Dryfujące łodzie, szczęśliwy finał i apel straży pożarnej
Dryfujące łodzie wędkarskie dwukrotnie w ostatnim tygodniu stawiały na nogi strażaków z Warmii Mazur. W obu przypadkach nikomu nic się nie stało.
Pierwszy przypadek odnotowano na Jeziorze Plusznym koło Olsztyna. Strażacy na miejscu, 300 metrów od brzegu, zauważyli łódź. Miała złożone, nieużywane wiosła, znaleziono także właściciela, który potwierdził, że jednostka sama wyczepiła się z cumy.
W drugim przypadku, na jeziorze Sasek Wielki koło Szczytna, sytuacja wyglądała o wiele poważniej. O zdarzeniu mówił brygadier Daniel Olesiński z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie.
Po dojeździe zastaliśmy w odległości ok. 20 metrów od brzegu wywróconą łódź wiosłową, w której znaleźliśmy plecak. Wokół łodzi pływała m.in. wędka i buty, a dodatkowo unosiły się jeszcze wiosła. Podjęliśmy działania poszukiwawcze, zakładając pod wodą osoby użytkującej tę łódź. Zaangażowaliśmy nurków, echosondę i 3 jednostki pływające
– powiedział.
W trakcie akcji policjanci odnaleźli właściciela łodzi. Jak się okazało, źle zabezpieczył łódkę. Stąd apel strażaków, by starannie i prawidłowo cumować łodzie. Każda dryfująca jednostka to niepotrzebna praca i zbędne koszty, a co najważniejsze zaangażowanie strażaków, którzy w tym samym czasie mogą być potrzebni w sytuacji realnego zagrożenia w innym miejscu.
Posłuchaj wypowiedzi
Autor: L. Tekielski
Redakcja: M. Rutynowski