Polecane, Aktualności, Aplikacja mobilna
Świat – podsumowanie najważniejszych wydarzeń 2017 roku
Andrzej Piedziewicz i Marek Lewiński podsumowali najważniejsze wydarzenia minionego roku na Warmii i Mazurach. Na ich liście znalazły się m.in. terroryzm, uchodźcy, referendum w Katalonii, wybory we Francji, Austrii i Niemczech, próby jądrowe w Korei Północnej i najnowsze odkrycie NASA.
Zagrożenie terrorystyczne
Terroryzm – to był temat numer jeden podczas podsumowania roku 2016. W 2017 problem nadal był duży choć, na szczęście, było znacznie mniej ofiar. Bardzo często terroryści wykorzystywali samochody do taranowania przechodniów na ulicach.
Sympatyzujący z tzw. Państwem Islamskim terroryści w taki właśnie sposób zaatakowali w Londynie w marcu i czerwcu. W obu tych zamach zginęło 14 osób, a prawie 100 zostało rannych. Również dwa zamachy z użyciem samochodu miały miejsce w dwóch miastach w Hiszpanii 17 i 18 sierpnia. Zginęło 16 osób, ponad 140 odniosło rany.
Ciężarówki użył też zamachowiec ze Sztokholmu, który 7 kwietnia zabił w ten sposób 5, a ranił 15 osób. Ten sam schemat działania wykorzystano w Nowym Jorku 31 października. Terroryści działający w Europie niestety używali też bardziej tradycyjnych metod. W lutym w Paryżu Egipcjanin ranił maczetą żołnierze, w kwietniu Francuz sympatyzujący z terrorystami zaczął strzelać z karabinu maszynowego, zabijając jedną, a raniąc 3 osoby. Natomiast w Petersburgu w metrze wybuchła bomba domowej produkcji, zabijając 16 i raniąc 45 osób. Kilka dni temu kolejny ładunek eksplodował w petersburskim hipermarkecie – na szczęście nikt nie zginął, 13 osób zostało rannych.
Najwięcej ofiar w Europie spowodował zamach w Manchesterze 22 maja, tuż po koncercie Ariany Grande – 23 osoby zginęły, 119 zostało rannych. Relacjonował z Manchesteru Adam Dąbrowski.
W 2017 roku doszło też do ataku na muzułmanów. W Quebecu 27-letni Kanadyjczyk zaczął strzelać w meczecie. Zginęło 6 osób, 19 zostało rannych. Mężczyzna nie ukrywał swoich antymuzułmańskich poglądów. Natomiast to, co cieszy, to pojawiające się coraz częściej informacje o udaremnionych zamachach. Służbom udawało się zatrzymać terrorystów zanim zrealizowali oni swoje plany. Tak było m.in. w Danii, Rosji, Wielkiej Brytanii. Jednak do najkrwawszych ataków terroru dochodziło poza Europą i Ameryką. W Egipcie 9 kwietnia w niedzielę palmową doszło do serii zamachów na kościoły koptyjskie w Tancie i Aleksandrii. Zginęło 45 osób, 136 odniosło rany. To były samobójcze zamachy bombowe, przeprowadzone przez członków Państwa Islamskiego.
Kolejny podobny atak nastąpił w ubiegłym tygodniu. Natomiast w Mogadiszu, stolicy Somalii 14 października wybucha ciężarówka-pułapka. Wybucha tuż obok cysterny z paliwem, co potęguje eksplozję. Walą się okoliczne budynki, ginie ponad 500 osób. Ponad 300 zostaje rannych. Do zamachu nie przyznała się żadna organizacja, ale podejrzewa się, że stoi za nim al-Shabaab, dżihadystyczne ugrupowanie biorące udział w walce o władzę w Somalii.
W świecie zachodnim zamachy stały się pretekstem do dyskusji o imigrantach. Zwłaszcza, że zamachowcy często byli właśnie imigrantami. Donald Trump po nieudanym zamachu w grudniu powiedział, że trzeba zreformować zbyt luźne przepisy migracyjnej w USA. O imigrantach mówiono także w Polsce. Po jednym z zamachów wypowiadał się na ten temat szef PiS Jarosław Kaczyński.
Uchodźcy i unijna polityka migracyjna
Uchodźcy to temat, który wciąż dzieli Unię Europejską. W 2015 roku przyjęto program relokacji imigrantów uciekających do Europy przede wszystkim z Syrii. Komisja Europejska zadecydowała, że 120 tysięcy uchodźców, którzy przypłynęli do Grecji i Włoch będzie rozlokowanych w różnych krajach Unii. Do Polski miało trafić około 7 tysięcy osób. Program okazał się niewypałem.
