Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 5 °C pogoda dziś
JUTRO: 4 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Listy do M. 4

Kadr z filmu „Listy do M. 4”

Proszę Państwa, to oczywiście kontynuacja świątecznego cyklu filmowego z sukcesem zapoczątkowanego parę lat temu, dokładnie w 2011 roku, głośnym i niezwykle popularnym filmem „Listy do M.” z Maciejem Stuhrem w roli głównej.

Film szturmem zdobył polską publiczność i doczekał się kolejnych kontynuacji. Co parę lat z prawdziwą przyjemnością spotykamy się z grupą starych i nowych przyjaciół w Wigilię i przeżywamy, zazwyczaj przyjemne świąteczne przygody, głównie miłosno-romantyczne. Zmieniają się bohaterowie, zmieniają się akcenty i wydarzenia, są jednak pewne stałe odnośniki. Tomasz Karolak w roli Mikołaja, Wojtek Malajkat, Piotr Adamczyk, Magdalena Różczka – prezenterka radiowa, Agnieszka Dygant i cała plejada naszych aktorów, którzy zdobyli popularność w komediach romantycznych i serialach telewizyjnych. Bym zapomniał jeszcze jest jedna bardzo ważna stała – zimowa, świąteczna Warszawa, absolutnie przepiękna, nowoczesna, kapitalnie sfotografowana i powiedzmy sobie szczerze, Warszawa jest świetnym planem filmowym, ma duszę i jest fotogeniczna, od Warszawy tylko lepiej na ekranie wypada Olsztyn, no może Nowy Jork.

Wracając do filmu, „Listy do M. 4”, widziałem parę miesięcy temu, ale poczekałem z recenzją na lepszy czas, świąteczno-zimowy. No i mamy ten najpiękniejszy czas w roku, gdy myślimy o najbliższych i staramy się uśmiechać do wszystkich i być zazwyczaj w jak najlepszym humorze, chociaż przychodzi nam to z pewnym trudem. Sam film, jak to każda kontynuacja, musi być nieco gorszy od poprzednich filmów, ale nie jest źle, jest dosyć zabawnie, opowieści są nieco naiwne ale przyjemne, po prostu schematyczne, tak pisze się scenariusze ciągów dalszych, by widzowie odnaleźli znajome postaci i wątki, które pamiętają, tak jest na całym filmowym świecie. „Listy do M. 4” to pogodne, gładkie, bezproblemowe kino, gdzie wszystko toczy się ustalonym torem, ku oczywistemu szczęśliwemu finałowi, aktorzy nie wspinają się na wyżyny swoich umiejętności ale nikt tego od nich nie tego oczekuje. Tempo czasem siada, w zależności od pary aktorskiej grającej swoją sekwencję. Producenci niemal ograniczyli się do ścisłego centrum Warszawy, nie licząc małych eskapad, poza centrum.

Irytujące jest to, że wszyscy słuchają jednego radia, bardzo irytujące jest nachalne lokowanie produktu i niestety zabrakło mi pewnej nuty sentymentalizmu, lekkiego przymrużenia oka. Ucieszyło mnie to, że producenci przypomnieli sobie o tym, że starsi aktorzy potrafią zagrać, fajne role: Barbary Wrzesińskiej i Stanisława Brudnego. Co jeszcze przypadło mi do gustu? To, że mimo upływu lat udało się utrzymać poziom, że popularni aktorzy chcą zagrać małe role, że mamy swoją świąteczną filmową franczyzę, która nie jest gorsza od amerykańskich a nawet w większości przypadków, zdecydowanie lepsza, oczywiście przykładając miarę do wielkości i możliwości polskiej kinematografii.

Chciałbym by polskie komedie romantyczne zawsze trzymały zbliżony poziom. Wszystkiego dobrego, nie tylko filmowego.

Kinoman

Przeczytaj poprzedni wpis:
Nieznacznie mniej zakażeń, wciąż wysoka liczba zgonów

W środę odnotowano 28 542 nowe zakażenia SARS-CoV-2 - to spadek o mniej więcej 2 procent w stosunku do ubiegłego tygodnia. Zmarły 592 osoby z COVID-19...

Zamknij
RadioOlsztynTV