Wyobraź sobie
Wyobraź sobie, że masz zespół. Ćwiczysz, inwestujesz w sprzęt, dobierasz ludzi. Grasz pierwszy, trzeci koncert. Jesteś już w internecie i znają Was w rodzinnym mieście. I nagle bach! Dzwoni telefon i w słuchawce, pan z wytwórni, skrzypi najpiękniejsze zdanie świata: chcemy Was wydać. Koniec końców wchodzicie do studia z najlepszym materiałem wszechczasów. Nagrywacie pierwsze piosenki. Wtedy na papierosku, przy porannej kawie lub późno w nocy, pojawia się pytanie: jak to ma brzmieć? Są tysiące możliwości, jedne sprawdzone, inne ryzykowne. Czy idziemy w kierunku… (tu padają nazwy znanych zespołów), czy może pokombinujemy – można przecież tak nagrać wokal, inaczej ustawić gitary. Pierwszy sposób jest pewny, ale to już gdzieś było. Drugi, zapewni oryginalność, ale może nikt nie będzie chciał tego słuchać.
Ta sesja nagraniowa jest jedyną szansą w Twoim życiu. Zaryzykujesz?
Poniżej najnowsze single, które nie mogły by być nagrane w Polsce (ze strachu).
Pearl Jam – Mind Your Manners – nie rozumiem, zespół z takim dorobkiem, nagrywa takie wygibasy. To się nie sprzeda! Czy nikt mądry nie podpowie, że teraz rządcą balladki z beatem?
Youngblood Hawke – We Come Running – no, już lepiej. Widocznie kolesie z Los Angeles lepiej się znają na muzyce niż ci z Seattle. Podniosły nastrój i obecność dzieciaków w chórkach gwarantuje występ w programie „Kawa czy herbata?”.
Zaz – Comme Ci, Comme Ca – a już na pierwszej płycie wszystko szło we właściwym kierunku. Nie wiem jak to naprawić. Może rozbierana sesja w magazynie dla wędkarzy?