Straż leśna zatrzymała kłusownika, który przyszedł sprawdzić wnyki
– Zarzut kłusownictwa przedstawiono 50-latkowi z gminy Olsztynek – podała w środę warmińsko-mazurska policja. Mężczyzna wpadł w zasadzkę, którą straż leśna urządziła przy rozstawionych przez niego wnykach.
Kłusownika zatrzymali strażnicy leśni ze Starych Jabłonek przy wsparciu straży rybackiej i policji. Odnaleźli oni dziewięć sztuk wnyków zastawionych w lesie w gminie Olsztynek i zorganizowali przy nich zasadzkę.
Po kilku godzinach oczekiwania i obserwacji wnyków zauważono dwie osoby, które na widok funkcjonariuszy zaczęły uciekać w stronę zabudowań pobliskiej miejscowości
– przekazał Zygmunt Szymański, komendant posterunku Straży Leśnej z Nadleśnictwa Stare Jabłonki.
Na wskazanej przez strażników posesji policja znalazła głowę samca sarny i kolejne linki ze stalowej plecionki, służące do wytwarzania wnyków. Starszy z mężczyzn przyznał się do kłusowania, młodszy miał mu tylko towarzyszyć podczas wyprawy do lasu.
50-latek na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego usłyszał zarzut kłusownictwa w związku z naruszeniem ustawy Prawo Łowieckie. Jest to przestępstwo zagrożone karą do pięciu lat pozbawienia wolności
– podała olsztyńska policja.
Jak ustalono, przy pomocy wnyków nielegalnie pozyskiwał on dziką zwierzynę od października do listopada tego roku. Drugi z mężczyzn – 46-latek – został ukarany mandatem za wykroczenia, do których dochodziło na terenie leśnym, niezwiązane z działalnością kłusowniczą.
Leśnicy przypominają, że tzw. wnykarstwo jest szczególnie drastyczną formą kłusownictwa, ponieważ zwierzęta złapane we wnyki giną często w długotrwałych męczarniach.
Zdaniem inspektora straży leśnej z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie Adama Siemakowicza, przypadki kłusowania przy pomocy wnyków są obecnie znacznie rzadsze niż z użyciem broni palnej. Do połowy roku na terenie tzw. leśnych obwodów łowieckich w regionie wykryto trzy przypadki kłusownictwa i zlikwidowano ponad 30 sztuk wnyków.
W poprzednich latach straty materialne wynikające z kłusownictwa miały wyższą wartość niż kradzieże drewna. W ubiegłym roku po raz pierwszy ten trend był odwrotny
– powiedział Siemakowicz.
Autor: M. Boguszewski (PAP)
Redakcja: A. Niebojewska