, którzy podadzą wam pomocną dłoń i pokażą światło.
A my kończymy nasz program, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik, a moim gościem był ordynariusz olsztyńsko-gdański UCGK, ekscelencja Arkadiusz Trochanowski. Życzę wam miłego wieczoru, a usłyszymy się ponownie za tydzień o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

17.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w poniedziałek, 17 maja, w „Ukraińskich wiadomościach” na antenie Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Po chłodnym i deszczowym weekendzie poniedziałek powitał nas bezchmurnym niebem, słońcem i dość przyzwoitym ciepłem – przynajmniej w Olsztynie. Czekamy na prawdziwe ciepło, a tymczasem – kartkujemy kalendarz:
(-)
17 maja 1942 r. rozpoczął się kontratak armii niemieckiej pod Charkowem. Na skutek porażki ataku charkowskiego Armii Czerwonej, wojska niemieckie rozpoczęły udany kontratak: 7 lipca Wehrmacht doszedł do okolic Woroneża i Rostowa, 23 lipca zajął Rostow na Donie, co otwierało drogę na Kaukaz i Wołgę w rejonie Stalingradu. Niebezpieczeństwo ich utraty zmusiła Stalina 28 lipca do podpisania rozkazu nr 227 „Ani kroku w tył!”. Na podstawie tego rozkazu w składzie Armii Czerwonej zaczęło się formowanie karnych batalionów i oddziałów odgradzających.
(-)
Warto też wspomnieć o dwóch wczorajszych datach:
16 maja 1817 r. urodził się Mykoła Kostomarow – ukraiński historyk, etnograf, pisarz, myśliciel, działacz społeczny, założyciel Bractwa Cyryla i Metodego. W 1847 r. za udział w bractwie ukrainofilskim Kostomarow został aresztowany i przewieziony z Kijowa do Petersburga, gdzie spędził resztę swego życia.
(-)
1895 r. urodził się Todoś Ośmaczka – ukraiński pisarz, poeta, tłumacz. Autor zbiorów: „Stromizna”, „Ognie scytyjskie”, „Klekot”, „Współczesnym”; poematów: „Poeta”, „Pęki czasu”; trzech powieści : „Starszy bojarzyn”, „Plan do dworu”, „Rotunda zabójców dusz”. Występował z krytyką ideologii komunistycznej oraz inteligencji, która współpracowała z władzami Moskowii. Był prześladowany przez rosyjską psychiatrię represyjną.
(-)
Dzisiaj mają święto: Pelagia, Cyryl, Klemens i Mykyta. Z solenizantami świętują urodzeni 17 maja. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Ograniczenia powoli są znoszone i tak samo powoli my wracamy do działalności kulturalnej. Wkrótce podamy więcej szczegółów, a dzisiaj tylko tak, żebyście wiedzieli: spóźnione spotkanie szewczenkowskie odbędzie się 6 czerwca w Olsztynie. Nie zapominając o ostrożności sanitarnej będziecie mieli okazję dowiedzieć się o związkach Szewczenki z Polakami. Taki jest tegoroczny temat spotkania z Kobzarem w Olsztynie. A związki Tarasa z Polakami sa bardzo ciekawe. Muzycznie ubarwią wydarzenie: zespół wokalny „Lisowa Pisnia” z Bartoszyc, „Suzirjaczko” z Olsztyna i młodzież olsztyńska spoza „Suzirjaczka”, a także mój radiowy kolega, lirnik Sergiusz Petryczenko. Spotkanie odbędzie się w sali przy cerkwi w Olsztynie 6 czerwca o godz. 11.30.

(-)

Natomiast jeszcze jedno wydarzenie kulturalne przygotowują nasi przyjaciele ze Scholi Węgajty. Tu można będzie zanurzyć się w inną sztukę. Schola Węgajty i Grupa Agathos zapraszają na kolejne warsztaty pisania ikon. Odbędą się one w Sanktuarium Maryjnym w Krośnie koło Ornety w dniach 26 czerwca – 4 lipca 2021 roku. Poprowadzą je: Małgorzata Dżygadło-Niklaus i Bartosz Bremer z Grupy Agathos

Warsztaty skierowane są zarówno do osób zaawansowanych, jak i tych, które z ikoną nie miały jeszcze do czynienia. Stopień trudności będzie dostosowany indywidualnie do każdego uczestnika, dlatego nawet, jeśli ktoś pędzel ostatni raz trzymał w ręku w szkole podstawowej, niech czuje się zaproszony do napisania swej pierwszej ikony – mówią organizatorzy. Wszystkie materiały potrzebne do napisania ikony będą dostępne na miejscu.

Warsztaty zakończą się w niedzielę 4 lipca po mszy o godz.12, wtedy odbędzie się uroczysty obrzęd poświęcenia ikon. Zostanie on połączony z wernisażem wystawy ikon Warmińskiej Pracowni Ikony, któremu towarzyszyć będzie śpiew gregoriański i bizantyjski w wykonaniu śpiewaków Scholi Węgajty.

(-)

Po sąsiedzku przez granicę też próbują nadrobić odebrany przez pandemię czas. Międzynarodowy Instytut Oświaty, Kultury i Związków z Diasporą we Lwowie przeprowadził prezentację wydania „35 esejów” oraz spotkanie z jego autorem – Askoldem Łozyńskim, prezesem Światowego Kongresu Ukraińców w latach 1998-2008. Askold Łozyński jest adwokatem, działaczem społecznym, potomkiem ukraińskich emigrantów politycznych w USA.

„35 esejów” to najnowsza książka Askolda Łozyńskiego, zawierająca jego prace publicystyczne o współczesnej Ukrainie i USA, aktualne problemy jurysprudencji, stosunków międzynarodowych, polityki i kultury. Autor poświęcił wydanie studentom uczelni ukraińskich, bowiem na publikację książki natchnęło go spotkanie ze studentami Lwowskiej Politechniki, które odbyło się w październiku 2019 r. z inicjatywy Międzynarodowego Instytutu Oświaty, Kultury i Związków z Diasporą. To znaczące wydarzenie rozpoczęło ważną dyskusję o wartościach i profesjonalizmie, którego efektem końcowym ma być wychowanie krytycznego myślenia w nowym pokoleniu Ukraińców, którzy wkrótce zaczną budować przyszłość swego kraju. Właśnie dlatego cały nakład książki, która pojawiła się drukiem w wydawnictwie Lwowskiej Politechniki, autor podarował studentom uniwersytetu.

(-)

Na tym nasz program już zakończymy, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia, a usłyszymy się ponownie wieczorem o godz. 18. 10. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/bsc)

16.05.2021 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

Witamy państwa w magazynie ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj najpierw odwiedzimy Gdańsk, gdzie znalazł swoje upamiętnienie ukraiński generał, Marko Bezruczko, a potem wybierzemy się na cmentarz. Wcale jednak nie będzie smutno – opowiemy o ukraińskim zwyczaju odwiedzania grobów bliskich w okresie wielkanocnym. A Roman Bodnar też będzie wędrował – po meandrach współczesnej muzyki ukraińskiej. Zapraszamy!
(-)
Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Tydzień temu, w niedzielę, w piękny wiosenny dzień, na skwerze koło Parku Oliwskiego zebrała się spora grupa osób. Powiewały flagi państwowe Polski, Ukrainy, UE. Taka była sceneria uroczystości nadania skwerowi imienia gen. Marka Bezruczki. Wszystko to odbywało się 9 maja, w Dniu Europy i jednocześnie równo 101 lat po tym, jak przepędziwszy wojsko bolszewickie, armia polska i ukraińska wspólnie przeprowadziły w Kijowie defiladę. Mówił o tym konsul Ukrainy w Gdańsku, Lev Zacharczyszyn. To dzięki jego staraniom imię ukraińskiego generała staje się coraz bardziej znane w Polsce. Zapraszam więc was na oliwski skwer, a głos ma konsul Lev Zacharczyszyn:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Na skwerze znalazł swoje zaciszne miejsce krzew kaliny, który wspólnie posadzili główni bohaterowie niedzielnej uroczystości. Prowadzący ceremonię opowiedział o symbolice kaliny:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Poprosiłam też o kilka słów o wydarzeniu prezydent Gdańska, Aleksandrę Dulkiewicz:

(-) Wypowiedź w języku polskim
Swoimi refleksjami podzielił się też ze mną nowy przewodniczący Zarządu Głównego ZUwP, Mirosław Skórka:

– Gdańsk jest miastem specyficznym; tu jest taka atmosfera… powiedziałbym że kiedyś Gdańsk otwierał Polsce drzwi do Europy, w latach 70-80-tych. I to odbyło się z sukcesem i to zakończyło się tym, że Polska jest w UE. Bo gdyby nie Solidarność i to co działo się w Gdańsku, to być może byłby inny tok zdarzeń. Ale ta specyfika Gdańska bardzo dobrze daje o sobie znać i teraz. Widać, że i władze miasta, i społeczność, i ludzie, którzy to rozumieją, widzą że trzeba patrzeć na te elementy, które pomogą nam wspólnie w Polsce i Ukrainie coś budować. Postać generała Bezruczki jest postacią ważną, którą przypominamy; postacią symboliczną, dlatego że przypomina się rok 1920, ta wspólna walka przeciwko bolszewikom. Chociaż historia gen. Bezruczki nie jest historią aż tak pozytywną, o jakiej moglibyśmy mówić, dlatego że w 1938 roku, gdy chciano mu wręczyć Virtuti Militari, a był to rok, gdy bardzo nasiliła się anty-ukraińska polityka rządu polskiego, gdy zaczęto burzyć prawosławne cerkwie, „nawracać” prawosławne osoby na katolicyzm i w istocie ówczesna władza w Polsce absolutnie zrezygnowała z koncepcji jakiejkolwiek współpracy z Ukrainą, wtedy gen. Bezruczko miał odwagę – jeszcze raz miał dużą odwagę – powiedzieć: „Nie! Nie o to mi chodziło, nie o taką Polskę, nie o taką Ukrainę walczyłem!”. Był to człowiek odważny i w 20-tym, i w 38-mym roku. Myślę, że ten element odwagi i lojalności gen. Bezruczki wobec Ukrainy jest bardzo ważny. My patrzymy na to trochę z perspektywy takiej, że jest to duże wydarzenie dla Polski. Oczywiście, że to jest duże wydarzenie dla Polski – 1920 rok. Ale musimy pamiętać o jednej rzeczy, że ci ludzie nie walczyli o Polskę, ci ludzie walczyli o Ukrainę. I po to szli, żeby ratować Ukrainę. A gdy nie mogli, to potem wracali na Ukrainę. Część pozostała, a marsz 1920-21 r. to co to było? To była desperacka próba coś zrobić. Problemem jest to, że Ukraina o tym zapomniała. I problemem jest, że Ukraina dzisiaj, gdy pyta się o takich ludzi, jak Bezruczko, Zmijenko, Salski, to 99% obywateli Ukrainy nie wie o kim jest mowa. I w tym sensie to, co odbywa się w Gdańsku jest ważne dla Ukrainy. Czyli: ważne jest dla Polski, bo jest takie odczucie, że budowaliśmy coś, bo jest pewna wspólnota interesów, która była korzystna w swoim czasie i uratowała, pomogła, ale dla Ukrainy też: Przypomnijcie sobie o swoich synach!

(-)

Ukraina wiele o czym i wiele o kim powinna sobie przypomnieć. Można się usprawiedliwiać reżimem radzieckim, który przez dziesięciolecia przepisywał ukraińską historię na swój ład, ale już trzydzieści lat Ukraina jest niepodległa, więc trudno nadal zrzucać odpowiedzialność na przeszłość. Trzeba pamiętać o tych, którzy oddali swoje życie za to, żeby inni mogli żyć w niepodległym kraju.

I właśnie o pamięci będzie mowa teraz w dalszej części naszego programu, a dokładniej – o związanych z nią zwyczajach Ukraińców. Na drugi albo trzeci dzień świąt Wielkanocy idzie się na groby bliskich. Ale robi się tak nie tylko tuż po Niedzieli Zmartwychwstania. Zwyczaj odwiedzania grobów i wspominania zmarłych bliskich jest także w drugim tygodniu po Wielkanocy. Ten dawny zwyczaj ma różne nazwy: hrobky, prowody, pomynky, radunycia. Ma on także regionalne odmienności. O zwyczajach Ukraińców wspominania zmarłych z dr Olgą Kich, pracownikiem naukowym UJ, rozmawiał Sergiusz Petryczenko:

(-)

– Mamy teraz tydzień po Wielkanocy, który w tradycji jest świętem wspominania, hrobków, pomynannia zmarłych. Proszę powiedzieć, skąd się pojawiło takie święto, zwyczaj wspominania przodków na wiosnę, po Wielkanocy?

– Bardzo dziękuję za to pytanie. Faktycznie funkcjonuje taka tradycja na Ukrainie, w naszym wschodnim obrządku religijnym. Ale trzeba powiedziec, że ma ona korzenie jeszcze w pogaństwie – ta tradycja wspominania przodków, wspominania zmarłych na wiosnę, gdy świat rozkwita, weseli się, funkcjonowała jeszcze w czasach przedchrześciajńskich. I później w Rusi Kijowskiej to święto, ponieważ było tak ważne i ciągle funkcjonowało, trzeba było zaadaptować, przejąć. I ten czas wspominania zbiega się z Wielkanocą. I o ile podczas Wielkanocy nie chciało się jeszcze robić tego dodatkowego święta, to przeniesiono je na następną niedzielę, na tak zwaną „Przewodnią Niedzielę”, którą też nazywano „prowodami”. I był to czas wspominania zmarłych, chodzenia na cmentarze. W Centralnej Ukrainie jest też taki zwyczaj, że przychodziło się na cmentarz z jedzeniem – z chlebem, z winem, którego część się wypijało, a część wylewało się na grób, jakby częstując tego zmarłego. Oczywiście, te zwyczaje w różnych regionach Ukrainy są bardzo różne i tak jak pan powiedział na samym początku, maja one różne nazwy, bo jest „Przewodnia Niedziela”, są „prowody”, albo po prostu po cerkiewnemu – „Niedziela Tomasza”, bo faktycznie jest to Niedziela Tomasza. Albo jeszcze nazywa się na Polesiu, na Wołyniu „hrobkami”. Albo też właśnie nazwą pogańską – „radunycia”, która odwołuje się do tej wiosennej radości. Zwyczaj ten przetrwał też wśród Ukraińców na pograniczu polsko-ukraińskim. Wśród tych tak zwanych „polskich Ukraińców”, których przesiedlono na tak zwane Ziemie Odzyskane. I z tego co wiem, to my też na Przewodnią Niedzielę idziemy na cmentarze wraz z księdzem, który odprawia tam zazwyczaj ogólnie panachydę, a potem odwiedza każdy grób, nad tym grobem śpiewa się „Chrystos woskres!”. I w tym wypełnia się jakby istota chrześcijaństwa, że my, żywi, idziemy z tym słowem wiary i nadziei i mówimy: „Chrystus zmartwychwstał i wy zmartwychwstaniecie, i wy doczekacie”. Bo pamiętajmy, że gdy odbywa się każdy pogrzeb, gdy zapieczętowuje się grób, to zapieczętowuje się go do następnego przyjścia Chrystusa. I dlatego to „Chrystos woskres!” nad każdym grobem ma tak ważne, nie tylko symboliczne, ale też religijne znaczenie. Oprócz tego to też pokazuje jak ważne są cmentarze i że cmentarze nie przemijają, że one mają funkcjonować; że to nie jest tak, że cmentarz mamy na kilka lat, a potem możemy go skasować. Cmentarz jest do następnego przyjścia Chrystusa. To jest miejsce sacrum, gdzie ci zmarli z ich prochami oczekują na ten wyjątkowy dzień. Oprócz tego do tego najpierw pogańskiego, a potem też cerkiewnego święta historia dopisywała swoje wątki. To święto wspominania zmarłych miało swoje wielkie znaczenie po konfliktach wojennych, gdy wojna zabierała najbliższych – ojców, braci, synów. Wtedy, gdy matki, gdy bliscy odwiedzali te mogiły, mówili nie tylko: „Chrystus zmartwychwstał”, ale dodawali jeszcze: „Chrystus zmartwychwstał i zmartwychwstanie Ukraina” i przypominali tym zmarłym i jednocześnie sobie, że ich ofiara nie była daremna. Tak że faktycznie jest to ciągle żywe i ważne dla nas święto.

(-)

– Wspomniała pani o polsko-ukraińskim pograniczu; czy są jakieś takie osobliwości w świętowaniu tych dni, które odróżniają te tereny od innych regionów?

– Na pewno tak, bo to są zachodnie regiony etniczne, językowe, religijne, kulturowe Ukrainy, które z latami, wiekami nie były Ukrainą, ale tam ta tożsamość, ta kultura funkcjonowała i odzwierciedlała się bardzo mocno w zwyczajach tego narodu – od Łemkowszczyzny poprzez Bojkowszczyznę, przez szerokie terytorium Nadsania, Chełmszczyznę, Podlasie – to wszystko funkcjonowało i było zauważalne zdaje się także w tych zwyczajach wspominania zmarłych. Wiem, że w niektórych regionach gdy ludzie przychodzili na groby swoich bliskich, przynosili wyszywane ręczniki i zawieszali te ręczniki na krzyżu; żeby ozdobić tę mogiłę i żeby też donieść do tych swoich bliskich to wielkanocne święto razem z tym wspominkowym. Może nie tak popularne było przynoszenie jedzenia, napitków, wina na cmentarz, ale zachował się zwyczaj przynoszenia pisanki czy kawałek paski i pozostawiania na grobie. A że Ukraińcy na tym terytorium doświadczyli deportacji, to te zwyczaje przeniosły się z tego pogranicza i w głąb Ukrainy, dokąd przesiedlono z tego terytorium w latach 1944-45-46, i na zachodnie i północne tereny Polski. I gdy teraz prowadzę jakieś badania bardzo często w Polsce i w Polsce Północnej, to zauważam te zwyczaje – jakby to pogranicze przemieściło się i zafunkcjonowało na tej północnej, pruskiej ziemi. Szczególnie też warto podkreślić, że gdy przebywam w województwie warmińsko-mazurskim, prowadzę tam badania na cmentarzach, opisuję różne pochówki naszych ludzi w powiecie braniewskim, lidzbarskim i okolicznych, to też widzę tam ukraińskie inskrypcje na tych grobach, co jest wyjątkowym przedłużeniem pamięci i świadectwem świadomości i pamięci o rodzie. Bardzo ciekawe są te inskrypcje i zapisy, których nie można nie zauważyć odwiedzając te cmentarze także w czasie wielkanocnym. Bo niejednokrotnie jest tam dopisane: „W ciemnej mogile na obczyźnie niech ci się śni ziemia rodzinna”. I temu podobne wiersze. Ponadto bardzo ładnym zwyczajem jest dopisywanie skąd ktoś pochodzi, nie tylko datę urodzenia i śmierci, ale też że ktoś urodził się we wsi Kornie, albo we wsi Wierzbica, albo na Łemkowszczyźnie, albo na terytorium Nadsania, albo na Tomaszowszczyźnie. I myślę, że jest to ważny zwyczaj, niekoniecznie kontynuacji, ale podkreślenie, że my jesteśmy skądś i znamy swoje korzenie i jednocześnie unaocznia się to na cmentarzu. I widzimy to, gdy przychodzimy w czasie wielkanocnym. Tak że absolutnie te zwyczaje są i przemieściły się wraz z ludźmi. I dodam jeszcze, że gdy zdarzało mi się i w ramach badań terenowych ale i w ramach różnych świąt wracać na to pogranicze gdzieś w okolice Przemyśla; mogę wspomnieć choćby Maćkowice koło Przemyśla, gdzie przyjechali przesiedleni maćkowczanie, to oni też poprzywozili ręczniki i zawiesili na tych grobach i wtedy zaśpiewali „Chrystos woskres!” zmarłym.

(-)

To było o zmarłych i ich upamiętnianiu, a teraz głos oddajemy żywym i młodym. Dla nich stały punkt programu przygotował Roman Bodnar:

(-) Hit-Parad

I tu już musimy się pożegnać. Byli z wami dzisiaj: Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar, Szymon Krzysztoń i Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o 10.50 na 99,6 MHz, a teraz już – miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

15.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Do zobaczenia na Zakerzoniu. Plastuni zapraszają na święto wiosny. Wydarzenie odbędzie się w Mrzygłodach. Jak tam trafić i co jest w programie tegorocznego święta opowiem dziś w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś jest sobota 15 maja. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Plast Polska otwiera sezon świętem wiosny. W tym roku odbędzie się ono od 4 do 6 czerwca w Mrzygłodach i będzie poświęcone życiu Hucułów. Jednym z organizatorów jest starszy plastun Nazar Silecki, który z przyjemnością opowiedział, co jest potrzebne, by trafić na wydarzenie:
Wszystkim cześć…obostrzenia są zdejmowane i zdecydowano się zrobić święto wiosny na powietrzu, a nie online. I spotkać się w Mrzygłodach, żeby odbyć takie plastowe święto wiosny.
-Jakiemu tematowi będzie poświęcone to spotkanie, coś ciekawego przygotowujecie na to święto?
-Tak, oczywiście. Tegoroczny program święta wiosny po raz pierwszy przygotowuję ja; będę zastępcą komendanta części programowej i zdecydowałem razem z towarzystwem, żeby tegoroczne święto zrobić o […] więcej o Aleksym [Dowbuszu] powiedzieć, pokazać więcej życie Hucułów. I przygotowujemy takie różne tematyczne obozy, zajęcia. Będziemy uczyć się huculskich tańców, mówić o życiu Hucułów, więcej się ruszać.
-A co w menu, co będziecie jeść?
-Przede wszystkim jakieś huculskie potrawy…myślę, że przede wszystkim to będzie jakiś dobry…spróbujemy zdobyć bryndzę, żeby poczuć co ludzie jedli i do dzisiaj jedzą w górach. Będę próbować odtworzyć najbardziej…bo tak się złożyło, że ja pochodzę z tej miejscowości…sam jestem z Kołomyi, obwód iwano-frankowski…ja co roku odwiedzam góry i wiem jak żyją Hucułowi e…
-Nazar, a kogo zapraszacie na to święto?
-Zapraszamy plastunów przede wszystkim i ludzi od 18 roku życia, którzy są zainteresowani plastem. Jeśli jesteście zainteresowani Plastem, słyszeliście o Plascie, ale nie wiecie jak wstąpić i chcecie spróbować na sobie co to jest plastowe życie, to możecie zgłosić się, możecie znaleźć nas na FB, wypełnić ankietę i przyjechać śmiało, zobaczyć jak to wygląda, plastowe życie, bo święto wiosny to taki trening jest przed obozowym życiem latem.
-Do kogo zwrócić się tu na Warmii i Mazurach żeby dowiedzieć się dokładniej?
-Ja bym polecał, z ukraińskiej diaspory Emilię albo Stefana Sokołów, Emilia jest naszym pisarzem. Do Hanusi Tymec można się zwrócić ona będzie komendantem tegorocznego święta wiosny. Kto nie zna tych ludzi, to na FB może znaleźć naszą stronę, napisać śmiało do ludzi. Tam będzie ogłoszenie i będzie można wypełnić ankietę i oczywiście przyjdzie odpowiedź z zaproszeniem na tegoroczne święto wiosny.
-Jaki będzie dojazd. Jak będą dojeżdżać chętni z Warmii i Mazur, z Olsztyna.
-W zgłoszeniu jest taki punkt – czy masz własne auto, czy możesz kogoś zabrać po drodze – jak tak, to od razu widzimy tę osobę i jak blisko w regionie się znajdują te osoby to możemy jakoś razem ich ze sobą skontaktować i mogą dogadać się w sprawie wspólnego dojazdu. Z drugiej strony można także dojechać do Lublina, a z Lublina dojechać do Tomaszowa Lubelskiego i do Mrzygłodów bezpośrednio. Myślę, że jak ktoś będzie mieć problemy z dojazdem, to może śmiało do nas napisać i wspólnie ten problem rozwiążemy.
-Czyli dojazd indywidualny, samodzielny, a wy możecie pomóc, coś poradzić, kogoś podwieźć.
-Tak, tak.
-Powiedz proszę, czy sprawdzaliście prognozę pogody, czy pogoda pozwoli wam nocować pod gołym niebem.
-Sprawdzam monitory pogody. Nie wiem jak u was tam na północy, ale cały tydzień u nas w Lublinie był niesamowity upał, teraz zaczyna trochę deszcz padać, ale mam nadzieję,że pogoda będzie dobra, że nie będzie deszczu i mamy nadzieję, że to nam nie zepsuje święta wiosny.
Propozycja jest póki co tylko dla pełnoletnich. Dzisiaj jest ostatni dzień zgłoszeń, więc się nie ociągajcie, natomiast co Plast proponuje w proponuje w tym roku dla zuchów, można dowiedzieć się od Emilii Sokół z Olsztyna, albo napisać pod adres junactwo@gmail.com.
(-)
Nie można pominąć informacji z Ukrainy. Główny ukraiński prorosyjski polityk Wiktor Medwedczuk jest w areszcie domowym. Taki środek zapobiegawczy wobec polityka zastosował sąd. Wiktor Medwedczuk jest podejrzany na Ukrainie o zdradę stanu.
(-)
Tym kończymy nasze wydanie informacji. Na koniec, sobotniego nastroju doda piosenka w wykonaniu teatru pieśni Dżereło. A ja żegnam się z wami. Na falach Polskiego Radia Olsztyn usłyszmy się w przyszłym tygodniu. Przyjemnego weekendu.

