Piłka ręczna, Sport
Wygrali z liderem pierwszej ligi
Szczypiorniści Warmii Energa Olsztyn pokonali u siebie Nielbę Wągrowiec 27:25. Przypomnijmy, że rywal Warmiaków nie zgodził się na przełożenie tego spotkania, o które zabiegali olsztynianie ze względu na problemy kadrowe.
– Nie liczyliśmy na łatwe punkty. Warmia ma swoje problemy, my mamy swoje. To jednak cały czas dobry zespół. To, że mają kontuzje – to nic nie znaczy, my też mamy problemy kadrowe. Musimy się skupić na tym, co dziś wyprawialiśmy na parkiecie – wyjaśnia Bartosz Świerad, grający trener Nielby Wągrowiec
Również grający trener, ale Warmii Energa – Daniel Żółtak przekonuje – w tym spotkaniu pokazaliśmy charakter. Warto wspomnieć bowiem, że na parkiet na własną odpowiedzialność wyszli kontuzjowani Radosław Dzieniszewski i Michał Sikorski
Jeżeli popatrzymy na ostatnie pięć spotkań, które gramy w bardzo okrojonym składzie, to bilans jest bardzo dobry – wygraliśmy cztery z nich. To wiele o nas mówi. Dziś znów zostawiliśmy serce na parkiecie. Mimo problemów, zawsze mówimy sobie – „wychodzimy i staramy się realizować założenia”. To zdaje egzamin. Pierwsza połowa była dla nas ciężka, ale w końcówce udało nam się wyjść na prowadzenie. W drugiej części mieliśmy 2,3 bramki przewagi, jednak problemy zaczęły się na kilka minut przed końcem meczu, bo był remis 24:24. Udało nam się jednak znów wrócić na prowadzenie i dowieźliśmy wynik do końca. Chcieliśmy ten mecz przełożyć, nie udało się, więc była podwójna motywacja
– przyznał trener Żółtak.
W zespole zadebiutował wychowanek Szczypiorniaka Olsztyn, Bartosz Idzikowski
Było bardzo ciężko, niewielu zawodników może teraz pomóc drużynie, dlatego też ja się pojawiłem. Za nami bardzo trudny mecz, z bardzo wymagającym zawodnikiem. Zagraliśmy jednak jak jednak drużyna, daliśmy z siebie wszystko. Warmia to uznana marka. Wielu zawodników chciałoby tu zagrać. Jestem z Olsztyna, wychowałem się na meczach Warmii jeszcze w ekstraklasie. Do tego dostałem numer po Jacku Zyśku, który był moim idolem. Bardzo się cieszę, że tu jestem
– mówił Bartosz Idzikowski.
Autor/redakcja: K. Piasecka