Nowe władze samorządowe zmniejszają zatrudnienie
Część gmin województwa warmińsko-mazurskiego zaczyna zwalniać urzędników.
Najczęstszym tłumaczeniem jest konieczność cięcia wydatków zwłaszcza, że niektóre gminy borykają się z poważnymi problemami. Zdarza się też, że zwalniani są urzędnicy, którzy ewidentnie nie radzili sobie z pracą. Tak jest m.in. w Orzyszu.
Jak mówi burmistrz Orzysza Zbigniew Włodkowski
Z blisko 50 osób, które są zatrudnione na umowach o pracę i umowach zlecenia, chcę zostawić 35 na etatach i 5 na umowę zlecenia. W jednym przypadku konieczne było zwolnienie dyscyplinarne, bo pracownik nie wydawał decyzji w terminach, za co wojewoda kilkukrotnie nałożył na gminę wysokie kary.
Najbardziej skrajnym przypadkiem jest Pisz, gdzie – jak informuje burmistrz – zatrudnionych było ponad 450 osób. W urzędzie tak naprawdę potrzeba nieco ponad 70 urzędników – twierdzi burmistrz Andrzej Szymborski.
Posłuchaj relacji Andrzeja Piedziewicza
Ponad 20 osób zamierza zwolnić magistrat w Elblągu, a po kilka osób – urzędy w Tolkmicku i Rucianem-Nidzie. Tolkmicko i Ruciane muszą ciąć wszystkie wydatki, bo Regionalna Izba Obrachunkowa nie zaakceptowała ich budżetów na ten rok ze względu na nadmierne zadłużenie.
W mniejszych miejscowościach zwolnienia z urzędów mogą rodzić problemy społeczne, bo zwalnianym będzie trudno o nową pracę. Nawet w Olsztynie ofert pracy biurowej jest jak na lekarstwo – przyznaje Krystyna Dudzińska, dyrektor olsztyńskiego urzędu pracy.
W tej chwili w urzędzie mamy ponad 250 ofert pracy. Z tego tylko 5 ofert to praca biurowa
Z danych Urzędu Statystycznego wynika zaś, że na Warmii i Mazurach w szeroko pojętej administracji publicznej pracuje ponad 24 tysiące osób. W ciągu ostatnich 10 lat liczba urzędników wzrosła o prawie 3 tysiące. (apiedz/bsc)