Po Europie rozlokowano niespełna 30 tysięcy uchodźców. W pełni zobowiązania wypełniła tylko niewielka Malta. Polska nie przyjęła nikogo. Zresztą po wygranych przez PiS wyborach rząd stworzony przez tę partię od początku nie zgadzał się na obowiązkową relokację. Mówiła na początku 2016 roku ówczesna premier Beata Szydło.
Po długich sporach z Brukselą i po tym, jak kilkukrotnie pojawiało się widmo nałożenia kar na Polskę jesienią 2017 roku pojawiły się sygnały, że Unia, jak się wydaje, jest skłonna zrezygnować z narzucania krajom członkowskim obowiązku przyjmowania określonej liczby imigrantów. Ale to wciąż nie jest do końca pewne. Mówił o tym szef Rady Europejskiej Donald Tusk, ale krytykowali go za to przedstawiciele Komisji Europejskiej. Być może dobrowolność będzie obowiązywała tylko w przypadku uchodźców przybywających do Europy od jesieni 2017.
W grudniu Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości pozew przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom. Wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans w uzasadnieniu mówił o europejskiej solidarności, której nie można sobie ot tak wyłączyć.
Choć przecież zobowiązań nie wypełniły też inne państwa, nie tylko Polska, Czechy i Węgry. Polski rząd nadal przekonuje jednak do swojego podejścia, czyli do pomagania państwom, z których przybywają uchodźcy, by nie musieli oni jechać do Europy. Na grudniowym szczycie w Brukseli mówił o tym premier Mateusz Morawiecki.
Dodał, że widać spadek liczby imigrantów z Afryki. W całej Unii liczba imigrantów spadła w 2017 roku o prawie 2/3w porównaniu z 2016. Kształt nowej unijnej polityki migracyjnej ma zostać wypracowany do połowy rozpoczynającego się 2018 roku.
Referendum w Katalonii
Katalonia – to jeden z najgorętszych w ubiegłym roku tematów na świecie. 1 października w referendum mieszkańcy Katalonii mieli wypowiedzieć się na temat odłączenia od Hiszpanii. To nie było łatwe głosowanie. Władze w Madrycie uznały je za nielegalne. Do Katalonii przypłynęli policjanci z innych części Hiszpanii. Lokali wyborczych pilnowali ochotnicy. Dochodziło do incydentów.
Relacja Ewy Wysockiej.
Policja użyła zakazanych w Hiszpanii gumowych kul. Rannych zostało ponad 800 osób. Do urn poszła mniej niż połowa uprawnionych, ale 90 procent głosów było za rozwodem z Hiszpanią. Mówił po ogłoszeniu wyników lider lokalnego rządu Katalonii Carlas Puigdemont.
Premier Hiszpanii Mariano Rajoy wyników nie uznał tak jak całego referendum.
Niepodległości nie uznała Unia Europejska ani Stany Zjednoczone. W Katalonii zaczął się strajk, zamknięto sklepy, zablokowano drogi i niektóre przejścia graniczne. Równocześnie lokalne władze wahały się, czy formalnie ogłosić niepodległość, zaś w Madrycie zastanawiano się nad uruchomienie artykułu 155 hiszpańskiej konstytucji, który pozwala ograniczyć regionalną autonomię. Ostatecznie pod koniec października regionalny parlament w Barcelonie przyjął rezolucję o przekształceniu regionu w niepodległą republikę. Rząd w Madrycie odpowiedział decyzją o odsunięcie od władzy członków katalońskiego rządu i o rozpisaniu nowych wyborów do regionalnego parlamentu. Carlas Puigdemont i jego czterech ministrów wyjechało do Belgii, obawiając się aresztowań. Wydano nakazy aresztowania. Zarzuty to: bunt i zdrada stanu. Katalończycy protestowali przeciwko tym nakazom.
Puigdemont nadal przebywa w Belgii. 21 grudnia odbyły się zarządzone przez Madryt wybory do katalońskiego parlamentu. Ponad połowę miejsc zdobyły ugrupowania, które chcą oderwania od Hiszpanii. Co dalej z Katalonią? Sytuacja jest skomplikowana, także wśród samych separatystów. To niełatwa koalicja trzech różnych ugrupowań, a utworzenie nowego rządu dodatkowo utrudni fakt, że spośród nowo wybranych deputowanych trzech jest w więzieniu, a piątka na emigracji, obawiając się aresztowania zaraz po przekroczeniu hiszpańskiej granicy. To temat, który w tym roku na pewno również będzie gorący.
