Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 8 °C pogoda dziś
JUTRO: 6 °C pogoda jutro
Logowanie
 

I po świętach

Znowu minęły kolejne święta, znowu czas przyspieszył. Nadszedł nowy rok, który prawdopodobnie przyniesie wiele niespodzianek. Mam nadzieję, że filmowych również.

Ja tradycyjnie święta spędziłem na kanapie przed telewizorem, nadrabiając zaległości i chłonąc bieżące produkcje. Jak zawsze było wszystkiego zbyt dużo, co kończy się zazwyczaj kolorowym zawrotem głowy. Tym razem skupię się na polskich produkcjach serialowych. Zaliczyłem trzy seriale i raczej byłem zadowolony. Mam za sobą trzeci sezon „Kruka”, „Kryptonim Polska” i chyba legendarny już „Brokat” – i od niego zacznę.

Intrygujące czasy, bo jest to połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Czasy gierkowskie, upalne lato 1976 roku, Sopot, trzy bohaterki. Są to panie lekkich obyczajów, szara strefa, cudzoziemcy, którzy właśnie odkrywali PRL, działalność służby bezpieczeństwa, fatalna muzyka z tamtych czasów – radio w większości okropnie grało, tylko czasem jakieś perły się zdarzały w postaci: Pink Floyd czy SBB. Jestem ze szkoły rocka, taneczna muzyka w typie Bee Gees, nigdy nie przypadła mi do gustu.

Wracając do serialu, dosyć frywolny, świetne role Magdaleny Popławskiej, Bartka Kotschedoffa, jak zawsze bardzo dobry Łukasz Simlat, wyjątkowa uroda Wiktorii Filus, dobre tempo i wspomnienia. Bardzo dobrze pamiętam lato 1976 roku – w moim przypadku, dosyć istotne. I jeszcze jedna uwaga – mój przyjaciel rodem z Sopotu tak zrecenzował serial: wszystko dobrze, tylko gdzie ten Sopot? „Brokat” zdecydowanie do zobaczenia.

Kolejny tytuł to „Kruk. Jak tu ciemno”. Część trzecia i ostatnia opowieść o komisarzu Adamie Kruku. Rewelacyjny Michał Żurawski, magiczne Podlasie, zemsta i wyjątkowo charyzmatyczni bohaterowie: zasługująca na uwagę – Magda Koleśnik i powracający na ekrany z prawdziwym przytupem Cezary Kosiński.

Zgrabna, intrygująca historia, ładnie pokazane Podlasie ze swoją obyczajowością i innością, często pomijaną lub ewentualnie wpychaną do kulturowego skansenu. Mnie to akurat fascynuje i każdy pobyt na Podlasiu traktuję bardzo poważnie i z uwagą. „Kruk” – świetny i trzyma poziom. Szkoda, że producenci zdecydowali się na zamknięcie cyklu.

Skoro jesteśmy na Podlasiu, to jeszcze dwa słowa o serialu z Borysem Szycem w roli głównej. „Kryptonim Polska” – jest to satyra na naszych narodowych radykałów, rozgrywająca się – a jakże – w Białymstoku i w Warszawie. Szyc jak zawsze w pełni profesjonalny. Sporo odniesień do podobnych wydarzeń społeczno-obyczajowych w naszym kraju. Ogólnie zabawnie i gorzko, ale nie jednostronnie. To spora zaleta serialu – filmu fabularnego – bo mamy dwie wersje produkcji. Fajny akcent olsztyński – bohaterowie serialu słuchają w radiu wielkiego przeboju olsztyńskiej formacji Big Day ” W dzień gorącego lata”. Świetna scena. „Kryptonim Polska” spodobał mi się za niebanalne podejście do naszej rzeczywistości i obyczajowości. Jeśli chodzi o polskie seriale, to jest co oglądać. Co też piszę i mówię z prawdziwą przyjemnością.

Wszystkiego dobrego w nowym, filmowym roku.

Kinoman

Więcej w film
Kręcony na Warmii i Mazurach polski kandydat do Oscara już na VOD!

„IO” Jerzego Skolimowskiego z kolejnymi wyróżnieniami i coraz bliżej Oscarów. Film nie tylko zdobywa uznanie amerykańskich i francuskich krytyków, ale znalazł się również na niedawno ogłoszonej...

Zamknij
RadioOlsztynTV