14.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Na antenie program „Od A do Z”, przy mikrofonie Hanna Wasilewska. W końcu mamy dobrą nowinę, niebawem spotkamy się na koncercie. 6 czerwca. Właśnie wtedy ukraińska społeczność Olsztyna uczci Tarasa Szewczenkę. Na koncercie w centrum kultury ukraińskiej przy greckokatolickiej parafii w Olsztynie swoją twórczością ucieszą was młodzi soliści, więc o jednej gwieździe dzisiaj opowiem więcej. W drugiej części programu obowiązkowo pouczymy się języka ojczystego. Zaczynamy.
(-)
Amelia Kuształa – młoda wokalistka z Dobrego Miasta, która rozwija się w swoich talentach. Jeszcze do niedawna śpiewała w Trio Kołosoczek, reprezentując punt nauczania języka ukraińskiego w Dobrym Mieście. A w przygotowaniu numerów artystycznych pomagał dziewczynce nauczyciel języka ukraińskiego. Obecnie Amelka ma prawdziwe lekcje wokalu:
[materiał w języku polskim]

Amelka dalej bierze udział we wszelkich konkursach reprezentując ukraińska mniejszość na Warmii i Mazurach. Usłyszycie ją jeszcze nie raz. Kolejna okazja będzie właśnie 6 czerwca w Olsztynie na koncercie szewczenkowskim.
Sumienna praca, jak widzicie, daje niezłe wyniki, więc i my popracujemy:
[lekcja języka ukraińskiego]
No i to wszystko na dzisiaj. W programie „Od A do Z” usłyszymy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za towarzystwo i czekam na kolejne nasze spotkanie. Wszystkiego dobrego.

14.05.2121 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

 

13.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, szanowni słuchacze, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na falach Radia Olsztyn w czwartek, 13 maja. W studiu – Jarosława Chrunik. Paski zjedzone, pisanki też – ostały się tylko nieliczne, najczęściej słyszanym śpiewem jest triumfalne „Chrystos woskres!”. Powoli zaczynamy już myśleć o Wniebowstąpieniu, dlatego dzisiaj jeszcze podsumujemy ukraińskie zwyczaje i tradycje związane z Wielkanocą. Powspominajmy jeszcze raz – jak się przygotowujemy i jak świętujemy ten wspaniały czas.
(-)
Najbardziej lubimy wspominać dzieciństwo – wtedy wszystko miało inny wymiar, wszystko dopiero poznawaliśmy, uczyliśmy się świata. A w tym uczeniu się pomagali nam nasi rodzice i babcie-dziadkowie. Dawniej rytm życia w ciągu roku w dużej mierze wyznaczały święta religijne, z których największym jest oczywiście Wielkanoc. Każdy ma swoje wspomnienia z nim związane, dzisiaj o swoich opowiedzą nam siostry Danuta i Olga Kich, które wychowały się w Pieniężnie. Danusia wspomina przede wszystkim krzątającą się przy pieczeniu pasek babcię:
(-)

– Lata tak szybko mijają! Gdy wspominam Wielkanoc, to zawsze przypominam sobie, gdy byłam dziewczynką, gdy babcia paliła w piecu i mieszała kociubą ogień, przygotowywała na paski, gdy biegaliśmy po słomki, żeby babcia wtykała w ciasto te słomki, żeby się odpowietrzyło i tak dalej, żeby dobrze rosła w piecu. Patrzyłam na ten ogień i gdy dogasał, a paski rosły – do pieca cztery paski wchodziły gdy babcia piekła. A były też ozdobne paski z kurczaczkami, z takimi ptaszkami, z warkoczami, obowiązkowo „Chrystos woskres”.

– To tak podobnie jak korowaj!

– Tak, podobne do korowaju. To był tak cudowny czas! A my jeszcze cieszyliśmy się, gdy na polskie święta było zimno, ale dziadek nas zawsze się przygotowywał i mówił: „A co wy się smucicie? Polskie święta miną i dopiero będą nasze”. I my tak czekałyśmy. I to był taki wspaniały, cudowny czas, gdy przychodziła wiosna. A obowiązkowo każdego roku przed Wielkanocą malowało się wszystkie chaty. I takie wapno pachniało, było czysto, tak że ta Wielkanoc przychodziła wraz z wiosną, wraz z takim pięknem.

– U was też spało się na siennikach i wymieniało się słomę?

– Tak, tak! I wymieniało się słomę. Wszystko było bardzo czyste, przygotowane, tak że to jest taki wspaniały czas. I gdy tak patrzę z perspektywy już wielu lat, to wydawało mi się, że zawsze będą te babcie w tych chustkach, że to nigdy nie minie. A tak szybko! Tak szybko to przeleciało! Przeleciało i teraz mamy zupełnie inny świat. Tak się pozmieniało. Ale ja jeszcze należę do takiego pokolenia… bo to XX wiek, nawet XIX, gdy poznaliśmy ludzi, którzy urodzili się jeszcze w tamtym stuleciu – to i w nas jest. I przekazujemy to dalej, to jest bardzo ważne. Chodziliśmy na groby…

– Na który dzień – na drugi czy trzeci?

– Na drugi albo na trzeci dzień, bo ksiądz miał dużo do odprawiania tam w Pieniężnie i mówił – to na stary cmentarz, to na nowy cmentarz, wszyscy się spotykaliśmy. Ale ja nigdy nie zapomnę… była taka Wielkanoc, było bardzo ciepło, przyszłam do cerkwi, jak w Pieniężnie wszyscy zaśpiewali „Chrystos woskres!”, to było tak, jakby poruszyli niebo i ziemię!

(-)

– Nie ma już takich ludzi, oni już odeszli, to stare pokolenie, ale w jednym słowie: „Chrystos woskres!”, jak zaśpiewali, to jak powiedziałam – poruszyli… niebo i ziemia triumfowały. To były takie czasy. I mimo, że wszystko się zmienia, to staramy się zachować swoje tradycje, swoje tradycje, swoje obyczaje, zwyczaje, bo to jest bardzo ważne.

– Olu, a pisałaś pisanki?

– Tak, próbowałam pisać pisanki i próbowałam je malować.

– Ja – w cebuli i kiedyś były takie „chemiczne” ołówki. Bardzo ładny kolor dawały.

– A jeszcze zielony owies, tak? Zboże. Czy żyto, które już trochę podrosło to też się rwało i też się w domu malowało. Miał wychodzić taki zielony kolor. Ale co chcę jeszcze dodać? Danusia powiedziała o tym śpiewie w Pieniężnie w cerkwi, że niestety, teraz już takiego nie ma, a on był, bo Pieniężno i miało to szczęście, że tam spotkały się dwie takie ważne wsie. Najwięcej było przesiedleńców z Wierzbicy i z Dobrej Szlacheckiej, z Ulucza. Natomiast w Wierzbicy był rozwinięty ten ludowy śpiew cerkiewny. I całe szczęście, że wyszedł z Jaworzna, wrócił do domu i jak tylko zapoczątkowano cerkiew w Pieniężnie, to ostatni wierzbicki diak, Mikoła Zrada – Mikołaj Zrada z Wierzbicy, który mieszkał koło Ornety w Pieniężnie, to miał możliwość poprowadzenia tego chóru. Tak że ten śpiew właśnie stąd się bierze.

(-)

Siostry Danusia i Ola Kich wspomniały o tym, że na drugi albo trzeci dzień świąt Wielkanocy szło się na groby bliskich. Ale robi się tak nie tylko tuż po Niedzieli Zmartwychwstania. Zwyczaj odwiedzania grobów i wspominania zmarłych bliskich jest także w drugim tygodniu po Wielkanocy. Ten dawny zwyczaj ma różne nazwy: hrobky, prowody, pomynky, radunycia. Ma on także regionalne odmienności. O zwyczajach Ukraińców wspominania zmarłych z dr Olgą Kich, pracownikiem naukowym UJ rozmawiał Sergiusz Petryczenko:

(-)

– Mamy teraz tydzień po Wielkanocy, który w tradycji jest świętem wspominania, hrobków, pomynannia zmarłych. Proszę powiedzieć, skąd się pojawiło takie święto, zwyczaj wspominania przodków na wiosnę, po Wielkanocy?

– Bardzo dziękuję za to pytanie. Faktycznie funkcjonuje taka tradycja na Ukrainie, w naszym wschodnim obrządku religijnym. Ale trzeba powiedzieć, że ma ona korzenie jeszcze w pogaństwie – ta tradycja wspominania przodków, wspominania zmarłych na wiosnę, gdy świat rozkwita, weseli się, funkcjonowała jeszcze w czasach przedchrześcijańskich. I później w Rusi Kijowskiej to święto, ponieważ było tak ważne i ciągle funkcjonowało, trzeba było zaadaptować, przejąć. I ten czas wspominania zbiega się z Wielkanocą. I o ile podczas Wielkanocy nie chciało się jeszcze robić tego dodatkowego święta, to przeniesiono je na następną niedzielę, na tak zwaną „Przewodnią Niedzielę”, którą też nazywano „prowodami”. I był to czas wspominania zmarłych, chodzenia na cmentarze. W Centralnej Ukrainie jest też taki zwyczaj, że przychodziło się na cmentarz z jedzeniem – z chlebem, z winem, którego część się wypijało, a część wylewało się na grób, jakby częstując tego zmarłego. Oczywiście, te zwyczaje w różnych regionach Ukrainy są bardzo różne i tak jak pan powiedział na samym początku, maja one różne nazwy, bo jest „Przewodnia Niedziela”, są „prowody”, albo po prostu po cerkiewnemu – „Niedziela Tomasza”, bo faktycznie jest to Niedziela Tomasza. Albo jeszcze nazywa się na Polesiu, na Wołyniu „hrobkami”. Albo też właśnie nazwą pogańską – „radunycia”, która odwołuje się do tej wiosennej radości. Zwyczaj ten przetrwał też wśród Ukraińców na pograniczu polsko-ukraińskim. Wśród tych tak zwanych „polskich Ukraińców”, których przesiedlono na tak zwane Ziemie Odzyskane. I z tego co wiem, to my też na Przewodnią Niedzielę idziemy na cmentarze wraz z księdzem, który odprawia tam zazwyczaj ogólnie panachydę, a potem odwiedza każdy grób, nad tym grobem śpiewa się „Chrystos woskres!”. I w tym wypełnia się jakby istota chrześcijaństwa, że my, żywi, idziemy z tym słowem wiary i nadziei i mówimy: „Chrystus zmartwychwstał i wy zmartwychwstaniecie, i wy doczekacie”. Bo pamiętajmy, że gdy odbywa się każdy pogrzeb, gdy zapieczętowuje się grób, to zapieczętowuje się go do następnego przyjścia Chrystusa. I dlatego to „Chrystos woskres!” nad każdym grobem ma tak ważne, nie tylko symboliczne, ale też religijne znaczenie. Oprócz tego to też pokazuje jak ważne są cmentarze i że cmentarze nie przemijają, że one mają funkcjonować; że to nie jest tak, że cmentarz mamy na kilka lat, a potem możemy go skasować. Cmentarz jest do następnego przyjścia Chrystusa. To jest miejsce sacrum, gdzie ci zmarli z ich prochami oczekują na ten wyjątkowy dzień. Oprócz tego do tego najpierw pogańskiego, a potem też cerkiewnego święta historia dopisywała swoje wątki. To święto wspominania zmarłych miało swoje wielkie znaczenie po konfliktach wojennych, gdy wojna zabierała najbliższych – ojców, braci, synów. Wtedy, gdy matki, gdy bliscy odwiedzali te mogiły, mówili nie tylko: „Chrystus zmartwychwstał”, ale dodawali jeszcze: „Chrystus zmartwychwstał i zmartwychwstanie Ukraina” i przypominali tym zmarłym i jednocześnie sobie, że ich ofiara nie była daremna. Tak że faktycznie jest to ciągle żywe i ważne dla nas święto.

(-)

– Ws[pomniała pani o polsko-ukraińskim pograniczu; czy są jakieś takie osobliwości w świętowaniu tych dni, które odróżniają te tereny od innych regionów?

– Na pewno tak, bo to są zachodnie regiony etniczne, językowe, religijne, kulturowe Ukrainy, które z latami, wiekami nie były Ukrainą, ale tam ta tożsamość, ta kultura funkcjonowała i odzwierciedlała się bardzo mocno w zwyczajach tego narodu – od Łemkowszczyzny poprzez Bojkowszczyznę, przez szerokie terytorium Nadsania, Chełmszczyznę, Podlasie – to wszystko funkcjonowało i było zauważalne zdaje się także w tych zwyczajach wspominania zmarłych. Wiem, że w niektórych regionach gdy ludzie przychodzili na groby swoich bliskich, przynosili wyszywane ręczniki i zawieszali te ręczniki na krzyżu; żeby ozdobić tę mogiłę i żeby też donieść do tych swoich bliskich to wielkanocne święto razem z tym wspominkowym. Może nie tak popularne było przynoszenie jedzenia, napitków, wina na cmentarz, ale zachował się zwyczaj przynoszenia pisanki czy kawałek paski i pozostawiania na grobie. A że Ukraińcy na tym terytorium doświadczyli deportacji, to te zwyczaje przeniosły się z tego pogranicza i w głąb Ukrainy, dokąd przesiedlono z tego terytorium w latach 1944-45-46, i na zachodnie i północne tereny Polski. I gdy teraz prowadzę jakieś badania bardzo często w Polsce i w Polsce Północnej, to zauważam te zwyczaje – jakby to pogranicze przemieściło się i zafunkcjonowało na tej północnej, pruskiej ziemi. Szczególnie też warto podkreślić, że gdy przebywam w województwie warmińsko-mazurskim, prowadzę tam badania na cmentarzach, opisuję różne pochówki naszych ludzi w powiecie braniewskim, lidzbarskim i okolicznych, to też widzę tam ukraińskie inskrypcje na tych grobach, co jest wyjątkowym przedłużeniem pamięci i świadectwem świadomości i pamięci o rodzie. Bardzo ciekawe są te inskrypcje i zapisy, których nie można nie zauważyć odwiedzając te cmentarze także w czasie wielkanocnym. Bo niejednokrotnie jest tam dopisane: „W ciemnej mogile na obczyźnie niech ci się śni ziemia rodzinna”. I temu podobne wiersze. Ponadto bardzo ładnym zwyczajem jest dopisywanie skąd ktoś pochodzi, nie tylko datę urodzenia i śmierci, ale też że ktoś urodził się we wsi Kornie, albo we wsi Wierzbica, albo na Łemkowszczyźnie, albo na terytorium Nadsania, albo na Tomaszowszczyźnie. I myślę, że jest to ważny zwyczaj, niekoniecznie kontynuacji, ale podkreślenie, że my jesteśmy skądś i znamy swoje korzenie i jednocześnie unaocznia się to na cmentarzu. I widzimy to, gdy przychodzimy w czasie wielkanocnym. Tak że absolutnie te zwyczaje są i przemieściły się wraz z ludźmi. I dodam jeszcze, że gdy zdarzało mi się i w ramach badań terenowych ale i w ramach różnych świąt wracać na to pogranicze gdzieś w okolice Przemyśla; mogę wspomnieć choćby Maćkowice koło Przemyśla, gdzie przyjechali przesiedleni maćkowczanie, to oni też poprzywozili ręczniki i zawiesili na tych grobach i wtedy zaśpiewali „Chrystos woskres!” zmarłym.

(-)

Tak łatwo zasłuchać się w opowieść pani Oli Kich, która tak ciekawie opowiada o naszych zwyczajach i swoich badaniach, że traci się poczucie czasu, a nasz program właśnie dobiega końca. Przygotowali go dzisiaj dla was: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro w niedzielę o godz. 20. 30, a teraz – jak zawsze – życzę wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

12.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, szanowni słuchacze, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na falach Radia Olsztyn w środę, 12 maja. W studiu – Jarosława Chrunik. Wiosna wybuchła z całą siła, nawet z siłą dzisiejszego wiatru, który przez cały dzień nie daje o sobie zapomnieć. Za oknem jest tak pięknie, że chciałoby się to piękno zatrzymać na długo, na czas, gdy wokół będzie zimno i szaro. A jednym ze sposobów na to jest sztuka, o której dzisiaj będziemy rozmawiać – malarstwo petrykowskie.
(-)

Malarstwo petrykowskie – kto z nas go nie zna? Trudno je pomylić z innym – jest takie barwne, takie wesołe, takie wręcz bajkowe. A jaka ciekawa jest historia jego źródeł! W niedzielę w Gdańsku spotkałam się z artystką, która w pewnym momencie swego życia zachwyciła się tym malarstwem i od tej pory towarzyszy jej ono w życiu cały czas. Młoda, energiczna, uśmiechnięta, szczupła brunetka – sprawia wrażenie osoby, która nie uznaje żadnych barier, dzielących ludzi. Prawdziwa artystka. Oczywiście, zaczęłam od źródeł:

(-)

– Proszę najpierw powiedzieć, pani Marto, skąd się wzięło zainteresowanie petrykiwką u pani?

– Pierwsza moja znajomość z malarstwem petrykowskim miała miejsce jeszcze w moim liceum artystycznym w Stryju, gdzie się uczyłam. Na kierunku „malarstwo” i „malarstwo na drewnie”. Tak się nazywał kierunek i tam można było sobie na naukę produkcyjną różne takie podgrupy. Mieliśmy różne podgrupy, bardzo ciekawe, rzemiosła ludowego i jakoś zachwyciła mnie petrykiwka. Na początku mogłam sobie spróbować jakichś innych studiów, które mi się podobały, ale potem tak już jakoś mnie to zachwyciło, że twardo postanowiłam, że drugim moim profesjonalnym zajęciem będzie malarstwo petrykowskie.

– Bo pierwszym było – co?

– Kierunek „malarstwo”. Dlatego pierwszy to malarstwo, a specjalizacja – to malarstwo petrykowskie. Dlatego, że sama moja mistrzyni Ludmyła Luciw jest z samej Petrykiwki, czyli jest profesjonalną mistrzynią, która otrzymywała umiejętności z pokolenia na pokolenie. Dlatego to też było takim dosyć ciekawym doświadczeniem, bo tu niby Zachodnia Ukraina, a Dniepropietrowsk jest od nas daleko i może możliwości uczenia się malarstwa nie było, a tu taka okazja i to też odegrało ważną rolę.

– Co szczególnie pociąga panią w Petrykiwce? Gdy powiemy: petrykiwka – co od razu pojawia się w wyobrażeniu?

– Przede wszystkim kolory. Ja w ogóle jestem kolorystką, lubię jaskrawe malarstwo, jaskrawe kolory i szczerze, gama malarstwa petrykowskiego… nie można jej porównać z żadnym innym malarstwem. Ani rosyjskiego, typu „chochłoma”, ani jakiegoś innego, czy nawet tutaj w Polsce – Kaszubi, ich malarstwo. To jest na tyle szeroka możliwość tworzenia… czyli są pewne elementy, pewne swoje zasady, ale tam nie ma ograniczeń w kolorowej gamie. Oczywiście, że na początku petrykiwka miała swoją ograniczoną gamę w związku z tym, że nie było materiałów.

– I właśnie chciałam zapytać o początek petrykiwki, jej historię. Czy prawdą jest to, co ja słyszałam – że wieś Petrykiwka jako jedyna w jakiś sposób nie podporządkowała się pańszczyźnie. Byli tam wolni kozacy i dlatego kobiety miały więcej czasu i wtedy stworzyły to malarstwo. Czy to jest prawdą?

– Tak, to jest prawda, to jest jeszcze jedna legenda skąd się wzięła nazwa – „petrykiwka”. I rzeczywiście, to jest jedna jedyna w ówczesnej pańszczyźnianej Ukrainie wieś, która nie poddała się pańszczyźnie. Czyli byli to wolni ludzie, którzy żyli na wolnych ziemiach, uprawiali swoją ziemię, nie byli zniewoleni i dlatego już ich światopogląd absolutnie dawał im możliwość widzenia twórczego pewnych rzeczy. Czyli ciągnęło ich do piękna, ich świadomość była zupełnie inna. I to tak, to rzeczywiście jest prawdą.

(-)

– Mnie w ogóle zachwyca naród ukraiński. Mężczyźni – bardziej rzeźba w drewnie, to jest inny rodzaj sztuki, ale kobiety… widzę to tak, że rano idą na pole… od rana do wieczora: pole, krowy, kury, kaczki, świnie, wszystko co potrzebne, ogród, a potem – skąd one mają te siły, że siadają wieczorem i wyszywają. Te wszystkie kwiaty, tę gamę kolorów przenoszą na płótno. Bez żadnych wzorów! Jaki to jest talent!

– Tak, wydaje mi się, że to – jak się mówi – naród ukraiński wiele przeżył, jak wiemy, ciężkich i bardzo ciężkich czasów i na pewno (jak ja zawsze mówię), jest też w jakiś sposób narodem wybranym, Pan Bóg nas chroni, ale chodzi o to, że one nawet od tego pola, jak mówimy – zmęczone po ciężkiej pracy, to dla nich to było trochę jak ucieczka od tych realiów w ten świat taki magiczny, taki fantasmagoryczny, że one nawet nie mając jakiegoś wykształcenia malarskiego… bo tak jak Prymaczenko czy Biłokur, to one już później gdzieś tam trochę, ale te wszystkie to były takie mistrzynie z ludu. Im świetnie to wszystko wychodziło, tak mi się wydaje, że one po prostu patrzyły jak aparat fotograficzny, niech nawet prymitywny, ale one to wszystko przenosiły bez żadnych umiejętności tworzenia jakiegoś szkicu czy coś w tym rodzaju. I to była trochę taka odskocznia od takiej codzienności.

– Tak, odchodzenie od codzienności, czyli to co jest – jest horyzontalne, a tu raptem dąży do czegoś, co jest wysokie, niezbadane, ale ta przestrzeń nieograniczona daje tyle możliwości.

– Tak, dzięki tym prostym ludziom powstały te wszystkie nasze ornamenty powstały w ich wyobraźni. Ta nasza wyszywanka, malarstwo, ceramiczne malarstwo – czyli to wszystko po troszkę. Po troszkę tworzyło tę naszą tradycję, tę kulturę. I dzięki tym prostym ludziom, którzy chcieli stworzyć coś innego mamy dzisiaj te wszystkie elementy tradycyjne naszej kultury. I to jest bardzo ważne.

– I nawet chaty; nie na próżno mówi się, że „chaty jak pisanki” – one są tak pomalowane… nawet jadąc po Ukrainie, czasami przystanki są tak pomalowane, że człowiek aż się zachwyci.

– Tak, oczywiście. To tak jak na wielkie święta – piec musiał być pobielony, malowidło, które tradycyjnie było stosowane, wykonywane było na piecu obowiązkowo. Potem już gdy pojawił się papier, to one robiły to już na papierze i po prostu przytwierdzały do tych pieców, bo za każdym razem ścierać i malować… i to się gubiło. Dlatego wiele malowideł jeszcze z czasów pierwszych, gdzieś kozackich, nie zachowały się, ponieważ to było ścierane z tych pieców. Ale gdy pierwsze malowidła – Tetiana Pata – zaczęły malować na papierze, to już większość zachowała się do naszego czasu. Ale gdy prześledzić historię, bo z wieloma znawcami sztuki mam kontakty, to prawdziwe historie… bo bardzo dużo fejków jest o petrykiwce. Ludzie sobie przekazują, bo to już jakby trend się zrobił, ale prawdziwe źródła mówią, że pierwsze, początkowe malowidło, jego elementy, są absolutnie niepodobne do dzisiejszego malarstwa. Czyli jest on bardziej taki schematyczny, prosty, taki bardzo prymitywny.

– Ale pociągnięcia pędzla są takie same?

