NIK sprawdziło zabezpieczenie przeciwpowodziowe Żuław
Łodzie bez silników i wioseł oraz bobry niszczące wały przeciwpowodziowe w rejonie Elbląga – takie zarzuty stawia Najwyższa Izba Kontroli wykonawcom pierwszego etapu Programu „Kompleksowego zabezpieczenia przeciwpowodziowego Żuław”.
– To nieporozumienie, ten sprzęt od wielu lat nie jest nam potrzebny, bo zmieniły się kompetencje – wyjaśnia Cezary Terech, dyrektor Żuławskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, do którego należy magazyn, gdzie kontrolerzy NIK znaleźli niesprawne łódki.
– Według ustawy o Krajowym Systemie Ratowniczo- Gaśniczym podjęcie akcji w czasie powodzi należy do straży pożarnej i samorządów. I to właśnie oni mają sprzęt przeciwpowodziowy taki jak łodzie, agregaty prądotwórcze, pompy czy specjalne rękawy zastępujące worki z piaskiem – tłumaczy starszy kapitan Przemysław Siagło, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Elblągu.
Na bobry jak dotąd nikt sposobu nie znalazł. Zwierzęta te są pod ochroną, a myśliwi mimo zgody na odstrzał nie chcą ich zabijać.
(mstan/bsc)