Aleksander Reisch: wydarzenia w Berlinie wpłyną na transport międzynarodowy
O bezpieczeństwie polskich kierowców rozmawiał Mariusz Trzmiel z Aleksandrem Reischem, prezesem Warmińsko-Mazurskiego Zrzeszenia Przewoźników Drogowych w Olsztynie w Porannych Pytaniach Polskiego Radia Olsztyn.
Przypomnijmy – w poniedziałek po godzinie 20.00 ciężarówka na polskich tablicach rejestracyjnych wjechała w jarmark świąteczny przy placu Breitscheidplatz w Berlinie. Samochodem kierował terrorysta, który wcześniej zabił polskiego kierowcę. W ataku zginęło 12 osób, a 48 zostało rannych.
Jak poinformował gość Porannych Pytań – Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Przewoźników Drogowych nieustannie zgłasza poprawki do ustawy o transporcie drogowym, by zadbać o bezpieczeństwo kierowców. – Nie da się określić czasu pracy kierowcy międzynarodowego z dokładnością co do minuty. Kiedy on jedzie z Polski do Hiszpanii i ma część ładunku odebrać lub zostawić w Berlinie. Nie można przewidzieć, czy zdąży na miejsce załadunku lub rozładunku.
Według Aleksandra Reischa do procesu transportowego należy włączyć załadowców i wyładowców. Ze względu na ich liczbę mają oni wiele do powiedzenia. Najlepiej obrazuje to sytuacja w Berlinie. Polski kierowca jechał z Włoch i na miejsce dotarł o 8.00 rano. Miał się od razu rozładować, ale przesunięto to na następny dzień. Nie wiadomo, czy ten odbiorca towaru miał odpowiednie miejsce, gdzie samochód miał stać i czekać na rozładunek. Wymiana doświadczeń mogłaby pomóc usprawnić ten system i zadbać o bezpieczeństwo kierowców.
W tej chwili pojawiają się magazyny logistyczne, które dysponują zapleczem postojowym i załadunkowym. Są też dziesiątki mniejszych odbiorców, którzy tego nie mają. Pytanie – jak ten samochód był zabezpieczony u odbiorcy? – zastanawiał się na antenie Polskiego Radia Olsztyn prezes Warmińsko-Mazurskiego Zrzeszenia Przewoźników Drogowych w Olsztynie. Według gościa Porannych Pytań przydałoby się pewne urządzenie, które uruchamiałoby samochód na pin przypisany do kierowcy. Gdyby ktoś zneutralizował kierowcę, jak to było w Berlinie, to i tak nie mógłby uruchomić Tira. Innym sposobem byłoby uruchomienie numeru 112, który by informował o tym, że samochód został skradziony. Jednak bezpieczeństwo kierowców przede wszystkim musi zapewnić dane państwo, na którym przebywa.
Aleksander Reisch twierdzi, że wydarzenia w Berlinie nie pomogą sytuacji, w jakiej znajduje się transport międzynarodowy, czyli brak pracowników. W tym zawodzie w ciągu roku pracuje 30 tysięcy kierowców. W przedsiębiorstwach polskich zatrudnionych jest ponad 20 tysięcy kierowców z Białorusi i Ukrainy.
Posłuchaj Porannych Pytań
(podbiel)