– Zachowała się ta „kotiaczka”, pociągnięcia palcem, to tak. Ale chodzi o to, że nawet struktura samego kwiatu czy liścia – w tamtym czasie wyglądało całkiem inaczej. Bardziej tak prymitywnie, schematycznie. Ale już z rozwojem, gdy Fedir Panko założył jedną z pierwszych szkół na bazie petrykiwki, gdzie uczono już mistrzów profesjonalnie malować malowidło, zaczęły się pojawiać pierwsze barwniki anilinowe, potem już pojawiły się inne farby i oczywiście wraz z rozwojem technologii nabywało się gamę kolorów całkiem inną i już bardziej dopracowane były pociągnięcia pędzlem, czyli mistrz robił to już może tak bardziej świadomie technicznie; że to już ma być takie piękniejsze, bogatsze.

– I kreatywniejsze.

– Tak, wtedy ludzie chcieli po prostu przedstawić coś, co by przypominało kwiatek, coś przypominało listek, jakiś na przykład bukiet. Jednym z popularniejszych takich kompozycji był bukiet „Drzewo życia”. To bardzo często wykorzystywane jest w malarstwie petrykowskim po dziś dzień. I potem już pojawiały się jakieś ptaki, jakieś sowy, pawie, koguty – tu już fantazja mistrza pracowała. Ale najważniejsze, że technika wykonania pozostała taka, jak była na początku.

– Jak petrykiwka zdobywała terytorium, to malarstwo? Gdzie najpierw? Na piecach, tak?

– Tak.

– A potem pewnie talerze.

– Tak, potem już były chaty malowane, „mazanki”. Szczególnie popularne, tradycyjne było białe tło i tradycyjnym kolorytem była gama zielono-czerwona. Czyli to, co się nam kojarzy z pierwotną petrykiwką. I potem już zaczęli przenosić petrykiwkę na takie przedmioty użytku domowego, sztuka użytkowa. To były jakieś garnuszki, talerze, miśniki, łyżki drewniane – wszystko… skrzynie! Były bardzo popularne, bo narzeczona zawsze musiała mieć skrzynię pełną wszelakiego dobra. Skrzynia była bardzo popularna. Też potem zaczęto malować instrumenty muzyczne takie jak bandura, skrzypce, cymbały; to było bardzo popularne i tak jest do dzisiaj. Wszystko zaczęło się od pieca, bo to był taki domowy ogień, który karmił całą rodzinę, ogrzewał całą rodzinę, to było centrum domu, można powiedzieć, że nawet centrum jakichś wierzeń. Dlatego był takim podstawowym elementem.

– I nawet pamiętamy bajkę, gdy nakarmił tego, kto biegł: „Oczyść mnie, pomaż mnie, a ja ci w potrzebie pomogę” – pamięta pani tę bajkę?

– Tak! Żeby naprawić piec i wtedy piec nakarmił. Tak!

– Gliną „pomazać”, a potem gdy wracał, czy wracała (już nie pamiętam), to wtedy właśnie piec nakarmił.

(-)
I tu, drodzy słuchacze, nasza rozmowa zeszła na tory innej sztuki – kulinarnej. O tym usłyszycie za dwa tygodnie, dzisiaj tylko Raisa Kyryczenko trochę nam podpowie o czym mogłyśmy rozmawiać z Martą Zvarycz – artystką zajmującą się malarstwem petrykowskim. Tworzy ona najróżniejsze, ale zawsze piękne dzieła, mam nadzieję, że kiedyś zawita z nimi do nas i wtedy sami się o tym przekonacie.

(-)

Na drugą część rozmowy o malarstwie petrykowskim i o tym, jaki wkład w jego rozwój ma kot – tak, tak: zwyczajny kot-dachowiec – dowiecie się za dwa tygodnie, ponieważ dzisiaj nasz program dobiega końca. Przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

12.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Wczoraj absolwenci liceum z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim zdali rozszerzoną matematykę i WOS. Dzisiaj biologia. Jakie są prognozy pytamy dyrektor szkoły Marię Olgę Sycz. Laureatem polskiej nagrody literackiej Literatura na Świecie został Bogdan Zadura za przekład książki Antena ukraińskiego pisarza Serhija Żadana. Ukraińskie służby wykryły grupę sprzedającą w internecie fałszywe szczepionki przeciw koronawirusowi. Znany prorosyjski ukraiński polityk Wiktor Medwedczuk podejrzany jest o zdradę stanu. Rządząca partia w Rosji ma zamiar wciągnąć na listę swoich kandydatów reprezentantów okupowanych regionów Ukrainy: Ługańska i Doniecka. Więcej w dzisiejszym wydaniu wiadomości po ukraińsku. W kalendarzu środa 12 maja. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)
Maturzyści nadal pokonują granice zdając egzaminy jeden po drugim. Wczoraj absolwenci liceum z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim zdali rozszerzoną matematykę i WOS. Dzisiaj biologia. Wyniki tegorocznej matury trudno prognozować, bo oprócz dobrej współpracy nauczycieli i uczniów, znaczenie ma stan psychiczny maturzysty – mówi Olga Sycz, dyrektor Zespołu Szkół z Ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim:
Trudno powiedzieć, bo to jest powiązane też z psychiką człowieka i jak wpłynęło to na psychikę młodego człowieka to wszystko pokaże czas, także my ze swojej strony robiliśmy wszystko, żeby to było jak najlepiej, żeby uczniowie byli przygotowani do bardzo ważnego egzaminu. To jest bardzo trudna sytuacja tak samo dla nauczycieli, jak i dla uczniów pracować w takim reżimie, ale ja myślę, że i nauczyciele i szkoła zrobili wszystko co możliwe, żeby te zajęcia odbywały się i żeby na ile mogliśmy przygotowujemy tych uczniów jeszcze do matury i tak jak w zeszłym roku, jako jedna z pierwszych szkół przystąpiliśmy do nauczania zdalnego i wyniki mieliśmy bardzo dobre i z egzaminu maturalnego i egzaminu ósmoklasistów, także mam nadzieję, że w tym roku będzie podobnie nauczyciele nauczyli się jak pracować z uczniami na odległość, więc.
Jeszcze egzaminy z geografii, chemii, języków obcych i mniejszości narodowych, między innymi 20 maja w Górowie odbędzie się matura z języka ukraińskiego.
(-)Ogłoszono laureatów polskiej nagrody literackiej Literatura na Świecie. Wśród nich Bogdan Zadura, którego nagrodzono za przekład Serhija Żadana. Nagroda Literatura na Świecie stworzona została w 1972 roku przez pismo o tym samym tytule. Co roku przyznawana jest w siedmiu kategoriach: proza, poezja, inicjatywa wydawnicza, literaturoznawstwo, przekładoznawstwo i komparatystyka, Nowe oblicze. W kategorii poezji nagrodę otrzymał Bogdan Zadura za przekład książki Antena, ukraińskiego pisarza Serhija Żadana. Książka wyszła w wydawnictwie Warstwy.
Bogdan Zadura to poeta, prozaik, krytyk literacki. Tłumaczy z języka angielskiego rosyjskiego, ukraińskiego i węgierskiego. Przełożył, między innymi, utwory Dmyta Pawłyczki, Jurija Andruchowycza, Andrija Bondara, Serhija Żadana Andrija Lubki, Dzwinky Marijasz. Opublikował antologię :Wiersze zawsze wolne.Poezja Ukraińska w tłumaczeniu Bogdana Zadury”. Otrzymał wrocławską nagrodę poetycką Silesius, laureat międzynarodowej nagrody im. Hryhorija Skoworody i nagrodą im. Norwida.
(-)
Ukraińskie służby wykryły grupę sprzedającą w internecie fałszywe szczepionki przeciw koronawirusowi. Międzynarodowa szajka oszustów swoją ofertę kierowała poza granice Ukrainy. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

[korespondencja w języku polskim]

Znany prorosyjski ukraiński polityk Wiktor Medwedczuk podejrzany jest o zdradę stanu. Ukraińskie służby dokonały przeszukania w jego domu.

(-)

Rządząca partia w Rosji ma zamiar wciągnąć na listę swoich kandydatów reprezentantów okupowanych regionów Ukrainy: Ługańska i Doniecka. Według informacji Radia Swoboda, Jedyna Rosja gotowa jest współpracować z tzw. Sojuszem Ochotników Donbasu. W tym roku we wrześniu oprócz wyborów do lokalnych i regionalnych organów w Rosji odbędą się także wybory parlamentarne. Według informacji Radia Swoboda, organizacja Sojusz Ochotników Donbasu ma już swoje przedstawicielstwa w kilkudziesięciu regionach Rosji. Według agencji TASS, sekretarz generalny Jedynej Rosji, Andriej Turczak wyraził nadzieję, że przedstawiciele Sojuszu Ochotników Donbasu będą pracować na regionu, które przedstawiać będą w rządzie jako zwycięzcy w wyborach. Organizacja prorosyjskich separatystów została stworzona w 2015 roku. Zrzesza ludzi, którzy brali udział w walkach na Donbasie przeciwko armii ukraińskiej. Kraje Unii Europejskiej, włączając Polskę i USA oraz organizacje międzynarodowe potępiają aneksję Krymu przez Rosję i udział Moskwy w wojnie na Donbasie

Spodziewając się bardziej optymistycznych informacji jutro, zapraszam was do radioodbiorników o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i życzę ładnego dnia. (dw/bsc)

11.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na falach Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj „ścieżkami pamięci” powędrujemy aż do 1920 r. A to dzięki wydarzeniu, które minionej niedzieli odbyło się w Gdańsku-Oliwie. Było to uroczyste odsłonięcie Skweru im. gen. Marka Bezruczki.
(-)
Niedziela, ciepły, słoneczny chociaż od czasu do czasu poprzetykany chmurkami dzień. Na skwerze koło Parku Oliwskiego – spora grupa osób, flagi państwowe Polski, Ukrainy, UE. Taka była sceneria uroczystości nadania skwerowi imienia gen. Marka Bezruczki. Wszystko to odbywało się 9 maja, w Dniu Europy i jednocześnie równo 101 rok po tym, jak przepędziwszy wojsko bolszewickie, armia polska i ukraińska wspólnie przeprowadziły w Kijowie defiladę. Mówił o tym konsul Ukrainy w Gdańsku, Lev Zacharczyszyn. To dzięki jego staraniom imię ukraińskiego generała staje się coraz bardziej znane. Zapraszam więc was na oliwski skwer, a głos ma konsul Lev Zacharczyszyn:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Na skwerze znalazł swoje zaciszne miejsce krzew kaliny, który wspólnie posadzili główni bohaterowie niedzielnej uroczystości. Prowadzący ceremonię opowiedział o symbolice kaliny:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Poprosiłam też o kilka słów o wydarzeniu prezydent Gdańska, Aleksandrę Dulkiewicz:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Na uroczystości obecny był też Attache Wojskowy przy Ambasadzie Ukrainy w Warszawie Vadym Remizov:

– Odczucia sa bardzo pozytywne dzięki temu pozytywnemu zabarwieniu, które można było otrzymać podczas tej uroczystości. Cieszę się, że władze lokalne we współpracy z konsulem generalnym zdołały znaleźć taką możliwość, aby nadać imię, upamiętnić to imię i mam nadzieję, że mój wyjazd do Gdańska, już druga, stanie się tendencją w przyszłości nie tylko dla mnie, ale i dla następnych naszych generacji, które będą czerpać stąd energię pozytywnej współpracy między Ukrainą i Polską; która miała przykłady i sto lat temu, i daje się odczuć obecnie. To jest dla nas bardzo ważne.

Swoimi refleksjami podzielił się też ze mną nowy przewodniczący Zarządu Głównego ZUwP, Mirosław Skórka:

– Gdańsk jest miastem specyficznym; tu jest taka atmosfera, powiedziałbym że kiedyś Gdańsk otwierał Polsce drzwi do Europy, w latach 70-80-tych. I to odbyło się z sukcesem i to zakończyło się tym, że Polska jest w UE. Bo gdyby nie Solidarność i to co działo się w Gdańsku, to być może byłby inny tok zdarzeń. Ale ta specyfika Gdańska bardzo dobrze daje o sobie znać i teraz. Widać, że i władze miasta, i społeczność, i ludzie, którzy to rozumieją, widzą że trzeba patrzeć na te elementy, które pomogą nam wspólnie w Polsce i Ukrainie coś budować. Postać generała Bezruczki jest postacią ważną, którą przypominamy; postacią symboliczną, dlatego że przypomina się rok 1920, ta wspólna walka przeciwko bolszewikom. Chociaż historia gen. Bezruczki nie jest historią aż tak pozytywną, o jakiej moglibyśmy mówić, dlatego że w 1938 roku, gdy chciano mu wręczyć Virtuti Militari, a był to rok, gdy bardzo nasiliła się antyukraińska polityka rządu polskiego, gdy zaczęto burzyć prawosławne cerkwie, „nawracać” prawosławne osoby na katolicyzm i w istocie ówczesna władza w Polsce absolutnie zrezygnowała z koncepcji jakiejkolwiek współpracy z Ukrainą, wtedy gen. Bezruczko miał odwagę – jeszcze raz miał dużą odwagę – powiedzieć: „Nie! Nie o to mi chodziło, nie o taką Polskę, nie o taką Ukrainę walczyłem!”. Był to człowiek odważny i w 20-tym, i w 38-mym roku. Myślę, że ten element odwagi i lojalności gen. Bezruczki wobec Ukrainy jest bardzo ważny. My patrzymy na to trochę z perspektywy takiej, że jest to duże wydarzenie dla Polski. Oczywiście, że to jest duże wydarzenie dla Polski – 1920 rok. Ale musimy pamiętać o jednej rzeczy, że ci ludzie nie walczyli o Polskę, ci ludzie walczyli o Ukrainę. I po to szli, żeby ratować Ukrainę. A gdy nie mogli, to potem wracali na Ukrainę. Część pozostała, a marsz 1920-21 r. to co to było? To była desperacka próba coś zrobić. Problemem jest to, że Ukraina o tym zapomniała. I problemem jest, że Ukraina dzisiaj, gdy pyta się o takich ludzi, jak Bezruczko, Zmijenko, Salski, to 99% obywateli Ukrainy nie wie o kim jest mowa. I w tym sensie to, co odbywa się w Gdańsku jest ważne dla Ukrainy. Czyli: ważne jest dla Polski, bo jest takie odczucie, że budowaliśmy coś, bo jest pewna wspólnota interesów, która była korzystna w swoim czasie i uratowała, pomogła, ale dla Ukrainy też: Przypomnijcie sobie o swoich synach!

(-)

Ukraina wiele o czym i wiele o kim powinna sobie przypomnieć. Można się usprawiedliwiać reżimem radzieckim, który przez dziesięciolecia przepisywał ukraińską historię na swój ład, ale już trzydzieści lat Ukraina jest niepodległa, więc trudno nadal zrzucać odpowiedzialność na przeszłość.

Nasz program dobiega końca, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze, bo dawno nie było tak pięknej pogody! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

11.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Międzyszkolny punkt nauczania języka ukraińskiego i religii przy Szkole Podstawowej numer 2 w Olsztynie prowadzi nabór uczniów do zerówki i pierwszej klasy na nadchodzący rok szkolny. W zeszłą sobotę w 30 rocznicę śmierci honorowego kanonika ojca Jewhena Uscickiego, wierni parafii greckokatolickiej św. Mikołaja z Bań Mazurskich udali się z pielgrzymką do Ornety, do miejsca pochówku swojego pierwszego proboszcza. Ambasadorzy Polski i Rumunii odwiedzą granicę administracyjną między Krymem i obwodem chersońskim. Zagrożenie ze strony Rosji to główny temat rozmów prezydentów krajów wschodniej flanki NATO. O tym opowiem dokładniej za chwilę w wydaniu informacyjnym po ukraińsku. Dzisiaj jest wtorek 11 maja. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Międzyszkolny punkt nauczania języka ukraińskiego i religii przy Szkole Podstawowej numer 2 w Olsztynie ogłasza nabór uczniów do zerówki i pierwszej klasy na kolejny rok szkolny. Dokumenty będą przyjmowane do 30 kwietnia 2021 roku, czyli do końca tego tygodnia. Na wszystkie pytania zainteresowanych rodziców odpowie nauczycielka języka ukraińskiego olsztyńskiego punktu nauczania Sylwia Pietnoczka:
Rekrutacja u nas trwa, jak najszybciej musimy zebrać te dzieci, wypełnić wszystkie dokumenty. Można zgłosić się właśnie do mnie, albo do szkoły naszej numer 2. Tam wypełniamy dokumenty.

-Trzeba tylko chcieć.

-Trzeba tylko chcieć. Tak zapraszamy wszystkich zainteresowanych, którzy chcą się uczyć języka ukraińskiego.

-Mówiliśmy kiedyś, że nauka z maleństwami jest złożona, bo trzeba je ciągle zachęcać, aktywować, nie wszyscy chcą się uczyć i nie można ich przestraszyć, a tu właśnie potrzebne są ciekawe metody nauczania. Jak sobie poradziłaś z nauczaniem na odległość z pierwszakami.
-Myślę, że moje zajęcia były ciekawe, bardzo często wysyłałam dzieciom różne zadanka na komputerze; oglądały bajki, uczyły się wierszy, bardziej osłuchiwały się z językiem ukraińskim; nie słyszały mojego głosu, ale gdzieś tam z You Tube, jakąś piosenkę,wierszyk inni nauczyciele z Ukrainy; bo bardzo mi pomogły różne nagrania właśnie z Ukrainy. Korzystałam z tego.
-A dodatki mobilne, jak abecadła różne.
-Też z tego korzystaliśmy, mam takie fajne abecadło śpiewane , dzieci bardzo je lubią, abecadło z myszką, więc myślę że były zadowolone, ja także bardzo byłam z nich zadowolona, bo poważnie podeszły do tej nauki; odrabiały, przygotowywały lekcje więc były naprawdę solidne, że tak powiem.
Punkt nauczania języka ukraińskiego i religii greckokatolickiej znajduje się w drugim budynku Szkoły Podstawowej numer 2 w Olsztynie przy ulicy Żołnierskiej 39. Po dodatkowe informacje zwracajcie się do parafii cerkwi greckokatolickiej w Olsztynie.

(-)
W zeszłą sobotę w 30 rocznicę śmierci honorowego kanonika ojca Jewhena Uscickiego, wierni parafii greckokatolickiej św. Mikołaja z Bań Mazurskich udali się z pielgrzymką do Ornety, do miejsca pochówku swojego pierwszego proboszcza, by wspomnieć go i jego duszpasterską opiekę modlitwą. Razem ze swoim duszpasterzem, ojcem Pawłem Staruchem zakonu Włodzimierza Wielkiego, parafianie z Bań Mazurskich na cmentarzu pomodlili się i zaśpiewali „Chrystus zmartwychwstał”. Na grobie położony świeże kwiaty i zapalono znicze. Wyjazd do Ornety nie był tylko uczczeniem pamięci zmarłego księdza, ale także okazją do dowiedzenia innych parafii greckokatolickich, w Ornecie, Godkowie i Bartoszycach.
(-)
Ambasadorzy Polski i Rumunii odwiedzą granicę administracyjną między Krymem i obwodem chersońskim. Zgodnie z informacją biura prasowego ambasady Polski na Ukrainie, ambasador na Ukrainie, Bartosz Cichocki i ambasador Rumunii na Ukrainie Kristian-Leon Curkanu odwiedzą dzisiaj granicę administracyjną między tymczasowo okupowanym Krymem i obwodem chersońskim. Wizyta odbędzie się w związku z przygotowaniami do szczytu „Platforma Krymska”, który odbędzie się w sierpniu. W Chersoniu ambasadorzy Polski i Rumunii spotkają się z gubernatorem obwodu chersońskiego Ołeksandrem Samojlenkiem. W obecności stałego przedstawiciela prezydenta Ukrainy w Autonomicznej Republice Krymu Antona Korynewycza, ambasador Bartosz Cichocki i Kristian-Leon Curkanu zapoznają się także z sytuacją na przejściach granicznych na granicy administracyjnej z tymczasowo okupowanym półwyspem: Kalanczak i Czaplynka. Później odbędzie się spotkanie z przedstawicielami Tatarów krymskich i przymusowymi przesiedleńcami z Krymu. Ambasador Bartosz Cichocki razem z konsulem generalnym RP w Odessie Katarzyną Sołek, w drugiej połowie dnia spotkają się z Polakami z obwodowego polskiego stowarzyszenia Polonia w Chersoniu i otworzą program „Polska policja” w bibliotece rejonowej w Chersoniu.
(-)
Zagrożenie ze strony Rosji to główny temat rozmów prezydentów krajów wschodniej flanki NATO. W stolicy Rumunii rozpoczęło się spotkanie podczas którego przywódcy państw ze środkowej i wschodniej Europy mają wypracować wspólne stanowisko na zaplanowany za miesiąc szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego.
(-)
Grupa nazwana “bukareszteńską dziewiątką” istnieje od sześciu lat. Powstała po aneksji Krymu przez Rosję i po rozpoczęciu konfliktu na wschodzie Ukrainy, gdy w odpowiedzi NATO rozpoczęło wzmacnianie bezpieczeństwa regionu.
(-)
Była to ostatnia informacja wydarzenia, więc dziękuję wam za uwagę i żegnam się do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

10.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w programie „Kamo hriadeszy” i od razu powiem, że dzisiaj rozmowa z naszym ekscelencją Arkadiuszem będzie długa. Będziemy rozmawiali o apostole Tomaszu – który powiem szczerze – jest mi bardzo bliski z tym jego niedowiarstwem. Zaczęłam od tego, o czym wspomniałam poprzednim razem, że my jako ludzie nie dorośliśmy jeszcze do tego poziomu, żeby wejść w taki dialog z Bogiem, jak powinniśmy. Bo cóż ten Tomasz? Ale żeby nie tracić czasu – od razu przechodzimy do rozmowy.

(-)

– Po pierwsze: Jezus wiele razy mówił, co się z nim stanie, że przez krótki czas nie będą Go widzieli, potem znowu do nich przyjdzie, bo zmartwychwstanie. I faktycznie tak było; przyszli uczniowie, a on mówi: „Dopóki nie zobaczę – nie uwierzę”. Wydaje mi się, że tu są dwie postawy: albo postawa dziecka, że „inni widzieli, a ja nie, a ja też chcę”, a druga postawa może być człowieka, który rozczarował się w życiu niejeden raz i o ile teraz stawka jest bardzo duża, nie chce rozczarować się po raz drugi; że powie: „Zmartwychwstał!”, a potem okaże się, że nie zmartwychwstał.
– Wczoraj obchodziliśmy Niedzielę Tomasza. To jest bardzo ciekawa pod względem treści niedziela. Czytamy fragment z Ewangelii św. Jana, gdzie mamy właśnie przedstawionego apostoła Tomasza, który przyjmuje takie bardzo dziwne zachowanie. Możemy być zszokowani tym, co on zaczyna mówić. Ten, który był z Jezusem, ten, który słyszał Jego słowa, słyszał też co Jezus zapowiedział; widział cuda, które uczynił Jezus Chrystus, a jednocześnie pokazuje, że naprawdę patrzy tak bardzo fizycznie, materialnie na postać Jezusa Chrystusa. Chce dotknąć Jego ran, bo inaczej nie uwierzy. Nie uwierzy nikomu. Dlaczego stawia takie pytania i ma takie wątpliwości? Myślę, że dla apostołów to był wielki szok. Oni byli jednocześnie zastraszeni. Byli z Jezusem, w którego byli wpatrzeni, było im z Nim bardzo przyjemnie; można powiedzieć, że cieszyli się Jego sławą, tym, że czynił cuda. Niektórzy myśleli nawet, że On doprowadzi do takiego przewrotu politycznego wtedy w kraju i doprowadzi do wyzwolenia Izraelitów. Tu widzimy coś dokładnie odwrotnego. Ta Ewangelia nam też to uświadamia. Jezus Chrystus przychodzi i mówi: „Pokój wam!”. Są to słowa, którymi Jezus chce odnowić w apostołach postawę nadziei. Można powiedzieć, że te słowa są synonimem nadziei. On nie chce, żeby mieli wątpliwości, ale że wszystko, o czym mówił – naprawdę spełniło się i wrócił do nich. Oczywiście, w innej postaci, ale jest razem z nimi. I tu zaprasza apostołów do tego, żeby wykazali się nadzieją i z tym szli w świat. Dalej – w tym fragmencie mamy też takie słowa; „Jak mnie posłał Ojciec, tal ja posyłam was”. Można powiedzieć, że to jest taki nakaz dla apostołów – żeby szli i odważnie przepowiadali Zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Czyli przepowiadali z nadzieją zmartwychwstania, że Jego nauka spełnia się i o tym powinniśmy mówić. I też Jezus daje narzędzie apostołom, bo w tej frazie On też mówi: „Komu odpuścicie, będzie odpuszczone. Komu nie odpuścicie – nie będzie odpuszczone”. Czyli Jezus pokazuje, że tym narzędziem jest ten element duchowy, czyli odpuszczenie grzechów. Od tego apostołowie mają rozpoczynać przepowiadanie zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Nie nakazuje im iść i walczyć o Niego, ale pokazuje, żeby szli i z duchem miłosierdzia przemawiali do ludzi. Ale tu rodzą się inne zapytania – jak my na co dzień rozumiemy te słowa? Czy faktycznie rozumiemy i doświadczamy tego Bożego miłosierdzia? Ono naprawdę pojawia się wtedy, gdy uświadamiamy sobie swój grzech. Jeśli stajemy w prawdzie, to wtedy możemy doświadczyć Bożego miłosierdzia i wtedy jest nam łatwiej zrozumieć czym jest Boża nauka. I te słowa, którymi przemawia do nas Chrystus: „Pokój wam!”, czy „Posyłam was, tak jak mnie posłał mój Ojciec”. I to jest wielkie zadanie dla nas. A postawa apostoła Tomasza? Myślę, że bliska jest każdemu z nas. Niejeden z nas na pewno stawiał sobie takie pytania: „Czy to wszystko jest prawdą? Jak ja mam rozumieć te słowa? Czy naprawdę to, co mówił Chrystus – było?” Tak mógł stawiać te pytania. I w tej osobie możemy siebie odnaleźć. I to jest taki przykład całej ludzkości – tego apostoła Tomasza – tych wszystkich sceptyków, tych wszystkich pesymistów, tych wszystkich, którzy uważają, że Bóg nie jest im potrzebny i w pewnym momencie oni chcą dowodu. Chcą materialnego dowodu: „Chcemy włożyć ręce w rany Jezusa i wtedy uwierzymy”.
– A i to nie zawsze jest prawdą, bo czasami włożą ręce, a i tak nie wierzą, bo mówią, że to niemożliwe.
– To są tacy ludzie, którzy ciągle chcą, żeby im udowadniać, że jest Bóg, a oni i tak będą to rozpatrywać, czy tak naprawdę mogło być, czy tu nie ma jakiegoś kłamstwa, jakiegoś oszustwa. I tu trzeba odnosić się do tego bardzo roztropnie, ale postawa apostoła Tomasza jest swego rodzaju symbolem takiej ludzkości, która przejawia pesymizm, sceptycyzm, która ciągle chce udowodnić, że może ta cała historia o Jezusie Chrystusie, to nieprawda, to kłamstwo, że chrześcijanie coś sobie wymyślili i chcą narzucić naukę innym, chcą zaprowadzić swoje przykazania, kościelne przykazania. I dlatego można powiedzieć, że dochodzi do takiego niezrozumienia, że Chrystus naprawdę przychodzi. I przeciwwagą do słów Tomasza są słowa: „Pokój wam!”. Można dopełnić dalej, co też znajdujemy: „Błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. I w tym jest to zaproszenie dla nas, żebyśmy byli tymi wierzącymi. Żebyśmy nie szukali na siłę dowodu, czy Bóg istnieje, czy nie istnieje, bo sądzę, że to wszystko, co mamy wokół nas – to jest dowodem na to, że Bóg istnieje. Możemy też odnaleźć wiele świadectw, które też świadczą o Bożym istnieniu, o Bożej mocy w świecie, dlatego bądźmy tymi wierzącymi, którzy każdego dnia starają się chwalić Pana Boga.

