Pomoc dla powodzian, Aktualności, Aplikacja mobilna, Regiony
Grzegorz Różański: na żywo wygląda to jeszcze bardziej dramatycznie
Kilkadziesiąt budynków, które nie nadają się do użytku, uszkodzona, bądź całkowicie zniszczona infrastruktura drogowa, brak kanalizacji i bieżącej wody. Tak wygląda krajobraz po przejściu wielkiej wody na południu Polski. O akcji ratunkowej mówił na antenie Radia Olsztyn młodszy brygadier Grzegorz Różański, który jest na miejscu.
Zarządzanie kryzysowe w Stroniu Śląskim i Lądku-Zdrój koordynuje od wczoraj (18 września) warmińsko-mazurski komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie nadbrygadier Michał Kamieniecki. Jak powiedział w Poranku Radia Olsztyn rzecznik komendanta – młodszy brygadier Grzegorz Różański, pracy jest bardzo dużo.
To m.in. przesyłanie odpowiednich grup żołnierzy, funkcjonariuszy straży pożarnej w konkretne miejsca z konkretną pomocą. Do jednego miejsca będą skierowani żołnierze w odpowiednich grupach, którzy będą oczyszczać budynki, udrażniać ciągi komunikacyjne. W inne miejsce będzie kierowany ciężki sprzęt, który też jest na miejscu. Pamiętajmy, że żywioł zniszczył wszystko. Nie funkcjonuje odbiór odpadów, a za chwilę wszystko to będzie stwarzać kolejne zagrożenie, choćby epidemiologiczne
– powiedział.
Do sztabów zarządzania kryzysowego spływają kolejne raporty o zniszczeniach i nie napawają one optymizmem.
Aż 75 budynków nie nadaje się do bezpiecznego użytku przejściowo lub całkowicie. Nawet służby, które chciałyby wejść do środka pomóc sprzątać to co zostało naniesione do budynków nie mogą wejść do środka bo zagraża to ich bezpieczeństwu i życiu
– wyjaśnił.
Sytuacja jest bardzo trudna.
Na żywo wygląda to jeszcze bardziej dramatycznie. Żywioł przeszedł z ogromną siłą. Szkody są bardzo poważne. Oprócz budynków zniszczona jest infrastruktura drogowa. Ludzie na tych terenach nie mają żadnych mediów, kanalizacji, bieżącej wody, prądu. Co parę kilometrów mijałem samochody zgniecione jak kartki papieru
– relacjonował młodszy brygadier Grzegorz Różański.
Opadająca woda na południu Polski odsłania skalę zniszczeń po przejściu kataklizmu. Na miejscu pracuje stu strażaków z Warmii i Mazur. Powodzianie najbardziej potrzebują sprzętu do porządkowania.
Ludzie potrzebują łopat i butów gumowych. Wszystko tam pokryte jest dużą ilością szlamu. Najważniejsze są takie rzeczy jak miotły, łopaty i kalosze
– wyliczał.
Posłuchaj wypowiedzi
Autor: M. Świniarski
Redakcja: B. Świerkowska-Chromy