Aktualności, Bliższe Spotkania
Kacper Kozłowski: Nogi mnie poniosły do ostatniego metra
Kacper Kozłowski z AZS UWM Olsztyn, złoty medalista na Halowych Mistrzostwach Europy w Belgradzie w sztafecie 4 x 400, był gościem Bliskich spotkań Polskiego Radia Olsztyn.
Medalista opowiedział nam swoje przeżycia sprzed startu, ze startu i po zwycięskim biegu. Kacper Kozłowski otwierał tę sztafetę i pokazał, że Polacy na wyjściu są najlepsi.
Kacper Kozłowski: Od pierwszej zmiany udało mi się wyprowadzić drużynę na pierwszą pozycję. Po 300 metrach zaatakowałem Belga, który prowadził i później już koledzy dowieźli pałeczkę do samego końca. Odparli wszystkie ataki konkurencji. Na ostatniej zmianie Rafał nie pozostawił wątpliwości, kto wygra sztafetę
Iza Malewska: Bodźcem do walki były kobiety?
Kacper Kozłowski: Koleżanki „czterystumetrówki” biegły chwilę przed nami i zdobyły złoty medal. Nie mogliśmy być gorsi. To był dodatkowy bodziec, zastrzyk energii.
Krzysztof Kaszubski: 400 metrów do bardzo trudny dystans, trzeba mieć płuca.
Kacper Kozłowski: 400-metrowca poznaje się po 300 metrów, bo 300 metrów przebiegnie każdy, jednak decyduje ostanie 100 metrów, trzeba mieć końskie zdrowie na cały dystans.
Krzysztof Kaszubski: Co się czuje słysząc Mazurka Dąbrowskiego?
Kacper Kozłowski: Medal już wcześniej zdobyłem, ale Mazurka usłyszałem po raz wierszy, była wielka radość i wzruszenie.
Iza Malewska: W domu czekały, żona i dwoje małych dzieci. Tylko tydzień był pan w tym roku z rodziną w domu.
Kacper Kozłowski: Zgadza się. Przed wyjazdem starszy syn Maks, który ma 3 lata powiedział, żebym przywiózł medal. Ale nie sądziłem że przywiozę złoty. Spełniłem życzenie starszego syna i marzenie całej rodziny.
Iza Malewska: Co chwila ktoś tu przychodzi do studia i składa gratulacje, to miłe, prawda?
Kacper Kozłowski: Tak, po biegu telefon się zagotował, gratulacje płynęły ze wszystkich portali społecznościowych. To na pewno są miłe chwile i dodatkowa nagroda, że jednak nie robię tego tylko dla siebie.
Krzysztof Kaszubski: Czy czuliście, że jedziecie po rekord, że jesteście mocni?
Kacper Kozłowski: Mieliśmy wysokie minima ustalone przez związek LA, więc można było się spodziewać medali. Ale nasz złoty medal był zaskoczeniem. Wiedzieliśmy, że będziemy w finałowej szóstce. Gdyby w tym momencie dawał mi ktoś srebro, to bym wziął w ciemno.
Krzysztof Kaszubski: Kibicowałeś innym sportowcom, Konradowi Bukowieckiemu?
Kacper Kozłowski: Kibicowałem, aż straciłem głos, gdy w sobotę posypały się medale. Widziałem na żywo pchnięcie kulą Konrada, z drugiego końca hali. Gdy zobaczyłem wynik 22 metry, wyskoczyłem do góry, cieszyłem się jak małe dziecko, a później te medale jeden po drugim poleciały. Super dzień i na koniec kolega z drużyny Rafał Omelko zdobywa srebro. To coś wspaniałego, oglądanie tych medali na żywo. Zupełnie coś innego niż dopingowanie przed telewizorem.
Krzysztof Kaszubski: Czułeś, że nogi cię niosą?
Kacper Kozłowski: Czułem po wyjściu z bloków, że jest dobrze. Goniłem Belga na 6 torze. Pierwsze koło było bardzo mocne, w mistrzostwach Polski na pierwszym kole zawahałem się i to mnie kosztowało. Tutaj nogi mnie poniosły do ostatniego metra.
Posłuchaj rozmowy.