(-)

– Nawet ludzie, z którymi zdarzają się takie ponadnormatywne rzeczy, które nazywamy po prostu cudami – albo ktoś został uzdrowiony w sytuacji, gdy nie było żadnej nadziei, albo był w jakiejś niewoli i raptem też nie wiadomo jak ktoś go wyzwolił, a nie było takiej możliwości. Czyli ludzie, którzy może nawet nie wiedzą o istnieniu Boga, ale już duchowo są przygotowani, już są otwarci. To, o czym Ekscelencja mówił na początku: Pokój. Pokój w ludziach, czyli jakiś taki wewnętrzny spokój w duszy. I to, co mówi Jezus: „Bądźcie jak dzieci”, a dziecko jest takie ufne, czeka na coś, nie zna świata, ale wierzy. Natomiast – tak mi się wydaje, dlaczego trudno jest komuś uwierzyć – bo zwróćmy uwagę: dwóm uczniom, którzy szli do Emaus, Jezus się zjawił. Szedł z nimi, ale oni Go nie poznali, czyli miał już inne ciało. Oznacza to, że ciało… no, tak, trzeba o nie dbać, żeby dusza miała gdzie mieszkać, ale ono nie jest ważne. Ważny jest duch. I jeszcze inna sprawa: uczniowie rozbiegli się – tak jak było powiedziane: „Uderzcie pasterza, a owce się rozbiegną” i nawet najwierniejszy Piotr, który potem aż zapłakał, że stało się tak, jak Jezus powiedział – w ciągu jednej nocy trzy razy się wyrzekł, ale potem, już po zmartwychwstaniu, gdy zobaczył, że naprawdę Jezus jest, wszyscy (oprócz jednego) zginęli za Chrystusa. Czytałam kiedyś coś, co mi si,ę bardzo spodobało: gdyby to wszystko było kłamstwem, to czy za kłamstwo ludzie oddali by życie?
– W tych słowach: „Pokój wam” możemy odnaleźć coś bardzo ważnego. Chrystus przychodzi i rozumie, że u uczniów naprawdę zrodziły się wątpliwości, ale On chce ich pocieszyć, nie chce ich potępić za ich niewiarę, za ich odstępstwo, za ich wątpliwości i strach, nawet taki szok; szok od tego co się stało. I właśnie przychodzi ze słowami pocieszenia: „Pokój wam”. Nikomu nie wypomina, nikomu nie mówi, że nie byli przy tym pustym grobie, czy że się rozeszli, że nie przejawili odwagi, że byli zastraszeni, że siedzieli w domach, oczekiwali na to, co się będzie dalej działo. Nie. On przychodzi i mówi: „Pokój wam” i to jest też znak dla nas, jak sądzę, dzisiaj żebyśmy umieli wyznawać naszą wiarę, bo Chrystus przychodzi do nas i też do nas mówi te słowa: „Pokój wam”. Pociesza nas. To jest też przejaw wielkiej miłości Boga do nas – słabych ludzi, którym zdarza się różnie odnosić się do Pana Boga, a on przychodzi i nas pociesza, tymi prostymi słowami: „Pokój wam”.

(-)

– My czasami może nie tyli uniżamy się, ale uważamy: „Takich jak ja są miliardy. Ok, nie wszyscy są chrześcijanami, ale iluż jest tych chrześcijan! Czy Bóg faktycznie będzie zwracał uwagę na mnie jedną, na mnie jednego? Gdy jest wielu takich, którzy być może bardziej Go potrzebują? I właśnie trudno jest uwierzyć, że właśnie konkretnie mnie Jezus kocha i chce zbawić.
– Bóg chce, żeby wszyscy ludzie przyszli do Królestwa Niebieskiego, żeby wszyscy otrzymali zbawieni. On nie chce o nikim zapomnieć i dlatego w różny sposób przychodzi do nas. Oczywiście tu jest pytanie do nas – na ile my jesteśmy otwarci na to Boże zaproszenie, czy my faktycznie chcemy z Bogiem współpracować, czy odrzucamy Jego słowo, bo wiemy lepiej i sami sobie wyobrażamy jaki ten Bóg jest i wyobrażamy sobie swoją historię Jezusa Chrystusa, tu trzeba podchodzić do tego bardzo ostrożnie i roztropnie, bo Bóg naprawdę kocha każdego człowieka i chce, żeby każdy człowiek znalazł miejsce w Królestwie Niebieskim. Sam Jezus powiedział: „Odchodzę, żeby też przygotować miejsce dla was i gdy przygotuję, wtedy wszystkich was wezmę do siebie”. To też są słowa, w które powinniśmy się wsłuchać i uwierzyć, że skoro Chrystus naprawdę tak powiedział, to tak też będzie w naszym życiu. Tylko umiejmy okazywać tę współpracę z Panem Bogiem. Nie odrzucajmy tego, do czego Bóg nas zaprasza. Nie nam sądzić, czy mamy 24 godziny na dobę modlić się, czy może wystarczy chociaż 3-2 godziny w ciągu dnia w jakiejś formie wysławiać Boga, a może wystarczy tylko pół godziny i to też będzie nam zaliczone, że przeznaczamy swój czas dnia także na chwałę Pana Boga. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żebyśmy nie odrzucali Boga, żebyśmy znajdowali czas na taką rozmowę. Tak jak każdy umie i czuje się zaproszony do tego, żeby się pomodlić. Żeby stanąć i w ciszy też wysłuchać co Bóg chce mi powiedzieć. A może w tej ciszy usłyszymy ten głos Pana Boga: „Pokój tobie”.
– Nie powinnam mówić osobiście, bo nie jestem żadnym przykładem, nie będę oszukiwać – nie przeznaczam dwóch godzin na modlitwę każdego dnia. Rano i wieczorem – to normalne, ale w ciągu dnia nawet nie mogę powiedzieć ile razy albo pytam o coś Jezusa, albo myślę, czy On by to zaaprobował, czy to by Mu się podobało? Czy może by mnie skrytykował? I powiem ekscelencji, że właśnie to pozwala mi zachowywać jakiś taki spokój wewnętrzny. Tak jakby On faktycznie był gdzieś blisko obok mnie. (jch/bsc)

10.05.2021 – godz. 10.50  (opis do dźwięku)

W zeszła sobotę 8 maja 2021 w wieku 86 lat zmarł Emilian Hałuszka ojciec ojca mitrata Bohdana Hałuszki, protosyncellusa eparchi wrocławsko-koszalińskiej i ojca Jana Hałuszki –  protosyncellusa eparchii olsztynsko-gdańskiej, proboszcza olsztyńskiej parafii greckokatolickiej. Wczoraj w Gdańsku otwarto skwer imienia ukraińskiego generała Marka Bezruczki, dowódcy VI siczowej dywizji strzeleckiej armii URL, który w 1920 roku pod Zamościem powstrzymał natarcie armii bolszewickiej. Prezydenci Polski i Ukrainy podpisali wspólną deklarację. Galeria Domu Ukraińskiego w Warszawie „Dom” zaprasza na wernisaż wspólnej wystawy ukraińskich artystek  New Femininity. Co nowego w nowej kobiecości? Na antenie ukraiński program informacyjny. Dzisiaj jest poniedziałek 10 maja. Z wami jest Hanna Wasilewska.
(-)
W zeszła sobotę 8 maja 2021 w wieku 86 lat zmarł Emilian Hałuszka ojciec ojca mitrata Bohdana Hałuszki, protosyncellusa eparchi wrocławsko-koszalińskiej i ojca Jana Hałuszki –  protosyncellusa eparchii olsztynsko-gdańskiej, proboszcza olsztyńskiej parafii greckokatolickiej. Świętej Pamięci Emilian Hałuszka urodził się 20 maja 1934 roku we wsi Huta-Poruby na Zakerzoniu w gminie Nozdrzec w województwie podkarpackim w rodzinie Andrija i Marii. W wieku 15 lat został przesiedlony w związku z Akcją Wisła, razem z rodziną pod Pasłęk do wsi Wójtowizna. Pracował na roli. Ożenił się z Julią Hubacz, która wydała na świat sześcioro dzieci. Owdowiał i ożenił się ponownie z Marią Kalisz. Doczekał się jedenaściorga wnuków i czwórki prawnuków. Zmarł w wieku 86 lat. Uroczystości pogrzebowe świętej pamięci Emiliana Haluszki odbędą się w Pasłęku jutro. Pożegnać się z nieboszczykiem można będzie w cerkwi Narodzenia Przenajświętszej Bogarodzicy w Pasłęku od 10:00. Nabożeństwo pogrzebowe rozpocznie się o 13:00. Po nabożeństwie, któremu przewodniczyć będzie władyka olsztyńsko-gdański, kir Arkadiusz Trochanowski, Emilian Hałuszka pochowany zostanie na cmentarzu w Zielonce Pasłęckiej.
(-)
Wczoraj w Gdańsku otwarto skwer imienia ukraińskiego generała Marka Bezruczki, dowódcy VI siczowej dywizji strzeleckiej armii URL, który w 1920 roku pod Zamościem powstrzymał natarcie armii bolszewickiej, która kierowała się na zachód w celu podbicia Europy. Zeszłoroczna decyzja władz miejskich Gdańska o nadaniu imienia Marka Bezruczki jest dobrym gestem związanym z uczczeniem jego zasług. Otwarcie skweru imienia Bezruczki, 9 maja, jest szczególnie symboliczne, bo w tym miesiącu, ponad 100 lat temu, połączone siły wojskowe armii URL i Wojska Polskiego zadały pierwszy decydujący cios Armii Czerwonej pod Kijowem, a zwycięstwo 9 maja uczczono paradą wojskową na kijowskim Chreszczatyku. „Dziękujemy wszystkim, którzy przyłączyli się do realizacji tej ważnej inicjatywy, a szczególnie prezydent Gdańska. Pani Aleksandrze Dulkiewicz, przewodniczącej rady miejskiej, pani Agnieszce Owczarzak i radnym oraz konsulowi Ukrainy w Gdańsku Lwu Zacharczyszynowi” – czytamy na stronie Ambasady Ukrainy w Polsce.
(-)
Prezydenci Polski i Ukrainy, Andrzej Duda i Wołodymyr Zełeński podpisali deklarację poświęconą proeuropejskim pragnieniom Ukrainy. Opublikowano ją z okazji Dnia Europy, który obchodzony jest 9 maja.
(-)
Na koniec wiadomości kulturalne. Galeria Domu Ukraińskiego w Warszawie „Dom” zaprasza na wernisaż wspólnej wystawy ukraińskich artystek  New Femininity. Co nowego w nowej kobiecości? Feminizm, kobiecość i dyskurs nowego. Wydarzenie odbędzie się w ramach Nocy Muzeów 2021. Dzisiaj pojęcie kobiecości nabiera nowych znaczeń i odcieni. Coraz częściej rozumie się ją jak coś płynnego, co wychodzi poza granice płci. Jednocześnie, gdy ultrafeministyczna estetyka przenika na platformy cyfrowe takie jak Instagram i TikTok, widzimy, że pozycjonowanie siebie jako kobiety może oznaczać demonstrację siły i indywidualności, a nie tylko delikatności.  Wystawa New Feminity skupia się na historiach kobiet, na tym jak identyfikując siebie jako kobiety, artystki wyobrażają sobie dzisiaj kobiecość. W wystawie wezmą udział: Marta Romankiw, Bożena Kusznir, Hanna Szumska, Switłana Korowaj, Iwanna Berczak, Nika Harhol. Wernisaż wystawy odbędzie się 15 maja, początek o godzinie 18:00. Wydarzeni potrwa do 15 czerwca.
(-)
Informacja ta kończy nasze wydanie. Na koniec tradycyjnie zabrzmi ukraińska piosenka. A ja już żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.

09.05.2021 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska. Święta wielkanocne jeszcze trwają, więc będzie okazja posmakować paski i otrzymać w prezencie pisankę. Szczególnie przyjemnie jest kiedy po świętach zostaje coś unikalnego, co warto zachować dla przyszłych pokoleń. Na przykład łemkowska pisanka od Anny Faranczuk.
Z Łemkowszczyzny do Lubży, a stąd na Warmię i Mazury. Taka jest życiowa droga Łemkini, obecnie olsztynianki Anny Faranczuk. Pani Ania pasjonuje się pisankarstwem w tradycji łemkowskiej. Właśnie w łemkowskim koszyku wielkanocnym zgodnie z tradycją były tylko ładne, kolorowe pisanki; paski do koszyka nie wkładano – dzieli się wspomnieniami Anna Faranczuk:

– Moja mama opowiadała, że paskę trzeba było taką wielką upiec, że czasami trzeba było i piec rozebrać, żeby ją z pieca wyjąć. Im większa, tym lepsza. I w chustce na plecach nieśli do cerkwi. Tak wielkie były.

– Taka była ciężka. Mało tego, że nie mieściła się w koszu, nawet na plecach nieśli mężczyźni. Czyli paskę niósł gospodarz do cerkwi, gospodyni niosła pisanki. Tak u Łemków było, prawda?

– Tak. Właśnie moja mama tak opowiadała. Jeszcze się każdy licytował kto ma większą.

(-)

Kiedyś Łemkowie farbowali pisanki tylko na jaskrawe kolory, na czarny – nigdy. Po wysiedleniu z Łemkowszczyzny zaczęli wykorzystywać czarny kolor. Na pewno bardzo trudno było świętować Wielkanoc w nowym miejscu, dlatego nawet takie światłe święto nie mogło być takie radosne, jak dawniej. I tradycje po wysiedleniu zapominały się i gubiły – skarży się pani Ania:

– U nas wiele rzeczy się zatraciło właśnie przez wysiedlenie. Gdy ludzie zostali wysiedleni do wsi i jeszcze po 9-10 rodzin w jednej wsi, nie wolno było więcej. Nie wolno było ani rozmawiać po swojemu, ani nic i bardzo dużo ludzi się zatraciło. U nas tam w Lubży było tylko kilka rodzin i nie było szansy nawet na jakieś kultywowanie. Można powiedzieć, że się zasymilowali, a może nie aż tak, ale byli zastraszeni. Wielu rzeczy nie robiono tylko dlatego, że się bali. Może dlatego wiele takich tradycji przed świętami to się zatraciło.

(-)

Obecnie potomkowie Łemków zbierają po okruchach tradycje dziadków-pradziadków, więc łemkowska pisanka przywraca sobie honorowe miejsce w koszyku wielkanocnym. Jak ją napisać, jaki kolor wybrać? Kiedyś to wszystko miało duże znaczenie.

– Czerwoną dawało się komuś, kogo się kochało, lubiło; dla kogoś ważnego – w ten sposób. A wielu ludzi teraz kupuje po to, żeby mieć w koszyczku, na stole położyć. To już trochę inaczej wygląda.

– To znaczy, kiedyś, w dawnych czasach u Łemków uważano, że właśnie dziewczęta, które nie są jeszcze zamężne, piszą te pisanki i która ma najładniej napisaną, to ta dziewczyna będzie najlepszą gospodynią.

– Tak, ma wtedy szansę wyjść za mąż jeszcze tego roku, która pisanka będzie najlepsza. Czasami, gdy byłam jeszcze mała, jeździłam do Przemkowa, tam jest więcej mojej rodziny, w ogóle tam więcej Łemków mieszka no i tam było tak właśnie przed Wielkanocą, że każdy, gdy szedł z koszykiem do cerkwi, to każdy każdemu zaglądał do koszyka kto jakie ma pisanki. To było tak jak pierwszy konkurs pisanek wtedy w koszyczku. Teraz to już i chińskie, i naklejki, i już inaczej się podchodzi w ogóle do malowania pisanek do koszyczka.

– Po Wielkanocy Ukraińcy mają hajiwky, śpiewają piosenki wokół cerkwi, a ot Łemkowie takiej tradycji nie mają, chociaż łemkowska muzyka to oddzielny temat do rozmowy. Natomiast było dużo różnych zabaw. Czy pani może coś z dzieciństwa pamięta, przypomina sobie?

– Kiedyś to było tłuczenie pisanek – która więcej wytrzyma; taka tradycyjna bitwa. Tak jak kiedyś mój kuzyn znalazł kamień i kamień pomalował jak pisankę. I wygrał wszystkie bitwy.

– Tak zażartował.

– Tak sobie zażartował.
(-)
Ukraińcy Warmii i Mazur pamiętają kim są i skąd, bo 74 rocznicę Akcji Wisła też obchodzą. W olsztyńskiej katedrze odprawiono nabożeństwo za ofiary Akcji Wisła w minioną środę, a na końcu kwietnia, w dzień rocznicy odbyła się dyskusja „Operacja Akcja Wisła, przymusowa deportacja Ukraińców z terenów Zakerzonia” w 74 rocznicę w ciągu dwóch godzin historycy, politycy i działacze społeczni próbowali odpowiedzieć na pytanie – czym naprawdę była Akcja Wisła. Swoim zdaniem podzielił się jeden z uczestników dyskusji, profesor oddział Nowożytnej Historii Polski UG, współpracownik gdańskiego oddziału IPN Igor Hałagida:
Jeśli chodzi o Akcję Wisła bezsprzecznie to była zbrodnia, a także próba realizacji wielkiej inżynierii społecznej, prawda, bo w Polsce ostatnio, a w ostatnich latach coraz częściej kladzie się akcent na wojskowy aspekt Akcji Wisła, czyli pokonanie ukraińskiego podziemia. Ja się z tym nie zgadzam, bo walka z oddziałami UPA wcześniej czy później by się zakończyła i i dlatego nie trzeba było wysiedlać 140 tysięcy cywilów. Trzeba też zaznaczyć, że ostatnie wysiedlenia pod kodową nazwą Akcja Wisła prowadzone były jeszcze wiosną 1952 roku, czyli 3 lata po Akcji Wisła, kiedy wysiedlano pojedynczych Ukraińców, ale także Polaków z Chełmszczyzny, czy Łemków z zachodnich wsiach, których nie wysiedlono w 1947 roku. Kiedy mówimy o Akcji Wisła to ja bym nie mówił o wysiedleniach, ale pamiętajmy, że nieodzowną częścią Akcji Wisła jest nie tylko samo przesiedlenie, ale warunki, w których znaleźli się przesiedleni. Musimy pamiętać jak wyglądało przesiedlenie, że rozdzielało się rodziny, że niektóre były osiedlane na Pomorzu, inne jechały na Mazury, do Prus, inne na Śląsk; był zakaz używania języka ukraińskiego, nie pozwalano na greckokatolickie nabożeństwa, prawosławne w ogóle były ograniczone. W ogóle z ogólnej przestrzeni usunięto także sam termin „Ukrainiec”. W oficjalnych dokumentach używało się określenia „przesiedlony podczas akcji W/Akcji Wisła”. Termin Ukrainiec stał się tożsamy z terminem bandyta, przestępca, zły człowiek. To wszystko pokazuje na czym polegała Akcja Wisła i na czym polegał ten termin użyty w jednym z dokumentów, że Akcja Wisła to próba ostatecznego rozwiązania ukraińskiej sprawy w Polsce.
Zbrodnia pod nazwą Akcja Wisła dotąd nie został prawnie oceniona. Jest jedynie odezwa polskiego Senatu, która nie zawiera w sobie prawnej oceny. Profesor oddziału najnowszej historii Polski UG Igor Hałagida uważa, że Akcji Wisła nie można uważać za ludobójstwo, tak jak stwierdzają niektórzy historycy, natomiast zbrodnia bez wątpliwości powinna zostać nazwana etnobójstwem:
Nie jestem prawnikiem, ale nie użyłbym terminu ludobójstwo, który powiązany jest z fizyczną eliminacją danej grupy. Warto wspomnieć, że jest taki termin, który używany jest nie w świecie prawnym, ale bardziej w socjologii czy kulturologii, etnobójstwo, po polsku kulturowe ludobójstwo, kiedy tworzy się warunki, że jakaś grupa etniczna traci swoją kulturę i prędzej czy później przestaje istnieć. Także ten termin by akurat dobrze pasował. Tak jak są poważne kontrowersje jeśli chodzi o używanie terminu ludobójstwo, tak nie ma wątpliwości, że Akcja Wisła była zbrodnią, a także zbrodnią przeciwko ludzkości, które nie podlega przedawnieniu.
Tysiące złamanych losów i setki śmierci. Tak można krótko opisać skutki więzienia w obozie pracy w Jaworznie. Mówiąc o Akcji Wisła, pierwsze co wspominają świadkowie to Jaworzno:
Symbolem Akcji Wisła jest obóz koncentracyjny w Jaworznie, warto wspomnieć, że to była filia obozu w Auschwitz, który Niemcy stworzyli w czasie II wojny światowej i jest swego rodzaju paradoksem, że te budynki obozu, które powstały w tym strasznym niemieckim nazistowskim systemie, w kilka miesięcy po zakończeniu wojny zaczęły się zapełniać nowymi więźniami, to byli abo niemieccy jeńcy, albo później polskie podziemie, ludzie których komuniści uważali za swoich przeciwników, natomiast w 1947 roku był stworzony specjalny podobóz dla Ukraińców, on istniał do początku 1949; uwięziono ponad 3 tysiące osób, w tym i kobiety i dzieci; przy czym ten podobóz nazywał się oficjalnie Centralny Obóz Pracy Jaworzno. Więźniów zbierano tam nie po to, żeby wykorzystywać do jakiejś pracy; trzymano ich tam dniami i miesiącami, zabierano na śledztwo by przy pomocy katowań dowiedzieć się czy dany człowiek wie coś o podziemiu, albo żeby przyznał się do udziały, współpracy z ukraińskim podziemiem. Od głodu i katowań zginęło wtedy 162 osoby, wśród nich kobiety czy dzieci, które też tam zmarły.

