Wielki Kanion
Czasem ktoś wyjątkowo istotny w świecie filmu pomyśli o mnie i dzięki temu powstają filmy, które lubię i po pierwszym spotkaniu bardzo chętnie do nich wracam. Do takich filmowych dzieł zaliczam „Wielki Kanion” Lawrence Kasdana.
No i udało się. Kolejny raz dzięki uprzejmości jednego z kanałów filmowych właśnie miałem wyjątkową przyjemność obcowania z „Kanionem”. To piękna opowieść o dobrych ludziach, o takich, których chciałoby się codziennie spotykać i jeśli jest to możliwe, to kimś takim być. Oczywiście łatwiej być dobrym człowiekiem w Californii niż w chociażby w Korei Północnej, rządzonej przez dziwacznego kolejowego satrapę. Myślę, że ogólnie w Californii jest łatwiej pod każdym względem, atmosfera pacyficzno-słoneczna powoduje, że stan umysłu np. w Los Angeles jest inny niż na np: Wyspach Owczych (tam też jest dosyć interesująco).
Zresztą cały film jest jakby hymnem pochwalnym złożonym Californii i jej mieszkańcom, nie tylko tym słonecznie dobrym, ale i tym w rozterce i szukającym siebie. Wielki Kanion to symbol wielkości Natury, otaczającej nas przyrody i tego jacy jesteśmy – śmiesznie mali w stosunku do otaczającego nas wszechświata. Wielki Kanion to też Wielkie Serce, które pozwala nam być względnie dobrym i zachowywać się przyzwoicie, to cechy, które pozwalają zaopiekować się porzuconym dzieckiem, pozwalają pomóc nieznajomemu w tarapatach, tak funkcjonować, by inni mieli problem z zapałaniem do nas prawdziwą nienawiścią – jest to wyjątkowo trudne ale możliwe. Kasdan opowiada o grupie ludzi w średnim wieku, mieszkańcach Los Angeles, których historie życiowe jakoś się połączyły, bardzo lubię takie wielowątkowe opowieści z optymistycznym finałem i epickim spotkaniem.
W filmie spotkali się oczywiście przy Wielkim Kanionie. Ten film to nie tylko opowieść o dobroci i Californii, to też film o przyjaźni, jak sądzę przyjaźń, przyjaciół wszyscy wyjątkowo cenimy. Przyjaźń to wyjątkowa sprawa, tak bezcenna, że warto za nią dać każde … Dodam, że w „Kanionie” koncertowo zgrali: Kevin Kline, Danny Glover, Mary Louise Parker i Steve Martin, którego zazwyczaj z trudnością trawię. Polecam Państwu Wielki Spokój, Wielkiego Kanionu.
Ostatnio czytam fajną książkę, jest to grecki kryminał rozgrywający się współcześnie w Atenach, więc mamy tu wszystkie problemy dzisiejszej Grecji: kryzys polityczny, finansowy, migranci, ciągłe demonstracje na ulicach wielkich, zakorkowanych greckich miast i niemiłosierny upał – rzecz rozgrywa się latem i wyjątkowo okrutne morderstwa. Czyta się to świetnie a zatytułowano „Niespłacone długi” a całość napisał podobno bardzo popularny w Grecji Petros Markaris.
Kinoman