Do Rybak przyjechali kolejni repatrianci z Ukrainy
W ramach łączenia rodzin do ośrodków w Rybakach i w Łańsku przybyło kolejnych 15 osób. Są to głównie krewni osób ewakuowanych przez polski rząd w pierwszej połowie stycznia.
Wśród nich jest pani Julia. 13 stycznia do Polski przyjechał jej mąż i 10-letnia córka. Ona sama musiała zaczekać na Ukrainie na dokumenty.
Wśród nowo przybyłych repatriantów jest też pan Jarosław, który mieszkał z żoną i dwójką dzieci niedaleko Debalcewa. Jeszcze na początku roku, choć nie miał już pracy, liczył na to, że na Ukrainie da się zostać. Później walki się nasiliły i rodzina musiała uciekać. W tej chwili w środkach w Rybakach i w Łańsku przebywa ponad 190 repatriantów z Donbasu.
Posłuchaj relacji Andrzeja Piedziewicza
Tymczasem wśród uchodźców z Ukrainy rośnie niepewność co do ich przyszłych losów. Pojawiają się też pierwsze konkretne oferty pracy. Na razie do ośrodków w Rybakach i Łańsku przyjechali przedstawiciele czterech firm, by zaprezentować szczegóły. W poniedziałek jedna z rodzin pojechała do Zielonej Góry, by na miejscu sprawdzić, na co dokładnie może liczyć.
– Jedna z prywatnych firm zaproponowała pracę dwóm osobom – powiedział Radiu Olsztyn ksiądz Piotr Hartkiewicz, dyrektor ośrodka w Rybakach.
Do tej pory Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zebrało ponad 100 ofert, ale wiele wciąż jeszcze jest weryfikowanych. A jak mówi Olesia, która na Ukrainie studiowała medycynę, wśród repatriantów rośnie niepewność co do ich przyszłości w Polsce.
(apiedz/bsc)