Polecane, Aktualności, Aplikacja mobilna
Polowanie bez winnych. Łoś zginął, ale dowodów brak
Nie ma kuli – nie ma winnego. Prokuratura w Łomży umorzyła śledztwo w sprawie zabicia łosia podczas polowania, jakie odbyło się niedaleko Olsztyna.
Polowanie odbyło się na początku stycznia 2024 roku na terenie Leśnictwa Graszk w gminie Purda. W jego trakcie jeden z myśliwych zastrzelił łosia – czyli zwierzę objęte całkowitym zakazem polowań. O sprawie stało się głośno, bo jednym z uczestników polowania był znany siatkarz Marcin Możdżonek, były kapitan reprezentacji Polski w siatkówce. Możdżonek jest też od 2023 roku prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej, a w styczniu 2024 był także wymieniany jako potencjalny kandydat na prezydenta Olsztyna. Później rzeczywiście w tym wyborach wystartował.
Na miejscu polowania od razu pojawiła się policja. Sprawą zajęła się też prokuratura. Śledztwo przeniesiono przy tym do Łomży, bo pojawiły się informacje, że w polowaniu brały udział osoby związane z olsztyńskimi organami ścigania.
Przesłuchano prawie 40 świadków, udało się też ustalić, kto mógł oddać feralny strzał – ale zarzutów ostatecznie nie postawiono, a śledztwo zostało umorzone. Powód – brak kuli, która zabiła łosia.
W toku postępowania funkcjonariusze policji zabezpieczyli łuskę od naboju broni myśliwskiej, z której oddano strzał, nie odnaleziono jednak naboju. Ustalono również osobę, która oddała strzał z miejsca znajdującego się najbliżej miejsca odnalezienia tuszy zwierzęcia. Myśliwy przyznał się do oddania strzału, wskazał jednakże, że strzelał do sarny
– wyjaśniała Dorota Leszczyńska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łomży.
Takimi wynikami śledztwa rozczarowany jest Marcin Możdżonek. Jak przekonuje, Polski Związek Łowiecki stara się oczyścić swoje szeregi z osób, które popełniają czyny niezgodne z prawem. Zapewnia też, że w tym konkretnym przypadku nie jest trudno przypisać winę – polowanie odbywało się w tzw. systemie szwedzkim, w którym myśliwi umieszczani są na zwyżkach w precyzyjnie wyznaczonych miejscach.
Możemy się opierać tylko na poszlakach, ale strzał mógł paść tylko z jednego konkretnego stanowiska, na którym stał konkretny myśliwy. Oczywiście my wiemy, kto to jest. Na pewno ten człowiek będzie na celowniku organów dyscyplinarnych. Nowy rzecznik dyscyplinarny na pewno tą sprawą się zajmie i z całą stanowczością wyciągnie wszystkie możliwe konsekwencje
– zapewnia Marcin Możdżonek.
Posłuchaj wypowiedzi
Autor: A. Piedziewicz