Aktualności, Bliższe Spotkania
Konrad Bukowiecki: Na razie nie myślę o 22 metrach. Teraz muszę się skupić na przygotowaniach do kolejnych startów
Konrad Bukowiecki, halowy mistrz Europy w pchnięciu kulą wraz z ojcem i trenerem w jednej osobie Ireneuszem Bukowieckim byli gośćmi Bliższych Spotkań.
Przypomnijmy, że podczas Halowych Mistrzostw Europy, które w miniony weekend odbywały się w Belgradzie, zawodnik Gwardii Szczytno pchnął kulę na odległość 21,97 m, poprawił rekord Polski i osiągnął najlepszy wynik w tym roku na świecie. To największy sukces w karierze 19-letniego lekkoatlety ze Szczytna.
Maciej Świniarski: Jesteś liderem światowych rankingów. Pchnąłeś na odległość 21,97 m. Czy był niedosyt, że do 22 metrów zabrakło 3 centymetrów?
Konrad Bukowiecki: Byłem mega zadowolony z wyniku. Na razie nie myślę o 22 metrach, teraz muszę się skupić na przygotowaniach do kolejnych startów w sezonie letnim.
Maciej Świniarski: Co się myśli w takiej chwili, gdy zobaczyłeś swój wynik?
Konrad Bukowiecki: Na początku nie mogłem uwierzyć. Potem skakałem, biegałem w euforii.
Maciej Świniarski: Jak zareagował twój rywal?
Konrad Bukowiecki: Nie patrzyłem na niego. Myślałem tylko o tym, że pobiłem rekord Polski, który należał do Tomasza Majewskiego.
Maciej Świniarski: Zawsze mówiłeś, że Tomasz Majewski jest dla ciebie wzorem. Jest z nami w studio ojciec Konrada, pan Ireneusz Bukowiecki, czy spodziewał się pan takiego wyniku?
Ireneusz Bukowiecki: Po cichu liczyłem na wynik w granicach 21,50 – 21,60 m. A tu prawie 22 metry, troszeczkę na wyrost.
Maciej Świniarski: Jak na ten wynik zareagował Tomasz Majewski?
Konrad Bukowiecki: Zauważyłem Tomka na trybunach. Podbiegł, uściskał mnie, pogratulował i szczerze się cieszył, że jego rekord został pobity. Tomasz zakończył karierę pół roku temu. Nikt się nie spodziewał, że tak szybko jego wynik padnie.
Maciej Świniarski: Konrad jest na początku seniorskiej drogi. Jak to jest w relacjach ojciec -trener i syn–zawodnik?
Ireneusz Bukowiecki: Relacja między nami jest bardzo dobra. Staram się nie przenosić spraw związanych z treningiem na grunt domowy.
Maciej Świniarski: Sport w państwa, w życiu państwa jest obecny od początku. Pana żona też uprawiała sport?
Ireneusz Bukowiecki: Tak, biegała 400 metrów przez płotki, zdobywała medale, starszy syn grał w piłkę. Być może wnuk też pójdzie w nasze ślady.
Maciej Świniarski: Czy od początku Konrada ciągnęło do sportu, czy był leniuszkiem?
Konrad Bukowiecki: Od początku. Nigdy nie byłem leniwy, po szkole dwie godziny odpoczynku i biegłem na trening. Na początku uprawiałem boks, sporty walki.
Maciej Świniarski: A jak się zaczęła przygoda z kulą?
Konrad Bukowiecki: Miałem 11 lat jak rodzice zabrali mnie na zgrupowanie. Z nudów poszedłem z zawodnikami i wziąłem kule do ręki.
Maciej Świniarski: A tata, kiedy się zorientował, że to będzie kula?
Ireneusz Bukowiecki: Na początku myślałem, że Konrad będzie rzucał dyskiem. Miał predyspozycje do rzutów. Okazało się jednak, że kula to jest dobry wynalazek.
Posłuchaj całej rozmowy.
(as)