Udawany napad na lombard
Napad na lombard w Gołdapi z początku lipca był sfingowany.
Policjanci ustalili, że ekspedientka nie została obezwładniona. Nie było też kradzieży złota i innych przedmiotów o wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Zniknęła jednak tylko biżuteria, a w przestępstwo zamieszani byli pracownik placówki i ktoś z jego rodziny. 23-latka i 30-latek zostali zatrzymani i trafili do policyjnego aresztu.
3 lipca policjanci zostali powiadomieni o napadzie na jeden z lombardów w centrum miasta. Ze zgłoszenia wynikało, że po jego otwarciu wtargnął tam napastnik, który użył gazu łzawiącego, skrępował sprzedawczynię i zamknął ją na zapleczu. Potem ukradł złoto i inne przedmioty o wartości około 30 tysięcy złotych.
Jednak od początku okoliczności „napadu” budziły wątpliwości, co potwierdziło policyjne dochodzenie. Zatrzymani kobieta i mężczyzna usłyszeli zarzuty kradzieży, za co grozi im do 5 lat więzienia. Mają policyjny dozór. Policjanci odzyskali już większość skradzionych przedmiotów, które wkrótce wrócą do właściciela.
(kan/łw)
PRZECZYTAJ TAKŻE
-
Nieudane włamanie do jubilera w Elblągu. Policja namierzyła złodzieja w Opolu
-
Areszt za rozbój w zakładzie jubilerskim. Sprzedawczynię uderzał młotkiem
-
Bezwzględne więzienie dla sprawców napadu na sklep w Elblągu. Ukradli 3 tys. zł
-
Napad, który przeszedł do historii. Zamiast pieniędzy ukradł… maskotkę