Rząd
„Rząd” to tylko tytuł duńskiego, świetnego serialu politycznego. Dostępny jest czwarty sezon tej znakomitej produkcji.
Polityka i jej kulisy, gry parlamentarne, koalicyjne, wewnątrz koalicji, głosowania nad wotum zaufania, układanki personalne, główne cele rządu, zmaganie się z opozycją i jakże ważna rola mediów w trakcie rządzenia. Każdy uważny obserwator i miłośnik gier politycznych z pewnością zauważy pewne podobieństwa, które zachodzą i tu, i tam.
To zazwyczaj jest po prostu gra o tron bez względu na czas, epokę, kraj, system parlamentarny. Po prostu chodzi o władzę i o jej utrzymanie. Seriale polityczne są niezwykle interesujące, oczywiście o ile są dobrze zrobione i dobrze zagrane. Do prawdziwej ekstraklasy zaliczamy „House of Cards” – po pierwsze angielską wersję, amerykańską także ze znakomitą Robin Wright i Kevinem Spaceyem. Mamy i rodzime produkcje polityczne, ale przyznam się, nie przypadły mi do gustu ani komediowe, ani te na serio. Zdecydowanie preferuję amerykańskie filmy o prezydentach czy zadziornych kongresmenach.
Najbardziej lubię serię o duńskiej premier Brigitte Nyborg, panią premier, później minister spraw zagranicznych brawurowo zagrała rewelacyjna duńska aktorka Sidse Babett Knudsen – grywa w USA (Hologram dla króla, Westworld), wyjątkowo utalentowana aktorka o uroczym uśmiechu. W serialu chodzi, tak jak wspomniałem o władzę i jej utrzymanie, ale także o zmiany klimatyczne i ochronę środowiska, także o ewentualny podział zysków z nowych roponośnych odwiertów na Grenlandii. Ropa na Grenlandii to znana historia i powracająca w różnych filmowych odsłonach, to łakomy kąsek dla koncernów naftowych i wielu państw niekoniecznie arktycznych, takich jak Chiny. Grenlandia to także ważne strategicznie miejsce, to taki niezatapialny lotniskowiec i pewnie każde mocarstwo chciałoby mieć tam bazę wojskową.
Serial telewizyjny to nie tylko polityka, to także życie i sprawy osobiste głównych bohaterów. W „Rządzie” mamy także takie prywatne wątki, oczywiście cała opowieść jest podlana sosem poprawności politycznej, co już chyba zaliczamy do jazdy obowiązkowej. Dobra historia, wartkie tempo, aktorzy profesjonalni, co prawda, jeśli często ogląda się seriale – filmy skandynawskie to można trochę się pogubić, bowiem Skandynawowie mają ograniczoną liczbę aktorów, którzy dużo grają w wielu skandynawskich produkcjach, często wcielając się w dosyć podobne postaci, co może być mylące w czasie projekcji. Cóż, są to małe rynki, ale ich produkcje są popularne. Więc póki są zamówienia, to trzeba kręcić serial za serialem, co z czasem obróci się przeciwko producentom, pojawi się efekt nadprodukcji i wypalenia tematycznego. Na razie wszystko gra i spokojnie można oglądać duński „Rząd” licząc na kolejne podobne dzieła.
Kinoman