Wyłudzali odszkodowania
Dwaj mieszkańcy Ostródy, którzy od firmy ubezpieczeniowej wyłudzili ponad 90 tysięcy złotych usłyszeli zarzuty oszustwa i „upozorowania zdarzenia powodującego wypłatę odszkodowania”. Z ustaleń prokuratury i policji wynika, że 33-letni właściciel autokomisu wspólnie z 61-letnim właścicielem warsztatu samochodowego ubezpieczyli dwa auta sprowadzone z Litwy, a potem upozorowali ich pożar.
Pierwszy taki przypadek miał miejsce w lipcu 2009 roku. Wtedy na jednym z parkingów w Morągu spalił się Chrysler. Agent ubezpieczeniowy stwierdził, że powodem było zwarcie instalacji elektrycznej i firma wypłaciła właścicielowi 50 tysięcy złotych. Podobna sytuacja zdarzyła się w listopadzie 2010 roku; na parkingu w Małdytach spaliła się Honda Odyssey.
Podobnie, jak w Morągu, przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej stwierdził, że przyczyną zdarzenia było zwarcie instalacji elektrycznej. Tym razem firma wypłaciła prawie 42 tysiące złotych. Zwarcie instalacji w obu przypadkach wykluczył w czasie śledztwa biegły. Stwierdził, że musiało to być podpalenie.
Potem policjanci dotarli do podejrzanych. 33-latek przyznał się do winy i skorzystał z możliwości dobrowolnego poddania się karze 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata. Musi też naprawić szkodę. Jego 61-letni wspólnik nie przyznał się do popełnienia przestępstw. Grozi mu kara do 8 lat więzienia.
mówi Izabela Niedźwiedzka-Pardela:
Niedźwiedzka-Pardela
(kan/as)