Pielęgniarki domagają się 1,5 tysiąca złotych podwyżki
Minister zdrowia, który próbował przemawiać w Warszawie do protestujących pielęgniarek, nie został wpuszczony przez nie na mównicę. Marian Zembala wraz ze współpracownikami pojawił się wśród kobiet manifestujących przed kancelarią premiera.
Pielęgniarki domagają się wzrostu wynagrodzeń o 1,5 tysiąca złotych w ciągu 3 lat. Zaproponowane przez ministerstwo zdrowia podwyżki są ich zdaniem za małe.
Według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w manifestacji może uczestniczył nawet 10 tysięcy osób. Z Warmii i Mazur do Warszawy pojechało ponad 250 pielęgniarek. Jak mówi przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w regionie Elżbieta Butkiewicz, wszystkie są zdeterminowane i oczekują szybkich zmian.
Po nieudanej rozmowie z pielęgniarkami, minister zapewniał media, że jest otwarty na dialog. Podkreślił, że ma dla protestujących propozycje. Zapowiedział, że najpierw ujawni je zainteresowanym. Chwilę po tym, w rozmowie wśród protestujących mówił, że ma środki na podwyżki „na 400 złotych w tym roku, jeżeli będzie zgoda i 400 złotych w przyszłym roku”.
Według wcześniejszych zapowiedzi, resort zdrowia chce podwyższyć pensje pielęgniarkom w ratach, tak by do 2020 roku pensje w tej grupie zawodowej mogłyby wzrosnąć o 1500 złotych. Protest ma zakończyć się pod Sejmem.
(mal/bsc)