Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 5 °C pogoda dziś
JUTRO: 4 °C pogoda jutro
Logowanie
 

The Doors

Film The Doors

Dawno nie pisałem o muzyce i filmie, więc napiszę dzisiaj w zasadzie bez specjalnej okazji. Film Oliviera Stone „The Doors” pokazał się w streamingu i po prostu tradycyjnie przypomniałem sobie po latach, wzbudzające wielkie emocje u fanów Doorsów dzieło tego dosyć kontrowersyjnego reżysera.

Zacznę jak zwykle od wstępu – nie należę do największych fanów The Doors, jakieś płyty mam na półce, gdzie gromadzę lata 60. ubiegłego wieku tuż obok Stonesów i Simona, i Garfunkela, czyli słucham, ale nie ekscytuję się. To dobry, ale zdecydowanie staroświecki zespół z wyjątkowo manierycznym wokalistą – byłem na jego grobie w Paryżu, miejsce ciągle robi niesamowite wrażenie.

Kilka niezłych przebojów, które ciągle jeszcze się sprawdzają, zwłaszcza późno w nocy, mają swoistą atmosferę, ten głos ma siłę i jest wyjątkowy, ale pojawiły się zdecydowanie lepsze i ciekawsze głosy. Jest legenda Lata Miłości, hippisowskiego stylu życia, niekończącego się buntu, aż po sam kres wszystkiego. Ta nagła i dosyć tajemnicza śmierć i opowieść, że Jim żyje, tylko ukrywa się, bo miał dosyć, tak jak Elvis czy Tupak Shakur, to są miejskie bajki wymyślane przez niby dziennikarzy z amerykańskich bulwarówek i plotkarskich portali. Jim nie żyje, bo prowadził okropny styl życia i był absolutnie nierozsądny. Ten klub ma wielu członków i niestety ciągle Jim znajduje naśladowców.

Dwa słowa o filmie, który słowo daję ciągle jest do oglądania i słuchania, bo muzyka jednak jest tu w roli głównej i całkiem nieźle się sprawdziła. Piosenki Doorsów mogą jeszcze się podobać nawet nieco młodszym słuchaczom. Val Kilmer jako Jim Morrison – chyba rola życia i nigdy już więcej Kilmer nie osiągnął takiego pułapu. Tak bywa zwłaszcza w aktorstwie, miewa się swoje pięć minut a potem to już tylko gra się ogony. Chyba, że jest się kimś takim jak Al Pacino lub Tom Hanks – to już zdecydowanie inna kategoria aktorska.

Film polubiłem z wielu względów, lubię filmy o muzyce rockowej, rock obok filmu to całe moje życie. Film jest zgrabnie zrobiony, muzyka ładnie koresponduje z życiem Morrisona, poniekąd tłumaczy jego wybory życiowe, a może jest ilustracją życia Morrisona, który koniecznie musiał dostać się wyżej, ale pamiętajmy, że ludzie są dziwni, zwłaszcza muzycy rockowi. Karmią się iluzją i magią, niezawsze prawdziwą. Jeszcze jedna sprawa – w rolę prawdziwego lidera The Doors – Raya Manzarka wcielił się wtedy niezwykle popularny Kyle MacLachlan – Agent Cooper z Twin Peaks – co daje filmowi dodatkowy smaczek. Można zadać sobie przy okazji pytanie – kto zabił Laurę Palmer? No kto? No dobrze, dajmy spokój Laurze, w wakacje posłuchajmy dobrej muzyki rockowej i przypomnijmy sobie filmy o wyjątkowych gwiazdach rocka.

Kinoman

Więcej w felieton filmowy
Wywiad z wampirem

Po latach wróciłem do klasycznego już filmu Neila Jordana "Wywiad z wampirem" i przyznam się, że nawet mi się spodobało powtórne spotkanie z bohaterami filmu i...

Zamknij
RadioOlsztynTV