Zaległości
Zaległości filmowe to moja specjalność, ciągle mi coś umyka albo nie mam czasu, albo zbyt szybko zdejmują film z ekranu lub po prostu nie mam ochoty na wyprawę do kina. Więc robią się zaległości, ale nie ma obawy, kasowe filmy mają drugi i trzeci obieg, mianowicie: płyty DVD, kodowane kanały filmowe, towarzyska wymiana plików, ostatecznie można czekać na emisję w telewizjach otwartych, ale trzeba mieć anielską cierpliwość.
Rozpisałem się i prawie zapomniałem, o czym miałem się wypowiedzieć. Dwa tytuły, które przeleciały mi koło nosa w kinach, a załapałem się na owe filmy po pewnym czasie w specjalistycznych kanałach filmowych, to „Ratując Pana Banksa” i „Pacific Rim”. Pierwszy tytuł to film obyczajowy o tym, jak doszło do ekranizacji powieści Pameli L. Travers o słynnej niani czarodziejce – Mary Poppins, drugi to film katastroficzny z potworami z innego wymiaru w roli głównej. „Ratując” to kino urocze z Emmą Thompson i Tomem Hanksem w rolach głównych, to moja obsada marzeń, uważam, że powinni być tandemem twórczym zaangażowanym w produkcję mądrych filmów dla wyrobionego widza.
I właśnie taki jest film „Ratując”, no i role – Thompson i Hanks stworzyli fantastyczny duet, ale nie ma co ukrywać, na takie filmy nie ma większego zapotrzebowania, boleję nad tym, ale tak jest i koniec kropka. Natomiast prawdziwą popularnością cieszą się filmy zrealizowane z rozmachem, z wielkimi budżetami i komiksową fabułą, taki właśnie jest film „Pacific Rim”. Zrobiony za koszmarne pieniądze, właśnie w komiksowym stylu, gdzie potwory z kosmosu są doprawdy potworne, a ziemskie roboty do zwalczania kosmicznych potworów wyjątkowo malownicze.
Fabuła jest banalna, Ziemia zagrożona inwazją z kosmosu, trzeba się ratować, no i jak to w takich filmach bywa, dzięki poświeceniu i pomysłowości kilku amerykańskich niedobitków, niemal rozbitków, udaję się uratować naszą ukochaną planetę, ale tylko do czasu, gdy w kinach pojawi się kontynuacja tej opowieści czyli „Atlantic Rim”. Spodziewam się jeszcze większych potworów i jeszcze głupszej historii. Bo ta z Pacyfikiem w tytule jest tak fatalnie napisana i zagrana, że aż żałuję czasu, który poświęciłem na film. Myślę więc, że jest potrzebna tablica ostrzegawcza przed każdym filmem, na której w delikatny sposób informowano by widzów o zagrożeniach, jakie niesie ze sobą dany film, np. totalne zgłupienie, zidiocenie, opadanie rąk i szczęki lub prawdziwą niechęć do współczesnego kina czy też lęk przed włączenia telewizora.
To tyle, co miałem do powiedzenia w sprawie NIEZBYT MĄDRYCH FILMÓW.
Kinoman