Wybory we Francji, Austrii i Niemczech
Zakończony rok to także wybory u naszych zachodnich partnerów z Unii Europejskiej. Na ich wyniki miał wpływ i kryzys uchodźczy i zmęczenie starymi politykami. Było dużo emocji, dużo obaw, a niekiedy duże problemy z formułowaniem rządu. Ale po kolei.
Francja
We Francji w maju wybierano prezydenta, a w czerwcu – parlament. Wybory prezydenckie wygrał 40-letni Emmanuel Macron, pokonując Marine Le Pen ze skrajnie prawicowego, antyunijnego Frontu Narodowego. Również w wyborach parlamentarnych wygrało ugrupowanie Macrona. Nieistniejąca jeszcze rok wcześniej partia odsunęła od władzy zasiedziałych francuskich polityków. Jednocześnie w wyborach parlamentarnych, podobnie jak w prezydenckich, nie przebił się Front Narodowy. Zdobył zaledwie kilka mandatów.
Austria
Inaczej wygląda powyborcza sytuacja w Austrii. Tam wiosną rozpadła się wielka koalicja, wymuszając przeprowadzenie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Odbyły się w październiku, wygrała chadecka Austriacka Partia Ludowa, ale bardzo dobry wynik osiągnęła populistyczna prawicowa Wolnościowa Partia Austrii określana przez niektórych mianem skrajnej, a niekiedy nawet brunatnej prawicy. Te dwie partie utworzyły rząd, wywołując z jednej strony protesty lewicy w samej Austrii, a z drugiej stronyzaniepokojenie w innych europejskich stolicach.
Kanclerzem został 31-letni Sebastian Kurz. To najmłodszy premier w Europie. Wcześniej był ministrem spraw zagranicznych. Podczas kryzysu uchodźczego domagał się zamknięcia bałkańskiego szlaku, którym na Zachód jechali uchodżcy z Afryki. Doprowadził też do wprowadzenia zakazu finansowania meczetów i imamów z funduszy zagranicznych. Chciał w ten sposób zmniejszyć wpływy radykalnego islamu w Austrii. Wydaje się, że nieco uspokoił nastroje. Po zaprzysiężeniu na kanclerza z pierwszą zagraniczną podróżą udał się do Brukseli, by zapewniać o proeuropejskim nastawieniu nowego rządu.
Niemcy
Nasi zachodni sąsiedzi poszli do urn we wrześniu. Wygrała CDU kanclerz Angeli Merkel, ale straciła część dotychczasowe poparcia. Bardzo dobry wynik i trzecie miejsce osiągnęła Alternatywa dla Niemiec – partia skrajnie prawicowa, nawołująca do zamknięcia granic przed imigrantami, mająca w swoim składzie m.in. znaną w Polsce Erikę Steinbach, byłą szefową Związku Wypędzonych. Sukces tej partii to m.in. efekt głosów wyborców rozczarowanych otwarciem przez kanclerz Merkel granic dla uchodźców w 2015 roku.
Mimo że wybory odbyły się we wrześniu, Niemcy wciąż nie mają rządzącej koalicji. CDU jest zbyt słaba, by rządzić samodzielnie. Nie udało się stworzyć koalicji z Zielonymi i liberałami. Najnowsze informacje mówią o rozmowach z SPD Martina Schulza, która osiągnęła w wyborach drugi wynik. Martin Schulz najpierw chciał przejść do opozycji, w grudniu rozpoczęto jednak negocjacje. Mają zakończyć się w styczniu. Niełatwo zaczęła się ta czwarta kadencja kanclerz Angeli Merkel.
Donald Trump w USA
Dla nas to też istotne ze względu na wagę Niemiec w Unii Europejskiej. Trudno też nie wspomnieć, że za nami pierwszy rok prezydentury Donalda Trumpa w USA, zaprzysiężonego w styczniu 2017 roku. Prezydent kontrowersyjny z jednej strony chwalony za chociażby zmuszenie reżimu Baszara al-Asada w Syrii do zaprzestania stosowania broni chemicznej, czy za działania osłabiające Państwo Islamskie. Z drugiej strony, krytykowany za buńczuczne, niekiedy niemające pokrycia w rzeczywistości wypowiedzi czy za decyzję o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela co może zaognić sytuację na Bliskim Wschodzie.
Cały czas toczy się też specjalne śledztwo w sprawie domniemanych zbyt bliskich kontaktów współpracowników Trumpa z Rosją i ingerencji rosyjskich służb w wybory prezydenckie w Stanach.
Korea Północna i próby jądrowe
Korea Północna. Informuje, czy grozi? Tamtejsze władze twierdzą, że tak zwany program budowy strategicznych sił jądrowych został zrealizowany. Jak to rozumieć? Czy Pjongjang dołączył do grona mocarstw jądrowych: Rosji, USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Chin? W tej grupie są również państwa, które nie podpisały układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, czyli Indie i Pakistan.
