Mija 50 lat od rozpoczęcia protestów robotniczych na Wybrzeżu. Walki uliczne i masowe prześladowania objęły także Elbląg
Przyczyną strajków i demonstracji była wprowadzona 12 grudnia podwyżka cen detalicznych mięsa, przetworów mięsnych oraz innych artykułów spożywczych.
14 grudnia w odpowiedzi na te decyzje pracownicy Stoczni Gdańskiej imienia Lenina odmówili podjęcia pracy i wielotysięczny tłum przed południem udał się pod pobliską siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku. W kolejnych dniach wybuchły protesty w Gdyni, Elblągu i Szczecinie.
Dyrektor szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Paweł Skubisz przypomina, że wybuch protestów robotników był spowodowany ogromnym niezadowoleniem społecznym z warunków życia.
Dyrektor gdańskiego oddziału IPN, profesor Mirosław Golon przypomina, że w grudniu 1970 roku strajki wybuchły nie tylko na Wybrzeżu.
Protesty miały bardzo gwałtowny przebieg, robotnicy nie tylko strajkowali, ale też wyszli na ulice i podpalali siedziby komitetów wojewódzkich partii.
Komunistyczne władze w niezwykle brutalny sposób rozpoczęły pacyfikację, użyto 550 czołgów i 700 transporterów opancerzonych. Do walki z demonstrantami ruszyło 5 tysięcy milicjantów i 27 tysięcy żołnierzy. Paweł Skubisz wyjaśnia, że tak brutalna akcja była wyrazem bezwzględności komunistycznych władz.
W sumie przez kilka dni w Gdańsku, Gdyni, Elblągu i Szczecinie śmierć poniosło łącznie 45 osób, a ponad 1100 zostało rannych. Odpowiedzialni za masakrę na Wybrzeżu, przedstawiciele władzy i dowódcy wojsk pacyfikujących protesty, nie ponieśli kary.
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy za IAR