W okresie powojennym było wiele marginalnych wspólnot, członkowie których znaleźli się w obozach z powodu donosów „życzliwych”. W Jaworznie takich nie brakowało, natomiast trafiali tu głównie:
Większość uwiezionych w Jaworznie to ukraińscy chłopi, którzy trafiali tam przypadkowo. Często powodem był ukraiński modlitewnik, czy złość sąsiada, często byli to ludzie przypadkowi. Poza tym do obozu trafiła także ukraińska inteligencja, która zachowała się na tych terytoriach: w tym 22 greckokatolickich i 6 prawosławnych księży, którzy trafili tam właśnie jako przedstawiciele ukraińskiej inteligencji, ukraińskiego duchowieństwa. Oni także podlegali temu taborowemu reżimowi, który był, warto powiedzieć wzorowany na niemieckich obozach koncentracyjnych. Więźniowie byli podzieleni na baraki, reaktywowano można powiedzieć, funkcję kapo, które działało w niemieckich obozach koncentracyjnych, niektórzy więźniowie za lepsze jedzenie, czy jakieś ulgi byli wykorzystywani do tego, żeby katować czy pilnować swoich współwięźniów. Więźniowie, którzy zmarli, byli chowani w lesie za obozem, w tym miejscu gdzie stoi teraz pomnik, ten pomnik oznacza miejsce, las w którym byli pochowani, same mogiły nie zostały odnalezione i nie są oznaczone. Jeśli chodzi o obóz Jaworzno i Akcję Wisła, to myślę, że nie można zapomnieć co zrobił [Jewhen Musiło] w latach [90] XX wieku. On pierwszy zaczął badać dokumenty i zbierać informacje świadków. Obecnie Jewhen zakończył i jest w druku wielka książka, chyba w 2 tomach właśnie o obozie Jaworznie, gdzie będą i dokumenty i badania, a przede wszystkim biogramy ludzi, którzy tam zaginęli.
Obecnie Ukraińskie Towarzystwo Historyczne w Polsce przy wsparciu ZUwP i innych ukraińskich organizacji pracuje nad realizacją projektu „Żywi w naszej pamięci – wirtualna nekropolia w Polsce”. Organizatorzy zwracają się do wszystkich, którym nieobojętny jest los córek i synów narodu ukraińskiego, o wsparcie realizacji projektu. Realizacja projektu oświatowego da możliwość znalezienia miejsca pochówku danej osoby i otrzymania o niej podstawowych informacji. Tym sposobem przywrócimy do świadomości znaczną liczbę ludzi, którzy mają swój niezaprzeczalny wkład w ukraińską kulturę i historię.
Jeśli chcecie zachować pamięć o Ukraińcach, którzy spoczęli w polskiej ziemi, pytajcie w miejscowych oddziałach ZUwP jak wesprzeć projekt.

(-)
Minęło 74 lata, a język ukraiński dotąd brzmi na Warmii i Mazurach. Głównymi ośrodkami ukraińskiej oświaty w Polsce są międzyszkolne punkty nauczania języka ukraińskiego i szkoły z ukraińskim językiem nauczania dla dzieci mniejszości. Nadzieja Ortyńska już ponad 20 lat pracuje jako nauczycielka języka ukraińskiego na Warmii i Mazurach. Uczy w punktach nauczania i w Szkole Podstawowej z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim. Przewaga szkoły nie potrzebuje oddzielnych wyjaśnień bo:

-Dziecko wchodzi od razu w ukraiństwo, czuje się dobrze, widzi, słyszy wokół język ukraiński. Klasy są niewielkie. Można powiedzieć to jest indywidualizacja nauczania. Tam każde dziecko, nawet które ma trudności w nauczaniu, do niej jest bardzo indywidualne podejście. Każde dziecko może rozwinąć swoje zdolności. Można je zobaczyć. Naprawdę w punkcie nauczania bardzo staramy się, staramy się przekazać to dzieciom, ale w ukraińskiej szkole wygląda to inaczej.

-W punktach nauczania języka ukraińskiego grupy są w różnym wieku. Bardzo trudno dostosować się do dzieci w różnym wieku. Od małych do starszych dzieci. A tu w jednej klasie wszyscy w jednym wieku. Rówieśnicy.

-Oczywiście. I to wielki problem. Bo jest tak, że w jednej grupie są dzieci w wieku od 1 do 7 klasy. Tak nawet teraz bywa. Naszych dzieci jest teraz coraz mniej. Inaczej wygląda jakość takiego nauczania. Trzeba dostosować. Inaczej wygląda praca nauczyciela, który musi dostosować do każdego wieku materiały, które ma zaprezentować w szkole, więc to naprawdę wielki problem.

Większość międzyszkolnych punktów nauczania działa po zajęciach szkolnych. To największy problem dla nauczycieli, którzy zmuszeni są zainteresować zmęczone dzieci. Zadanie nie jest łatwe. W Kandytach u Toprynach język ukraiński włączony jest do ogólnego planu lekcji.
W punkcie nauczania w Kandytach, a tak samo i Topryny, bo to jest filia mamy lekcje języka ukraińskiego na końcu planu. To 1-2-3 klasa; tp 5-6-7 lekcja może być, a starsi 8-9 lekcja. To jest bardzo dobrze; to jest związane z tym, że dzieci mają autobus. Autobus przyjeżdża i po tej lekcji te dzieci zabiera.
Problemów i przeszkód w nauczaniu języka ojczystego nie odczuwa – byłoby życzenie – przekonuje Nadzieja Ortyńska. Nawet podręczników i wyposażenia dydaktycznego nie brakuje.

Muszę powiedzieć, że nie mam takiego problemu. Moja klasa wygląda jak pisanka w punkcie nauczania. Mam bardzo dużo… i jak przyjeżdża delegacja do nas do gminy, to jak przychodzą do szkoły, to mówią – o, trafiliśmy na Ukrainę – podręczniki, ja to wszystko przywoziłam, przez te lata nagromadziłam. Nie mam żadnych problemów. Nawet się dzielę. Mam ładne ławki, meble, telewizor, nowy komputer, tablice interaktywną.

-Ma pani i w szkole, i w punkcie takie samo wyposażenie.
-Tak, no w szkole ukraińskiej to tym bardziej.

-Jak przygotowywała się pani do powrotu do nauczana stacjonarnego, czy się pani z tego cieszy.

-Dzieci bardzo się cieszą i mówią – o jak dobrze, bo spróbujemy paski – a dzieci to dzieci, są bardzo szczere. Pokazują swój stosunek, swoje zainteresowanie. Dziecko to taka plastelina, którą można kształtować; pokazać miłość, tę kulturę. Mam też wielu uczniów z polskich rodzin, które ne mają ukraińskich korzeni; i myślę, że te dzieci w przyszłości, nawet jeśli nie będą miały okazji rozmawiać, czy być między Ukraińcami, ale będą szanować, rozumieć, i znać naszą kulturę. To jest dla mnie bardzo ważne, żeby im pokazać właśnie nas Ukraińców jako mądrych, dobrych, zdolnych ludzi.

[muzyka]
Ja chcę powiedzieć, że mało tego, że jest wysoka jakość nauczania, wielka punktacja ósmych klas, zdawalność matury. Rozwijają tam zainteresowania, jest wiele przedmiotowych konkursów, uczniowie zdobywają miejsca w olimpiadach, są wyjazdy na Ukrainę. Jest wiele ze strony kulturalnej, uczą w różnych zespołach, ale najważniejsze to miejsce, gdzie rodzi się przyjaźń na całe życie. Gdzie formuje się światopogląd młodych luzie. Gdzie uczy się nie tylko kultury, ale i miłości do ojczystego, ale więcej, rodzą się fundamenty dla ukraińskich rodzin. I to mogę powiedzieć z własnego doświadczenia. I mój syn i córka mają drugie połówki właśnie spośród absolwentów liceum ukraińskiego, więc wszystkich zachęcam, bo to co będziecie mieć w tym liceum, tego nie znajdziecie w żadnym innym… tu spotykają się dzieci z Ukrainy i z Polski. Zachęcam przychodzić. Od 1 klasy do liceum.

A dla kogo do szkoły jest już zbyt późni, zapraszam na lekcję języka ukraińskiego:
[lekcja języka ukraińskiego]
I jeszcze kilka przyjemnych minut spędzimy razem do muzyki od Romana Bodnara:
[muzyka]
Tym kończymy nasz program. Przygotowali go Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do radioodbiorników za tydzień. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

08.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, 8 maja, w spokojne sobotnie przedpołudnie na falach Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Tak wypadło w tym roku, że w dniu beztroskim, jakim powinna być sobota po całym tygodniu pracy, mamy kilka smutnych i poważnych rocznic. Ale na koniec będzie już przyjemnie, obiecuję.
(-)

8 maja na Ukrainie obchodzony jest Dzień Pamięci i Pojednania. W 1945 r. na przedmieściach Berlina Karlshorst przedstawiciele dowództwa niemieckiego na czele z feldmarszałkiem Keitelem po raz drugi podpisali akt bezwarunkowej kapitulacji zbrojnych sił Niemiec. Akt wszedł w życie o godz. 23.01.

(-)

1709 r. rosyjskie wojsko zrujnowało Zaporoską Sicz. Rząd cara Piotra I traktował Zaporoską Sicz jako jeden z ośrodków walki wyzwoleńczej narodu ukraińskiego. Po przejściu na stronę Szwedów hetmana Iwana Mazepy i części straszyzny kozackiej pod dowództwem koszowego atamana Kostia Hordijenki, rząd carski oskarżył całe kozactwo zaporoskie o zdradę. Na rozkaz rządu carskiego Zaporoską Sicz zrujnowało wojsko pod dowództwem pułkownika Jakowlewa.

(-)

1984. zmarł Borys Antonenko-Dawydowycz, ukraiński pisarz, tłumacz literatury, badacz problemów rozwoju i kultury języka ukraińskiego; znany z tego, że walczył o kulturę. Autor m.in. powieści „Błękitny chaber”, „Śmierć”, „Pieczęć”, zbioru opowiadań „Lokomotywa cz.273”, powieści „Za zasłoną” i innych. Ofiara terroru stalinowskiego. Po pierwszej sfałszowanej sprawie skazany został na śmierć, najwyższy wymiar kary zamieniono na 10 lat GUŁAG-u; nie uznał swojej winy. W następnej sprawie został skazany na dożywotnie zesłanie.

(-)

A życie toczy się niezależnie od wydarzeń. Ida, Nika i Mark dzisiaj mają swoje święto, tak samo jak i urodzeni 8 maja. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Nigdy więcej! Pod takim hasłem 8 maja w 76-tą rocznicę zakończenia II Wojny Światowej w Europie Światowy Kongres Ukraińców – w skład którego wchodzi też Związek Ukraińców w Polsce – wraz ze społecznością międzynarodową czci pamięć milionów ofiar i składa hołd w wiecznej podzięce tym, kto oddał życie za wolny świat. II Wojna Światowa, która rozpoczęła się w 1939 r. od nazistowsko-radzieckiej napaści i podziału Polski, stała się najokrutniejszą wojną w historii ludzkości. Jej ceny nie da się ustalić. W samej Ukrainie kosztowała ona życie 8 milionów ludzi, ponad 2 miliony zostało przymusowo wywiezionych – czytamy w odezwie ŚKU. Dzisiaj oddajemy cześć milionom Ukrainek i Ukraińców, którzy odważnie walczyli w II Wojnie Światowej, w tym ponad 250 tysiącom Ukraińców, którzy służyli w zbrojnych siłach Polski, Francji, W. Brytanii, USA, Kanady. Mamy wieczny dług wobec nich.

Znalazłszy się między totalitarnymi i śmiercionośnymi imperiami Hitlera i Stalina, naród ukraiński mężnie walczył z obydwoma reżimami okiupacyjnymi. Zakończenie II Wojny Światowej nie przyniosło pokoju i wolności Ukrainie. Natomiast stalinowski Związek Radziecki przyniósł ucisk i tyranię Ukrainie i wielu innym zniewolonym narodom Europy Wschodniej.

Dzisiaj naród ukraiński znowu zmuszony jest walczyć o swoją ziemię i wolność, podczas gdy Rosja stara się podporządkować ją władzy imperialnej. Rosja, dzisiejszy agresor, wykorzystuje symbole II Wojny Światowej dla usprawiedliwienia i gloryfikowania okupacji Krymu i ataku na ukraiński Donbas.
Takie oświadczenie opublikował ŚKU w przeddzień rocznicy zakończenia II Wojny Światowej.

(-)

W innych okolicznościach my, dziennikarze, bylibyśmy w różnych miejscach, żeby relacjonować wam różne uroczystości, jednak w tym roku jest to niemożliwe, bowiem i uroczystości są bardzo ograniczone ze względu na obostrzenia sanitarne. Ale trudno jest usiedzieć w miejscu. Wszystkim nam pracuje się trudno, potwierdza to też moja koleżanka z Radia Rzeszów, Ola Hałabud:

– Mogę powiedzieć – ciężko. Ciężko z tego powodu, że nie mamy bezpośredniego kontaktu z ludźmi, z naszymi słuchaczami, ale można powiedzieć, że idzie już ku lepszemu i powoli zaczynamy wychodzić poza mury naszego radia, naszego budynku. Ja osobiście w większości pracuję przez telefon, nagrywamy przez telefon. Ale na przykład były warsztaty przed Wielkanocą; warsztaty pisania pisanek, to pojechałam, tak! Pojechałam, oczywiście z maską na twarzy i rozmawiałam zarówno z dziećmi jak i z prowadzącymi, bo te warsztaty odbywały się w Narodnym Domu w Przemyślu. Nie ma za dużo takich imprez, na które mogłabym pojechać.

– A ty sama pisankę napisałaś?

– Nie, ja sama pisanki nie napisałam, ale patrzyłam jak dzieci sobie pisały, jak pokazywano im te pisanki, jak te pisanki pisać.

– Kto ich uczył?

– To robili instruktorzy. Ja dawno już nie pisałam pisanki muszę powiedzieć. Chociaż może by się i chciało.

– A jeśli chodzi o pisanie: uczono ich pisania co się komu podoba, czy może z konkretnego regionu?

– Nie, oni mieli takie książeczki, w których były pokazane pisanki z różnych regionów i dzieci wybierały sobie wzór, który im się spodobał. Wtedy nanosiły go na jajeczko, już specjalnie przygotowane i malowały sobie, woskiem oczywiście. Najpierw pisały, a potem już farbowały. I tak robiły pisaneczki.

– A czy była legenda wyjaśniająca symbolikę?

– Nie. Nie było legendy, natomiast powiem ci, że na święta wielkanocne, jak robiłam taką ukraińską audycję świąteczną i rozmawiałam z regionalistką można też tak powiedzieć, bo ona bardzo się tym interesuje – Maryna Jaros z Sanoka, więc ona mi bardzo ładnie opowiedziała o symbolice wzorów na pisance. Tak samo podobna symbolika jest na wyszywance ukraińskiej. I taka sama symbolika przenoszona jest na jajeczko, na pisankę. Te same kolory, co oznaczają: zieleń – radość, nadzieję; czarny – to nie jest kolor smutku!

– To dostojny.

– Tak. To jest kolor naszej ukraińskiej ziemi, czarnoziemu! Kolor naszej ziemi, która rodzi. Żółty kolor to kolor żyta, pszenicy i słońca. Tak że to jest ciekawe!

(-)

Takie jeszcze wielkanocne informacje przed Niedzielą Niewiernego Tomasza przekazała nam dziennikarka Radia Rzeszów Ola Hałabud. I w takim jeszcze świątecznym nastroju już się pożegnamy; była z wami Jarosława Chrunik. Światły Tydzień w naszej audycji zakończymy tradycyjnymi „hajiwkami”, które są nieodzownym elementem świętowania ukraińskiej Wielkanocy. Usłyszymy się w poniedziałkowy wieczór, więc życzę wam udanego i ciepłego weekendu, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

07.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Ukraińskie szkoła na Warmii i Mazurach dają regionowi wielką przewagę. Młode pokolenie etnicznych Ukraińców ma tu szansę powrócić do korzeni zagłębiając się w atmosferę ukraiństwa. Czemu ważne jest to dla mniejszości ukraińskiej i jak wygląda proces nauczania w szkole ukraińskiej w Górowie Iławeckim opowie nauczycielka języka ukraińskiego Nadzieja Ortyńska. W programie „Od A do Z” jest z wami Hanna Wasilewska. Zaczynamy.
(-)
Głównymi ośrodkami ukraińskiej oświaty w Polsce są międzyszkolne punkty nauczania języka ukraińskiego i szkoły z ukraińskim językiem nauczania dla dzieci mniejszości. Nadzieja Ortyńska już ponad 20 lat pracuje jako nauczycielka języka ukraińskiego na Warmii i Mazurach. Uczy w punktach nauczania i w Szkole Podstawowej z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim. Przewaga szkoły nie potrzebuje oddzielnych wyjaśnień bo:

-Dziecko wchodzi od razu w ukraiństwo, czuje się dobrze, widzi, słyszy wokół język ukraiński. Klasy są niewielkie. Można powiedzieć to jest indywidualizacja nauczania. Tam każde dziecko, nawet które ma trudności w nauczaniu, do niej jest bardzo indywidualne podejście. Każde dziecko może rozwinąć swoje zdolności. Można je zobaczyć. Naprawdę w punkcie nauczania bardzo staramy się, staramy się przekazać to dzieciom, ale w ukraińskiej szkole wygląda to inaczej.

-W punktach nauczania języka ukraińskiego grupy są w różnym wieku. Bardzo trudno dostosować się do dzieci w różnym wieku. Od małych do starszych dzieci. A tu w jednej klasie wszyscy w jednym wieku. Rówieśnicy.

-Oczywiście. I to wielki problem. Bo jest tak, że w jednej grupie są dzieci w wieku od 1 do 7 klasy. Tak nawet teraz bywa. Naszych dzieci jest teraz coraz mniej. Inaczej wygląda jakość takiego nauczania. Trzeba dostosować. Inaczej wygląda praca nauczyciela, który musi dostosować do każdego wieku materiały, które ma zaprezentować w szkole, więc to naprawdę wielki problem.

Większość międzyszkolnych punktów nauczania działa po zajęciach szkolnych. To największy problem dla nauczycieli, którzy zmuszeni są zainteresować zmęczone dzieci. Zadanie nie jest łatwe. W Kandytach u Toprynach język ukraiński włączony jest do ogólnego planu lekcji.
W punkcie nauczania w Kandytach, a tak samo i Topryny, bo to jest filia mamy lekcje języka ukraińskiego na końcu planu. To 1-2-3 klasa; tp 5-6-7 lekcja może być, a starsi 8-9 lekcja. To jest bardzo dobrze; to jest związane z tym, że dzieci mają autobus. Autobus przyjeżdża i po tej lekcji te dzieci zabiera.
Problemów i przeszkód w nauczaniu języka ojczystego nie odczuwa – byłoby życzenie – przekonuje Nadzieja Ortyńska. Nawet podręczników i wyposażenia dydaktycznego nie brakuje.

Muszę powiedzieć, że nie mam takiego problemu. Moja klasa wygląda jak pisanka w punkcie nauczania. Mam bardzo dużo… i jak przyjeżdża delegacja do nas do gminy, to jak przychodzą do szkoły, to mówią – o, trafiliśmy na Ukrainę – podręczniki, ja to wszystko przywoziłam, przez te lata nagromadziłam. Nie mam żadnych problemów. Nawet się dzielę. Mam ładne ławki, meble, telewizor, nowy komputer, tablice interaktywną.

-Ma pani i w szkole, i w punkcie takie samo wyposażenie.
-Tak, no w szkole ukraińskiej to tym bardziej.

-Jak przygotowywała się pani do powrotu do nauczana stacjonarnego, czy się pani z tego cieszy.

-Dzieci bardzo się cieszą i mówią – o jak dobrze, bo spróbujemy paski – a dzieci to dzieci, są bardzo szczere. Pokazują swój stosunek, swoje zainteresowanie. Dziecko to taka plastelina, którą można kształtować; pokazać miłość, tę kulturę. Mam też wielu uczniów z polskich rodzin, które ne mają ukraińskich korzeni; i myślę, że te dzieci w przyszłości, nawet jeśli nie będą miały okazji rozmawiać, czy być między Ukraińcami, ale będą szanować, rozumieć, i znać naszą kulturę. To jest dla mnie bardzo ważne, żeby im pokazać właśnie nas Ukraińców jako mądrych, dobrych, zdolnych ludzi.

[muzyka]
Ja chcę powiedzieć, że mało tego, że jest wysoka jakość nauczania, wielka punktacja ósmych klas, zdawalność matury. Rozwijają tam zainteresowania, jest wiele przedmiotowych konkursów, uczniowie zdobywają miejsca w olimpiadach, są wyjazdy na Ukrainę. Jest wiele ze strony kulturalnej, uczą w różnych zespołach, ale najważniejsze to miejsce, gdzie rodzi się przyjaźń na całe życie. Gdzie formuje się światopogląd młodych luzie. Gdzie uczy się nie tylko kultury, ale i miłości do ojczystego, ale więcej, rodzą się fundamenty dla ukraińskich rodzin. I to mogę powiedzieć z własnego doświadczenia. I mój syn i córka mają drugie połówki właśnie spośród absolwentów liceum ukraińskiego, więc wszystkich zachęcam, bo to co będziecie mieć w tym liceum, tego nie znajdziecie w żadnym innym… tu spotykają się dzieci z Ukrainy i z Polski. Zachęcam przychodzić. Od 1 klasy do liceum.

A dla kogo do szkoły jest już zbyt późni, zapraszam na lekcję języka ukraińskiego:
[lekcja języka ukraińskiego]
No i to wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszmy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Przyjemnego weekendu.

07.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Dzień dobry, drodzy słuchacze w piątek, 7 maja na falach Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. W istocie można powiedzieć, że mam dla was tylko dobre wiadomości, nawet w kalendarzu historycznym:
(-)
7 maja 1838 r. Tarasa Szewczenkę wykupiono z pańszczyzny. Po wykupieniu został on studentem Petersburskiej Akademii Sztuk i jednym z ulubionych uczniów Briułłowa. Jako już znany portrecista, Taras opanował też sztukę ryciny i pokazał wybitne zdolności jako grafik i ilustrator. Jednocześnie konsekwentnie pogłębiał własną wiedzę, czytał utwory klasyków literatury światowej, pasjonował się historią i filozofią.
(-)

19001 r. zmarł Ołeksij Ałczewski – ukraiński przemysłowiec, bankier, działacz społeczny, mecenas. Wniósł duży wkład w rozwój gospodarki południowego wschodu Ukrainy. Stworzył jedną z pierwszych w Imperium Rosyjskim (według współczesnej terminologii) grupę przemysłowo-finansową. Stowarzyszała ona banki, zakłady metalurgiczne, kopalnie węgla, kopalnie rudy, firmy transportowe.

(-)

1922 r. zmarła Barbara Chanenko – ukraińska kolekcjonerka, mecenaska, założycielka Muzeum Chanenków. Wraz z mężem kolekcjonowała pamiątki sztuki wschodniej i zachodniej. Na ich podstawie małżeństwo założyło prywatne muzeum.

(-)

Z życzeniami udamy się dzisiaj do Elżbiety, Aleksego, Walentego, Leoncjusza i urodzonych 7 maja. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Teraz jeszcze o jednym święcie; pisze o nim Oksana Basaraba w najnowszym numerze „Naszego Słowa”, który ukaże się 16 maja, a konkretnie: 4 maja ks. mitrat Stefan Batruch, proboszcz świątyni pw. Narodzin Przenajświętszej Bogurodzicy w Lublinie, obchodził 30-lecie święceń kapłańskich. Owoce jego niestrudzonej działalności zauważalne są nie tylko w Lublinie. Od wielu lat jego praca doceniana jest na najwyższym szczeblu w Polsce i na Ukrainie. A w październiku 2019 r. ksiądz został laureatem odznaczenia „Człowiek pojednania polsko-ukraińskiego”, nagroda została wręczona w Rzymie. Aktywnie też współpracował z siostrami służebnicami NMP, z którymi organizował formacyjne spotkania i dni odnowy duchowej. Wspólnie wzięli się za budowanie Ekumenicznego Domu Pomocy Społecznej w Prałkowcach koło Przemyśla. Po utworzeniu w Lublinie parafii greckokatolickiej pw. św. Jozafata księdza Stefana wyznaczono na jej proboszcza. Przy wsparciu społeczności lubelskiej z sukcesem przeniósł ze strefy przygranicznej do Lublina cerkiew greckokatolicką z XVIII wieku. Ks. Batruch przyłączył się do powstania trzech filmów dokumentalnych reżysera Grzegorza Linkowskiego: «Niewygodny» o metropolicie Andreju Szeptyckim, «Proboszcz Majdanka» o błogosławionym Emilianie Kowczu, który zginął w obozie koncentracyjnym w Majdanku i «Wybaczyć wszelkie zło» o Armii Krajowej i Ukraińskiej Powstańczej Armii.