Washington Post pisze wprost:
Korea Północna opracowała już zminiaturyzowaną broń nuklearną – głowicę, którą mogą przenosić międzykontynentalne pociski balistyczne.
Dziennik powołuje się na tajny raport amerykańskiej agencji wywiadu wojskowego DIA. Szacuje się, że północnokoreański przywódca Kim Dzong Un sprawuje kontrolę nad 60 sztukami broni nuklearnej. Na początku sierpnia agencja prasowa z Korei Północnej poinformowała, że Pjongjang „starannie analizuje” plany dokonania ataku rakietowego na amerykańską wyspę Guam na Pacyfiku. Prezydent USA Donald Trump zapowiedział natomiast, że jeśli Korea Północna będzie dalej grozić Stanom Zjednoczonym, to spotka ją „ogień i gniew, jakich świat nigdy nie widział”.
Sekretarz generalny NATO powiedział, że społeczność międzynarodowa musi wywierać presję na Koreę Północną, by w sposób pokojowy obniżyć rosnące napięcie. W przeciwnym razie – jak mówił Jens Stoltenberg – skutki mogą być katastrofalne.
Tłumaczenie:
Będziemy nadal wywierać maksymalną presję na Koreę Północną, będziemy rozwijać skuteczną strategię odstraszania i współpracować z partnerami w regionie. Celem jest wynegocjowanie pokojowego rozwiązania, ponieważ wojna w tym regionie będzie miała katastrofalne konsekwencje globalne, nie tylko dla regionu, ale także dla całego świata.
Jens Stoltenberg dodał, że NATO oczekuje zaangażowania Rosji i Chin w próby wywierania presji na Koreę Północną. Te kraje mają – jak mówił szef Sojuszu – szczególną rolę do odegrania i na nich spoczywa odpowiedzialność, bo są stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ i krajami sąsiadującymi.
Rosja potępiła północnokoreańskie próby jądrowo-rakietowe na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rosyjski ambasador oświadczył, że Moskwa nigdy nie wyrazi zgody na posiadanie przez Pjongjang broni atomowej. Ostatnia wiadomość, która wstrząsnęła światem pojawiła się w mediach w połowie listopada. W oświadczeniu, które zostało odczytane w północnokoreańskiej telewizji centralnej podkreślono, że po teście międzykontynentalnej rakiety balistycznej stało się oczywiste, iż północnokoreańskie rakiety są w stanie trafiać w cele znajdujące się na niemal całym terytorium Stanów Zjednoczonych.
Odrywamy się od ziemskich problemów. Aż siedem planet krąży w układzie odległym od nas „zaledwie” 40 lat świetlnych. Mają one rozmiary podobne do Ziemi, mogą tam panować ziemskie temperatury i istnieć woda w stanie ciekłym. O takim odkryciu pod koniec lutego poinformowały NASA i Europejskie Obserwatorium Południowe ESO. Największe zainteresowanie wśród odkrywanych planet pozasłonecznych zawsze wzbudzają te, które są najbardziej podobne do Ziemi.
Tym razem międzynarodowy zespół naukowców odkrył cały układ nazwany TRAPPIST-1. Ma aż siedem planet, które oznaczono kolejnymi literami alfabetu dodanymi do nazwy gwiazdy, począwszy od TRAPPIST- 1 b, poprzez c, d, e, f, g, aż do TRAPPIST-1 h. Planety mają rozmiary Ziemi i Wenus lub są nieco mniejsze. Wyznaczenia ich gęstości sugerują z kolei, że przynajmniej sześć z siedmiu planet jest skalistych. Ich orbity znajdują się bardzo blisko gwiazdy. Są niewiele większe, niż odległości galileuszowych księżyców od Jowisza i zdecydowanie mniejsze, niż orbita Merkurego wokół Słońca. Mimo tych różnic, na planetach mogą panować całkiem znośne warunki, bowiem ich gwiazda świeci znacznie słabiej niż Słońce.
Co widzielibyśmy stojąc na jednej z tych planet? NASA stara nam się to pokazać na różnych grafikach. Nam wytłumaczył to Bogdan Kulesza z olsztyńskiego obserwatorium i planetarium astronomicznego.
Na powierzchni każdej z siedmiu planet teoretycznie może się znajdować woda w stanie ciekłym. Modele klimatyczne faworyzują jednak pod tym względem planety oznaczone literami e, f oraz g. Z tych względów system TRAPPIST-1 w najbliższych latach mogą stanowić jeden z głównych celów poszukiwań życia w kosmosie.
Autor: A.Piedziewicz/M.Lewiński
Redakcja: BSChromy