Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 6 °C pogoda dziś
JUTRO: 5 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Zbigniew Nienacki na lato

Zbigniew Nienacki przy pracy. Fot. ze strony www.nienacki.art.pl

„Czytajmy polską klasykę!” – chciałbym zawołać i tym razem, ale nie wiem, czy mogę, czy to już klasyka czy jeszcze kontrowersja? Niezależnie od tego rodzaju rozterek Zbigniew Nienacki, bo o nim będzie mowa, pozostanie na zawsze w historii naszej literatury, choć trudno przewidzieć, w jakim charakterze.

Kiedy wiele lat temu w nudne, wakacyjne dni, bo takie też się zdarzały, przynosiłem sobie z biblioteki przy ul. Limanowskiego kolejne tomy przygód „Pana Samochodzika”, nie miałem pojęcia, że ich sławny Autor mieszka tuż-tuż, w Jerzwałdzie niedaleko Iławy, że przybył z Łodzi, że jest związany z olsztyńskim środowiskiem literackim. Cóż – nie było wtedy internetu, plotkarskich pisemek, o pisarzach wiedzieliśmy tyle, ile mówiły suche, oficjalne notki w encyklopedii – o ile na takie zasłużyli.

Zbigniew Nienacki już w latach 50-tych ubiegłego wieku wpadł na pomysł, który współcześnie przyniósł światową sławę i milionowe fortuny pisarzom pokroju Dana Browna. Atrakcyjnie skonstruowany bohater Pan Tomasz, pozornie skromny pracownik muzeum, a naprawdę człowiek rzutki i przebiegły niczym James Bond, rozwiązuje zagadki przeszłości, tropi związane z nimi przestępstwa a przy okazji przekonująco uczy młodego czytelnika historii, rozbudza zainteresowanie dawną sztuką i postaciami z minionych dziejów. Po pierwszej czy drugiej książce z serii „Pana Samochodzika” zauważył ten walor sam wielki Paweł Jasienica, bardzo Autora docenił i pochwalił. Swoistą projekcją cech Pana Tomasza jest jego samochód – to też koncept, który dopełnił sukcesu Nienackiego. Pokraczny wehikuł sklecony w wiejskim garażu przez wuja Gromiłłę, geniusza-złotą rączkę, kryje w sobie silnik ówczesnego supersamochodu Ferrari 410 Superamerica, 12 cylindrów, 5 litrów pojemności, 340 koni mocy. Auto budzi swoim wyglądem uśmiechy politowania, ale w kulminacyjnych momentach potrafi śmigać 280 km na godzinę, pływać po jeziorach oraz – rzecz jasna – imponować pięknym kobietom.

I tak by zostało. Zbigniew Nienacki przeszedłby do kanonu literatury jako nauczyciel postaw obywatelskich, mistrz napięcia, akcji, świetnego opisu, klasyk sensacji dla młodzieży. Postanowił jednak napisać szereg w jego przekonaniu ambitnych utworów, przekraczających obyczajowe granice, sięgających głęboko w sferę seksu i ludzkich namiętności. Pierwszą była powieść „Uwodziciel” z 1978 roku, ale prawdziwa burza rozpętała się po wydaniu pięć lat później dwóch tomów pt. „Raz w roku w Skiroławkach”. Autor sięga w niej pod skórę pozornie sielskiego życia mazurskiej miejscowości, zamieszkałej przez rodzimą ludność i kilkoro spragnionych natury emigrantów z wielkich miast. Okazuje się, że wszystkie międzyludzkie relacje są tu oparte na erotycznych żądzach i popędach, a źródłem ich jest głęboko ukryta, mityczna i pierwotna jaźń.

O niebiosa, co wtedy się działo! Gorszyły się pisma katolickie z „Tygodnikiem Powszechnym” na czele, ale jeszcze bardziej partyjne tygodniki dla socjalistycznej inteligencji, przede wszystkim „Polityka” oraz jej „światli i liberalni” publicyści Daniel Passent i Krzysztof Teodor Toeplitz. Nienackiego mianowano naczelnym pornografem kraju. Wyszydzano, wyśmiewano, puszczano plotki. Nie przeszkodziło to jednak w olbrzymim sukcesie finansowym Autora i olsztyńskiego wydawnictwa „Pojezierze”.

Dziś, po latach, „Skiroławki” raczej rozczarowują niż bulwersują. Owszem, przyroda, atmosfera mazurskiej prowincji potrafią wciągnąć, nawet oczarować. Ale osławione erotyczne sceny okazują się sztuczne, wymęczone, bardziej przypominają podręcznik seksuologii a nie literaturę. Natomiast śmiać można się tylko z ówczesnych moralistów i ich oburzenia.

Czy zatem Zbigniew Nienacki wejdzie do grona twórców polskiej klasyki literackiej? Ekscentryzmem i ryzykownymi pomysłami często zakłóca się obiektywną miarę. (bsc)

Włodzimierz Kowalewski

Przeczytaj poprzedni wpis:
Poszukiwania żydowskich płyt nagrobnych na Mazurach

Na Warmii i Mazurach trwają poszukiwania macew, czyli żydowskich płyt nagrobnych. Większość miejscowych Żydów zginęło podczas II wojny światowej, a nagrobki na tutejszych cmentarzach zostały rozebrane....

Zamknij
RadioOlsztynTV