Koronawirus, Aktualności, Aplikacja mobilna, Region
Niezasłanianie ust i nosa w sklepach czy autobusach to już plaga. Policja przypomina: niestosowanie się do zaleceń grozi grzywną
Coraz więcej osób lekceważy nakaz zasłaniania ust i nosa w sklepach i w środkach transportu publicznego. Policjanci, którzy zauważą taką osobę podczas rutynowego patrolu czy interwencji na zgłoszenie, mogą ukarać mandatem lub skierować sprawę do sądu.
Funkcjonariusze mają także prawo zgłosić takie incydenty w stacji sanepidu, a ta z kolei może nałożyć dużo dotkliwszą karę pieniężną. Prawo do kontrolowania sklepów i pojazdów komunikacji miejskiej mają nie tylko funkcjonariusze policji ale i straż miejska.
Na Warmii i Mazurach sytuacja epidemiczna jest lepsza niż w wielu regionach Polski, ale to nie oznacza, że tak będzie stale – przekonuje Janusz Dzisko, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemicznej.
Myślę, że za kilka dni ta liczba przekroczy 300 przypadków, bo to już widać niestety.
Dlatego zarówno policja jak i strażnicy miejscy mają więcej pracy – mówi starszy strażnik Kamil Sułkowski ze straży miejskiej w Olsztynie.
Nie bądźmy zaskoczeni, gdy strażnik zapyta nas w tramwaju, czemu nie zasłaniamy ust i nosa.
Za niezasłanianie nosa i ust lub inne naruszenia reżimu antywirusowego grozi:
- do 500 zł mandatu, a przy zbiegu wykroczeń do 1.000 zł;
- do 5.000 zł grzywny sądowej, np. gdy ktoś nie przyjmie mandatu;
- do 30.000 zł kary administracyjnej sanepidu;
- do roku więzienia, gdy osoba z potwierdzonym zakażeniem oddali się z miejsca, w którym ma przebywać.
Posłuchaj relacji Doroty Grzymskiej
Redakcja: A. Chmielewska