Nie trawię komiksów
Kinem jako sztuką interesuję się od lat, a właściwie od zawsze, niech będzie od kołyski czyli od momentu gdy w domu pojawił się pierwszy telewizor a były to wczesne lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku i od pierwszych samodzielnych kroków do kina, a skoro jesteśmy w Olsztynie – to pierwszy samodzielny wypad do kina był oczywiście do …Awangardy.
No i zaczęło się od pierwszego filmu od „Fanfana Tulipana” z Gerardem Philipem i Giną Lolobrigidą, wpadłem po uszy, zwariowałem na punkcie ruchomych obrazków, a zwłaszcza kina przygodowego z domieszką prawdy historycznej.
Obecnie też funkcjonuje tego typu kino jednak raczej z przechyłem w stronę przygody, a nie historii. Ostatnio mówi się o kinie nowej przygody, które zdecydowanie wyparło leciwe, zwykłe kino przygodowe. Teraz wszystko jest naj: największe, najszybsze, najpiękniejsze, najlepsze i najdroższe w historii a efekty to proszę państwa to nie tylko 3D to już 5D a co będzie w przyszłości? Kto to wie. Oczywiście takie filmy przynoszą najwięcej pieniędzy i natychmiast montuje się kontynuację.
Lubię takie filmy ale z jednym zastrzeżeniem, nie trawię ekranizacji komiksów – nie ta grupa wiekowa. Jednak kontynuacje przygód Indiany Jonesa, cykl o Piratach z Karaibów, Wojny gwiezdne, filmy z Obcym w roli głównej to jest to co lubię i oglądam z wypiekami na twarzy. Jednak ciągle jestem chłopcem, który kiedyś tam wybrał się na Fanfana do Awangardy.
O mały figiel bym zapomniał, w dalszym ciągu cenię walory aktorskie Giny Lolobrigidy.