Wakacje w siodle? Wraca moda na jeździectwo
Moda na jeździectwo wraca? Na Warmii i Mazurach pojawia się coraz więcej stajni i coraz więcej chętnych do nauki jazdy konnej.
Natalia Palmowska, która jest od 15 lat w siodle, wielokrotna mistrzyni województwa, srebrna medalistka Akademickich Mistrzostw Polski, startująca również z powodzeniem w zawodach za granicą była gościem Bliższych spotkań.
I. Malewska: Co jest magicznego w tym sporcie?
N. Palmowska: Ten sport jest piękny. Przede wszystkim jest inny niż pozostałe dyscypliny. Pracujemy z żywym zwierzęciem, od którego bardzo dużo zależy i ono też o wielu rzeczach decyduje. Może z jednej strony trochę nam pomóc, zdobyć dla nas zaufanie i w pewnych momentach np. nie do końca idealnej formy może przejąć pałeczkę, przejąć inicjatywę. Natomiast, to jest też zwierzę, które ma swoje kaprysy, gorsze dni i też musimy o tym pamiętać i to czuć. Dlatego jest to piękna, ale też bardzo wymagająca, ucząca cierpliwości dyscyplina sportu.
M. Świniarski: To nie tylko sport, ale również sposób rekreacji, hobby.
I. Malewska: A konie, to masywne zwierzęta, stajnia i bardzo charakterystyczny zapach. To nie będzie pasja każdego z nas?
N. Palmowska: Tak, nie wszystkim odpowiada i trzeba do tego się przyzwyczaić. Jak jesteśmy na zawodach całe 4 dni, to tak naprawdę przy tym koniku trzeba zrobić wszystko, bo jak trzymamy konia w pensjonacie u kogoś, to do tego jest obsługa, która zajmuje się sprzątaniem boksu, wyprowadzaniem koni na pastwiska. Natomiast, jeżeli jesteśmy sami na zwodach, wtedy wszystko należy do nas – również wyrzucanie obornika z boksów. To jest dosyć wymagająca pasja. To nie jest rakietka od tenisa i czyściutkie, ładne spodenki. Często musimy naprawdę ubrudzić najpierw, żeby później tak ładnie na tym koniku wyglądać.
M. Świniarski: Ale to także nie jest tanie hobby. Można mieć swojego konia lub jeździć na koniach wypożyczonych?
N. Palmowska: Tak, to wszystko zależy od tego, ile razy w tygodniu chcemy poświęcić ten czas i czy chcemy to robić bardziej zawodowo. Są miejsca pod Olsztynem, gdzie możemy po prostu sobie wydzierżawić konia lub jeździć w szkółce rekreacyjnej czy bardziej sportowej. Nie mieć swojego konia, tylko płacić za takie treningi i nawet wystartować na tym koniu w zawodach. Swój koń to olbrzymia odpowiedzialność. To jest żywe zwierzę, u którego codziennie trzeba być, codziennie z nim coś zrobić. Nie ma tak, że będzie na nas czekał tydzień, jak my wyjedziemy na wczasy. Wtedy też trzeba jakąś opiekę mu zapewnić.
Posłuchaj rozmowy
Uczy pokory, systematyczności, odpowiedzialności i bycia osobą, która nie poddaje się i dąży do celu. Tak mówiła na antenie Radia Olsztyn Ewa Zaremba – pasjonatka jeździectwa, która prowadzi własną stajnię.
I. Malewska: Mieć konia, to jedno, ale nauczyć się współpracy z takim zwierzęciem, to jest zupełnie inna bajka. Tu nie wystarczy jedna lekcja?
E. Zaremba: W rzeczywistości jest to bardzo trudne. Aby nauczyć się jeździć konno musimy opanować koordynację ruchową, która jest chyba najcięższą rzeczą z tych wszystkich, które trzeba opanować. Trzy części naszego ciała: ręce, nogi i biodra w danym momencie robią zupełnie inne rzeczy. Trzeba tak to skoordynować, żeby w ogóle to funkcjonowało. Kolejną rzeczą, która jest bardzo trudna, to zrozumienie, że koń jest zwierzęciem żywym, ma swoje uczucia, swój charakter i z trzeba po prostu się zgrać.
M. Świniarski. Czy ktoś w wieku 40 lat może się nauczyć jeździć? Czy można być za starym na naukę jazdy konnej?
E. Zaremba: Możemy zacząć bardzo wcześnie, ale możemy także zacząć w wieku średnim, możemy w wieku 40-50 lat i myślę, że będziemy mogli się nauczyć bez żadnych większych problemów. Jeżeli chodzi o zawodowstwo, to może nie, ale jeśli chodzi o jazdę taką dla siebie, pasję, to możemy zaczynać w jak najpóźniejszym wieku i do jak najpóźniejszych lat jeździć.
Posłuchaj rozmowy D. Kucharzewska
PRZECZYTAJ TAKŻE