Pozostawieni
„Pozostawieni” to serial, który narobił trochę zamieszania, spodobał się widzom, krytykom, przypadł mi do gustu. Lubię takie metafizyczne zagadki, absolutnie bez oczywistego czyli w miarę prostego rozwiązania.
„Pozostawieni” to thriller symboliczny ze sporymi ambicjami opowiadający o nadchodzącym końcu wszystkiego i o tym, co się stało z ludzkością po tym, gdy nagle zniknęła spora część populacji. Co z tym zrobić, jak się do tego odnieść, jak żyć, gdy nagle zabrakło najbliższych? Gdzie Oni są ? Czy trafili w zaświaty?
Pytań jest sporo i to dosyć ważnych. Czy jesteśmy sami we wszechświecie, czy istnieje życie po śmierci, jaki wpływ na nasz los ma Bóg? Pytania można mnożyć, bowiem jest to inteligentny serial, który powstał według zupełnie niezłej powieści Toma Perroty. Zrealizowany z rozmachem, nie tylko serialowym, ale niemal z dużego ekranu, zaangażowano sprawdzonych reżyserów, scenarzystów, zainwestowano w produkcję, czyli mamy więcej niż dwa, trzy plany filmowe. Wybrano się nawet do Australii, gdzie rozgrywa się akcja ostatniego sezonu – trzeciego. W serialu grają bardzo dobrzy aktorzy: fenomenalna Carrie Coon, charyzmatyczny Justin Theroux, a w rolach drugoplanowych: Liv Tayler (córka Stevena), demoniczny Scott Glenn, niezwykła Ann Dowd czy zagadkowa Regina King. Scenarzyści, jak to scenarzyści wprowadzili sporo wątków: apokalipsa się zbliża, powstają dziwaczne sekty, akcje rozgrywa się dwutorowo – być może w alternatywnej rzeczywistości, lub gdzieś indziej.
Mamy tu odniesienia biblijne, więc interpretacja zależy od widza i jego podejścia do problemów wiary i przyszłych losów ludzkości. „Pozostawieni” to poważny serial opowiadający o bólu, stracie, traumie związanej z odejściem najbliższych. Mamy tu trochę wątków obyczajowych, jest tu opowieść o niespełniającej się miłości, są tu typowe elementy dla współczesnych seriali czyli wszelakie mniejszości. I to najważniejsze pytanie – Co dalej z nami? Dokąd zmierzamy? Czy zmierzamy? Czy ludzkość ma przyszłość? Niezły serial, dobre tempo i chce się go oglądać. Polecam.
Wspominałem o koncertowej wersji „Dark Side Of The Moon” sprzed pięćdziesięciu lat? Wspominałem – jest zachwycająca. A moje lektury? Zabrałem się za opasłe tomisko autorstwa Asy Larsson, zatytułowane „Niegodziwość ojców”, kryminał rozgrywający się na północy Szwecji, gdzieś koło Kiruny – świetnie się czyta, powieść idealna na tę zimną wiosnę.
Kinoman, Meloman i Czytelnik