Warto zaznaczyć, że wiele wysiłku i pracy dołożył duchowny do promocji przywrócenia z niepamięci informacji o błogosławionym Emilianie Kowczu, który zginął w 1944 r. w Majdanku i do końca wspierał duchowo więźniów niezależnie od ich tożsamości narodowej i religijnej. Ważnym osiągnięciem księdza jest pomnik ustanowiony 25 marca w 77-mą rocznicę śmierci błogosławionego. Oto jak ks. Stefan mówił o pojawieniu się pomnika:

– Zwycięzcą został rzeźbiarz z Kijowa Ołeksandr Diaczenko, który wykonuje bardzo trudne rzeźby, ponieważ kuje je w bardzo twardym kamieniu, jakim jest granit. To jest bardzo ciężka i mozolna praca żeby to zrobić na najwyższym poziomie artystycznym. On zwyciężył w tym konkursie i w 2018 r. rada miejska zatwierdziła też jednogłośnie tę koncepcję pomnika. Trzeba mieć na uwadze, że w radzie miejskiej są przedstawiciele różnych opcji politycznych, ale to, że jednogłośnie otrzymał poparcie, to też jest to bardzo symboliczny znak.

– I jednoczący.

– Tak! I wtedy już zaczęła się praca rzeźbiarza, która trwała ponad dwa lata, dlatego że najpierw trzeba było wykonać dwa modele – jeden z gliny, drugi z gipsu – i potem wybrać jedną skałę, bo to z jednej skały rzeźba jest wykuta; potem trzeba było przygotować miejsce, landszaft, w którym ma być, zebrać na to fundusze…

Obecnie jeszcze ks. Stefan przyłącza się do pracy sekretariatu Kapituły Pojednania Polsko-Ukraińskiego i Komitetu uczczenia pamięci bł. Emiliana Kowcza, które co roku nagradzają aktywnych działaczy dialogu i pojednania. Około 20 lat z sukcesem kieruje założoną przez siebie Fundacją Kultury Duchowej Pogranicza, która zajmuje się kwestią dialogu religijnego i kulturowego, zachowania zabytków historycznych na styku tradycji wschodniej i zachodniej – między innymi remontem świątyń w Korczminie i Wyżnianach koło Lwowa. W ramach działalności Fundacji zainicjował spotkania transgraniczne na granicy polsko-ukraińskiej pod nazwą „Europejskie Dni Dobrosąsiedztwa”. Dziwiąc się skąd ks. Stefan bierze tyle sił do tak wszechstronnej pracy, życzymy mu wielu aktywnycj lat w radości i zdrowiu, a więcej przeczytacie w 20-tym numerze „Naszego Słowa” w artykule Oksany Basaraby.

(-)

I jeszcze odrobina polityki, ale jakże ważnej. Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken złożył wczoraj wizytę w Kijowie. Szef amerykańskiej dyplomacji spotkał się tam z prezydentem Zełeńskim, premierem Szmyhalem i ministrem spraw zagranicznych Kulebą. Amerykanie podkreślają, że wizyta Blinkena ma podkreślić poparcie Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy. Z Waszyngtonu Marek Wałkuski:

(-) Korespondencja w języku polskim

I na tym już się pożegnamy do jutra. Była z wami Jarosława Chrunik. Miłego dnia, drodzy słuchacze! Korzystajcie z wiosny, mimo że nie jest zbyt ciepło. Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

06.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, szanowni słuchacze, w Światły Czwartek 6 maja. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Matury, matury, matury! Jutro abiturienci zmierzą się z językiem angielskim. A my zaglądamy – jak zawsze – do kalendarza:

(-)

6 maja 1641 r. zmarł Jakiw Osrianyn – kozacki hetman, działacz wojskowy, ataman kozactwa ukraińskiego. Urodził się w Ostrina Czernihowszczyźnie w rodzinie kozackiej. Po raz pierwszy wspomina się o nim w dokumentach z 1633 r. jako o pułkowniku kozaków rejestrowych z Połtawszczyzny, pierwszy pułkownik połtawski wojska Rzeczpospolitej podczas Wojny Smoleńskiej.

(-)

1910 r. zmarł Borys Hrinczenko – pisarz ukraiński, leksykograf, literaturoznawca, etnograf, historyk, działacz społeczno-kulturalny. Autor pierwszego słownika języka ukraińskiego, redaktor szeregu periodycznych. Wydań. Występował za rozpowszechnienie języka ukraińskiego w szkole i instytucjach. Autor m.in. „Słowa ojczystego” – książki do czytania w szkole. Redaktor znamienitego czterotomowego „Słownika języka ukraińskiego”. Jeden z organizatorów i kierowników „Proswity”, aktywny członek Bractwa Tarasowców – była to tajna organizacja polityczna, utworzona w Charkowie 1891 r. Jej uczestnicy złożyli przysięgę na mogile Kobzarza, że wszelkimi środkami będą szerzyć wśród Ukraińców jego nieśmiertelne idee.

(-)

1920 r. zakończył się Pierwszy zimowy marsz Armii URL, podczas którego armia przeszłą 2500 km, walcząc przeciwko białym i czerwonym. Był to marsz Armii URL na tyłach Armii Czerwonej i Ochotniczej, pod dowództwem Mychajła Omelanowycza-Pawłenki. Marsz trwał równo pół roku (od 6 grudnia 1919 do 6 maja 1920r.). Głównym zadaniem Zimowego marszu było zachowanie obecności armii ukraińskiej na terytorium ukraińskim na tyłach wroga, drogą działań partyzanckich w czasie, gdy Główny Ataman Symon Petlura zajmując się wąznymi sprawami państwa, przebywał ze swoim sztabem w Warszawie.

(-)

Kwiaty, życzenia i prezenty przyjmują dzisiaj: Aleksandra, Anatol, Panas, Georgij i wszyscy urodzeni 6 maja. Wszystkiego najlepszego!

Matury! Tegoroczni absolwenci przeżywają anturalny stres, a my – już dorośli i bardzo dorośli – wspominamy swoje maturalne emocje. A wraz z maturzystami przeżywają też ich nauczyciele, – mówi dyrektorka szkoły w Górowie Iławeckim, Maria Olga Sycz:

– No, oczywiście, ja i wczoraj, na początku przed egzaminem, i dzisiaj przed matematyką (bo zawsze bardzo przeżywam za matematykę, bo najwięcej uczniów w Polsce nie zdaje tego egzaminu) życzyłam im i od siebie, i od wszystkich nauczycieli, od rodziców, od młodszych kolegów, żeby z sukcesem zdali ten egzamin. Nie tylko zdali, ale tak zdali, żeby zrealizowały się ich plany. A wiemy, że mają bardzo ambitne plany, trzeba to powiedzieć, chcą iść na dobre uczelnie, więc życzymy im tego, żeby ten egzamin otworzył im drzwi do dalszej kariery.
Koronawirus – to taki niewidzialny i nieprzyjazny uczestnik matur. To on nie pozwolił uczniom uczyć się w szkole i zamknał ich w domu na zdalnym nauczaniu. I było to widać, gdy przyjechali na egzaminy, – mówi wicedyrektorka, Aleksandra Łatanyszyn:
– Było to zwłaszcza widać, gdy przyjechali, spotkali się po pół roku na korytarzach, na zewnątrz, na podwórku – było widać, że trzeba byłoby jakieś zajęcia takie przeprowadzić, które pomogłyby im ze sobą pobyć, porozmawiać. Oni byli zagubieni, nie wiedzieli jak do siebie podchodzić, o czym rozmawiać; niektórzy stali samotnie, niektórzy żartem-śmiechem próbowali czy modlić się, czy śpiewać – różne sytuacje było widać, ale widzimy, że ten czas nauczania zdalnego bardzo, bardzo wpłynął na młodzież i niekoniecznie pozytywnie na przykładzie maturzystów. I pierwszy raz mieliśmy taką sytuację na języku polskim, że uczniowie wykorzystali – wszyscy uczniowie – wykorzystali na maksimum czas. Nikt nie wyszedł wcześniej.
A co mówią sami maturzyści? Rozmawiałam wczoraj z Dianą, Nazarem i Zacharem:
– Wydaje mi się, że matura nie była trudna, że w miarę normalnie i nie były takie trudne zadania.

– No, w zasadzie matura… wszyscy myśleli, że matura będzie trudna, ale nie była aż tak skomplikowana, nawet powiedziałbym „łopatologicznie”, czyli nawet te osoby, które nie znały matematyki, miały szansę, żeby tę matematykę zdać i w zasadzie była normalna matura.

– Jesteś zadowolony?

– Zadowolony, tak!

– Ja też powiedziałbym, że dosyć dobrze poszła mi matura. Jedyne co mogę powiedzieć, że ostatnie mi nie wyszło dobrze, ale ogólnie dobrze mi poszło.

– A co ostatnie nie wyszło?

– Chyba nie udało mi się znaleźć trzeci punkt i dlatego nie mogłem znaleźć odległości do niej. A tak to wszystko dobrze poszło.

(-)

Trzymamy kciuki za maturzystów do samego końca, do matury z języka ukraińskiego, czyli do 20 maja.

(-)

Tymczasem, jak podaje Radio Svoboda, sekretarz stanu USA Antony Blinken przybył do Kijowa, gdzie dzisiaj spotka się z przedstawicielami ukraińskich władz, m.in. z prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim, posłami, ministrem spraw zagranicznych Dmytrem Kułebą, premierm Denysem Szmyhalem i innymi oficjalnymi osobami i przedstawicielami ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego. Blinkem ma zamiar potwierdzić niezłomne wsparcie USA dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy wobec agresji Rosji, – oznajmiono w Departamencie stanu w przeddzień wizyty.

„Przybyłem do Kijowa z pragnieniem umocnić partnerstwo między Ukrainą i USA. Będzie to ważna możliwość omówienia z naszymi ukraińskimi partnerami rosyjską agresję i podkreślić konieczność dotrzymania zarówno tempa, jak i skoncentrowania na wprowadzaniu reform”, – napisał Blinken na TT w nocy na 6 maja, jak tylko jego samolot wylądował w „Boryspolu”.

Chciałoby się, żeby wszyscy ukraińscy politycy rozumieli konieczność przeprowadzenia reform i rzeczywiście zaczęli je wcielać w życie.

Nasz program dobiega końca; była z wami Jarosława Chrunik. Ponownie usłyszymy się jutro o tej samej porze. Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

06.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, szanowni słuchacze, w Światły Czwartek 6 maja. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Matury, matury, matury! Jutro abiturienci zmierzą się z językiem angielskim. A my zaglądamy – jak zawsze – do kalendarza:

(-)

6 maja 1641 r. zmarł Jakiw Osrianyn – kozacki hetman, działacz wojskowy, ataman kozactwa ukraińskiego. Urodził się w Ostrina Czernihowszczyźnie w rodzinie kozackiej. Po raz pierwszy wspomina się o nim w dokumentach z 1633 r. jako o pułkowniku kozaków rejestrowych z Połtawszczyzny, pierwszy pułkownik połtawski wojska Rzeczpospolitej podczas Wojny Smoleńskiej.

(-)

1910 r. zmarł Borys Hrinczenko – pisarz ukraiński, leksykograf, literaturoznawca, etnograf, historyk, działacz społeczno-kulturalny. Autor pierwszego słownika języka ukraińskiego, redaktor szeregu periodycznych. Wydań. Występował za rozpowszechnienie języka ukraińskiego w szkole i instytucjach. Autor m.in. „Słowa ojczystego” – książki do czytania w szkole. Redaktor znamienitego czterotomowego „Słownika języka ukraińskiego”. Jeden z organizatorów i kierowników „Proswity”, aktywny członek Bractwa Tarasowców – była to tajna organizacja polityczna, utworzona w Charkowie 1891 r. Jej uczestnicy złożyli przysięgę na mogile Kobzarza, że wszelkimi środkami będą szerzyć wśród Ukraińców jego nieśmiertelne idee.

(-)

1920 r. zakończył się Pierwszy zimowy marsz Armii URL, podczas którego armia przeszłą 2500 km, walcząc przeciwko białym i czerwonym. Był to marsz Armii URL na tyłach Armii Czerwonej i Ochotniczej, pod dowództwem Mychajła Omelanowycza-Pawłenki. Marsz trwał równo pół roku (od 6 grudnia 1919 do 6 maja 1920r.). Głównym zadaniem Zimowego marszu było zachowanie obecności armii ukraińskiej na terytorium ukraińskim na tyłach wroga, drogą działań partyzanckich w czasie, gdy Główny Ataman Symon Petlura zajmując się wąznymi sprawami państwa, przebywał ze swoim sztabem w Warszawie.

(-)

Kwiaty, życzenia i prezenty przyjmują dzisiaj: Aleksandra, Anatol, Panas, Georgij i wszyscy urodzeni 6 maja. Wszystkiego najlepszego!

Matury! Tegoroczni absolwenci przeżywają anturalny stres, a my – już dorośli i bardzo dorośli – wspominamy swoje maturalne emocje. A wraz z maturzystami przeżywają też ich nauczyciele, – mówi dyrektorka szkoły w Górowie Iławeckim, Maria Olga Sycz:

– No, oczywiście, ja i wczoraj, na początku przed egzaminem, i dzisiaj przed matematyką (bo zawsze bardzo przeżywam za matematykę, bo najwięcej uczniów w Polsce nie zdaje tego egzaminu) życzyłam im i od siebie, i od wszystkich nauczycieli, od rodziców, od młodszych kolegów, żeby z sukcesem zdali ten egzamin. Nie tylko zdali, ale tak zdali, żeby zrealizowały się ich plany. A wiemy, że mają bardzo ambitne plany, trzeba to powiedzieć, chcą iść na dobre uczelnie, więc życzymy im tego, żeby ten egzamin otworzył im drzwi do dalszej kariery.

Koronawirus – to taki niewidzialny i nieprzyjazny uczestnik matur. To on nie pozwolił uczniom uczyć się w szkole i zamknał ich w domu na zdalnym nauczaniu. I było to widać, gdy przyjechali na egzaminy, – mówi wicedyrektorka, Aleksandra Łatanyszyn:

– Było to zwłaszcza widać, gdy przyjechali, spotkali się po pół roku na korytarzach, na zewnątrz, na podwórku – było widać, że trzeba byłoby jakieś zajęcia takie przeprowadzić, które pomogłyby im ze sobą pobyć, porozmawiać. Oni byli zagubieni, nie wiedzieli jak do siebie podchodzić, o czym rozmawiać; niektórzy stali samotnie, niektórzy żartem-śmiechem próbowali czy modlić się, czy śpiewać – różne sytuacje było widać, ale widzimy, że ten czas nauczania zdalnego bardzo, bardzo wpłynął na młodzież i niekoniecznie pozytywnie na przykładzie maturzystów. I pierwszy raz mieliśmy taką sytuację na języku polskim, że uczniowie wykorzystali – wszyscy uczniowie – wykorzystali na maksimum czas. Nikt nie wyszedł wcześniej.

A co mówią sami maturzyści? Rozmawiałam wczoraj z Dianą, Nazarem i Zacharem:

– Wydaje mi się, że matura nie była trudna, że w miarę normalnie i nie były takie trudne zadania.

– No, w zasadzie matura… wszyscy myśleli, że matura będzie trudna, ale nie była aż tak skomplikowana, nawet powiedziałbym „łopatologicznie”, czyli nawet te osoby, które nie znały matematyki, miały szansę, żeby tę matematykę zdać i w zasadzie była normalna matura.

– Jesteś zadowolony?

– Zadowolony, tak!

– Ja też powiedziałbym, że dosyć dobrze poszła mi matura. Jedyne co mogę powiedzieć, że ostatnie mi nie wyszło dobrze, ale ogólnie dobrze mi poszło.

– A co ostatnie nie wyszło?

– Chyba nie udało mi się znaleźć trzeci punkt i dlatego nie mogłem znaleźć odległości do niej. A tak to wszystko dobrze poszło.

(-)

Trzymamy kciuki za maturzystów do samego końca, do matury z języka ukraińskiego, czyli do 20 maja.

(-)

Tymczasem, jak podaje Radio Svoboda, sekretarz stanu USA Antony Blinken przybył do Kijowa, gdzie dzisiaj spotka się z przedstawicielami ukraińskich władz, m.in. z prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim, posłami, ministrem spraw zagranicznych Dmytrem Kułebą, premierm Denysem Szmyhalem i innymi oficjalnymi osobami i przedstawicielami ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego. Blinkem ma zamiar potwierdzić niezłomne wsparcie USA dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy wobec agresji Rosji, – oznajmiono w Departamencie stanu w przeddzień wizyty.

„Przybyłem do Kijowa z pragnieniem umocnić partnerstwo między Ukrainą i USA. Będzie to ważna możliwość omówienia z naszymi ukraińskimi partnerami rosyjską agresję i podkreślić konieczność dotrzymania zarówno tempa, jak i skoncentrowania na wprowadzaniu reform”, – napisał Blinken na TT w nocy na 6 maja, jak tylko jego samolot wylądował w „Boryspolu”.

Chciałoby się, żeby wszyscy ukraińscy politycy rozumieli konieczność przeprowadzenia reform i rzeczywiście zaczęli je wcielać w życie.

Nasz program dobiega końca; była z wami Jarosława Chrunik. Ponownie usłyszymy się jutro o tej samej porze. Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

05.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał!
Wielkanoc to zupełne zwycięstwo wiosny nad zimą, życia nad śmiercią. To jedno z największych po Bożym Narodzeniu świąt w religii chrześcijańskiej, które nazywane jest Paschą.
Cieszy się świat z przyjścia wiosny, zbudzonego życia, z dzwonnic cerkiewnych brzmią głośne i melodyjne dzwony. Z barwnymi koszyczkami do cerkwi zmierza grupa ludzi, żeby pokłonić się Chrystusowi. Słowa Chrystus Zmartwychwstał mają wielką siłę w wyobrażeniu ludowym. Zgodnie z ludową legendą, od dnia zmartwychwstania, Zbawca posadził w podziemiu, pod skałą, gdzie był jego grób, głównego szatana i nakazał mu gryźć 12 żelaznych łańcuchów, 12 żelaznych drzwi i 12 żelaznych zamków. Jeśli szatan je przegryzie od jednej Wielkanocy do drugiej, wtedy dojdzie końca świata. Szatan na początku przegryzł zamki, potem drzwi i już, już przegryzie ostatni łańcuch, ale w tym momencie ludzie zaśpiewali Chrystus Zmartwychwstał. Wszystkie zamki, drzwi i łańcuchy odnowiły się i nieszczęśnik musiał rozpoczynać od nowa. A jeśli nastanie taki czas, kiedy ludzie przestaną śpiewać Chrystus Zmartwychwstał, wtedy szatan przegryzie ostatni łańcuch i będzie koniec świata.
Tradycje naszych przodków były bardzo różnorodne i czasem przeciwne, bo chrześcijańskie nie wykluczały pogański, ale je dopełniały. O tradycjach wielkanocnego poniedziałku w „Wieczorze z ukraińską kulturą” opowie Sergiusz Petryczenko. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Zapraszam.

(-)
Obecnie na całym terenie Ukrainy, szczególnie na zachodniej jej części, odbywa się odrodzenie starodawnych tradycji w formie folklorystyczno-etnograficznych świąt, między innymi wielkanocnych hajówek. Święta te budzą interes do twórczości ludowej, sprzyjają odrodzeniu oryginalnych, zapomnianych pieśni, a każdy zespół folklorystyczny stara się być niepowtarzalny, odnajduje ciekawy samodzielny program, a możliwe jest to tylko przy głębokiej wiedzy i wykorzystaniu miejscowego materiału oraz zachowania ludowego kolorytu. Właśnie takie autentyczne nagrania od dawna zbiera nasz kolega Sergiusz Petryczenko. Dzisiaj opowie o poniedziałku wielkanocnym, kiedy ludzie odwiedzają sąsiadów i krewnych, a chłopcy włóczą się od chaty do chaty, więc dalej o poniedziałku wielkanocnym:

[-]

W wielkanocny poniedziałek ludzie odwiedzają sąsiadów, pozdrawiają się i obdarowują się pisankami. Dzieci chodzą do krewnych i chrzestnych otrzymując w podarunku pszeniczny kołacz i kilka kraszanek. Młodzi chłopcy włóczą się od chaty do chaty, gdzie są dziewczęta. Zwyczaj ten podobny jest do kolędowania. Na Jaworowszczyźnie ten zwyczaj nazywany jest ryndzuwaniem, oto jak pierwszy raz wspomina pani Wira, mieszkanka Jaworowa:
To był gdzieś rok 1937 albo 1938, ja nie pamiętam dokładnie. Już po pierwszym i drugim dniu Świąt Wielkanocnych, położyliśmy się spać i nagle słyszymy w nocy piękną muzykę. Z początku nie mogliśmy zorientować się czy to sen, czy to prawda, ale moje serce poderwało się, oj to z Jaworowa przyjechali ryndzować chyba; grały skrzypce, fujarki, męski chór z towarzyszeniem takiej orkiestry. To było niezwykłe. Wysłuchaliśmy tego, siostry wyszły z pisankami, dać je chłopcom i coś słodkiego, poczęstowały, podziękowały. Ten moment pozostał ze mną całe życie. Potem pamiętam, że przychodzili chłopcy ze wsi i nie mówili ryndzować, a łąkować. Przychodzili śpiewać, nam dziewczętom. Niestety nie zachowało się to do dzisiaj za bardzo. Ja bym chciała fragment zaśpiewać:
[-]
Wielkanocny poniedziałek to dzień, kiedy parobkowie mogą przyjrzeć się przyszłym narzeczonym – naoglądać, dlatego na Huculszczyźnie nazywa się to „obzoryny”; można zobaczyć jak mieszka dziewczyna i czy w chacie jest czysto. Tego dnia gospodyni robią wieczornice, gdzie schodzą się chłopcy i dziewczęta potańczyć. Każdy parobek, który tańczy z dziewczyną, dostaje od niej pisankę, po te pisanki włóczą się chłopcy od chaty do chaty.
[-]
Tym kończymy nasze spotkanie. Program przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do radioodbiorników jutro. Wszystkiego dobrego.

05.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, szanowni słuchacze, w środę 5 maja. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Nie wiem, czy gdzieś kwitną kasztany, ale wczoraj w Polsce zaczęły się egzaminy maturalne. Zaraz o tym porozmawiamy, przed tym – otwórzmy kalendarz, znajdziemy tam kalejdoskop róznych wydarzeń:

(-)

5 maja 1836 r. urodził się Sydir Worobkewycz (ps. Danyło Młaka) – ukraiński pisarz, kompozytor, działacz muzyczno-kulturalny z Bukowiny, prawosławny ksiądz, pedagog, redaktor czasopism Bukowiny, malarz. „Mowo ojczysta” – kto z nas jeszcze z dzieciństwa nie zna tego wiersza, który stał się piosenką do muzyki Worobkewycza?

(-)

1920 roku wojska Dyrektoriatu URL i polskie wojska zajęły Kijów po przepędzeniu z niego Armii Czerwonej. Cztery dni później odbyła się wspólna defilada. I właśnie w najbliższą niedzielę 9 maja, 101 lat później w Gdańsku pdbędzie się ważne wydarzenie. Przypomnijmy, jak o tym opowiedział konsul Ukrainy w Gdańsku Lew Zacharczyszyn:

– Z przyjemnością mogę powiedzieć, że potwierdzono mi w kancelarii Prezydenta Gdańska, że nasza inicjatywa w sprawie otwarcia Skweru im. Generała Armii URL Marka Bezruczki (skwer pod koniec 2020 r. otrzymał to imię) odbędzie się 9 maja w Gdańsku – odbędzie się uroczyste otwarcie Skweru im. Marka Bezruczki, o godz. 14-tej z udziałem władz lokalnych, społeczności ukraińskiej, działaczy religijnych. Ta data jest bardzo symboliczna, bo właśnie 9 maja 1920 r. w Kijowie odbyła się wspólna defilada wojskowa wojsk ukraińskich i polskich ku czci wyzwolenia Kjowa od bolszewików. A dwa miesiące później, w sierpniu 1920 r. generał Bezruczko, który dowodził obroną zamościa, odegrał dużą, powiedziałbym bezsprzeczną rolę w tym, żeby stał się „Cud nad Wisłą”. Zdołał zatrzymać, wziąć na siebie – on, 6-ta Dywizja Siczowa URL – zatrzymać ordę Budionnego, dać wojskom polskim czas na przegrupowanie, a już po tym odbyła się Bitwa pod Komarowem, gdzie nastąpił pogrom wojsk Budionnego i wtedy pogonili ich z powrotem aż do Rosji.

