Max Klinge i jego las
Dla Maxa Klingego liczył się tylko las. Był ważniejszy niż rodzina, ważniejszy niż on sam. Pomimo niebezpieczeństwa, jakie groziło mu ze strony Sowietów nie uciekł do Niemiec. Choć nie znał słowa po polsku, polska administracja mianowała go w lipcu 1945 roku leśniczym w leśnictwie Lipnik (przed wojną Falkenhoch) w nadleśnictwie Pisz. Kochany i szanowany przez ludzi, pozostał w swojej leśniczówce i w swoim lesie. Do dziś nad Śniardwami rosną drzewa posadzone przez Klingego, surowego Niemca, ale sprawiedliwego i dobrego człowieka.
Posłuchaj reportażu Alicji Kulik