Nadal bez wyroku ws. radnego pozwanego przez taksówkarzy
Mimo zapowiedzi, nadal nie ma wyroku w sprawie olsztyńskiego radnego SLD Krzysztofa Kacprzyckiego.
Radny stanął przed sądem po tym jak w internecie upublicznił dane osobowe olsztyńskich taksówkarzy, którzy podpisali się pod petycją, do Rady Miasta, o wprowadzenie droższej, drugiej strefy na osiedlu Zacisze.
Sprawa dotyczy opublikowanego w październiku 2013 roku dokumentu, pod którym podpisali się z imienia i nazwiska dwaj olsztyńscy taksówkarze. W dokumencie tym znalazły się też numery boczne ich taksówek.
Posłuchaj relacji Izabeli Malewskiej
Po publikacji pisma na Twitterze taksówkarze poczuli się dotknięci, bo jak tłumaczyli przed sądem, zostali narażeni na liczne nieprzyjemności. Dlatego teraz domagają się zadośćuczynienia. Jeden chce 7 tysięcy złotych, drugi ponad 8 tysięcy złotych. Dodatkowo chcą skazania radnego Kacprzyckiego na miesiąc więzienia w zawieszeniu na rok. I choć nie chcą wypowiadać się do mikrofonu, uważają, że proces w tej sprawie trwa już zbyt długo.
Radny SLD Krzysztof Kacprzycki zeznał przed sądem, że nie wiedział o zmianie przepisów dotyczących danych osobowych, które wprowadzono w 2012 roku. Jak mówi – był przekonany, że taksówkarz jako jednoosobowa firma nie jest objęty ochroną.
Wiedzieć jednak powinien – tak przynajmniej uważają pracownice biura rady miasta w olsztyńskim ratuszu. Jak wyjaśniały przed sądem, w połowie 2013 roku radni dostali bowiem stosowne broszury prawne. Mowy końcowe zaplanowano na 3 czerwca. Wtedy najprawdopodobniej zapadnie także wyrok.
(imal/bsc)