(-)

1970 r. urodził się Swiatosław Szewczuk – głowa UCGK. Urodził się w chrześcijańskiej rodzinie w Stryju w obwodzie lwowskim. W okresie podziemnej działalności UCGK, greckokatoliccy księża odprawiali Liturgię Świętą w domu Szewczuków. Niestety, po raz pierwszy urodziny JŚ Swiatosław będzie obchodził ze smutkiem: niecały miesiąc temu, 12 kwietnia zmarła jego mama, Wira Szewczuk. I tak samo smutny będzie dla niego w tym roku Dzień Matki, który w tym roku na Ukrainie będzie obchodzony 9 maja.

(-)

1984 roku zmarł Ołeksa Tychyj – ukraiński obrońca praw człowieka, pedagog, językoznawca, członek-założyciel Ukraińskiej Grupy Helsińskiej. Występował w obronie języka ukraińskiego. Został zakatowany w więzieniu w Permie.

(-)

Dzisiaj święto mają: Wsewołod, Klemens, Witalij, Łukasz, Fedor i wszyscy ci, którzy przyszli na świat 5 maja. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Na koniec programu jeszcze raz będzie o świętowaniu. Myślę, że każdemu z nas o maturach przypominają kwitnące świece kasztanów, ale ten rok nawet kwiatów maturzystom nie podarował. Jednak abiturienci nie upadają na duchu, – mówi dyrektorka szkoły w Górowie Iławeckim Maria Olga Sycz:

– Ta matura jest wyjątkowa tego roku, wyjątkowy rok dla naszych maturzystów i przygotowaniw było trochę inne, niż w latach ubiegłych dlatego że jednak większość czasu uczyli się zdalnie. My w szkole, ale uczyliśmy ich przez komputer. Mam jednak wrażenie, że zrobiliśmy wszystko, żeby ich dobrze przygotować do tej matury. Tak się dzisiaj przyglądałam naszym maturzystom i widziałam taki spokój, że podchodzili tak dość spokojnie i dość pewnie do tego egzaminu. Może dlatego, żwe jest tylko pisemna matura, do ustnej nie musieli się przygotowywać, tylko do pisemnej. Trochę mniej pracy, bo przygotowywali tylko pisemną część. Wychodzili po maturze zadowoleni. No ale trzeba było też dużo przygotowania takiego organizacyjnego, jeśli chodzi też o pandemię; trzeba było i szkołę, i uczniów przygotować – z tych procedur, jak mają się zachowywać przed egzaminem, w czasie egzaminów i po egzaminach. Ale wszystko odbyło się spokojnie i bez żadnych problemów. Bardzo się cieszę, że wychodzili z egzaminu zadowoleni na razie. Trochę bardziej przeżywają o matematykę i my też, bo w całej Polsce jest taka tendencja, że najwięcej maturzystów nie składa egzaminów z matematyki, więc troszkę przeżywamy o matematykę, ale myślę, że też będzie dobrze.

Tak samo mimo stresu uczniów dobrej myśli jest nauczycielka Aleksandra Bzdel:

– No, sytuacja jest trudna, oczywiście, ale szkoła jest dobrze przygotowana na to, wszystkie zaprowadzone restrykcje są przestrzegane. Uczniowie też sprawili się bardzo ładnie. Oczywiście, byli mocno zestresowani, dawni się nie widzieli – to też jest taki element. I z tego co mówili, to temat większości podpasował. Tak że są zadowoleni z matury, o, tak!

– Tak właśnie chciałam zapytać: czego było więcej – czy stresu, czy radości nareszcie ze spotkania?

– Mimo wszystko stresu było więcej, bo długo byli w domu odizolowani od siebie. I nawet te pierwsze spotkania to dla nich była to pewna dawka stresu mimo wszystko. Tak dawno niektórzy się nie widzieli! I ta niewiadoma – co będzie? jak będzie? To jednak stres dzisiaj przeważał.

– Ci uczniowie z Ukrainy zdążyli przyjechać? Obyło się bez problemów?

– Tak, wszyscy przyjechali bez problemów, tak że jeszcze w szkole w internacie zjedli razem „paskę”, jeszcze odświętowali, więc choć troszkę poczuli święta.

Trzymamy kciuki za naszych maturzystów, a teraz szczególnie proszę o uwagę naszego słuchacza z Bartoszyc. Pan Miron Dołyk pochodzący z Koniuszy k/Przemyśla kończy dzisiaj 92 lata. Panie Mironie, najlepsze życzenia składają Panu córki z mężami, a także wnuki i prawnuki – jeszcze długich lat w szczęściu i zdrowiu. Ja też przyłączam się do tych życzeń:

(-)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

04.05.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Akcja Wisła rozpoczęła się 28 kwietnia 1947 roku i była to wojskowo-polityczna operacja skierowana przeciwko mniejszości ukraińskiej, która mieszkała na południowo-wschodnich terenach ówczesnej Polski. W ciągu kolejnych miesięcy około 150 tysięcy Ukraińców i Łemków, którzy pozostali po tzw. Wymianie ludności z ZSRR w latach 1944-1946 brutalnie deportowani na północne i zachodnie ziemie Polski.
W tym roku obchodzimy 74 rocznicę tych tragicznych wydarzeń. Dziś w programie Kalejdoskop Historyczny powrócimy do dyskusji poświęconej tym wydarzeniom, a dokładniej do słów profesora Uniwersytetu Gdańskiego, badacza historii ukraińskiej mniejszości w Polsce i relacji polsko-ukraińskich Igora Hałagidy o tym, czym naprawdę była Akcja Wisła. Z wami jest Hanna Wasilewska.
(-)
Pretekstem do przeprowadzenia Akcji Wisła stała się śmierć generała Karola Świerczewskiego, który zginął w zasadzce UPA. Polska władza komunistyczna ogłosiła, że wysiedlenie ukraińskiej ludności spowodowane jest koniecznością likwidacji UPA w Polsce. Wielu historyków uważa, że celem deportacji było zniszczenie i psychologiczne złamanie oraz całkowita asymilacja ukraińskiej wspólnoty w Polsce. Czym naprawdę była Akcja Wisła? Swoimi rozmyśleniami na ten temat podzielił się historyk, profesor wydziału nowożytnej historii Polski UG, współpracownik gdańskiego oddziału IPN Igor Hałagida:
Jeśli chodzi o Akcję Wisła bezsprzecznie to była zbrodnia, a także próba realizacji wielkiej inżynierii społecznej, prawda, bo w Polsce ostatnio, a w ostatnich latach coraz częściej kladzie się akcent na wojskowy aspekt Akcji Wisła, czyli pokonanie ukraińskiego podziemia. Ja się z tym nie zgadzam, bo walka z oddziałami UPA wcześniej czy później by się zakończyła i i dlatego nie trzeba było wysiedlać 140 tysięcy cywilów. Trzeba też zaznaczyć, że ostatnie wysiedlenia pod kodową nazwą Akcja Wisła prowadzone były jeszcze wiosną 1952 roku, czyli 3 lata po Akcji Wisła, kiedy wysiedlano pojedynczych Ukraińców, ale także Polaków z Chełmszczyzny, czy Łemków z zachodnich wsiach, których nie wysiedlono w 1947 roku. Kiedy mówimy o Akcji Wisła to ja bym nie mówił o wysiedleniach, ale pamiętajmy, że nieodzowną częścią Akcji Wisła jest nie tylko samo przesiedlenie, ale warunki, w których znaleźli się przesiedleni. Musimy pamiętać jak wyglądało przesiedlenie, że rozdzielało się rodziny, że niektóre były osiedlane na Pomorzu, inne jechały na Mazury, do Prus, inne na Śląsk; był zakaz używania języka ukraińskiego, nie pozwalano na greckokatolickie nabożeństwa, prawosławne w ogóle były ograniczone. W ogóle z ogólnej przestrzeni usunięto także sam termin „Ukrainiec”. W oficjalnych dokumentach używało się określenia „przesiedlony podczas akcji W/Akcji Wisła”. Termin Ukrainiec stał się tożsamy z terminem bandyta, przestępca, zły człowiek. To wszystko pokazuje na czym polegała Akcja Wisła i na czym polegał ten termin użyty w jednym z dokumentów, że Akcja Wisła to próba ostatecznego rozwiązania ukraińskiej sprawy w Polsce.
Zbrodnia pod nazwą Akcja Wisła dotąd nie został prawnie oceniona. Jest jedynie odezwa polskiego Senatu, która nie zawiera w sobie prawnej oceny. Profesor oddziału najnowszej historii Polski UG Igor Hałagida uważa, że Akcji Wisła nie można uważać za ludobójstwo, tak jak stwierdzają niektórzy historycy, natomiast zbrodnia bez wątpliwości powinna zostać nazwana etnobójstwem:
Nie jestem prawnikiem, ale nie użyłbym terminu ludobójstwo, który powiązany jest z fizyczną eliminacją danej grupy. Warto wspomnieć, że jest taki termin, który używany jest nie w świecie prawnym, ale bardziej w socjologii czy kulturologii, etnobójstwo, po polsku kulturowe ludobójstwo, kiedy tworzy się warunki, że jakaś grupa etniczna traci swoją kulturę i prędzej czy później przestaje istnieć. Także ten termin by akurat dobrze pasował. Tak jak są poważne kontrowersje jeśli chodzi o używanie terminu ludobójstwo, tak nie ma wątpliwości, że Akcja Wisła była zbrodnią, a także zbrodnią przeciwko ludzkości, które nie podlega przedawnieniu.
Tysiące złamanych losów i setki śmierci. Tak można krótko opisać skutki więzienia w obozie pracy w Jaworznie. Mówiąc o Akcji Wisła, pierwsze co wspominają świadkowie to Jaworzno:
Symbolem Akcji Wisła jest obóz koncentracyjny w Jaworznie, warto wspomnieć, że to była filia obozu w Auschwitz, który Niemcy stworzyli w czasie II wojny światowej i jest swego rodzaju paradoksem, że te budynki obozu, które powstały w tym strasznym niemieckim nazistowskim systemie, w kilka miesięcy po zakończeniu wojny zaczęły się zapełniać nowymi więźniami, to byli abo niemieccy jeńcy, albo później polskie podziemie, ludzie których komuniści uważali za swoich przeciwników, natomiast w 1947 roku był stworzony specjalny podobóz dla Ukraińców, on istniał do początku 1949; uwięziono ponad 3 tysiące osób, w tym i kobiety i dzieci; przy czym ten podobóz nazywał się oficjalnie Centralny Obóz Pracy Jaworzno. Więźniów zbierano tam nie po to, żeby wykorzystywać do jakiejś pracy; trzymano ich tam dniami i miesiącami, zabierano na śledztwo by przy pomocy katowań dowiedzieć się czy dany człowiek wie coś o podziemiu, albo żeby przyznał się do udziały, współpracy z ukraińskim podziemiem. Od głodu i katowań zginęło wtedy 162 osoby, wśró nich kobiety czy dzieci, które też tam zmarły.

W okresie powojennym było wiele marginalnych wspólnot, członkowie których znaleźli się w obozach z powodu donosów „życzliwych”. W Jaworznie takich nie brakowało, natomiast trafiali tu głównie:
Większość uwiezionych w Jaworznie to ukraińscy chłopi, którzy trafiali tam przypadkowo. Często powodem był ukraiński modlitewnik, czy złość sąsiada, często byli to ludzie przypadkowi. Poza tym do obozu trafiła także ukraińska inteligencja, która zachowała się na tych terytoriach: w tym 22 greckokatolickich i 6 prawosławnych księży, którzy trafili tam właśnie jako przedstawiciele ukraińskiej inteligencji, ukraińskiego duchowieństwa. Oni także podlegali temu taborowemu reżimowi, który był, warto powiedzieć wzorowany na niemieckich obozach koncentracyjnych. Więźniowie byli podzieleni na baraki, reaktywowano można powiedzieć, funkcję kapo, które działało w niemieckich obozach koncentracyjnych, niektórzy więźniowie za lepsze jedzenie, czy jakieś ulgi byli wykorzystywani do tego, żeby katować czy pilnować swoich współwięźniów. Więźniowie, którzy zmarli, byli chowani w lesie za obozem, w tym miejscu gdzie stoi teraz pomnik, ten pomnik oznacza miejsce, las w którym byli pochowani, same mogiły nie zostały odnalezione i nie są oznaczone. Jeśli chodzi o obóz Jaworzno i Akcję Wisła, to myślę, że nie można zapomnieć co zrobił [Jewhen Musiło] w latach [90] XX wieku. On pierwszy zaczął badać dokumenty i zbierać informacje świadków. Obecnie Jewhen zakończył i jest w druku wielka książka, chyba w 2 tomach właśnie o obozie Jaworznie, gdzie będą i dokumenty i badania, a przede wszystkim biogramy ludzi, którzy tam zaginęli.
Obecnie Ukraińskie Towarzystwo Historyczne w Polsce przy wsparciu ZUwP i innych ukraińskich organizacji pracuje nad realizacją projektu „Żywi w naszej pamięci – wirtualna nekropolia w Polsce”. Organizatorzy zwracają się do wszystkich, którym nieobojętny jest los córek i synów narodu ukraińskiego, o wsparcie realizacji projektu. Realizacja projektu oświatowego da możliwość znalezienia miejsca pochówku danej osoby i otrzymania o niej podstawowych informacji. Tym sposobem przywrócimy do świadomości znaczną liczbę ludzi, którzy mają swój niezaprzeczalny wkład w ukraińską kulturę i historię.
Jeśli chcecie zachować pamięć o Ukraińcach, którzy spoczęli w polskiej ziemi, pytajcie w miejscowych oddziałach ZUwP jak wesprzeć projekt.
Tym wyczerpała się naszcza historyczna część programu, a literacka dopiero się rozpocznie. Kolejna część „Oderżymej” Łesi Ukrainki:
[fragment sztuki]
A teraz przyszedł czas pożegnać się. W programie Kalejdoskop Historyczny była z wami Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/apod)

04.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!
Z radością witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn w trzeci dzień świąt wielkanocnych. Dziś jest Światły Wtorek, 4 maja. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Nie tylko będziemy dzisiaj świętować – życie domaga się swego. Co ciekawego mamy w kalendarzu?
(-)

4 maja 1915 r. zakończył się bój o Makiwkę. Makiwka – to góra w Beskidzie Wysokim 8 km na północ od Sławska. Jej wysokość – to 958 m. bój trwał prawie tydzień i był to pierwszy duży bój Ukraińskich Strzelców Siczowych z rosyjską armią gen. Alftana, która miała przewagę liczebną.

(-)

1953 r. zmarł Mykoła Chołodnyj – ukraiński botanik i mikrobiolog, fizjolog, ekolog. Założyciel krajowej szkoły fizjologii roślin. Autor ponad 200 prac, poświęconych różnym kwestiom fizjologii, anatomii i ekologii roślin, filozoficznym problemom przyrodoznawstwa, mikrobiologii i gruntoznawstwa.

(-)

1986 r. – strefę ewakuacji wokół Czarnobyla powiększono do 30 km. „W strefie wykluczenia na rzece Prypeć latem 2020 r. rozppoczęły się prace z pogłebienia dna w ramach międzynarodowego projektu E-40 dotyczącego odnowienia szlaku żeglugowego E-40 o długości 2000 km, który będzie przechodził przez Polskę, Białoruś i Ukrainę… Na skutek pogłębienia dna rzeki w strefie wykluczenia na powierzchnię mogą zostać wyniesione izotopy promieniotwórcze, które mogą skazić wodę pitną dla 8 milionów Ukraińców” – przestrzegają naukowcy i ekolodzy.

(-)

Dzisiaj na nasze życzenia czekają: Denis, Kondrat i Fedot, a także urodzeni tego pięknego dnia – 4 maja. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Tak więc dzisiaj wschodni chrześcijanie świętują trzeci dzień Wielkanocy – Światły Wtorek. Uroczystości paschalne trwają tydzień, który nazywa się Światła Sedmycia, a każdy dzień też nazywa się Światły – Światły Poniedziałek, Światły Wtorek… W Światłą Sedmycę każdy wirzący może poprosić zmartwychwstałego Boga o pomoc i wstawiennictwo, łaskę wiary, siłę i zdrowie. Dawniej w Światły Wtorek kobiety zaczynały chodzić w gości, a mężczyźni zostawali w domu. Kiedyś na Ukrainie chłopi tego dnia chodzili do karczmy na muzyki – odprowadzać święta. Te trzy dni świąt wielkanocnych były szczęśliwym czasem gier i zabaw młodzieży. To czas prowadzania korowodów i śpiewania wesnianek, hajiwek. Obecnie tradycje mają swój czas odradzania – i w Ukrainie, i poza jej granicami Ukraińcy wracają do swoich korzeni i przypominają dawne zwyczaje. Co prawda, w dwóch ubiegłych latach nie pozwolił na to koronawirus, ale przypomnijmy jak wcześniej w Olsztynie dzieci przypomniały hajiwky, przywołujące wiosnę. Zazwyczaj śpiewano je i prowadzano korowody po liturgii koło cerkwi:

(-)

Świąteczny czas to czas wspomnień, spoglądania w przeszłość, – mówi emerytowany nauczyciel Michał Szumada:

– No, moja pamięć najdalej sięga do 1957 roku, gdy w Baniach Mazurskich otwarto cerkiew. To były początki, ale jeszcze tradycja nie była w pełni odrodzona. I tak dopiero powoli zaczynała się. Zresztą, myślę, że w każdej cerkwi, każdej plebanii trochę inne były okoliczności , inni ludzie, inne zwyczaje, inny ksiądz. No, ale dzięki Bogu to wszystko jakoś się unifikuje i i nasza cerkiew idzie w dobrym kierunku. Chodzi o odrodzenie starych ukraińskich zwyczajów, zapoczątkowanych przez cerkiew kijowską.

(-)

W tym roku polskie święto Konstytucji wypadło w nasz Światły Poniedziałek. Do Warszawy przybyli liderzy sąsiednich krajów. Wołodymyr Zełeński wczoraj przebywał z wizytą w Warszawie z okazji uroczystości 230-lecia Kostytucji Polski, uchwalonej 3 maja 1791 roku.

Prezydent Andrzej Duda poinformował, że w sierpniu złoży wizytę na Ukrainie. Zaproszenie dla niego wystosował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Politycy, którzy rozmawiali przy okazji obchodów 230. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja, podpisali wspólną deklarację o perspektywie europejskiej dla Ukrainy, która ma obejmować dołączenie wschodniego sąsiada Polski do Unii Europejskiej.
Andrzej Duda powiedział po spotkaniu, że że tematami rozmowy z prezydentem Ukrainy były: bezpieczeństwo z związku z działaniami Rosji, a także zbliżające się szczyty: Bukaresztańskiej Dziewiątki i NATO:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Prezydent Andrzej Duda dodał, że rozmowa dotyczyła też wskazania Ukrainie drogi do członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim. Zapewnił, że Polska i kraje regionu wspierają Ukrainie w tych dążeniach.
Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że sierpniowa wizyta Andrzeja Dudy ma być związana z 30-leciem niepodległości Ukrainy oraz sytuacją na okupowanym Krymie:
(-) Zaprosiłem pana prezydenta wraz z małżonką Agatą na uroczystości związane z 30-leciem niepodległości Ukrainy. W przededniu tych uroczystości odbędzie się pierwszy szczyt krymskiej platformy, na który zaprosiliśmy wyłącznie przyjaciół Ukrainy. Ten szczyt będzie miejscem, w którym po raz pierwszy będziemy mówić o deokupacji Krymu.

Prezydent Ukrainy podziękował Polsce za wspieranie jego kraju na drodze do struktur europejskich i euroatlantyckich oraz twarde stanowisko dotyczące integralności terytorialnej Ukrainy, w tym nieuznawanie aneksji Krymu. Wołodymyr Zełenski zauważył, że między Polską a Ukrainą są kwestie historyczne, które są trudne i nierozstrzygnięte. Wyraził nadzieję, że w przyszłości zostaną one rozwiązane. Wolę ku temu wyraził także prezydent Andrzej Duda.

(-)

Polityka polityka, a nam zostało jeszcze trochę świętowania, do czego żegnając się, serdecznie was zapraszam. Usłyszymy się jutro o tej samej porze. Była z wami Jarosława Chrunik. Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

03.05.2021- godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Spotykamy się w drugi dzień świąt wielkanocnych na antenie Radia Olsztyn, przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj w programie „Kamo hriadeszy” będziemy więc świętować i pisać pisanki. Powiecie, że już za późno? Na te święta za późno, ale przecież będą następne.

(-)

Dzisiaj jest już drugi dzień świąt wielkanocnych – najradośniejszych świąt, bo symbolizują one zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią. Początek nowego życia.

(-)

Czterdzieści dni przygotowywaliśmy się do spotkania z Wielkanocą w ciągu Wielkiego Postu. Kulminacją tego przygotowania było Triduum Paschalne, gdy wspominaliśmy wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat. Znowu w Wielki Czwartek przeżywaliśmy ostatnią wieczerzę Nauczyciela z jego uczniami, Jego uwięzienie. W Wielki Piątek – śmierć na krzyżu. A w Wielką Sobotę było już oczekiwanie czegoś do tej pory nieznanego, ale już w przeczuciu cudu. W sobotę święciliśmy „paski” i inne potrawy, żeby w niedzielę w rodzinnym gronie usiąść do stołu i radować się Zmartwychwstaniem Chrystusa.

(-)

To Zmartwychwstanie przychodzi o świcie w niedzielę. Nikt nie wie dokładnie, ale Chrystus – tak jak zapowiedział swoim uczniom przed śmiercią – zmartwychwstał na trzeci dzień po ukrzyżowaniu.

(-) Fragment liturgii

Niewątpliwie pięknym symbolem tych radosnych świąt jest kolorowa, różnorodna pisanka. Chyba każdy z nas przynajmniej próbował kiedyś stworzyć takie małe cudo, a można je wykonać najróżniejszymi technikami. Najpopularniejsze jest chyba pisanie woskiem. Tak tworzy właśnie łemkowskie pisanki olsztyńska Łemkini, Anna Faranczuk – członkini Stowarzyszenia Twórców Ludowych. W tej rozmowie jest jeden zabawny moment. Wybaczcie, że pozwolę sobie w tym miejscu na osobistą dygresję: czasami lepiej jest nie wiedzieć, że coś jest niemożliwe, bo wtedy nawet nie spróbujemy tego zrobić. Ja nie wiedziałam,
Zapraszamy was do świata bajki – do świata pisanki.

– Skąd się u Ciebie wzięło zainteresowanie pisanką?

– Od kiedy pamiętam to pisanka cały czas była obecna w moim życiu. W domu przed Wielkanocą zawsze pachniało woskiem, octem…

– A ocet po co?

– A, bo trzeba pisanki i wytrawić, i wyczyścić, wymyć to do tego najlepszy jest ocet, żeby zrobić z niej dobrą pisankę. Gdy byłam mała, to nie wolno mi było malować.

– Dlaczego?

– Bo to gorące, bo to wosk, bo to na ogniu, bo to niebezpieczne i tak cały czas to było dla mnie takie fajne, ale zakazane.

– A kto w takim razie malował te pisanki, skoro tobie nie było można a to wszystko widziałaś?

– Wtedy to malował mój tata i moi bracia. Oni są starsi ode mnie, to im wolno było. A ja, taki mały smarkacz, to mi nie wolno było malować.

– A mama?

– Mama nie, mama wtedy gotowała, robiła całkiem inne rzeczy. Może tam czasami namalowała sobie pisankę, ale to tata robił. No i cała tradycja, większa tradycja to od taty. I moje kuzynki, które malują, zdobyła pierwsze miejsce w tym roku moja kuzynka Ania – no, tak to jakoś zostało w rodzinie.

– Jednym słowem – monopol. No to o tradycji w rodzinie powiedziałaś, że to tata i bracia, a na ile ty te tradycje pielęgnujesz, a na ile eksperymentujesz i z czym eksperymentujesz: z materiałem, czy z wzorami?

– No, widzisz… z materiałem – co tu eksperymentować z materiałem? Jajko to jajko.

– Cały czas okrągłe!

– Cały czas to samo.

– Ale może być mniejsze, tak jak przepiórcze i może być większe takie jak strusie.

– Tak, ale ja cały czas kurze maluję. Tak najlepiej. Gęsie tak samo maluję, ale większych jeszcze nie malowałam. Najlepsze są takie malutkie, takie perlicze. Tam można pokombinować na takim malutkim. Większy problem jest z farbowaniem takiego wielkiego jaja. Ale ja tak cały czas na kurzych. Tak że eksperyment to tak inaczej.

– A ze wzorami?

– Tak, ze wzorami to troszkę eksperymentuję, ale wracam do swego starego pisaka, do swoich starych wzorów. Czasami tam robię jakieś inne bo to ciekawe, bo można spróbować – wejść na internet i teraz to można cuda wymyślić, zobaczyć.

