Sport
Proszę Państwa nie jestem specjalnie biegły we współczesnym sporcie, ale czuję się zobligowany do tego, by skrobnąć słów parę o sporcie w filmie. Dlaczego? Bo czuję się osaczony przez sportowców, konkretnie przez piłkarzy i tych wszystkich, którzy z tak wielką namiętnością i nadzieją podchodzą do ich karier oraz potencjalnych osiągnięć na Euro we Francji.
Jestem święcie przekonany, że nasi piłkarze otoczeni powszechnym uwielbieniem, zagrają w mistrzostwach tak jak zwykle, czyli bardzo szybko wrócą do domów, do swoich klubów, do kontraktów reklamowych. A na podium staną ci co zawsze.
Ale ja chciałem o filmach związanych ze sportem. Jest ich bardzo dużo i jest to bardzo ważny gatunek filmowy. Filmy o sporcie, o zawodnikach, o zmaganiach sportowców, zazwyczaj są dobre lub bardzo dobre. Mimo że nie jestem sportowcem, to lubię od czasu do czasu popatrzeć na zmagania mistrzów olimpijskich.
Z filmów o tematyce sportowej najbardziej lubię: „Rydwany ognia”, „Pole marzeń”, „Męską grę”, „Zapaśnika”, „Wyścig”, „Wściekłego byka” a z naszych to oczywiście: „Piłkarski poker” i „Do przerwy 0:1”. Wszystkie wymienione filmy są po prostu fajnymi filmami do oglądania i ewentualnego naśladowania pozytywnych bohaterów.
Jak wszyscy wiemy w tym gatunku dominują Amerykanie (w innych też), więc najzwyczajniej w świecie sporo wiemy o amerykańskim futbolu, o koszykarzach, o hokeistach, bokserach, lekkoatletach i żeglarzach. Często są to dramaty z optymistycznym zakończeniem i owacją na stojąco gdy bohaterowie pojawiają się na podium.
Ja jednak wolę inne historie – te o przygotowaniach, o żmudnym treningu, o wielkich często niespełnionych nadziejach, bo przecież nie wszyscy wygrywają. Nie ma takiej opcji. Zazwyczaj są to filmy o szlachetnej rywalizacji, chociaż dopuszczamy możliwość faulowania i nieczystych zagrań.
Sport sam w sobie jest piękny, jeżeli zapomni się o ustawionych meczach, lewym totku, dopingu i innych brzydkich stronach sportu. Ja już jestem za stary na sport wyczynowy. Coś tam robię dla zachowania kondycji, ale mam w rodzinie: miłośniczkę długodystansowych podróży rowerem, zapalonego tenisistę i piłkarza. Moja żona codziennie intensywnie ćwiczy dla zdrowia i urody. Niestety odszedł już od nas biegacz a przy okazji komentator sportowy.
Sport jest obecny w naszym życiu, nie tylko na dużym i małym ekranie. Ale proszę Państwa, wybaczcie mi, nie mam wiary w Lewandowskiego i jego kolegów.
Kinoman
(jhop/kos)