The Sinner
„The Sinner” – „Grzesznik”/”Grzesznica” to tytuł amerykańskiego serialu kryminalnego wyprodukowanego przez utalentowaną aktorkę średniego pokolenia Jessicę Biel. Aktualnie mamy do dyspozycji cztery sezony serialu, dostępne są w streamingu i na jednej z platform filmowych.
Lubię ten cykl, chociaż nie jest to wybitnie emocjonujący serial, raczej z powolną narracją. Rzecz rozgrywa się na amerykańskiej prowincji, pod Nowym Jorkiem, blisko wschodniego wybrzeża. Głównego bohatera gra aktor raczej z innej bajki, nie z sensacji – Bill Pullman. Pamiętacie Państwo prezydenta USA z Dnia Niepodległości? To właśnie Bill Pullman, ja najcieplej wspominam Pullmana z „Bezsenności w Seattle” Nory Ephron z Hanksem i Ryan. Pullman wcielił się tam w postać safandułowatego narzeczonego Meg Ryan – Waltera. Przypomnę Meg zagrała – Annie, a Tom zagrał Sama i tyle o Seattle.
Wracając do „The Sinner” – serial dźwiga na swoich barkach właśnie Pullman, grając śledczego Harrego Ambrosa, starszego faceta przed emeryturą, przygniecionego trudnymi wspomnieniami z dzieciństwa, depresyjnego, dziwaka, szukającego ukojenia i bliskiej mu osoby. Zagadki kryminalne, rozwiązywane przez Harrego, być może nie należą do niezwykłych, zazwyczaj ktoś kogoś zabija, ktoś zaginie, ktoś ginie w dziwnym wypadku samochodowym, nagle umierają i to w zagadkowy sposób rodzice chłopca, z którym kontakt jest utrudniony, bowiem żyje w swoim świecie. Kryminał jak to kryminał, zagadki zostaną rozwiązane, ofiary pogrzebane, a przestępcy jakoś ukarani. Ważny jest tu śledczy, jego podejście do zbrodni, przestępców, sprawiedliwości i kary.
Serialowe zbrodnie są dosyć skomplikowane, a prowincjonalna policja daleka jest od doskonałości, więc wspólnie ze śledczym głowi się nad rozwiązaniem poszczególnych zagadek, zazwyczaj rozwiązanie wydaje się być dosyć oczywiste, to jednak producenci chętnie nas zwodzą i, jak to często bywa, prowadzą na manowce. Pullman stworzył ciekawą postać, dosyć skomplikowaną, zamkniętą w sobie, słabą w kontaktach międzyludzkich, trochę zwichrowaną, ale kto z nas nie odbiega od jakiejś normy. Śledczy Ambrose, często pytany o przyczyny, powody zbrodni odpowiada – nie wiem, czasami zachowuje się jak legendarny porucznik Columbo, nieustanie nachodząc i wypytując podejrzanych. Zdecydowanie nie jest wyczynowcem jak Bruce Willis czy Mel Gibson, raczej jest typowym mózgowcem z dochodzeniówki, który powoli dochodzi do celu, czyli do zatrzymania, mniej lub bardziej wyrafinowanego, czytaj pokręconego przestępcy.
Dobry serial, dobrze zrealizowany, co prawda bez fajerwerków, ale z pomysłem i przesłaniem – warto słuchać ludzi i bacznie obserwować otoczenie. „The Sinner” – polecam, dobrze spędziłem czas śledząc losy Harrego Ambrosa, czekam na kolejny sezon.
Kinoman