Minister Krajewski: trzeba szybko oszacować szkody
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Stefan Krajewski powiedział, że oczekuje szybkiego oszacowania szkód powstałych w uprawach rolniczych na skutek nawalnych opadów deszczu. Pierwsze komisje w województwie warmińsko-mazurskim mają zacząć pracę w piątek.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Stefan Krajewski w czwartek po godz. 20 przyjechał w okolice wsi Święty Gaj na Żuławach Elbląskich, gdzie woda z przerwanego wału zalała 80 hektarów pól i łąk.
Nawalne deszcze doprowadziły do tego, że wiele upraw jest pod wodą, przerwano żniwa. Na wiele pól nie da się wjechać kombajnami i ciągnikami rolniczymi, a rolnicy mają podjęte różne zobowiązania
– mówił Krajewski. Dodał, że konieczne jest jak najszybsze oszacowanie strat, by poszkodowani rolnicy mogli jak najszybciej otrzymać finansowe wsparcie.
Mamy pieniądze w rezerwie budżetowej do wspierania rolników. Istotne jest poznanie, ile i jakiego rodzaju upraw zostało zalanych
– podkreślił.
Dyrektor Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Olsztynie Piotr Turowski zapewniał, że ta instytucja jest logistycznie przygotowana do przyjmowania wniosków od poszkodowanych rolników, a dyrektor Warmińsko-Mazurskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego Mateusz Cygan przyznał, że rolnicy już dzwonią i dopytują, co mają zrobić, by uzyskać wsparcie.
Minister Krajewski dodał, że w jego ocenie poza doraźną pomocą dla rolników należy rozważyć decentralizację zarządzania Wodami Polskimi tak, by placówki w terenie miały większą swobodę działania. – Te służby muszą reagować na miejscu – argumentował i wyliczał, że chodzi o koszenie i naprawianie wałów, czy czyszczenie rowów.
Wraca też temat ubezpieczeń i praktyk firm ubezpieczeniowych, które nie chcą ubezpieczać mówiąc, że dane zjawisko pogodowe ma charakter cykliczny
– dodał.
W nocy z poniedziałku na wtorek nad północną i zachodnią częścią warmińsko-mazurskiego, w tym nad Żuławami Wiślanymi, spadły obfite deszcze. Wojewoda warmińsko-mazurski Radosław Król przyznał, że miejscami spadło 130 litrów wody na metr kwadratowy. – Absolutnie się takich opadów nie spodziewaliśmy – przyznał.
O ile woda spłynęła do rzek i Zalewu Wiślanego z okolica Tolkmicka czy Suchacza, o tyle na Żuławach wciąż są podtopione tereny.
Tu jest około 3 metrów depresji. Ta woda sama nie odpłynie, trzeba ją wypompować. Z każdym dniem straty rolników rosną
– mówił Król.
W czwartek po południu wyrwę w wale w okolicach rzeki Dzierzgoń naprawiano przy pomocy dwóch helikopterów wojskowych. Jeden z nich przyleciał z bazy w Powidzu. Każdy z helikopterów zabierał na pokład dwa big bagi, w których znajdowało się łącznie 4 tony piasku. Worki z piaskiem z powietrza zrzucano w wyrwę w wale. Częstotliwość zrzutów była bardzo duża.
Wojewoda Radosław Król zapowiedział, że helikoptery będą uszczelniać wał także w nocy. Gdy będzie to możliwe na koronę wału wjedzie koparka i wykona kolejne prace uszczelniające wał.
W samym Świętym Gaju w czwartek przez cały dzień strażacy wypompowywali wodę z zalanych piwnic, garaży czy podwórek. Mieszkańcy wsi wskazywali, że rowy melioracyjne w okolicy od lat były nieczyszczone, a tym roku nie były wykoszone. To, w ocenie mieszkańców, przyczyniło się do rozmiarów szkód.
Źródło: PAP
Redakcja: A. Niebojewska
Uszkodzone wały i zalane pola. Trwa walka z wodą w gminach Rychliki i Markusy
































