Superbohaterowie
Właściwie to niespecjalnie wiem, jak się znaleźć w gronie superbohaterów, bo jak wielokrotnie wspominałem, superbohaterowie to nie moja bajka, nie mam nastu lat, nie jestem dużym chłopcem, nie czytam komiksów, nie czytałem będąc chłopcem – w PRL-u nie były dostępne, poza kapitanem Żbikiem.
Zawsze wolałem zwykłych bohaterów, takich kreowanych przez Mela Gibsona i Bruca Willysa. „Naga broń” czy „Szklana pułapka”, to w moim przypadku kultowe cykle sensacyjno-przygodowe. Ale do rzeczy, ostatnio superbohaterowie chyba już na stałe przenieśli się ze stron komiksów na duży ekran i pokazują się na całym świecie lub tam, gdzie są pokazywane amerykańskie filmy. O co chodzi w przypadku superbohaterów ?
To proste – ocalić świat czyli Amerykę przed szeroko rozumianym złem: kosmici, potwory, kiedyś radzieccy lub chińscy towarzysze, szaleni naukowcy, prości bandyci itd. Parafrazując klasyka powiem tak „…dajcie mi wroga, a obrońca się znajdzie…”. Do obrońców zaliczamy: Thora, Kapitana Amerykę, Hulka, Iron Mana, Spider Mana, Fantastyczną Czwórkę, staroświeckich – Supermana i Batmana. Wymieniać mogę dalej, ale przecież nie chodzi o katalogowanie superbohaterów.
Po co istnieją superbohaterowie, już wiem, by ocalić świat, by osłodzić życie słabeuszom, by usprawiedliwić się przed sobą, dlaczego nie reagujemy w kryzysowych sytuacjach – przecież od tego są superbohaterowie. Sadzę, że są Oni także emanacją marzeń, bo przecież każdy z nas okularników miał ochotę tak bezkarnie strzelić w pysk swojego ulubionego wroga.
Jednak w superbohaterach jest pułapka, przynajmniej ja tak to widzę. Chodzą dziwacznie ubrani, piszę dziwacznie i nie mam nic złego na myśli, przez ten ubiór często postrzegani jako dziwolągi, a to przekłada się na kłopoty w kontaktach z płcią przeciwną. Tak rzadko widuje się ich z dziewczętami i nie pomagają im w tym nadprzyrodzone zdolności. Poza Batmanem, nie mają życia towarzyskiego, ciągle muszą ukrywać swoje talenty. Ogólnie mają przegrane życie: bolesne przemiany – Hulk, praca na wysokościach – Spider Man, targanie ciężkiego młota, niewygodny ekwipunek – Iron Man itd, itp.
A to wszystko dla ludzkości, która i tak jest niewdzięczna, i potrafi się odwrócić plecami w ciągu sekundy, więc jak tu żyć… panie Jacku, będąc superbohaterem? Nie wiem, ale jedno wiem, za żadne pieniądze nie zostałbym superbohaterem, tak samo jak nigdy bym nie poszedł do Rządu, bo co to za robota? Nawet gdyby dawali tekę bez teki, to też bym się nie zgodził, no chyba żeby to było Ministerstwo Głupich Kroków, to czemu nie.
P.S. W przyszłym roku wracają Pythoni, o nich wkrótce.