Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 6 °C pogoda dziś
JUTRO: 8 °C pogoda jutro
Logowanie
 

„Hotel Zaświat”

(…) Im dłużej tu siedzę, tym większe mam poczucie potęgującego się absurdu i nierzeczywistości. (…) Powinienem rzucić to wszystko i wyjechać, ale przecież nie zostawię sprawy sprzedaży domu tak rozgrzebanej. (…) Poza tym nie ukrywam, że ten lepki marazm i to oderwanie od wszystkiego, czym żyłem przez ostatnie lata, ma w sobie coś pociągającego.

A ja ze swojej strony potwierdzam: rzeczywiście – ma. Powyższy fragment pochodzi z listu do żony bohatera nowej książki Przemysława Borkowskiego zatytułowanej „Hotel „Zaświat”. Autora znamy doskonale – jest współzałożycielem i filarem „Kabaretu Moralnego Niepokoju”, natomiast jako pisarz zadebiutował kilka lat temu powieścią „Gra w pochowanego”.

Bohater „Hotelu „Zaświat” nazywa się Krzysztof Rozkroczny. Biuralista z wielkiego miasta, pewnie pracownik korporacji, przyjeżdża do miejscowości, w której spędził dzieciństwo i lata szkolne, aby sprzedać opuszczony dom po rodzicach. Formalności przedłużają się, Rozkroczny musi spędzić na miejscu kilka dni. Jesień, melancholijna prowincja, pusty pensjonat to klasyczna sceneria polskiego kryminału sprzed lat, o uroku trudnym do odparcia. Poddaje mu się również bohater, ale wzruszenia związane z powrotem do świata młodości przerywa kilka tajemniczych i makabrycznych zdarzeń. Znajduje w lesie ludzką rękę, później ucho, wydaje mu się, że rzeką płynie odcięta noga w bucie. Do tych znalezisk prowadzi go lis, który pojawia się nie wiadomo skąd i zachowuje jak pies tropiący. Spotyka koczującego w gęstwinie lasu Kapitana, intrygującego kloszarda, a z piwnicy wątpliwej reputacji hotelu „Rusałka”, gdzie się zatrzymał, dochodzą go straszliwe dźwięki. Nie muszę dodawać, że akcja zmierza ku zaskakującemu finałowi i ujawnieniu potwornej tajemnicy, w którą uwikłany jest niejaki Wrona, antagonista bohatera.

Prawdę jednak mówiąc, bardziej niż kryminalna zagadka zainteresowała mnie psychologiczno-obyczajowa warstwa powieści „Hotel „Zaświat”. Znający okolice Olsztyna czytelnik bez trudu dostrzeże, że bardzo plastycznie opisywane miejsce akcji to podolsztyńskie Dywity, rodzinna miejscowość Borkowskiego, a cudaczne nazwisko bohatera „Rozkroczny” to nazwisko znaczące. Bohater bowiem jest fantomem dzisiejszego człowieka ze średniego pokolenia, stojącego jedną nogą w nowoczesnej, globalnej współczesności i drugą w zastanym, ale swojskim tradycyjnym światku, obywającym się bez smartfonów, tabletów i wi-fi. Roniącego łezkę za dawnymi czasami, ale bez reszty uwikłanego w nowe. Balansującego wreszcie na granicy dobra i zła, ponieważ dylematów etycznych nie są w stanie rozstrzygnąć nawet najnowocześniejsze technologie.

Tak naprawdę tworzy więc Borkowski mądry thriller filozoficzny, skłaniający swoją atmosferą do refleksji, przeplatany dygresjami i sentencjami, o wiele bardziej interesujący od strzelanek, pościgów, czy chlupoczących kałuż krwi.

Wielkie wrażenie robi opowiadanie o karpiu-ludojadzie, czy przekazana przez starego księdza Benona przypowieść o kresowym miasteczku Dermań, którego mieszkańcy postanowili przeciwstawić się wyrokom historii, odrzucając politykę i wszelkie ideologie. A tak bohater myśli o sensie marzeń z dzieciństwa:

Trzeba (…) Kupować kolejki elektryczne, modele czołgów i samolotów, czy choćby tak jak on wydawać swoje młodzieńcze wiersze. W ten sposób dokonujemy zwycięstw nad rzeczywistością, która kiedyś tak niecnie odmawiała nam spełnienia naszych marzeń. Co z tego, że są to zwycięstwa może zbyt późne, co z tego, że pole bitwy dawno opustoszało, armie się rozeszły, a ty stoisz na nim sam, wymachując mieczem? Ważna jest frajda z wymachiwania.

W powieści Przemysława Borkowskiego wcale nie występuje tytułowy „Hotel „Zaświat”. Być może to metafora metafizycznej mocy, rządzącej rzeczywistością. Autor powraca do niej często, tak jak w drastycznej wizji porównującej ludzki los do psów w zaprzęgu:

Dla nich najważniejsze jest, by przeć do przodu. Nieważne gdzie. Jakby zasysała je przestrzeń, która jest przed nimi. Jakby przyciągała je przyszłość, a przeszłość odpychała. Tak też jest i z nami – pomyślał. Przyszłość nas zasysa, a przeszłość wypycha.

Włodzimierz Kowalewski

 

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Zderzenie skuterów wodnych

Wypadek na szlaku wodnym między jeziorami Niegocin i Boczne w powiecie giżyckim. 200 metrów od przystani zderzyły się dwa skutery wodne. Z relacji świadków wynika, że...

Zamknij
RadioOlsztynTV