– To są łemkowskie pisanki, które piszesz sposobem batikowym.

– Tak, to są całkowicie łemkowskie pisanki, robione batikiem, to znaczy: wosk-farba, wosk-farba, wosk-farba i tak cały czas. Ktoś mi powiedział, że nie wszystko, co woskiem malowane, to jest batik. I potem sprawdziłam i tak, naprawdę, bo malują też kolorowym woskiem. Wtedy maluje się od razu na jajku kolorowym woskiem i już się tego wosku nie ściąga, nie farbuje. Tylko wyłącznie jest wosk. To tak na Słowacji dużo w ten sposób malują takim kolorowym woskiem i ja mam nawet kilka łemkowskich pisanek tak samo pomalowanych. Moja ciocia kiedyś tak malowała.

– Ale kolorowy wosk, to znaczy – jak? Wosk farbują?

– Farbują wosk, a często to są po prostu te kredki świecowe. I te kredki się rozpuszcza i tymi kredkami się maluje.

– Bo myślałam, że to taki wosk pszczeli, że tam się jakąś farbę dodaje i że dopiero wtedy malują.

– Tak też się robi, ale szybciej wychodzi po prostu zwykłą kredką świecową, najnormalniejszą. Rozpuszcza się ją i nią się maluje.

– A powiedz, jaka jest symbolika i znaków, i kolorów w pisankach łemkowskich i w ogóle w pisankach.

– Bardziej powiem o łemkowskich pisankach. Na nich często namalowane jest słońce, liście, drzewa, kotki brzozy. To, że się odradza ziemia, to co jest najważniejsze w ziemi.

– To jest ogólna symbolika pisanki.

– Tak, to jest symbolika pisanki – odrodzenie od ziemi. W tym roku trafiłam na bardzo fajne wzory, w ogóle źródeł, wręcz niesamowite wzory. Jednak te łemkowskie pisanki to jednak są kwiaty, jednak te pazurki. Na Łemkowszczyźnie bardziej jest symbolika samego jajka – jaką komu się daruje, co się robi z pisanką, którą się potem przyniesie w koszyczku z cerkwi. Należy na przykład pokruszyć i dać zwierzętom do jedzenia. Żeby zwierzęta dobrze rosły. Gospodarz też w polu wysypywał skorupki pisanek, żeby plony były dobre. Nawet gdy ktoś był chory to wtedy dawano mu pisankę do zjedzenia.

– Tak jak wodę święconą!

– Tak jak wodę święconą. Tak że to tak właśnie było – symbolika pisanki samej w sobie. Mniej w malowaniu, tak jak w ukraińskich bardziej jest symbolika w samym malowaniu pisanki. A tu jest bardziej samej w sobie pisanki.

– A kolory, tło, na którym są te wszystkie wzory – ma znaczenie?

– W łemkowskiej jest mniej tego znaczenia właśnie, niż w ukraińskiej; w ukraińskiej jest na przykład czarna – gdy ktoś jest bardziej ważny, bardziej dostojny; czerwony to się daje bardziej dla panny, dla kawalera ten kolor. W łemkowskiej może mniej dlatego, że mniej było kolorów. Łemkowszczyzna była biedna i nie było takich farb, farbowania, dopiero później. Dopiero po I wojnie światowej, dopiero gdy pojawiły się farby do farbowania materiałów, odzieży, dopiero wtedy zaczęto malować bardziej pisanki, a tak naprawdę to był tylko wosk i to wszystko.

– No i to, co wyrosło gdzieś na ziemi, czyli kora dębowa, albo zielone żyto, czy cebula. O, cebula ładnie maluje!

– Ale wtedy nie było już pisania woskiem, wtedy już inaczej było. Jak się już wsadziło jajko do gorącej farby, to wtedy kolor schodził.

– To jak ja robiłam?

– Farba była, ale i tak ciepła. Wtedy wosk schodził z jajka, ale w tym miejscu były jaśniejsze kolory.

– Gdy bierzesz jajko do ręki i zaczynasz pisać, to co odczuwasz pisząc pisankę? Myślałaś o tym czy nie?

– Wiesz, to jest relaks. To jest taki odpoczynek. Siedzę i cały świat nie istnieje, tylko ja, pisanka, wosk. I tak sobie siedzę, tak sobie maluję wieczorami cały czas. To jest relaks, odpoczynek. Naprawdę można się skupić tylko i wyłącznie na samym malowaniu, na samych wzorach.

– Ale dobrze powiedziałaś, że świat nie istnieje, bo twój świat jest wtedy w pisance, bo tak jak mówimy – pisanka to jest odrodzenie świata i w ogóle – tak jak kosmos: okrągły, bez kantów, bez niczego.

– Tak, cały świat w pisance!

– No, właśnie, a ty w tym roku też zaznaczyłaś swoją obecność na konkursie, bo wysyłasz pisanki na konkurs. I może tak: powiedz najpierw jaka jest historia konkursu Michała Kowalskiego? Bo to też twoja rodzina?

– Ale to już dalsza rodzina. Rodzina rodziny, to już inaczej. Tak, w Gorzowie jest najstarszy konkurs pisanek i został zapoczątkowany właśnie przez Michała Kowalskiego. On był organizatorem w Gorzowie i w 1971 r. odbył się pierwszy konkurs… bardziej przegląd pisanek. I tak od tego czasu tam rok w rok odbywa się przegląd, taki konkurs pisanek. I to jest chyba najstarszy konkurs pisankarski w Polsce.

– I ty oczywiście też bierzesz w nim udział i w tym roku zajęłaś…

– …trzecie miejsce zajęłam, tak. Pierwsze zajęła moja kuzynka.

– A w jakiej kategorii?

– To jest kategoria szpilkowo-batikowa.

– Kto jest w jury? Kto ocenia te wszystkie pisanki?

– Dyrektor i etnograf z Gorzowa. Kto więcej? Przedstawiciele Stowarzyszenia Łemków w Gorzowie. A kto tam jeszcze to naprawdę już nie powiem, bo nie pamiętam.

– Piszesz nie tylko po to, żeby samej na te pisanki patrzeć i rodzina, ale można się u ciebie zaopatrzyć. I masz już nawet stałych klientów. Skąd oni są?

– Tak, ja sprzedaję też pisanki, wystawiam się na jarmarkach, a oprócz tego przed świętami sprzedaję na całą Polskę pisanki.

– Nie tylko w Polsce.

– No, nie, nie tylko w Polsce, bo moje pisanki są i w Kanadzie, i w Anglii, i na Ukrainie, i na Słowacji, i na Litwie. Tak że już zdobyłam kawałek tego świata. Ale najwięcej to tak: Wrocław, Legnica, Zielona Góra, Warszawa, Łódź…

– Czyli tam, gdzie jest najwięcej etnicznych Łemków.

– Niekoniecznie, bo i Polacy kupują, i są osoby, które zbierają pisanki z całego świata. Trafiłam na kilku takich kolekcjonerów, którzy po prostu kupili moje pisanki do swojej kolekcji.

– Tak właśnie pomyślałam, że Dolny Śląsk, zachód, południowy zachód Polski to właśnie tam jest Łemków najwięcej. Piszesz już wiele lat; czy przypominają ci się jakieś przygody z pisankami? Nigdy żadna się nie potłukła?

– O, to tak, to czasami jak już się kończy malować, jak już takie ostatnie szlify, już taki koniec końców i wtedy w rękach potrafi się roztrzaskać pisanka.

– Płaczesz wtedy?

– No, żal mi! Ja zbieram takie pisanki. Może kiedyś zrobię sobie taką mozaikę, jakiś obraz sobie z tych pisanek zrobię.

– No, to jest idealny pomysł!

– No, mam taką nadzieję, że będę miała tyle czasu żeby tak sobie posiedzieć i porobić.

– To będzie taki pisankowy recykling!

– No, na pewno!

(-)

Dzisiaj zgodnie z tradycją kawalerowie i dziewczęta mają prawo oblewać się wodą, ale to prawo przyswoili sobie wszyscy inni. Z dawien dawna istnieje przekonanie, że woda w Poniedziałek Wielkanocny nabiera cudownej mocy. Mam więc nadzieję, że każdego z was dzisiaj jeśli nie oblano, to przynajmniej pokropiono. Nasz program już się kończy; przygotowała go i poprowadziła Jarosława Chrunik. Życzę wam dalszego pięknego świętowania! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/bsc)

03.05.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w drugim dniu świąt wielkanocnych, w poniedziałek, 3 maja! Dziś mamy podwójne święto, więc to jest piękny dzień, ale nie pozbawiony też czarnego koloru. Wszystko po kolei.

(-)

Dzisiaj jest Międzynarodowy dzień wolności prasy

(-)

3 maja 1791 r. Nadzwyczajny Sejm Rzeczpospolitej uchwalił Konstytucję 3 Maja. Była to pierwsza skodyfikowana konstytucja w Europie i druga na świecie (po Konstytucji USA). Konstytucja Pyłypa Orłyka z 1710 roku nie może tu być wzięta pod uwagę, ponieważ została spisana na uchodźstwie i nie została wprowadzona w życie.

(-)

1897 r. urodził się January Bortnyk – ukraiński reżyser i aktor. Wśród reżyserskich sztuk Bortnyka wyróżniały się „Hajdamaky”na podstawie T. Szewczenki, „Jimmy Higgins”Sinklera, „O czym tyrsa szeleściła…”Spirydiona Czerkasenki. Bortnyk nie zdążył rozwinąć swego wyrazistego talentu – padł ofiatą bezpodstawnych oskarżeń. W 1937 r. został zaaresztowany i oskarżony o nacjonalizm; 16 stycznia 1938 r. został rozstrzelany w Kijowie.

(-)

1900 r. urodził się Mykoła Jakowczenko – wybotny ukraiński aktor teatralny i filmowy ról charakterystycznych. Narodowy artysta USRR. Współcześni nazywali go najbardziej narodowym wśród zasłużonych i najbardziej zasłużonym wśród narodowych. Wystąpił w filmach „Za dwoma zającami”, „W noc przed Bożym Narodzeniem”, „Maksym Perepełycia”, „Dziadek pierwszego z lewej” i innych.

(-)

2004 r. zmarł James Mace – amerykańsko-ukraiński historyk, politolog, dziennikarz, profesor Akademii Kijowsko-Mohylańskiej; badacz Hołodomoru na Ukrainie 1932-1933 r. To właśnie dzięki jego badaniom świat się dowiedział o Hołodomorze na Ukrainie.

(-)

Dzisiaj świętują: Teodora, Aleksander, Opanas, Grzegorz i wszyscy urodzeni 3 maja. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Wspomniałam na początku o czarnym kolorze i oto on: Odeszła do wieczności dr Bożena Zinkiewicz-Tomanek. Prof. Adam Fałowski, kierownik Katedry Ukrainistyki IFW UJ napisał na FB: Odeszła nagle i nieoczekiwanie, w pełni sił twórczych i zamiarów naukowych na nieodległą przyszłość. Od samego początku funkcjonowania na Uniwersytecie Jagiellońskim filologii ukraińskiej dr Bożena Zinkiewicz-Tomanek była jej najgorliwszym aniołem stróżem. Była przepełnioną miłością do języka i kultury ukraińskiej. Jedno nie ulega kwestii. Nie byłoby bez Jej determinacji i woli działania filologii ukraińskiej w grodzie wawelskim. Do ostatnich chwil życia pracowała naukowo. Trzeba też wspomnieć o jeszcze jednej sferze aktywności krakowskiej Ukrainistki. To działalność w NSZZ Solidarność oraz w komisjach dydaktyczno-metodycznych Ministerstwa Edukacji Zarówno Polski, jak też Ukrainy. Przyznano Jej order św. Olgi w uznaniu za to, co zrobiła na rzecz nauki i kultury ukraińskiej. Bez niej krakowska ukrainistyka już nie będzie taka, jak była za Jej życia..

Cześć Jej pamięci! – napisał prof. Adam Fałowski. Mówi się, że kto umrze w czasie od Wielkanocy do Niedzieli Niewiernego Tomasza, dla tego bramy niebios są otwarte, więc Pani Doktor cieszy się już Królestwem Niebieskim, a nam pozostaje modlitwa za jej duszę w tym pięknym czasie.

(-)

Wielkanoc.

Dziś jest drugi dzień „święta nad świątami”, bowiem Wielkanoc nie ogranicza się tylko do Niedzieli, a trwa także w tak zwany „Światły Poniedziałek” i „Światły Wtorek”. Cerkiewne dzwony na Wielkanoc zwiastują zwycięstwo Jezusa Chrystusa nad śmiercią i piekłem. W Światły Poniedziałek przyjęło się po Liturgii odwiedzać swoich bliskich, wymienieć się pisankami i paską. Istnieje przekaz, że Maria Magdalena przyszła do cesarza rzymskiego i wręczyła mu czerwoną kraszankę ze słowami „Chrystus zmartwychwstał!”. Zgodnie z tradycją ludową, pielęgnowaną w Galicji przez stulecia,Światły Poniedziałek wielkanocny nazywa się „oblewanym”. Z dawien dawna przyjęło się, że tego dnia chłopcy oblewają dziwczęta czystą, chłodną wodą. W ten sposób demonstrowali sympatię do dziewczyny. Za to otrzymywali w prezencie kraszankę. Ten starodawny zwyczaj oznacza wiosenne oczyszczenie wodą. Dzisiaj o dotrzymanie tradycji dobrze postarał się święty Piotr. Bo przecież śnieg to po prostu inna forma wody.

Świętowanie Wielkanocy bez pisanki w tradycji ukraińskiej jest nie do pomyślenia. Pisanki piszą wszyscy, kto tylko ma choć trochę chęci. W naszym regionie najbardziej znaną ukraińską pisankarką jest olsztynianka, Łemkini Anna Farańczuk. Pisanki maluje od kiedy pamięta:

– Od kiedy pamiętam to pisanka od zawsze była obecna w moim życiu. W domu przed Wielkanocą zawsze pachniało woskiem, octem…

– A ocet po co?

– A, bo trzeba pisanki i wytrawić, i wyczyścić, wymyć to do tego najlepszy jest ocet. Gdy byłam mała, to nie wolno mi było malować.

– Dlaczego?

– Bo to gorące, bo to wosk, bo to na ogniu, bo to niebezpieczne i tak cały czas to było dla mnie takie fajne, ale zakazane.

– A kto w takim razie malował te pisanki, skoro tobie nie było można a to wszystko widziałaś?

– No, wtedy to malował mój tata i moi bracia. Oni są starsi ode mnie, to im wolno było. A ja, taki mały smarkacz, to mi nie wolno było.

– A mama?

– Mama nie, mama wtedy gotowała, robiła całkiem inne rzeczy. Może tam czasami namalowała sobie pisankę, ale to tata robił. No i cała tradycja, większa tradycja to od taty. I moje kuzynki, które malują, zdobyła pierwsze miejsce w tym roku moja kuzynka Ania – no, tak to jakoś zostało w rodzinie.

Wieczorem porozmawiamy z Anią dłużej o pisankach, a teraz kończymy już nasze poranne spotkanie. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Zapraszam was do radioodbiorników wieczorem o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Radosnego świętowania! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/bsc)

02.05.2021 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

Chrystos woskres! Woistynu woskres!

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”, przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Nareszcie Wielkanocy doczekali się też wierni obrządków wschodnich – dzisiaj rano w cerkwiach odbywały się uroczystości wielkanocne. Poranne nabożeństwa składają się z trzech głównych części, są to: „Nadgrobne”, „Jutrznia Wielkanocna” i uroczysta Liturgia święta. Najczęściej słyszymy dzisiaj właśnie „Chrystos woskres” i „Pascha”. Jest to największe święto chrześcijańskie – „Święto świąt i uroczystość nad uroczystościami”. Ewangeliści opisali to wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat wraz z tym wszystkim, co miało miejsce parę dni wcześniej – męka Chrystusa i Jego śmierć na krzyżu. A potem zmartwychwstały Chrystus znowu do nich przyszedł i wtedy zrozumieli to, o czym mówił im wcześniej. Dzisiaj będzie tylko świątecznie w naszej audycji.

(-)

Wielkanoc to najważniejszy dzień w roku dla wszystkich chrześcijan. Dzięki niemu każdy, kto wierzy w Chrystusa, otrzymuje nadzieje na zbawienie. Radosne święto Zmartwychwstania zrodziło wiele obrzędów i tradycji na Ukrainie. Jak czytamy na stronie vv-hotel.com

wielkanocne tradycje i obrzędy w wielu zakątkach kraju pozostają praktycznie w niezmienionej postaci; takie, jakimi przyszły do nas z najdawniejszych czasów. Szczególnie wielobarwnie świętuje się na Zakarpaciu, ta kraina słynie z tradycji. Każdy z nas kojarzy Wielkanoc z procesją, jasnymi, złocistymi szatami kapłanów i ministrantów, radosnym śpiewem i powitaniem: „Chrystus zmartwychwstał!” – „Zaprawdę zmartwychwstał!”. Do zewnętrznych atrybutów święta można odnieść też ulubione od dzieciństwa rumiane drożdżowe „paski” i przede wszystkim – pisanki. Jednak podstawowa symbolika tego święta związana jest mimo wszystko z nabożeństwami. Zabawy ludowe tradycyjnie rozpoczynały się w paschalny wieczór. Ulubionymi rozrywkami na Wielkanoc, które w niektórych regionach Ukrainy trwają nawet do dwóch tygodni, są między innymi: Korowody, które na Zachodniej Ukrainie nazywa się „hajiwkami”, zabawy na huśtawkach, gry i zabawy. Świętowaniu towarzyszy tak zwane „chrystosowanie”, czyli powitanie z rozbijaniem pisanek oraz trzykrotnym pocałunkiem. Jest to dziedzictwo paschalne, które przyszło do nas z tradycji starocerkiewnej.

(-)

O zwyczajach i pisankach będziemy rozmawiać jeszcze jutro, a dzisiaj oddamy głos osobom, które chcą nam złożyć życzenia świąteczne. Po raz pierwszy zwraca się do nas z pozdrowieniami świątecznymi ordynariusz olsztyńsko-gdański, bp Arkadiusz Trochanowski:

(-)

Władzę świecką reprezentuje wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz:

(-)

Od marca tego roku Związek Ukraińców w Polsce ma nowego przewodniczącego – Piotra Tymę zastąpił Mirosław Skórka. Jemu też oddajemy głos:

(-)

Przewodniczącym olsztyńskiego oddziału ZUwP nadal pozostaje Stefan Migus, który już szykuje kilka wydarzeń kulturalnych, jeśli tylko sytuacja pozwoli. Na razie świętujemy:

(-)

I tak w świątecznym nastroju i przy dobrych życzeniach pierwsza część naszego programu zbliżyła się do końca. Teraz ustępuję miejsca Romanowi Bodnarowi:

(-) Hit-Parad

I teraz już wszyscy – Roman Bodnar, Szymon Krzysztoń i Jarosława Chrunik – żegnamy się z wami, życząc pięknych i radosnych świąt. Usłyszymy się jutro o godz. 10.50 na 99,6 MHz. Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

 

01.05.2021 –  godz 10.50 (opis do dźwięku)

Ukraińcy na Warmii i Mazurach już szykują się do święta Wielkanocy: gospodynie pieką paski i sprzątają w domu, dzieci malują pisanki. W każdym regionie Ukrainy są swoje tradycje, a ot, szczególnym zwyczajom Łemkowszczyzny grozi zniknięcie. Olsztyńska pisankarka, Łemkini Anna Faranczuk opowiedziała wszystko co pamięta o świętowaniu Wielkanocy przez naród, porozrzucany kiedyś po świecie.

Tak więc w przededniu Zmartwychwstania Chrystusa porozmawiamy o przyjemnym.

Z wami Hanna Wasilewska. Dzień dobry!

(-)

Z Łemkowszczyzny do Lubży, a stąd na Warmię i Mazury. Taka jest życiowa droga Łemkini, obecnie olsztynianki Anny Faranczuk. Pani Ania pasjonuje się pisankarstwem w tradycji łemkowskiej. Właśnie w łemkowskim koszyku wielkanocnym zgodnie z tradycją były tylko ładne, kolorowe pisanki; paski do koszyka nie wkładano – dzieli się wspomnieniami Anna Faranczuk:

– Moja mama opowiadała, że paskę trzeba było taką wielką upiec, że czasami trzeba było i piec rozebrać, żeby ją z pieca wyjąć. Im większa, tym lepsza. I w chustce na plecach nieśli do cerkwi. Tak wielkie były.

– Taka była ciężka. Mało tego, że nie mieściła się w koszu, nawet na plecach nieśli mężczyźni. Czyli paskę niósł gospodarz do cerkwi, gospodyni niosła pisanki. Tak u Łemków było, prawda?

– Tak. Właśnie moja mama tak opowiadała. Jeszcze się każdy licytował kto ma większą.

(-)

Kiedyś Łemkowie farbowali pisanki tylko na jaskrawe kolory, na czarny – nigdy. Po wysiedleniu z Łemkowszczyzny zaczęli wykorzystywać czarny kolor. Na pewno bardzo trudno było świętować Wielkanoc w nowym miejscu, dlatego nawet takie światłe święto nie mogło być takie radosne, jak dawniej. I tradycje po wysiedleniu zapominały się i gubiły – skarży się pani Ania:

– U nas wiele rzeczy się zatraciło właśnie przez wysiedlenie. Gdy ludzie zostali wysiedleni do wsi i jeszcze po 9-10 rodzin w jednej wsi, nie wolno było więcej. Nie wolno było ani rozmawiać po swojemu, ani nic i bardzo dużo ludzi się zatraciło. U nas tam w Lubży było tylko kilka rodzin i nie było szansy nawet na jakieś kultywowanie. Można powiedzieć, że się zasymilowali, a może nie aż tak, ale byli zastraszeni. Wielu rzeczy nie robiono tylko dlatego, że się bali. Może dlatego wiele takich tradycji przed świętami to się zatraciło.

(-)

Obecnie potomkowie Łemków zbierają po okruchach tradycje dziadków-pradziadków, więc łemkowska pisanka przywraca sobie honorowe miejsce w koszyku wielkanocnym. Jak ją napisać, jaki kolor wybrać? Kiedyś to wszystko miało duże znaczenie.

– Czerwoną dawało się komuś, kogo się kochało, lubiło; dla kogoś ważnego – w ten sposób. A wielu ludzi teraz kupuje po to, żeby mieć w koszyczku, na stole położyć. To już trochę inaczej wygląda.

– To znaczy, kiedyś, w dawnych czasach u Łemków uważano, że właśnie dziewczęta, które nie są jeszcze zamężne, piszą te pisanki i która ma najładniej napisaną, to ta dziewczyna będzie najlepszą gospodynią.

– Tak, ma wtedy szansę wyjść za mąż jeszcze tego roku, która pisanka będzie najlepsza. Czasami, gdy byłam jeszcze mała, jeździłam do Przemkowa, tam jest więcej mojej rodziny, w ogóle tam więcej Łemków mieszka no i tam było tak właśnie przed Wielkanocą, że każdy, gdy szedł z koszykiem do cerkwi, to każdy każdemu zaglądał do koszyka kto jakie ma pisanki. To było tak jak pierwszy konkurs pisanek wtedy w koszyczku. Teraz to już i chińskie, i naklejki, i już inaczej się podchodzi w ogóle do malowania pisanek do koszyczka.

– Po Wielkanocy Ukraińcy mają hajiwky, śpiewają piosenki wokół cerkwi, a ot Łemkowie takiej tradycji nie mają, chociaż łemkowska muzyka to oddzielny temat do rozmowy. Natomiast było dużo różnych zabaw. Czy pani może coś z dzieciństwa pamięta, przypomina sobie?

– Kiedyś to było tłuczenie pisanek – która więcej wytrzyma; taka tradycyjna bitwa. Tak jak kiedyś mój kuzyn znalazł kamień i kamień pomalował jak pisankę. I wygrał wszystkie bitwy.

– Tak zażartował.

– Tak sobie zażartował.

(-)

Przed nami świąteczne dni, niech więc do waszych domów przyjdzie radość ze światłym Zmartwychwstaniem Chrystusa. Chcę wam życzyć, aby iść przez życie z dobrym marzeniem, szczerą nadzieją, mocną wiarą i wielką miłością. Niech delikatny aromat pasek, jaskrawe kolory pisanek, dźwięczny śmiech i uśmiechy bliskich wypełnią te dni prawdziwym cudem i wspaniałym nastrojem.

Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego!  (dw/bsc)

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Sanitarny dramat na Mazurach – zamknięte toalety i odsysacze nieczystości

Po mazurskich jeziorach żeglują w czasie majówki setki ludzi. Niestety, nie mają gdzie skorzystać z portowych toalet, bo te są zamknięte. Nie działają także maszyny odsysające...

Zamknij
RadioOlsztynTV