Agnieszka Szklarczyk: Moja rodzina protestowała przeciw adopcji kolejnych psów. Postawiłam jednak na swoim
Studio wyjazdowe Polskiego Radia Olsztyn gościło dziś na olsztyńskiej Starówce. Każdy mógł wspomóc naszą akcję „Przyjaciół się nie wyrzuca”, dostarczając do studia karmę dla zwierząt. A w Bliższych Spotkaniach Agnieszka Lipczyńska rozmawiał z miłośniczką zwierząt, posiadaczką czterech wspaniałych psów – Agnieszką Szklarczyk.
Agnieszka Lipczyńska: Proszę opowiedzieć o swojej psiej ekipie.
Agnieszka Szklarczyk: Pierwotnie byłam posiadaczką dwóch kudłatych owczarków niemieckich i tak miało zostać. Od dłuższego czasu jestem wolontariuszką w schronisku w Tomarynach, do którego trafił bardzo duży kudłaty pies Leoś w typie Leonbergera. Muszę powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia.
Moja rodzina oczywiście pukała się w głowę, tym bardziej, że nasze psy weszły nam na głowę. To są psy, które żyją z nami w domu, w naszej sypialni, no więc mój mąż protestował twierdząc, że w naszym łóżku nie ma już miejsca na trzeciego dużego kudłacza. Oczywiście starym zwyczajem postawiłam na swoim i we wrześniu zeszłego roku Leon trafił do naszego domu.
Agnieszka Lipczyńska: A to nie był koniec.
Agnieszka Szklarczyk: Nie. Dwa tygodnie temu wracając z wakacji na stronie ”Psiaki z Warmii i Mazur” zobaczyłam Bernardynkę. I muszę powiedzieć, że to była znowu miłość od pierwszego wejrzenia. Mój mąż w tym przypadku stwierdził, że się wyprowadzi z domu, jeżeli przyprowadzę mu do domu czwartego kudłacza. Ale znowu starym zwyczajem postawiłam na swoim no i Benia trafiła do naszego domu dwa tygodnie temu. Muszę powiedzieć, że się bardzo fajnie u nas odnalazła, a trzy pozostałe kudłacze przyjęły ją naprawdę świetnie . Mam teraz zgraję czterech kudłatych, bardzo dużych psów.
Agnieszka Lipczyńska: Inaczej prowadzi się psy rasowe, a inaczej te ze schroniska – pupile z problemami, z trudnymi doświadczeniami.
Agnieszka Szklarczyk: Ja mam inne zdanie na ten temat. Uważam, że te psy ze schroniska są dużo bardziej wdzięczne i kochające, oczywiście nie umniejszając moim dwóm pozostałym psom. Natomiast są to psy, które często pochodzą z trudnych warunków. One często nie uświadczyły miłości człowieka, często były maltretowane. I teraz taki pies, jak trafia do domu, otrzymuje nagle bardzo dużo miłości. Odwdzięcza się wtedy dziesięciokrotnie bardziej, niż pies, który zawsze miał dobrze.
Muszę powiedzieć, że Leon – pies ze schroniska w Tomarynach, jest moim cieniem. Jeżeli jestem w domu, pies nie odstępuje mnie na krok. On zawsze jest około metra ode mnie.
Agnieszka Lipczyńska: On się tak domaga miłości.
Agnieszka Szklarczyk: Tak, dokładnie tak samo jest z Benią, która trafiła do nas z przechowalni w Jezioranach. Mam teraz problem, bo mam cztery psy i tylko dwie ręce. Czasami jest problem, bo one domagają się w tym samym czasie bezwzględnej uwagi.
Posłuchaj całej rozmowy Agnieszki Lipczyńskiej z Agnieszką Szklarczyk.
Autor: D. Kucharzewska
Redakcja: A. Dybcio