„Turystyka habilitacyjna” naukowca z UWM
Autorzy audycji, Leszek Tekielski i Wojciech Chromy przyjrzeli się habilitacji na Słowacji dr. hab. Jarosława Szczechowicza, kierownika Katedry Postępowania Cywilnego Wydziału Prawa i Administracji UWM w Olsztynie.
1) Czy Pańska praca habilitacyjna przetłumaczona na język słowacki, jest wcześniejszą monografią wydaną przez UWM (opartą na obronionej w 2007 roku na KUL, pracy doktorskiej) ?
Jarosław Szczechowicz: Ja przedstawiłem swój dorobek naukowy. To było 36 różnych publikacji. Przedstawiłem dwie monografie oraz podręcznik akademicki, który jest obowiązkowy zgodnie z wymogami słowackimi. Można złożyć monografię stanowiącą dorobek naukowy, która nie jest rozprawą habilitacyjną w naszym rozumieniu prawa o szkolnictwie wyższym wraz z odpowiednią liczbą publikacji naukowych. Po zapoznaniu się z tą dokumentacją, powołana komisja wskazała, które prace chce aby zostały przetłumaczone na język słowacki. Były to dwie monografie i podręcznik naukowy dla studentów, który w naszym systemie uzyskania stopnia dr hab. nie jest w ogóle wymagany. Jedna z przedstawionych monografii to była wydana w 2013 roku przez UWM praca pt.: „Odpowiedzialność cywilna posiadacza mechanicznego środka komunikacji za szkody wyrządzone w ruchu lądowym”. Ona w znacznej mierze jest kontynuacją moich zainteresowań naukowych związanych z szeroko pojętą odpowiedzialnością cywilną związaną z deliktami prawa cywilnego. Po obronie mojej pracy doktorskiej złożonej do obrony 2005 roku zmieniło się część przepisów i po tych zmianach oraz uzupełnieniach dodałem ok. 30 procent nowej treści w monografii, co wyraźnie zaznaczyłem we wstępie. I tak uzupełniona i zmieniona monografia jest w tej części moim nowym dorobkiem naukowym powstałym po obronie pracy doktorskiej. Na uczelni w Bratysławie złożony został również odpis mojego dyplomu doktorskiego.
To było tylko część wymogów, które musiałem spełnić ubiegając się o stopień naukowy docenta. Ostatnim etapem rozprawy habilitacyjnej na Słowacji było kolokwium habilitacyjne. Polega na tym, że kandydat na docenta musi przygotować 3 tematy na wykład z zagadnień, w których się specjalizuje a następnie przejść egzamin habilitacyjny, tj. wygłosić wykład na temat wybrany przez komisję oraz udzielić odpowiedzi na pytania członków komisji i osób obecnych na wykładzie habilitacyjnym związane z przedłożonymi monografiami i tematyką naukową badawczą. W skrócie można powiedzieć, że zdawałem egzamin z prawa cywilnego. U nas przed nowelizacją przepisów też istniało podobne kolokwium habilitacyjne. Nie otrzymałem habilitacji wyłącznie na podstawie jednej przetłumaczonej monografii, jak Pan sugeruje w pytaniu.
2) Czy Pana zdaniem – praca habilitacyjna przedłożona przez Pana w Paneuropejskiej Szkole Wyższej w Bratysławie, spełniłaby polskie wymogi dla prac tego typu?
Jarosław Szczechowicz: Jak już wskazałem nie otrzymałem habilitacji wyłącznie na podstawie jednej przetłumaczonej monografii. Złożyłem 36 artykułów opublikowanych w Polsce oraz spełniłem wszystkie pozostałe wymogi, zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym obowiązującą na Słowacji oraz zasadami ustalonymi na uczelni w Bratysławie, co podlegało szczegółowej ocenie komisji i 44 członków rady wydziału uczelni.
3) Dlaczego habilitował się Pan na Słowacji a nie w Polsce?
Jarosław Szczechowicz: Z uczelnią na Słowacji miałem co najmniej 5-letni kontakt. W środowisko naukowe Bratysławy wprowadził mnie pan profesor Jozef Centes, który jest kierownikiem katedry prawa karnego na uniwersytecie w Bratysławie, a do 2011 roku był Zastępcą Dyrektora Wydziału Karnego w Prokuraturze Generalnej Słowacji. Prof. Centes w 2012 był na UWM na stażu naukowym, miał wykłady. Jeździłem do Bratysławy od 2013 roku na konferencje naukowe i na 5-6 występowałem. Miałem dobrą opinię więc zaproponowano mi w 2015 roku udział w międzynarodowym grancie czesko-słowacko-niemieckim dotyczącym odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. W związku z tym, że Wydział Prawa UMW w Olszynie w czerwcu 2015 roku, kiedy złożyłem wniosek wraz z dokumentami, nie miał jeszcze uprawnień do nadawania stopnia doktora habilitowanego, nie widziałem niczego nadzwyczajnego w tym, że taki wniosek złożyłem w Bratysławie.
4) Jak odniesie się Pan do stwierdzenia przedstawicieli polskich środowisk naukowych, że habilitację „załatwiała” sobie na Słowacji część pseudonaukowców – nieuczciwi, unikający lub niezdolni do pracy naukowo-badawczej, często wyłudzający na podstawie własnej pracy doktorskiej, tytuł naukowo-pedagogiczny docenta?
Jarosław Szczechowicz: Najkrócej słowami Dyrektora Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego Juliusza Gałkowskiego „Bardzo mocno należy podkreślić, że to nie jest tak, że każda docentura słowacka traktowana jest przez Polskę jako rzecz podejrzana; wręcz na odwrót. Bardzo się cieszymy, że ludzie (…) zdobywają wykształcenie za granicą” (http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,409912,slowackie-habilitacje-nie-beda-automatycznie-uznawane-na-polskich-uczelniach.html).
5) Czy uważa Pan, że taka ścieżka kariery przystoi doświadczonemu prawnikowi, pracownikowi i kierownikowi uniwersyteckiej katedry ?
Jarosław Szczechowicz: Nie widzę powodu, dla którego miałbym się wstydzić dyplomu wydanego przez słowacką uczelnię. Jeśli iść Pana tokiem myślenia, to studenci z obcych państw, którzy kończą polskie uczelnie także powinni się wstydzić tego, że u nas zdobyli wykształcenie, a nie np. w Niemczech, czy innym kraju. Nie widzę również powodu zakończenia współpracy z naukowcami ze Słowacji, tylko dlatego, że uzyskali stopnie naukowe docenta, czy profesora na Słowacji, a nie np. w Polsce uznając ich za „nieuczciwych naukowo”. Nie uważam również, że z założenia powinni się z tego powodu wstydzić.
(asocha)